Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość helgafonhoren

Dalczego nie odszedł wcześniej?

Polecane posty

Gość helgafonhoren

Oto historia. Jak go pznałam byłam innym związku. Ten związek był już fikcją. Nie mówiłam, że kocham, widywaliśmy się raz na miesiąc. Nie kochaliśmy się. Gdy go poznałam, zafascyowałam się tym facetem. Bałam się tej znajomosci bo szukałam czegos poważnego. Wiem, że on też chciał powaznego związku. Czuł presję, w pracy wszyscy zonaci itp. Nie chciałam go bo bałam się, że za bardzo się zaangażuję, że nic z tego nie wyjdzie. Dla niego rozstałam się z tamtym facetem, pomógł mi w dokonaniu tej decyzji. Nie planowałam nic poważnego. On był zakochany w dziewczynie od dwóch lat. Wiedziałam o tym i dlatego nie chciałam się angażowac. On czasem o niej wspominał. Ale nie traktowałam tego powaznie bo on częso wspominał o innych dziewczynach przy mnie. Związek bardzo szybko się rozwijał, ja miałam obawy, że to wszystko dzieje się za szybko. On mnie przekonywal, że nie mam się czego obawiac, żebym robiła to co czuję, że traktje ten związek bardzo poważnie. Nie traktowałam tego poważnie bo wtedy nawet nie miałam ochoty być w związku, jego początkowo traktowałam jak tzw: koło ratunkowe, wiedziałam, że on traktuje mnie tak samo. Nie traktowałam go powaznie bo wiedzialam, że prędzej czy później odejdzie do niej bo ona jest tą jego nieodwzajemnioną miłoscią. Było mi z nim dobrze, nie barałam pod uwage tego, że ogarnie mnie tak wielkie uczucie, którego się przerażę. Paniętam te opisy na gg...zakochanego po uszy faceta. Teraz juz wiem, że były tylko po to by wzbudzic w niej zazdrośc. Był na kązde moje zawołanie, traktował mnie jak królewnę. był mną cholernie zafascynowany a ja nim. chciał mnie codziennie widziec, codzinnie przytulac, codziennie całowac. Ja nie miałam na to czasu ani nie chciałam poswięcać mu całego swojego czsu bo się wahałam. nie wiedziałam czy do siebie pasujemy. On mnie ciągle o tym przekonywał..aż penego dnia przekonał. Mówił, że kocha, że bardzo koha .Okazywał mi to na każdym kroku, aż w koncu w to uierzyłam.. Jak on omnie dbał, jak całował, jak oprzytulał. Byłam dla niego całym swiatem. Bałam się w nim zakochać bo wiedziałam, że jest ona. Że ciągle siedzi w jego głowie. Nie wiem dlaczego wtedy nie zareagowałam, nie powiedziałam, że nie chcę z nim byc zanim nie zamknie przeszłości. Pozwalam się mu z nią spotkać. Poszli na obiad, ona dała mu prezent pod choinkę. On powiedział, że jest mu głupio, że on nawet o tym nie pomyslał aby kupić jej prezent. Później było coraz bardziej kolorowo. Potrafiliśmy ze szczęścia tańczyć w zaułkach ulic. Widzieliśmy się prawie codzienie. Nie potrafiliśmy bez siebie żyć. On przyjechałby nawet o rano rowerem gdybym tylko go o to poprosiła. Mówił, że chciałby ze mna mieszkać, pytał w marcu czy od lipca moglibysmy ze sobą mieszkać. Wcześniej bylismy razem w górach, było cudownie. Kilka dni po powrocie pokłóciliśmy się bo nie potrafiliśmy się dogadać. On powiedział, że dopadł go stres i się trochę poubil, żebym mu dala troche czasu. Wiem juz teraz, ze miało to związek z nią. Albo ona go odrzuciła, albo zakochał się we mnie i to uczucie go tak przeraziło. . bo po tym wydarzeniu było jeszcze cudowniej. Jak mi okazywał milosc - jak nikt iny na swiecie. Poszłam z nim do lóżka - bo zaczęlam mu cholernie wierzyć. spotkał się z nią ale to nie zmieniło jego zachowania w stosunku do mojej osoby. Uspokoiłam się. Nie waracałam do tego tematu. Patrzył na pierscionki zaręczynowe, noaił mnie na rękach, mówił o przyszlości, mówił odzieciach. W połowie kwietnia pojechaliśmy na wesele do siostry mojej szwagierki. Przed wyjazdem poklociliśmy się, powiedziałm mu aby wyszedło z mojego mieszkania, strasznie go to zdenerwowało, wzial swoją walizkę ale wyszedl bez niej. Wiedziałam, że wróci. Czułam, że mu na mnie zależy. Podczas pobytu u mojego brata zakochałam się w nim na zabój. To już nie była fascynacja = zakochałam się w nim naprawdę, chciałam wiązać z nim przyszłośc. Zaczęlam marzyć o nim jako o ojcu moich dzieci. On nawet zapisłam mnie w deklaracji, że jak umrze to ja dostaję po nim rentę. To mnie upewniło, że traktuje mnie poważnie i chce tego samego co ja. Później zaczelo się coś psuc, nawet nie wiem kiedy. W połowie maja już nic nie bylo tak jak wcześniej. Nie zastnawiałam się dalczego, jakoś nie miałam na to czasu. W czerwcu strasznie zaczęlismy się kłócic, bo on już nie był taki jak dawniej. Ja byłam dla niego okropna. On coraz częściej zacząl o niej wspominać. Ja z tego kpiłam. Później on nie miał dla mnie juz tyle czsu co wcześniej, zaczęlism się od siebie oddalać. Przypuszczałam, że chodzi o nią. eraz juz wiem, że juz w maju o niej myslal, już w maju zaczął sie wahać. Mówił o niej coraz częściej, ja udawałam, że tego nie słyszę. sądziłam, że mowi tak specjalnie by wywołac we mnie zazdrość. W połowie czerwca wyjechaliśmy na urlop. Mieliśmy jechać do mojego brata, on nie za bardzo chciał ale uległ. Wiem, ze nie chciał bo nie chciał sie widziec z moją rodziną. Chciałam od niego odejść ale nie chciałam zaczynać tego tematu - bo chciałam zobaczyć jego reakcję. Zawsze sądziłam, ze ma bardzo silny charakter i jak będzie chciał mnie rzucić to po prostu to zrobi. Jak zastanawialsmy się na miejscem wyjazdu zaproponowałam pewną miejscowośc - on powiedział, że ona tam mieszka i zaczal się śmiac. Wszystko było juz pewne. Przed wyjazdem jeszcze się o coś tam poklócilismy - juz nie pamiętam o co. Podróż mineła w ciszy. Na miejscu znowu się pokłóciliśmy. Nie wytrzymałam - chciałam odejść. On mi jednak na to nie pozwolł - pytał mnie czy ja nie widzę jak bardzo go kocham. Wróciliśmy pogodzeniu. Po trzech dniach spotkał się z nią. Wystroil się dla niej. Poklociliśmy sie, bo miałam do niego wyrzut, że znowu sie spoźnił. Tydzień poźniej poszedł z nia na mprezę pracowniczą zamiast mnie - bo ja nie mogłam iść. Miałam spotkac się z mamą, którj dawno nie widziałam. On nie chciał ze mną jechać - wszystko było jasne. Zasugerowałam mu, żeby poszedł z nią, skoro to tylko kolezanka. Chciałam zobaczyć reakcję. Powidzał, że idzie z nią, ja powiedziałam, że by mi sie to nie podobało - oczywiscie podsyciło to jego chęc pójścia z nią. Poszedł z nią - ja zrobiłam mu straszną awanturę bo chciałam zobaczyć jak zachowa się w tej sytuacji. Wiem, ze zrobił to z premedytacją więc z premedytacją zrobiłam mu awanturę. Juz mi na nim nawet nie zależało bo widziałam, że chce być z nią. Na następpny dzień spotkaliśmy się by się rozstać. Był pewien, że zrobię mu kolejna awanturę. Jednak zdziwił się widząc mnie smutną i zapłakaną. Był na tyle bezczelny, że mowil o niej przy mnie. Nawet mnie to nie ruszyło. Zaczęłam się nawet pytac kto jest ładniejszy? Ja czy ona. Jaki pacan, nawet nie zorintował się, że się z niego śmieję. Kazałam mu zabierać swoje rzeczy. On powiedział, że nie może sobie odjechać skoro ja jestem smutna. Pojechał kupic obiad i prosił aby spakowane reczy wróciły na swoje miejsce. Zjedliśmy obiad. Później został na noc. Tak, kochałam się z nim. Lubiłam jego ciało i sprawiało mi to przyjemnosc. Na następny dzień przyjechal wieczorem. Był nieswój. Ja znowu udawałam smutek. Zaczęłam ponownie temat bo byłam ciekawa co tym razem mi powie. On prosił mnie abym nie wracał do tego tematu, o tym że mnie zdradzil idąc z nią na tą imprezę. Ja poprosiłam aby mi obiecał, że nigdy takiego czegoś nie powtórzy. On powiedzial, że nie może. Wiec ja, nie mogąc opanowac emocji powiedziałm, że wszystko jest dla mnie jasne. I poszłam do domu. Odwróciłam się on patrzył w moją stronę. Nie chciałam go już dłużej zatrzymywac bo już nie mogłam na niego patrzeć. Ale jestem pewna, że gdybym go zatrzymala to by nie odjechał. Pojechał do niej. Nie rozumiem jego zachowania. Wyrzuty sumienia? Chciał nas dwie? Nie chciał brać odpowiedzialności za to, że mówi, że on rzucił?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość streść to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość helgaden
juz bardziej nie da rady:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przydługawa
i mało życiowa, mało ... logiczna. Nie ma żadnej deklaracji, którą się wypełnia aby ktoś mógł po nas dostawać rentę. Zimą tańczyliście ze szczęścia, a Ty dopiero kilka miesięcy póxniej podczas pobytu u brata zakochałaś się w Nim ?? Masło maślane ... wymyśl coś sensowniejszego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość helgaden
Tańczyliśmy bo byliśmy w soie cholernie zauroczeni. Mówić o wielkiej miłości po dwóch miesiącach od poznania się to trochę nielogiczne. W kwietniu mineło zauroczenie i przyszła prawdziwa miłośc. Na początku każdej znajomości każdemu się wydaje, że to wielka miłość...jednak jest to tylko zauroczenie, miłość przychodzi wówczas gdy pierwsze uniesienia już nie przysłaniają ci zdrowego rozsądku W pracy możesz wpisać np. swojego małzonka lub parnera do deklaracji (nie pamiętam jak ona sie nazywa) dzięki której po twojej śmierci otrzymuje ona odszkodowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×