Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ponizona przez meza

jak Wams ie udalo to wszystko pogodzic... praca, zlobek, przedszkole

Polecane posty

Gość ponizona przez meza

Szukam pracy, ciezko mi idzie, zajmuje sie dwojka dzieci, jedno ma isc do przedszkola drugie do zlobka, z tym ze zanim drugie pojdzie do zlobka musze miec prace :( Maz na mnei naciska, jestesmy niemal pod kreska, wszystko zalezy ode mnie. Nie mam juz sil, poza tym ciagnnie sie za mna depresja juz od dlugiego czasu. Maz kompletnei mnie nie rozumie, 3 lata siedzialam z dziecmi i czuje sie uwsteczniona :( Ciezko mi z nimi nawet na spacer wyjsc (to ta depresja) a co dopiero do pracy i do ludzi. Caly czas udaje ze jest dobrze, przed cala rodzina i znajomymi. Jak mam to zrobic aby sie udalo, jak mam rozmawiac z mezem bo juz nie mam sil. On jest na mnie zly i wszystkim obarcza teraz mnie :( Martwie sie o dzieci,, maja pojsc do przedszkola i tego zlobka,a le nei chce na pierwszy raz zostawiac ich tam na wiele godzin, jest mi z tymi myslami ciezko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość twardym trzeba być
a nie miętkim ;) idź do lekarz i zacznij leczyć depresję - może wtedy szanowny małżonek zauważy że nie jest wszystko OK

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wspolczuje Ci....
moze moglabys sie rozgladnac za dorywcza praca? Albo taka, ktora mozesz wykonywac w domu. Albo na lewo ;) Np sprzatajac :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość luzak gepard chester
Weź się w garść i działaj, a nie zasłaniasz się niby depresją...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wstydzcie się
Dziewczyna prosi o pomoc ,a Was stać na takie rady ..kobiety ..:O I jak tu sie dziwic ,że chłop nie rozumie jak wydawałoby się też matki i nie rozumieją ..:( smutne Dziewczyno .Twoja sytuacja nie jest łatwa .Dwoje malych dzieci i sfrustrowany mąż . Najgorzej sie zamykać i udawać ,że wszystko jest dobrze .I przy M i przed rodziną .Zrobiłas juz mały pierwszy krok i tutaj się otworzyłaś .To już zawsze coś . Nie masz w rodzinie nikogo z kim mogłabyś porozmawiać ?Może sprobuj popytać wśrod bliskiego otoczenia o coś na początąek dorywczego jak ktoś napisał wczesniej .Cieżko tak od razu wskoczyc na "głeboką wodę ".Pracodwacy nie ma co kryć boją sie takich młodych mam .Dwojka dzieci i start do przedszkoli ,choroby ,zwolnienia ... Ale trzeba pytac ,próbować . Dzieci tez czują Twoja rezygnacje ,a to nie wpływa dobrze na ich poczucie wlasnej wartosci .Musisz probowac żyć .Jesli czujesz ,że zwyczajne sprawy Cie przerastaja nie boj sie prosic i wołac o pomoc .Jesli napraede czujesz sie tak żle -nie wstydz sie i idz do lekarza .Depresja to naprawde choroba -jak cukrzyca ,rak bywa smiertelna ... A z M tez przydalaby sie jakas szczera rozmowa .Ale nie taka miedzy spacerem a obiadem .Tylko taka umowiona .Dzieci zostawic gdzies u kogos na godzine -dwie i szczerze wszystko sobie wyjasnic .Nie ma nic gorszego niz zycie na tak ruchomym gruncie . Trzymam kciuki za Twoja walke o lepszy dzien i o siebie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wspolczuje Ci....
ale o co Ci chodzi chodzi? Ja mysle, ze sprzatanie to calkiem niezla fucha na poczatek :) Tez rada...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najpierw znajdz prace
a potem sie bedziesz martwic :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja tez mialam taki dylemat
Przez rok siedzialam w domu,mąż zaczął naciskać,bym poszła do pracy,tyle ze ja tez chcialam,bo wiedzialam,ze jest u nas ciężko.Na początku pracowałam od 9 do 12.Po prostu chcialam sprawdzic jak syn bedzie sie czul w nowym otoczeniu.Bylo ok,wiec poszlam juz na caly dzien.Szkoda mi synka,bo jest mały a mnie nie ma przy nim ;( Ale niestety rzeczywistosc jest inna.a jak udalo mi sie wszystko pogodzic? O 6 rano wstawalam i sprzatalam.Na 9 musialam zaniesc Jasia do żłobka. Tobie autorko radzę:Weż sie w garsc!!! A nie wydaje mi sie,zebys byla chora na depresje.Znam niestety ludzi cierpiacych na depresje.ty po prostu nauczylas sie zyc tak jak musisz.Ja tez myslalam,ze wpadam w jakas depresje,bo nigdzie nie chcialo mi sie wyjsc,jakbym bala sie ludzi.Przez 3 miesiace doslownie z domu nie wychodzilam,nawet nie mialam ochoty sprzatac,gotowac.Ale z czasem nauczylam sie zyc.Zobaczysz,ze pojdziesz do pracy i bedzie ok.Powodzenia.Aha! A jezeli naprawde uwazasz,ze cos z Twoja psychika jest nie tak-to zajrzyj do psychiatry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość luzak gepard chester
żeby leczyć depresję musiałaby najpierw ją mieć :o nie każde obniżenie nastroju jest depresją A to że jestem kobietą nie znaczy że mam się roztkliwiać nad czyimś rozmemłaniem... Jest konieczność to bierz się w garść, planuj i działaj, a nie siedź i narzekaj A na miejscu męża też bym się wkurzyła, bo on pewnie pracuje, są pod kreską a ona się roztkliwia. Zmobilizować się i działać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ponizona przez meza
Dzieki za mile slowa, za te zle rowniez choc ciezko sie z nimi zgodzic. Nie mam z kim dzieci zostawic nawet na 10 min, jestesmy doslownie sami. Dlatego tez tak ciezko nie dosc ze znalezc sama prace to jeszcze pogodzic to z dziecmi... Maz pracuje a i owszem od 7:30 do 15:30, Siedzi w biurze, ma czas na treningi itd... jestesmy w jego miescie rodzinnym , ja tutaj nie mam nawet znajomych. Czy to depresja.... wiem doskonale ze czasem zbyt latwo jest stan załamania okreslic depresja, ale u mnei to raczej jest depresja, wiele przeszlam itd. Nie chodzi tutaj o uzalanie sie, tylko o jakies wsparcie, jakiekolwiek, dobrze jest czytac ze ktos mial podobnie a jakos sie udalo. Co do meza to mam wrazenie ze jak rozmawiamy to po nim to wszystko splywa. On mysli ze to tak latwo, nie miec zadnego wsparcia, miec za to dwoje dzieci na glowie, teraz szykowanei do przedszkola, myslenei o domu, gotowaniu, sprzataniu i znalezc w doskoku prace, gdzie jak tylko ktos uslyszy o moich dzieciach to zaraz rezygnuje :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ponizona przez meza
praca dorywcza nei wchodzi w gre, bo mlodsze dziecko oczywiscie w tym naszym wspanialym kraju nei dostalo sie do panstwowego zlobka, wiec potrzebuje pracy na pelen etat, ktora pozwoli mi chociaz wyjsc z zyskiem na 200 zl po oplaceniu przedszkola panstwowego i zlobka prywatnego :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość my radzimy sobie tak
rodzice 5 miesięcznej córeczki i 2 letniego synka + duży pies godz. 4.45 pobudka, mąż wstaje, ogarnia się i wychodzi z psem, ja w tym czasie zaparzam mu kawę i robię kanapki do pracy, budzę, karmię i ubieram córkę godz. 5.30 mąż zabiera córcię i wyjeżdża do pracy, po drodze zawozi ją do żłobka 5.30-6.45 to czas dla mnie, prysznic, makijaż, śniadanie, coś posprzątać w domu, przygotować lekki posiłek dla synka mleko, kaszka czy kakao przed 7 budzę synka, ubieram, karmię, myjemy zęby 7.30 wychodzimy, odprowadzam go do przedszkola, potem sama na autobus i do pracy na 9.00. Pracuję do 16. 14.00 mąż kończy pracę, je obiad na stołówce, dodatkowo kupuje tam drugi obiad dla mnie (8zl), synek je obiad w przedszkolu potem jedzie po córkę, po drodze zakupy, odbiera syna z przedszkola, ok. 16 jest w domu, karmi córkę, czasem sprząta po psie, który nie zawsze wytrzyma. ok.17 docieram do domu, przejmuję dzieci, mąż wychodzi z psem, czasem sam, a czasem z dziećmi, jem obiad, co mąż przyniósł 18 mąż wraca z psem i idzie spać, ja zajmuję się dziećmi, pranie, prasowanie, ogarnąć itp :) 20 mąż wstaje, robimy kolację, jemy wspólnie, potem ja idę z psem, a mąż przygotowuje dzieci do snu ok.21 dzieci śpią, a my mamy czas dla siebie we dwoje po 22 idę spać, bo padam, mąż ma czas dla siebie, internet, albo gry, czasem film, potem idzie z psem i ok. 23.30 kładzie się spać 4.45 pobudka.... na szczęście są weekendy, staramy się przynajmniej raz na miesiąc podrzucić dzieci do dziadków na kilka godzin i spędzić ten czas tylko we dwoje obiady na weekendy gotuję raz na dwa tygodnie i zamrażam, sprzątam w sobotę rano, w tym czasie mąż jest na siłowni, w niedzielę jedziemy całą rodziną na basen nie narzekam :), ale lekko nie jest, szczególnie w poniedziałki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie wyglada tak: 6.30 -7 zalezy od dnia pobudka pzrez mojego syna, wstajemy ubieramy sie, jemy, myjemy itp, maz wyjezdza do pracy 7,30, ja o 8 z malym do zlobka, o 8.30 jestem juz w pracy, maz konczy o 16tej wiec jedzie po malego do zlobka, o 16.40 sa w domu, wiec maz rzuca sie do podgrzewania mrozonek, gotowania itp.. ja wracam o 17tej biore malego i sie bawimy pzry okazji nastawiania prania, zbierania suchego, ukladania czy prasowanai, czasami ide na zakupy jak tzreba z malym, potem jemy kolo 17.30, zwykle tzreba potem jeszcze gdzies cos zalatwic, a to poczta, a to sklep, a to jechac do dziadka, itd.. koło 19tej maly je kolacje i idziemy na bajki, albo na gore do pokoju sie pobawic, o 20tej maly zwykle zasypia, w tzw miedzyczasie maz kosi trawe, naprawia rurki, czysci komin, w zimei rozpala w piecu itp.. po godz 20tej zawszez najdzie sie spzrtanie, gotowanie na "zas", zaleglosci z prania, czasami praca przyniesiona do domu, placenie rachunkow, a czasami czas na to by usiasc i porozmawiac :) o 22.30 zwykle idziemy spac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troche wiecej optymizmu
Jestem autorką i zmienilam nick na "lepszy". Dzisiaj jestesmy po rozmowie z mezem i jest wiele lepiej, Dostałam garstke wsparcia i mozna powiedziec ze wymyslilismy ze 2 plany awaryjne. Kurcze ze to zycie jest takie zabiegane :( "myszsza" "my radzimy sobei tak" wielkie gratulacje za wytrwalosc :) Własciwie moje zycie tez zabiegane, a teraz jeszcze to szukanie pracy... juz nawet nei licze ile i gdzie wysylam te CV, bo chwyce sie kazdej pracy byleby wyjsc do ludzi. Zeby dzieci mialy szanse rozwoju, szczególnie córka w przedszkolu, chociaz u niej to przesadzone ze z pod ziemi wyciagniemy pieniadze ale przedszkole musi byc, ma taki potencjal ze szkoda aby w domu siedziala. Ogromnie ciesze sie ze maż w koncu sie otworzyl i jakos to poskladalismy, jest tak co jakis czas, raz lepiej raz gorzej, ale obojgu nam zalezy na tym samym i czasami frustrujace jest tylko to ze zycie kładzie kłody pod nogi. Usmiech dzieci tylko jest w stanie to wszystko zrekompensowac... :) Maz jest tez zdania ze musze isc do psychiatry, juz nei psychologa ale psychiatry, bo za duzo by tu opowiadac ale ja mam takei przezycia zyciowe ze trudno mi sobei z tym poradzic, myslalam ze przeszlosc zostawilam za soba w momencie urodzenia pierwszego dziecka, ale niestety, nie radze sobei. Musze poza tym isc odbudowac poczucie wlasnej wartosci, nawet znalazlam takei warsztaty, w stylu ja w spoleczenstwie, powinno to cos dac, przynajmniej spróbowac nie zaszkodzi. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do: my radzimy sobie tak Kurcze podziwiam Cię kobieto, że macie to tak zorganizowane...Naprawdę!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
grunt to jakos rozpoczac, potem wejsc w rytm i jest ok ;) moja corka chodzi do przedszkola prywatnego www.wielkaprzygoda.com - plus jest taki, ze placówka jest niedaleko domu, więc nie musimy się spieszyć ;) poza tym, zawsze zawozimy ja przed praca i odbieramy po pracy :) czasami ktoś inny - babcia lub dziadek odbiora i wtedy mamy czas na zakupy lub fryzjera... albo po prostu, zeby odpoczac:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×