Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smutek098

Prawa i obowiązki rodzica po rozwodzie

Polecane posty

Gość smutek098
Kasiunia 77 dzięki. Tak, z jednej strony masz rację. Tylko z drugiej... Pominę, że ogólnie gdy jedna osoba dźwiga cały trud wychowawczy jest jej ciężko. Ok, nie narzekam , daję radę. Ale z drugiej - oni. Widzą, że to nie jest normalne i w pewnym sensie nadal tęsknią. To nie oni się z nim rozwiedli. I tego nie mogę jemu wybaczyć, że tak łatwo oddalił się od ojcostwa. Oni widzą, że inni rodzice są rozwiedzeni, ale ich dzieci to ich skarby. To ie zazdrość, im jest po prostu przykro :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zunie
Smutek, ja mówiłam o egoizmie nie Twoim (bo i skąd?) Mówiłam o egoizmie tych tzw. tatusiów!!!!! I o tym egoizmie zapomniałaś napisać. Zgadzam sie z Tobą w 100% !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lllllllee
Nikogo nie zmusisz do miłości :( Nie czytałam wszystkich postów i nie wiem konkretnie jaka jest Twoja sytuacja, ale tak było u mnie i wiem,że z czasem u dzieci mija. Poznasz kogoś, kto wypełni im pustkę po tacie.............a z nim daj sobie spokój. Pewnie kiedyś poczuje co stracił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zunie
Smuteczku, dodam jeszcze, że przykre jest to, że na tych topikach, na których ludzie mówią o swoich rozterkach, poważnych problemach, szukają wsparcia (jak Ty czy ja), szukają jakiejś porady, pocieszenia, "wpieprzają" się (przepraszam) te trzecie lub drugie, które zieją nienawiścią i nie myślą o tym, że je same może spotkać to samo co nas. Którym się wydaje (nie wiem z jakich powodów), że Pana Boga za nogi chwyciły i wara wszystkim ! Nawet tym, które kość z kości, krew z krwi należą do ich wybranków. I nie chodzi o to, że nikomu po rozwodzie nie wolno ułożyć sobie życia, że po rozwodzie nie ma prawa się mieć do szczęścia. Oczywiście, że tak - każdy ma do tego prawo. Ale nie wolno zapominać o odpowiedzialności i nie wolno nie ponosić konsekwencji pewnych czynów. Tym bardziej, że są to dzieci/dziecko. Napisałam w podobnym topiku, że nie rozumie tylko tego ten, kto ma mniejsze IQ od szympansa. I wiesz co? Zostałam zrąbana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak naprawdę pojąć jak można tak po prostu zapomnieć, że ma się dzieci. Próbowałam tylko pokazać Tobie dobrą stronę tego wszystkiego. to już się stało i nie masz na to wpływu, nic już nie zrobisz, jego nie zmusisz, możesz więc tylko to im ułatwić. Pokaż jak jest naprawdę, nie mów, że na pewno niedługo zadzwoni czy się spotkają bo tylko podsycasz oczekiwanie. Moja córka jak ojca zaczęła traktować mojego partnera. Trwało to trochę, nie powiem, ale jestem niezmiernie zadowolona że ona nie będzie musiała rozmyślać jakim głupim człowiekiem był jej ojciec, a nawet jeśli pomyśli, to właśnie tylko tyle, że jest głupi i że nie warto zaprzątać sobie nim głowy. Dlatego też pisałam, żebyś wynalazła im zajęcia, nie wiem w jakim są wieku, ale na pewno coś znajdziesz. Oni będą smutni, to naturalne, ale nie będzie to trwało wiecznie, pamietaj. Wszystko się ułoży!!! Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
coś mi uciekło...pisałam na początku, że wiem, że to przykre, smutne i niezrozumiałe, żę nie mogę tak naprawdę pojąć jak można zapomnieć, że ma się dziecko. Ojciec mojej córki nie widział jej już 5 lat!!! No a potem to już dalszy tekst

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem jak to wytłumaczyć
Dlatego ,że rozwody zdarzają sie .Istnieją matki ,które zabraniają dzieciom widzenie z ojcem .Tak bywa . Ale kiedy normalne nie pogrywające dziecmi matki chcą dla dzieci takiego kontaktu okazuje się ,że oni nie potrafią sprostać nowej sytacji . I to nie ma nic wspólnego z wiekiem dzieci .Ani nawet z tym jaki ojcowie mieli kontakt z dziecmi . Jednych poprostu tak miłość do Nowej trafia ,że zrywają wszelkie kontakty . Nie rozumiem bo jestem kobietą .Dla mnie dziecko nie jest najważniejsze ,ale jest bardzo ważne ..Nie jest światem ,za którym nic nie widze . Układam sobie życie tak ,żeby nie krzywdzić małego człoiweka . Gdzie jest ta granica ,że mogę powiedzieć on kocha Ciebie ,albo on nie kocha Ciebie .Ile ja strace na wiarygodności ,kłamiac,że tata kocha ale znowu dziś nie przyjechał . Dajcie mi recepte na to .Jak wytłumaczyć dziecku ,że tata kochany tata nie chce go widzieć .Bo mu się kurwa odmieniło !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nic się nie zmieniło
wszystkie sobie tłumaczycie, że ten facet kiedyś był dobrym ojcem, bardzo kochał swoje dzieci i nagle mu sie odmieniło w ten sposób mydlicie sobie oczy a przy okazji dzieciom i oszukujecie sibeie same i te dzieci bo dziecko faktycznie słuchając waszej wersji zaczyna się zastanawiac DLACZEGO mu sie odmieniło, czyja to wina, gdzie był błąd...i zapędza się w ślepa uliczkę, bo na takie pytania odpowiedzi nie znajdzie a nie znajdzie, bo pytanie jest źle postawione bo nie było wcale tak jak wy twierdzicie, że było super i się skończyło gówno prawda! NIGDY NIE BYŁO DOBRZE, nie było miłości, nie było dobrego tatusia - to tylko WY tak to widziałyście, same sobie wmawiałyście, że było fajnie i dobrze naprawdę było nijak, nie było więzi, nie było uczucia - a kiedy się pojawiło - do innej kobiety to facet sie nawet nie miał nad czym zastanawiać i poszedł w cholerę i już nigdy nie uwierzę, że normalny, kochający ojciec zrywa kontakt z dziećmi - bez względu na przyczynę! NIGDY!!! to są patologiczne sytuacje i dotycza tylko tych małżeństw, w których nigdy nei było prawdziwej miłości, zrozumienia, szacunku, facet nie czuł się nigdy odpowiedzialny za te dzieci bo nigdy nie był z nimi naprawdę związany i możecie jedna przez druga mydlić sobie oczy, szukać winnych - winnych trzeba szuakć 10 lat temu, w WASZYM MAŁŻEŃSTWIE, kiedy był czas na miłość, na budowanie więzi i na uczenie bycia rodziną siebie nawzajem same skazałyście dzieci na taki los rozejrzyjcie się wokół - wieleludzi jest po rozwodach, a jednak ojcowie o dzieciach pamiętaja, bo cos do nich czuli, nawet jeśli z ich matkami im nie wyszło u was nigdy tych dzieci nie kochali, nie czuja się za nie odpowiedzialni trzeba w końcu otworzyć oczy i sobie i dzieciom na prawdę i przestac wmawiać wokoło, że nagle się ojcu odmieniło tak było zawsze jedno wielkie NIC, ZERO uczuć, ZERO więzi, ZERO miłości i tak jest nadal...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Zunie
zunie, ty masz problemy nei tylko z tolerancja ale i czytaniem ze zrozumeiniem na poziomie podtsawowym :o na innym topiku zostałas "zjechana" nie za to, że nie rozumiesz ludzi zostawiających swoje dzieci, ale za NIETOLERANCJĘ i notoryczne obrażanie wszystkich kobiet, które nie sa po rozwodzie kazda, która układa sobie życie jako żona rozwodnika to dla ciebie gorszy gatunek człowieka wyjdź troche od przodu, szympansico, spójrz w przyszłośc kobiet takich jak ty, po rozwodzie - widzisz tam samych 50-letnich kawalerów bez dzieci? pomyśl czasem, zanim skażesz każdą kobietę na porażkę z rozwodnikiem i obrazisz ja, nie znając nawet jej sytuacji myślenie podobno nie boli nawet kogoś o IQ szympansa :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zunie
Ulżyło Ci ? Jak tak, to mam w tym swój pozytywny udział.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutek098
Do "nic się nie zmieniło". Tak,chyba masz rację. I to sporą. Teraz po latach, patrząc wstecz i analizując tamten związek stwierdzam, że pokochałam człowieka, który tak naprawdę nie przedstawiał żadnej wartości. Był zimny, niekontaktowy, nieodpowiedzialny. Ja pokochałam go dzięki "strzale amora", szczenięcej miłości. Kocham, bo kocham. Nieważne jaki jest. Idealizowałam go, choć sporo osób otwierało mi oczy. I to chyba prawda. Ja kochałam, on nie. Ja angażowałam we wszystkie sprawy - najpierw swoje, potem rodziny, dzieci. On sam od siebie tego pewnie wcale nie chciał. W jakiś sposób zmuszałam go do bycia - głupio zabrzmi - normalnym. Ale tak naprawdę on był lekkoduchem, nieodpowiedzialnym człowiekiem, w którego głowie tworzyła się myśl o innym życiu. Miał inną logikę myślenia. Łatwiejszą. Lepiej uciec niż stawić czoła problemom. Lepiej zniknąć niż słuchać trudnych pytań dzieci. Lepiej się z nimi nie kontaktować. A może nawet nie myślał nigdy w taki sposób. Może tak jak piszesz - wszelkie wartości, które szanuje ogół ludzi go nie dotyczyły. W jakiś sposób "zmuszałam" go do bycia mężem, ojcem. A gdy uwolniliśmy się od siebie nie musi dostosowywać się do obecnych reguł . Nie, nie moich reguł, żebym nie była źle odebrana. Do reguł ludzkich, do ludzkich odczuć. I masz rację. On zawsze taki był. Tylko ja tego nie widziałam. Kochałam, więc nie wierzyłam, że może być taki. Wierzyłam, że jest taki jakiego chcę go widzieć. Teraz patrze na niego jak na zupełnie obcego człowieka. I wierzcie mi, nie byłby nawet w gronie moich znajomych. Z takimi ludźmi urywam kontakt na wstępie. Umiem już szanować ludzi za to jakimi są. Za ich cechy charakteru. Nie za to tylko, że są. A gdy mi nie odpowiadają po prostu znikam z ich życia lub robię wszystko, żeby oni znikneli z mojego . Teraz już to potrafię. A on... rzeczywiście jego zachowanie świadczy o niedojrzałości, braku empatii, nieodpowiedzialności i braku jakiejkolwiek odwagi. Ktoś taki tak naprawdę nigdy nie powinien zostać ojcem. Gdybym tylko wiedziała o tym wcześniej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutek098
Nic się nie zmieniło - napisałaś dobitnie, ale napisałaś prawdę. Tak musiało być. To nie była z jego strony miłość a raczej chęć zysku. Polegało to na tym, że to ja cały czas się o niego troszczyłam niczym matka. Gdy przestałam zareagował jak odrzucone dziecko, zazdrosne o tych, którzy w domu i sercu pozostali. W jego rodzinie nikt inteligencją nie grzeszył. Nie miał pozytywnych wzorców. Teraz wiem, że to była patologia. I to jest typowy objaw patologiczny. To prawda - nigdy nic nie było. Ja chciałam to widzieć, ja namawiałam do miłości. On tego nie czuł. Oto efekt :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Antis
Drogie Mamy i Drodzy Tatusiowie Jestem studentką ostatniego roku kierunku Nauki o rodzinie. Robię badania do pracy magisterskiej na temat postaw wychowawczych samotnych matek i ojców. Jeśli znajdziecie chwilkę to proszę, pomóżcie mi w badaniach wypełniając ankietę: http://www.ankietka.pl/ankieta/46924/postawy-wychowawcze-samotnych-matek-i-ojcow.html Dziękuję z góry za wasze dobre serduszka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lamella
Nic z tym nie zrobisz, trzeba się pogodzić z tym, że ojciec twoich dzieci jest dupkiem. Natomiast może warto wystąpić o odebranie mu praw rodzicielskich ze względu na to, że MOŻE to stanowić kiedyś argument, jeśliby tatuś na stare lata chciał alimentów od nich. Nie gwarantuje to niestety "bezpieczeństwa" przed możliwością płacenia alimentów na ojca kiedyś, ale stanowi poważny dowód uzasadniający tezę, że byłoby to sprzeczne z zasadami współżycia społecznego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"obowiązkach i prawach, jakich rodzic musi dotrzymywać. " Głupszej konstrukcji myślowej nie udało mi się spotkać. Zajmuj się kotami! Nie dziećmi!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×