Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zasmucona___

Proszę, oceńcie taką sytuację pomiędzy mną a moim facetem.. z góry dzięki

Polecane posty

Gość pomaranczowsza
a, no i zapomnialam o najwazniejszym, on albo nie potrafi kochac, albo ciebie nie kocha, bo jednym z najwazniejszych warunkow milosci jest szacunek, a z twoich opisow jego zachowania, szacunek do ciebie jest mu obcy :( ja bym na twoim miejscu zaczela sie zastanawiac nad odejsciem z tego zwiazku. tego sie nie da zrobic za pomoca jednej rozmowy. na dobry poczatek postaw sie w roli obserwatora z zewnatrz, ktory patrzy na wasze wspolne zachowania. przezstan mu ustepowac i dogadzac. jezeli taka sytuacja mu sie nie spodoba, zwiazek rozsypie sie sam z siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mialam to samo... teraz mam to na codzień .. :( a nie umiem tego zakończyc choć wiem że on mnie nie szanuje :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zasmucona___
Dzięki za komentarze.. pomaranczowsza - tak, ja już zaczęłam obserwować go.. już od hmm 2 miesięcy.. wiecie co? Wczoraj pokazałam - mówiąc ze spokojem, że przesadził itd i co? Przyszedł dziś z kwiatkiem przeprosił.. Jednak nie zrobiły na mnie wrażenia te przeprosiny, choć może trochę zdziwiły,bo się nie spodziewałam jakiejś skruchy po nim. Choć czas pokaże co te przeprosiny oznaczały, czy coś się zmieni. Jednak w związek ten zwątpiłam już jakiś czas temu.. i zastanawiam się.. dać jeszcze szansę na uratowanie go? Tzn.. myślę,że i tak nie zostawię go.. musi upłynąć trochę czasu. Jednak myślę, że jeśli będzie tak dalej to w okresie max pół roku rozstaniemy się..a przez ten czas w takim stanie zdążę się przyzwyczaić do tego, że mnie z nim nie będzie :( Co ja mówię w ogóle eh.. Poza tym.. czuję teraz taką nicość.. bo kocham i chciałabym się przytulić do niego z myślą, że go kocham i że jestem z nim na zawsze.. jednak gdy on chciał się przytulić dziś.. nie czułam nic z tego.. tzn boję się takich myśli.. nie chce czuć tego zaangażowania.. wielkiej mojej miłości..bo rozczarowanie boli i z każdym razem niestety coraz bardziej wątpię, gdy dostaję takiego "kopa", gdy jestem zakochana i szczęśliwa i wierzę w ten związek.. dlatego lepiej czuć tę nicość i przeczekać i zobaczyć..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mm_______________

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Z innej beczki...
Przeczytaj książkę "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy". Dowiesz się z niej co to znaczy szanować siebie. To, ze Twoj facet jest niedojrzały i dziecinny to fakt. Niestety wiekszość z nich ma w sobie coś z pięciolatka. To, że Ty pozwalasz mu traktowac się bez szacunku, to inna sprawa. Facet, podobnie jak dziecko będzie sprawdzał na co może sobie z Toba pozwolić. Jeśli dasz mu wejśc sobie na głowę - to wejdzie, a potem odejdzie, bo uległa kobieta nie będzie postrzegana jako kobieta atrakcyjna. Od Ciebie tylko zalezy - zostac czu odejsc. Ale jesli chcesz to ciagnąc, to musisz Ty zacząć ustalac zasady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zasmucona___
Czytałam tą książkę :) Chcę ciągnąć narazie, jednak próbuję zmienić ten związek.. choć ciężka praca przede mną, bo z nim łatwo nie będzie. jak się nie będzie dało, to nic już nie poradzę niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość patsewnu
Ja za takiego mężczyznę wyszłam za mąż, po 3 latach mieszkania pod wspólnym dachem. Niecały rok po ślubie wniosłam pozew o rozwód. Nie wytrzymałam. A na prawdę miałam dobre chęci. Teraz czuję, że najgłupszą decyzją w moim życiu było w ogóle zamieszkanie z tym człowiekiem, a później ślub. Miałam na prawdę milion takich sytuacji jak Ty. Nikomu o nich nie mówiłam, bo przecież to zwykła proza życia. Normalka, nic nadzwyczajnego. Myślałam, że tak ma być. Teraz wiem, że tak nie wygląda zdrowy związek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witam autorko wyobraź sobie
mam taki sam problem. Mój facet zachowuje się identycznie. Nigdy nie wiadomo co nagle wyprowadzi go z równowagi i z jakiego powodu podniesie na mnie głos. Potrafi na mnie huknąć za to np. że zrzuciłam niechcący pilota ze stołu i o mało się nie rozstrzaskał. Dodam że pół roku wcześniej potrafił np. w kłótni celowo cisnąć tym samym pilotem o podłogę tak że faktycznie się rozbił. Potrafił np. mnie zwyzywać od pojebanych za to że za głośno rozmawiam z matką przez tel w pokoju hotelowym. Sytuacja jest już jednak o tyle beznadziejna że on nie jest moim chłopakiem lecz mężem. Przed ślubem byliśmy parą 6 lat. To długo, ale do mnie jakoś nie docierało z kim mam do czynienia. Byliśmy weekendową parą i nie miałam z nim takiego kontaktu dzień w dzień dlatego on zawsze doceniał nasze spotkania i na spotkaniach był w dobrym nastroju i zrelaksowany. Czasami okazywał mi przebłyski swojego cholerycznego charakteru, ale ja jakoś nie odczytałam tego w ten sposób że tak będzie wyglądał kiedyś mój dzień powszedni. Myślałam że są to wyjątkowe sytuacje, poza tym wybaczałam mu wiele rzeczy ponieważ miałam świadomość jak wiele lat zainwestowaliśmy już w ten związek i miałam lęk przed tym żeby nie okazał się to czas niepotrzebnie stracony. Bałam się samotności po 6 latach i tego że nie będę potrafiła stworzyć z nikim nowego związku (jestem bardzo zamknięta i z wielkim trudem nawiązuję nowe znajomości). Teraz okazuje się że mój mąż często zachowuje się jakby był moim ojcem i wychodzą takie sytuacje że np. po złym dniu pracy potrafi przybrać bardzo groźną ojcowską minę i mi dać burę za to że dom nieposprzątany czy coś w tym stylu. Kłócę się z nim zawsze, ale on potrafi wszystko tak przekręcić, żeby się wybielić że nic mi przecież takiego nie robi, że przesadzam. Po latach czuję przez niego jak ubezwłasnowolniona psychiczne. Obawiam się mieć z nim dzieci bo boję się żeby nie pozbawi mnie przed nimi autorytetu, żeby nie próbował udowadniać dziecku w jego obecności że moje zdanie się nie liczy. Dobra rada dla ciebie. Odejdź.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zasmucona____
Hmm tak tylko ja się zastanawiam, czy nie przesadzam.. w końcu ma też zalety.. związek miał być na zawsze i mam teraz go zostawić :( Tym bardziej, że on mnie kocha.. i ja też. Czy mimo miłości mam przekreślić ten związek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iuruiruhsdscutf
wlasnie szukasz wymowki aby go nie zostawic. jesli nie masz kszty szacunku do wlasnej osoby - zostan z nim i dalej dawaj sie ponizac.. jesli natomiast szanujesz sie, odejdz i nie daj soba pomiatac.. pomyslalas co bedzie po slubie? a jak beda dzieci? co jesli zdenerwuje sie na ktores i uderzy?tez zaczniesz go usprawiedliwiac ze dal klapsa bo kocha? rany nie rozumiem Cie totalnie/... pomiata Toba a Ty sie dajesz i jeszcze go tlumaczysz.. wiesz cfo? i tak jestem pewna w 100% ze mimo wszystko zostaniesz z nim i dalej bedziesz pomiatana bo przeciez "go kochasz".. powodzenia.. zal!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zasmucona____
Boję się samotności.. poza tym wiem, że on mnie kocha szalenie..nie wiem, czy spotkam taką miłość kiedyś..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iuruiruhsdscutf
to siedz i dalej znos upokorzenia i nie zakladaj topikow bo tylko ludzi wkurwiasz swoim podejsciem.. "Boję się samotności.. poza tym wiem, że on mnie kocha szalenie..nie wiem, czy spotkam taką miłość kiedyś" wez nie pierdol tylko zacznij dzialac! bo czytac sie tego nie da.. rady kazdy ci daje a ty i tak masz w dupie bo wiesz lepiej.. skoro wiesz lepiej to nie pytaj ludzi tylko idz i mu służ! pizda!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elelelelellle
poza tym wiem, że on mnie kocha szalenie tiaaa... wlanie to okazuje... rzeczywiscie kocha cie tak szalenie ze az ci musi ublizac.. nierob p[ierdolony i tyle.. pojdz w koncu dziewczyno po rozum bo ciezki przypadek z ciebie.. rany skad to sie bierze??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mężatka 29
Droga Zasmucona. Czytam, czytam i nie moge uwieżyć ze Ty sie jeszcze zastanawiasz czy z nim byc! Zostaw go i zacznij zyc!!! Masez dopiero 20 lat! Ja mojego męża poznałam w wieku 25 lat, takze masz czasu a czasu zeby sobie znalezc nowa miłosc. A uwierz ze TEN to nie jedyna miłosc!!! To straszne jak On Cie traktuje! Starszne!!!! To nie miłosc tylko jakas choroba!!! Mam męza od roku i8 taki jaki byl przed slubem jest do dzisiaj. Codziennie mowi ze kocha, przytula, kupuje rzeczy ktore lubie, np czekoladke :) pamieta o drobiazgach. Ja sama robie mu jakies dobre jedzonko ktore sobie zamowil itp jednym slowem pokazujemy sobie ze sie kochamy i szanujemy!!!! Zachowanie Twojego Faceta ktory ma 30 lat i mieszka z rodzicami choc dobrze zarabia mozna nazwac, ze Wasze zycie w przyszlosci to PATLOGIA!!! UCIEKAJ CZYM PREDZEJ!!!! Moj Mąz nawet w ciagu dnia wysyla mi smsy ze mnie kocha i ze ma dla mnie niespodzianke. Moj Maz codziennie podjezdza po mnie na przystanek autobusowy! Maz czasem odwozi moje kolezanki i kolegow do domu jak go poprosze bo sie np zasiedza!!! odpowiedz sobie na pytanie: Co On jest dla Ciebie w stanie zrobic? Nie chodzi mi tylko o CIEBIE, ale Ty to rowniez Twoje towarzystwo i rodzina!!!! Zastanow sie!!!! Powaznie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomaranczowsza
tak jak pisala babka kilka postow wczesniej, byli razem 6 lat przed slubem, wiec szkoda 'zainswestowanego' czasu .... nie szkoda! zycia uczymy sie metoda prob i bledow, jak cos sie nie powiodlo, to trzeba dac temu kres, posukladac sobie WLASNE zycie jak nalezy, no i potem zaczac rozgladac sie za nowym zwiazkiem. to co wy przezywacie to nie jest zadna jedyna w swoim rodzaju i szalona milosc, ktorej juz w zyciu nie spotkasz, to przyzwyczajenie i uzaleznienie od bezpiecznego ukladu, spokoj, ze juz nie musisz szukac faceta itd. usprawiedliwiasz go, ze ma tez swoje dobre strony. kazdy ma! chodzi o zgodnosc podladow w zwiazku i o harmonie. u was tego nie ma. nie ma i koniec, nie tlumacz sobie i nie szukaj usprawiedliwien dla wlasnego lenistwa i braku odwagi. widac, ze jeszcze nie jestes gotowa, zeby to zakonczyc. nic w tym zlego, ale nie rob zadnych krokow typu slub czy ciaza, siedz na razie z nim, bo jak widac musisz sie jeszcz czegos z tego zwiazku nauczyc, ale nie wybielaj go, nie uzywaj tych wyidealizowanych i gornolotnych zwrotow typu 'jedyna milosc na cale zycie', 'szalenie sie kochamy' itd. jak ktos kocha 'szalenie' to tylko zly znak - przestanie kochac, gdy tylko szal i nastroj na kochanie mu mina, wtedy zamienia sie w upierdliwca, ktory nie tylko cie nie kocha, ale nawet nie ma dla ciebie kszty cierpliwosci i wyrozumienia. otworz dziewcze oczy, cale zycie przed toba, szykuj sie na wypad z tego zwiazku, co prawdopodobnie nastapi, gdy poznasz kogos innego, ale miejmy nadzieje, ze wczesniej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zasmucona, dobrze, ze opisalas nieco lepiej swoj zwiazek, bo juz myslalam, ze trafilas na mojego ex. ;) bierz nogi za pas i sie nawet za dlugo nie zastanawiaj. bedzie tylko gorzej z nim, jego zachowaniem wobec Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewinam
uciekaj, kochaniutka, szkoda nerwów. byłam w podobnym związku. facet wydzierał się na mnie za błahostki. krzyczał na mnie nawet wtedy, kiedy nie usłyszał, co do niego powiedziałam, bo przecież tyle razy powtarzał, żebym mówiła głośniej :/ zrobił scenę na ulicy, bo byliśmy umówieni pod jego blokiem, ociągał się z wyjściem i przeszłam się dookoła bloku, a on w tym czasie wyszedł i mnie tam nie było, a miałam czekać. z tym że ja nie kładłam uszu po sobie i jak on zaczynał się na mnie wydzierać, to albo się odwracałam na pięcie i sobie szłam, albo odkrzykiwałam, żeby przestał się drzeć, bo nic nie zrobiłam. choć z biegiem czasu i tak czułam się coraz bardziej zastraszona i zdarzało się, że bałam się odezwać, żeby znów nie robił scen... to jego charakter. albo po prostu agresywność i nerwowość, albo już gdzieś trąci jakąś toksycznością czy chorobą psychiczną. kiedy w końcu od niego uciekłam, poczułam niesamowity spokój. dawno tak mocno nie czułam, że żyję, że jest mi dobrze, bezpiecznie i spokojnie. mam nadzieję, że i Ty podejmiesz właściwą decyzję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zasmucona____
Powiedziałam mu dziś wszystko, co mnie boli.. Przeprosił mnie.. chciałam trochę odpoczynku od siebie, ale wyszło na to, że nie umówiliśmy się na to. Był oczywiście kochany.. I płakał pierwszy raz przy mnie. Byl załamany.. On mnie szalenie kocha i nie wiadomo co by zrobił, jeśli byśmy się rozstali. Hm czy ja wierzę w tę przemianę.. chciałabym, jedna czas pokaże. Jednak tak czytam te wasze historie.. i mam wrażenie, że u mnie nie jest tak źle?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zasmucona____
Powiedziałam mu dziś wszystko, co mnie boli.. Przeprosił mnie.. chciałam trochę odpoczynku od siebie, ale wyszło na to, że nie umówiliśmy się na to. Był oczywiście kochany.. I płakał pierwszy raz przy mnie. Byl załamany.. On mnie szalenie kocha i nie wiadomo co by zrobił, jeśli byśmy się rozstali. Hm czy ja wierzę w tę przemianę.. chciałabym, jedna czas pokaże. Jednak tak czytam te wasze historie.. i mam wrażenie, że u mnie nie jest tak źle?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 99887766
nie, wcale nie jest tak zle.. wmawiaj sobie to.. gratuluje podejscia.. a jednak ktos na gorze kto napisal ze na 100%nie odejdziesz mial racje. wiec po co pytasz nas co masz zrobic? traci glupota na odleglosc..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani filifionka
Alez oczyywiscie, ze nie jest tak zle. On ma psychopatyczna osobowosc i uwierz mi na slowo, ze sie nie zmieni chocbys na rzesach stawala. Taki typ. Jestes mloda i masz szanse znalezc kogos kto cie bedzie naprawde kochal i szanowal a nie wrzeszczal bo trzasnelas drzwiami. Mam identyczne doswiadczenie - kiedys zamykalam SWOJ wlasny samochod i niechcacy trzasnelam. Moj facet wydarl sie tak, ze ludzie na ulicy zaczeli okna otwierac. Bylam w szoku i moze dzieki temu w tej samej chwili z nim zerwalam. Jego przepraszanie utiwredzilo mnie w przekonaniu, ze dobrze zrobilam bo mialabym dalej to samo. Najpierw przychodzil z kwiatami, wysylal kwiaty do biura. Kiedy sie nie dalam zlamac zmienil taktyke i zacal wysylac donosy do mojego szefa. Na szczecie moj szaf sam zrozumial, ze to po prostu psychol i raz zadzwonil na policje. Koles dostal sadowy nakaz zblizania sie do mnie ... Dluga historia ale jestem pewna, ze dobrze zrobilam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iuruiruhsdscutf
nie wysilajcie sie.. autorka i tak uwaza ze jej chlopak przeciez jest kochany, bo sie poplakal po raz pierwszy przy niej.. szkoda slow, no ale czego sie spodziewac po 20letniej dziewczynce?powaznego podejscia do zycia? niee.. nie rozumiem tylko jednego, facet nawet w stosunku do rodziny autorki zachowuje sie jak cham i prostak a ona i tak nic z tym nie zrobi, szacunek rodzicom sie nalezy, wiec nie rozumiem jak mozna nie reagowac na takie zachowanie?gdyby moj facet tak odnosil sie do moich rodzicow, szybko pozegnalabym gnoja! ale autorce najwyrazniej to nie przeszkadza bo przeciez go kocha.. nie dfosc ze facet cham, to jeszcze zamiast sie usamodzielnic siedzi rodzinie na glowie.. powodzenia, moze kiedys w koncu ockniesz sie, tyle ze moze byc jeszcze wiekszy problem bo przeciez jeszcze mocniej bedziesz go kochala.. zycze Ci aby nariobil Ci takiej siary ze spalisz sie ze wstydu!!moze w koncu zaczniesz uzywac szarych komorek...choc w to watpie.. ps. a co na jego zachowanie mowia rodzice?sa dumni pewnie ze masz takiego chlopaka dobrze wychowanego co?:>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość re ka fe
słuchaj wszystko będzie dobrze, jeżeli ty będziesz asertywna do tej pory to on prowadził cię za rączkę i wyznaczał wszystkie zasady, miał cię po prostu w garści. Wiedział jak tobą manipulować abyś poczuła się winna, nawet bez powodu. Nagle zaczęłaś wyznaczać granicę...i szok (dla niego) coś zrozumiał. Nie zmienisz jego zachowania jedną, czy 5 takimi rozmowami. Potrzebna jest wam ciężka praca. Macie być drużyną, na razie nie jesteście. Ustal granicę. Co wolno, czego nie wolno, czego oczekujesz a co dajesz. W końcu on przejrzy na oczy i zobaczy co może stracić (do tej pory czuł się tak pewny, że nie brał tej opcji pod uwagę) Nie daj sobą manipulować. Bądź niezależna. W waszym związku niestety nigdy nie może dojść do sytuacji : zależę od niego (np. finansowo) - on znowu poczuje się bezkarny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zasmucona____
Powiem tak.. oczekuję Waszych porad, bo pomagają mi podjąć decyzję. Ale nie umiem związku, który miał być tym na zawsze zerwać tak ot tak, bez żadnej próby rozmowy czy próby naprawy. Powiem też, że ja szanuję go, ten związek, choć chyba tego nie doświadczyłam z jego strony. Jednak chcę być osobą wartościową, która nie rzuca słów na wiatr. Dałam szansę, choć tak- nie wierzę w przemianę. Tyle razy mu mówiłam to, nic się nie zmieniło. Wczoraj mieliśmy naprawdę poważną rozmowę.. jednak szczerze, to na mnie nie zrobiło wrażenia to co mówił.. załamały mnie jego łzy i to że widziałam chęć zmiany.. Jednak chcę poczekać trochę czasu.. zobaczymy, co będzie za dwa tygodnie.. wywołam jakiś drażliwy temat-choć nawet nie będę tego musiała pewnie robić.. i zobaczę, jak mnie traktuje.. albo będę wywolywać pewne sytuacje.. poobserwuję. choć i tak uważam: tego nie da się zmienić. Wróciliśmy z wakacji, jego rodzina po nas przyjechała na dworzec.. Wszystko oki.. choć całą drogę zwracał uwagę na to jak jego matka kieruje samochodem.. np że czemu nie wrzuci już na luz, bo silnik się niszczy.. albo czemu nie zmieni jeszcze biegu.. wysiadamy i widzi, że coś nie tak ze światłami.. i mówi na ojca coś tam już wkurzony, że dlaczego światła zostawia włączone czy coś.. dokładnie nie pamiętam.. ale nie rozumiem jak można się tak odzywać.. ciężko to też opisać, bo niby nic nie mówi.. ale widać że jest wkurzony już na maxa. Mogł powiedzieć z SZACUNKIEM - Tato, czemu światła włączone zostawiłeś? Prosiłem Cię, byś tego nie robił. A on.. jak widzę tę jego minę, jakby ktoś nie wiadomo co mu zrobił to.. szkoda gadać. Jak ja zdam egzamin na prawko i będę prowadzić tak, jak się nauczyłam to też będę słyszeć ciągłe uwagi? Ok, można mówić, że coś się źle robi.. ale trzeba być obiektywnym i nie narzucać swoich przyzwyczajeń, albo przynajmniej mówić coś, okazując szacunek drugiej osobie i być spokojnym. Albo chodzimy po salonach różnych sieci telefonów, poszukać dla nas odpowiedniej. I w moim odczuciu zwracał się do tych ludzi, jakby oni byli jakimiś gorszymi ludzmi i ich zadaniem jest mu USLUGIWAC. Oki, teoretycznie racja, ale ludzie to ludzie, odnosi się do nich z szacunkiem. Powiedziałam mu, że odnosił się do nich bez szacunku i jakby byli gorsi od niego.. a on? w pierwszej chwili powiedział, że - TAK UWAŻA. O mój B... tragedia. Powiedziałam mu to wczoraj znowu.. i on przyznał, że tak, nie powinien tak robić.. ale po co to mówi.. on jest tak albo wychowany, albo ma taki charakter :( Mówi, że wszystko się zmieni. Ale on nie zmieni przecież podejścia do ludzi itd.. Tak - wiem, że jest tak, że pokazałam mu, że nie pozwolę sobie na to traktowanie. Na pewno jest w szoku i załamany, boi się, że odejdę.. Jednak załóżmy, że będzie się pilnował.. a co.. jak już umówimy ślub.. weźmiemy ślub.. przecież już będę JEGO. Ale bierzcie też pod uwagę, że ja też czasem jestem nie w porządku. Też mam swoje wady. Ale myślę, że moje wady są innej kategorii.. jego są takie, że mam prawo obawiać się o swoje życie i dzieci.. bo nie chce być pozbawioną własnego zdania kobietą, której ciągle wmawia się różne rzeczy, by miała poczucie winy za wszystko. I jeszcze jedno.. nie jest tak, że go nie zostawię i po co piszecie.. jest tak, że przez 2 lata nie umiałam obiektywnie ocenić sytuacji, godziłam się na nią, bo byłam zaślepiona i do głowy by mi nie przyszło, że ktoś kto mówi, że tak mnie kocha, tak mnie potraktuje. A Wasze komentarze są dla mnie ważne, ale musi upłynąć jeszcze chociaż miesiąc.. albo czas do najbliższej kłótni - i tego jak będzie mnie traktował.. A jeśli chodzi o moją rodzinę.. oni nie wiem, co myślą teraz.. w każdym razie nie komentują.. bo chyba stwierdzili, że to ja będę cierpieć, a nie oni. A wcześniej - wiele było kłótni na ten temat z nimi. Jednak nie brałam ich poważnie, ponieważ mojej mamie zawsze dużo rzeczy się nie podoba, dlatego nie traktowałam serio, tego co mówią. Mój brat ze mną pogada niedługo jak przyjedzie, i dowiem się jego zdania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zasmucona! Facet nie jest świadomy, co w życiu jest ważne. Sam tego nie zauważył i może nikt nie próbował go uświadomić. Rodzice i ludzie , ktorycj spotykamy na swojej drodze wpływają na nasz światopogląd. 1. Czy nie potrafi być samodzielny bo mieszka z rodziną? Może i potrafi. Uważa tylko, że oszczędzanie jest ważniejsze od komfortu. Tak, powinien się wyprowadzić i zwolnić rodzinę od siebie. A Ty masz rację: niemożna oczekiwać, że rodzice kuoią nam mieszkanie. Dawali, co mogli, gdy ich rolą było wychowywanie dzieci. Potem, to już tylko ich fanaberia jeśli ich stać, czy kuoić dziecku mieszkanie. Ale to ABSOLUTNIE NIE JEST ich obowiązek i należy to uszanować! 2. Pozwalanie/generowanie, żebyś specjalnie chodziła po ciemku sama jest niedopuszczalne! Zapytaj go, czy naprawdę życzy Ci rabunku, gwałtu i traumatycznych przeżyć. Powiedz, że chcesz, żeby się o Ciebie troszczył i że na tym polega związek dwojga ludzi: stoją za sobą murem i trosszczą się o siebie nazwzajem. 3. Porozmawiaj z nim, co w życiu jest ważne. Że trzeba mieć na względzie innych ludzi, zwłaszcza tych, których się kocha. Jeśli odp będzie niezadowalająca, daj sobie spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szacunek do innych i do świata, pokora, jednym słowem, jest nieodzowna w poprawnych relacjach z otoczeniem. Nie bierz ślubu, jeśli to się nie zmieni. Bez tak fundamentalnych podstaw u partnera jesteś SKAZANA! na małżeńską porażkę i na smutne życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zasmucona, słusznie, że sceptycznie podchodzisz do jego przemiany. z tego co piszesz musiałaby być ona kolosalna - począwszy do okazywania szacunku innym ludziom, rodzicom, Tobie. W 2 tygodnie taka przemiana nie jest możliwa, nie wiem czy w ogóle. Jego postawa wynika i z przyzwyczajeń, i z obrazu świata, jaki ten chłopak ma w sobie podejścia do innych ludzi, odreagowywania swoich złości. Nie ma na to szans Nie ma też chyba dobrej rady, jak masz się zachować. Kiedyś spotykałam się z podobnym typem. Mimo że nie należę do "wrzeszczących osób", to po jakimś czasie spotykania się z nim nauczyłam się z nim kłócić, żeby jakoś przetrwać, ale to tylko eskalowało kłótnie. Twoje obawy, te, którymi dzielisz się tutaj oznaczają, że tak naprawdę boisz się poważnego dalszego ciągu historii z nim. Chyba nie tak powinny wyglądać marzenia młodej, dwudziestoletniej dziewczyny o życiu z ukochanym mężczyzną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawdziwie zasmucona
Ja niestety z takim facetem zyję od lat, mamy dzieci - i popadam w coraz większą depresję.Już sobie z tym nie radzę,dlatego najcześciej się nie odzywam,wiem,że to i tak nic nie da.Wtedy wrzeszczy,z pretensją,że nic nie mówię. A do tego potrafi być miły,chwilami nawet czuły,mówić,że kocha i że jestem najpiękniejszą kobietą jaką spotkał. A jednak ja wiem,że to już nie miłość.To tylko psychiczne więzienie. Nie zrób tego samego błędu co ja.Skoro mężczyzna jest taki w fazie przedślubnej, potem może być już tylko gorzej. Mój taki nawet nie był.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×