Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Załamany25

Już dłużej nie wytrzymam

Polecane posty

Gość Załamany25

Nie wiem gdzie się wygadać to zrobię to tutaj.Mam 25 lat , moje życie stoi w miejscu od 3 lat i nic się nie zmienia.Nie mam pracy ,mimo że w zawodzie jaki zdobyłem co chwilę jest jakaś oferta to i tak nigdy nic nie wychodzi.Rodzice ciągle marudzą że nic nie robię ,że nie umiem żyć a lata już swoje mam.Ciągle jakieś pretensje z ich strony że nie pracuję , no a ja przecież bym tak bardzo chciał godnie żyć i pracować.Niestety , obecny kryzys i sytuacja finansowa dają się we znaki.Moi rodzice tego nie rozumieją jakie dzisiaj są czasy a jakie były kiedyś , to całkiem inna sytuacja.Moja dziewczyna mimo wykształcenia też nie pracuje bo mam problem z pracą , żyjemy na kocią łapę z dnia na dzień .Znajomi się porozjeżdżali gdzieś nie wiadomo gdzie , inni się wycwanili z kolei inni mają już rodziny i do teraz nie mogę uwierzyć jak sobie radzą z tym.W czym szukać winy ? własnym siebie ? czy może w polityce ? .Bardzo wkurza mnie system , chcieli by żebyśmy pracowali do nie wiadomo ile a przecież i tak nikt tego wieku w takim tempie nie dożyje :( Okradają nas z ciężko zarobionych pieniędzy, nie rozumiem .W czym szukać winy ,co robić ? już nie raz myślałem żeby odebrać sobie życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość obuchem w łeb
"Okradają nas z ciężko zarobionych pieniędzy..." No, Ciebie raczej nie mają z czego skoro nie pracujesz od trzech lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najłatwiej narzekać
maja córka znalazła prace po maurze z dnia na dzien, jakos nie wierze że nia ma jakiejkolwiej pracy, a gdyby nawet to przecież mozesz wyjechać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dgvfbgfcnbhdfhnrbsxfdr
facet w wieku 25 lat bez pracy nie dziw sie,ze rodziece sa zli nbie wierze,ze nie ma dla ciebie pracy jestes wybredny lub leniwy za miast tu siedziec szukaj pracy wstyd zeby na utrzumaniu rodzicow siedziec:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość I ja cos dopisze...
Pamiętaj- po tych gorszych, smutnych, dołujących dni przychodzą nowe dni- pełne słońca i radości. Nie myśl o samobójstwie- to nie rozwiązuje sprawy. Może pomyślcie o przeprowadzce do większego miasta, może spróbuj poszukać pracy w innym zawodzie, byleby gdzieś się zaczepić, a w między czasie szukaj pracy w swoim zawodzie(jakim?). Trzymaj się i nie załamuj! Będzie dobrze, jeszcze los się odwróci:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość safear
Ja ma 29 lat i od roku jestem na utrzymaniu UP ;/ Ciężko jest znaleźć coś w miarę godnego życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chcęuciekać
załamany znam ten ból :( i sama nie wiem co robić znajdź jakiś zloty środek, np praca w innym mieście, w innym zawodzie,od czegoś trzeba zacząć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przyłącz się do ludzi co chcą zmienić system z nieludzkiego jaki jest kapitalizm na ludzki jaki jest komunizm,musisz tylko wiedzieć o tym że kapitaliści nie oddają władzy bez walki i wielu robotników będzie musiało zginąć w rewolucji komunistycznej,ale ty i tak nie masz nic do stracenia,pamiętaj że lepiej ginąć na stojąco niż żyć na klęcząco!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość robroy123456
Rozumiem cię doskonale, bo sam byłem w identycznej sytuacji. Nawet gorszej bo nie miałem dziewczyny. Było to na początku tego wieku, kiedy skończyłem szkołę i od razu wpadłem na 20 % bezrobocie. W moim regionie wśród osób w mojej kategorii wiekowej wynosiło ono ponad 40 % ! Oczywiście szukałem, byłem wtedy młody i dość naiwnie podchodziłem do świata. Wydawało mi się że jak będę szukał to po 2-3 miesiącach maksymalnie znajdę. Niestety wtedy o tym czy dostaniesz pracę decydowały znajomości. I gdziekolwiek o pracę nie zapytałem wszędzie dawano mi do zrozumienie że jej nie ma i dla mnie nie będzie. Rodzice mi nie pomagali. Irytowało ich to że nie mogę znaleść pracy, choć jak chciałem się zatrudnić do czegokolwiek, choćby do pielęgnacji miejskiej zieleni czy przysłowiowego kopania rówów. To śmieszne, ale nawet tam trzeba było "znać ludzi". Nawet znajomi, gdy słyszeli że nie mam pracy mieli niezły ubaw. Do dziś słyszę w uszach ich śmiech gdy ze wstydem się do tego przyznawałem. U rodziców wsparcia nie miałem. W towarzystwie nie raz nazywali mnie "nierobem", mówili że mam "dwie lewe ręce" i w kogo ja się wdałem. Mój stan psychiczny był tragiczny i miałem różne myśli w głowie. Trwało to wszystko 3,5 roku. I w końcu po raz któryś postanowiłem złożyć papiery do pewnej firmy na pewne stanowisko. Oczywiście nie było miejsca. Ale ja trułem prezesowi tyłek co 2 dzień. Przychodziłem 3-4 razy w tygodniu pytać o pracę. On oczywiście odmawiał, ale z każdą taką wizytą nawiązywaliśmy lepszy kontakt. Po pewnym czasie zaczęło się okazywać że mamy podobne zainteresowania, słuchamy podobnej muzyki itd. I moje wizyty przerodziły się w dłuższe rozmowy. Pożyczałem mu płyty, kasety itd. Aż w końcu (po około 6-7 miesiącach) zaproponował mi pracę. Roznoszenie ulotek na umowę zlecenie. Oczywiście nie do tej pracy aspirowałem, ale z radością przyjąłem ofertę. Ale nim się to stało odbyłem u niego ponad setkę wizyt. Zarabiałem 460 zł netto, a praca ciężka. Ale nie narzekałem. Co ciekawe moi rodzice, którzy tak bardzo mnie zwymyślali gdy nie miałem pracy gdy ją znalazłem skomentowali, że "będzie jak głupi latał z ulotkami". Ale ja na to nie baczyłem. Odrzyłem. Kasy praktycznie nadal nie miałem, bo wszystko musiałem oddawać starym. Ale dałem się poznać w firmie i po ponad pół roku szef zaproponował mi normalną pracę, na stanowisku, oczywiście niskiego szczebla, ale już na umowę o pracę i z ówczesną pensję 860 zł netto. A to już było coś. Z racji że jestem pracowity i rozgarnięty szybko stałem się jednym z najlepszych pracowników w firmie i aby mnie zatrzymać to szef proponował mi kolejne podwyżki i awanse. Ja to doceniam i nie chcę łatwo odchodzić, bo pamiętam że kiedyś on docenił mnie. To wszystko wydarzyło się w okresie dokładnie 5 lat. Dziś mam dobre stanowisko w owej fimie i zarabiam 3500-4000 zł netto, co w moim mieście jest wręcz pensją niewyobrażalną. Nadal mieszkam z rodzicami, ale zbieram na własne mieszkanie i jeśli nic nie stanie na przeszkodzie to na jesieni przyszłego roku będe miał własne dwa pokoje. Mój kontakt z rodzicami pomimo wspólnego pomieszkiwania jest chłodny. I nie zmieniło się tylko jedno. Nadal nie mam dziewczyny. Ale o dobrą, fajną dziewczynę w dzisiejszych czasach trudno. A ja nie chcę takiej która zabrała by mi to wszystko co już ogromnym wysiłkiem dla lepszej (i docelowo wspólnej) przyszłości zrobiłem. Bo pokonałem ogromną drogę, pomimo wszelkich naprawdę ogromnych przeciwności udało mi się. Nikt mi nie pomógł (a wielu przeszkadzało) i swoją pracą i konsekwencją osiągnąłem - jak dla mnie - sukces. A moi znajomi (ci od "śmiechu") zapraszają mnie na spotkanie z "naszej-klasy". Śmiech na sali. Mają ludzie tupet. Nie wiem co ci poradzić, bo każdy jest inny i w innej sytuacji, ale chce żeby moja historia podbudował cię na duchu, że życie się zmienia w najmniej oczekiwanym momencie tylko czasami trzeba mu trochę w tym "pomóc". Mnie nikt nie pomógł i nie pocieszał, więc niech chociaż teraz ja to zrobię. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez kiedys szukalam
robroy123456, to ile teraz masz lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość robrot123456
Obecnie 27. A co ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez kiedys szukalam
nie nic, bylam ciekawa :) nic ponad to. udalo ci sie, to najwazniejsze. gratuluje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość robroy12345
Dzięki. Nieskromnie to zabrzmi ale naprawdę jestem z siebie dumny. Natomiast Ty masz dziewczynę, myślę że to ułatwia ci zadania, bo zawsze to jest wsparcie. Ja pomimo że już takowego wsparcia nie potrzebuję, bo wyszedłem na prostą to jednak serducho chciałby by już kogoś powoli poznać. Wierz mi przyjacielu, najważniejsze to się gdzieś zaczepić, gdziekolwiek. A potem jak już popracujesz 2-3 miesiące to dasz się poznać, i nawet jak będzie jakaś redukcja i cię po tym okresie zwolnią, to już będa o tobie pamiętać. I jak będzie znowu miejsce to sami się odezwą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do autora, nie pozwalaj sie dolowac, odizoluj sie od tych ktorzy odbieraja ci energie, ludzie bywaja naprzwde glupi i okrutni,moze powinienes wyjechac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do robroy123456
o fajna dziewczyne w dzisiejszych czasach trudno?............ no ciekawe gdzie ty jej szukałes bo znam mase fajnych lasek:)...ale skoro ty roboty szukałes 5 lat he he...no bez urazy ale zeby facet tyle czasu szukał pracy:]....nie zwalaj winy na kobiety tylko patrz na siebie...troche nieudolny byłes i dalej jestes...co z tego ze zarabiasz tyle skoro dalej z rodzicami mieszkasz...laski nie masz bo podejscia nie masz lub nie jestes atrakcyjny fizycznie...mój mąż zarabia 6000 a robote znalazł odrazu..zna sie na swoim fachu i jest ceniony w swojej dziedzinie a ma 24 lata;]....doświadczenie od 4 lat...wiec...?.....nie to nie tylko polityka ale tez lenistwo ludzi...pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość robrot12345
Z takimi ludźmi jak ty wyżej właśnie przez te 3,5 (nie 5) roku walczyłem. Wy tego nigdy nie zrozumiecie, a autorowi głównego posta radzę tylko, żeby nie zwracał uwagi na takich głupiomądrych półgówków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam się z poprzednią wypowiedzią :) jesteś takim, jakim chcesz być... zmiany zaczynają się od środka, od siebie... nie ma innej drogi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brązowooka M
Zalamany, nie poddawaj sie i kombinuj. Masz dziewczyne, szukajcie pracy w wiekszym miescie, jakiejkolwiek. Jak chociaz jedno bedzie pracowac to na ten pokoj Was bedzie stac, a z czasem cos sie znajdzie stalego lub lepiej platnego. Albo sprobujcie odlozyc chociaz zeby za granice wyjechac. Ja cale zycie za praca jezdze i nie narzekam, kawalek swiata zobaczylam , wyksztalcilam sie za swoje. Koszt taki, ze brak stabilizacji, ale jeszcze dokoncze mojego poznego mgr i gdzies osiade. Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość robrot skąd jesteś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość robroy miało być. przepraszam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość robroy12345
Z północno-zachodniej Polski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×