Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Syn marnotrwany21

Nie dogaduję się z rodzicami.

Polecane posty

Gość niewdzięczna córka
a taki patent jak korepetycje? trochę na tym zarobisz jest praca na weekendy - ja za taką się rozglądam, składam CV praca w wakacje - choćby przez miesiąc - coś Ci to da no i podział obowiązków w domu zróbcie sobie jakiś plan - kto, co robi - nikt Ci nie będzie mógł niczego zarzucić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie podoba mi się to, że narzekasz. A sam niewiele potrafisz zrobić, żeby poprawić swoją sytuację. Narzekaniem niczego nie zmienisz. Proponuję zacząć działać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syn marnotrawny21
Nie uważam się wcale za dorosłego może dlatego mam takie podejście. Co mam już poważnie myślec o życiu i interesować się jedynie swoja przyszłością i szukać może jeszcze żony? Jeśli na tym polega dorosłość to podziękuję za nią raz na zawsze. Nie potrafię prowadzić tak ułożonego życia jak wszyscy wokoło oczekują, jak oczekuje ode mnie tego społeczeństwo. Do pracy pójdę wtedy jak o tym zadecyduja, jak sam będę chciał zarobić pieniądze. Prawa jazdy też nie zrobiłem już w wieku 18 lat, tak jak to każdy teraz robi. Nie interesuje mnie jak inni ludzie prowadzą swoje życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale lipaaa
Po prostu dorosłe dzieci nie powinni mieszkać z rodzicami, to święta prawda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syn marnotrawny21
Tak, wiem to. Ciągle pracuję nad sobą i staram się zmienić na lepsze. Jeszcze jakiś czas temu miałem niską samoocenę i brakowało mi pewności siebie, teraz widzę znaczną poprawę. A jak pogarszało mi się to tylko przez rodziców, którzy potrafią zdołować jak nikt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewdzięczna córka
marnotrawny - nie chcesz pomagać innym, chcesz tylko brać i oczekujesz, że wszystkim będzie się to podobało i wszyscy będą spełniać Twoje zachcianki, nie będą Cię krytykować? w jakim Ty świecie żyjesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skoro taki jesteś szczęśliwy tym jak sobie żyjesz, to skąd narzekania? Nikt Cię do niczego nie zmusza. Nikt nie każe Ci w dany sposób żyć. Ale w pewnych momentach zaprzeczasz sam sobie. 1.W domu źle ale się nie wyprowadzę. 2.Nie mam wystarczająco dużo kieszonkowego, ale nie zacznę pracować... Musisz się na coś zdecydować. Albo żyjesz tak jak żyjesz i nie narzekasz. Albo nie godzisz się na to i robisz coś. Dla mnie bardzo prosta filozofia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewdzięczna córka
lipa... załatw mieszkania wszystkim dorosłym dzieciom to pogadamy? masz pojęcie ile czeka się na mieszkanie komunalne? 5 lat - przy dobrych wiatrach a może kupić? a skąd wziąć jakieś 130 tys.? masz jakieś propozycje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale lipaaa
wredna suka...> Masz rację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewdzięczna córka
zgadzam się z wredną suką

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale lipaaa
No ja wiem, że jest ciężko z kupnem mieszkania. Dlatego idealną sytuację jest, jak ktoś pochodzi z małej miejscowości i idzie na studia do dużego miasta i musi zamieszkać z dala od rodziców ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syn marnotrawny21
Nie narzekałem na sprawę mieszkania i pracy, problemem jest to, że się z nimi nie dogaduję. A mieszkam na codzień z nimi tylko w wakacje. W roku akademickim jestem w innym mieście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewdzięczna córka
gorzej jak ktoś mieszka w dużym mieście... i nie ma pojęcia jak zdobyć mieszkanie:/ ale ja się nie poddam:D i wraz z przyjaciółką szukam kilku osób, które są równie zdesperowane... jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem za rok, może dwa zacznę się pakować:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewdzięczna córka
powtórzę jeszcze raz: - podział obowiązków - korepetycje - praca choćby na miesiąc i powinni mieć mniej powodów do czepiania się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale lipaaa
E to nie jest źle, jak tylko w wakacje, da się przeżyć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewdzięczna córka
wredna suka - nie dziękuję, bo przyda się:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna córka
Nie z każdymi rodzicami da sie porozmawiać, z moimi nie można nic ustalic bo i tak ma byc tak jak oni chca. Byl czas ze chcialam sie wyprowadzic, bo wlasciwie to stac mnie na to. Zaczelo sie gadanie ze dopoki nie wyjde za maz mam z nimi mieszkac (chyba dlatego ze "co ludzie powiedza) długo nad tym myslalam i stwierdzilam, ze rzeczywiscie poczekam i zamiast wydawac pieniadze na wynajmowanie mieszkania przez te 2 lata bede je odkladac na moje życie po sakramentalnym "tak"... Co do bałaganu to mój pokój tez podobno wygląda fatalnie, a mnie sie podoba:) Jesli chodzi o chodzenie do kosciola... kiedys bardzo lubilam, sama z siebie, chcialam ale od kilku lat czuje sie zmuszana, mam 23 lata a mama kontroluje jak sie ubralam na msze :/ Autorze... moim zdaniem powinienes poszukac jakiejs pracy, nawet drobnej, zeby rodzice widzieli ze sobie radzisz. Od 2 lat mam stala prace i rodzice wiedza ze maja mniejsze pole do popisu, ze jak bede chciala to sie wyprowadze i sama zaczne swoje zycie. Nawet gdy pieniadze nie sa Ci potrzebne na co dzień, odkładaj je, skad wiesz moze kiedys Cie tak wkurza ze z dnia na dzien bedziesz chcial sie wyprowadzic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna córka
eee to nie masz tak zle skoro mieszkasz z nimi tylko w wakacje. Na Twoim miejscu bym sie tak nie przejmowala, wyobraz sobie ze ja mam tak codziennie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syn marnotrwany21
smutna córka - dziękuję za radę :) Wiem, że będe musiał w końcu pomyśleć o pracy, bo robię się coraz starszy i faktycznie przydadzą się pieniądze. Dotąd nie chciałem iść do pracy, bo nie chciałem być zniewolony w jakikolwiek sposób, bałem się tego i nie wyobrażałem sobie, że będę musiał codziennie w określonych godzinach robić to co mi każą. Jednak w te wakacje moje spojrzenie na to się zaczęło zmieniać i mam nadzieję, że w końcu się przełamię. I pójdę do pracy z własnej woli i potrzeby, a nie z presji rodziców i otoczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syn marnotrawny21
Tak, jestem z mniejszego miasta i studiuję gdzie indziej :) Mieszkam w akademiku, a pieniędzy nie trwonię na głupoty, więc zawsze spokojnie je mam na jakieś potrzeby. I muszę powiedzieć, że wcale za nimi nie tęsknię, a jak tęskniłem to po powrocie do domu zaczynało się to co zwykle, więc... ;) Zresztą teraz będę zaczynał już 3 rok, więc początkowe tęsknoty mi przeszły. Teraz w ogóle nieraz nie chce mi się wracać do domu :P Co do tej pracy, mieszkania. Na to jak najbardziej nie narzekam, bo nie mam na co. I tak jak pisałem wcześniej na pewno w przyszłości za to im się odwdzięcze. Chodziło mi w temacie bardziej o porozumiewanie się z rodzicami, nie wiem, może konflikt pokoleń?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewdzięczna córka
chcą dla Ciebie jak najlepiej chcą byś coś w życiu osiągnął, chcą byś się starał, wykazał inicjatywę pokazał im, że coś robisz chcą byś im pomagał chcą byś daleko zaszedł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewdzięczna córka
chcą byś osiągnął coś więcej niż oni... właściwie - chcą dla Ciebie tego, czego oni nie mają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna córka
Ja Cie rozumiem. Np. moi rodzice ze świat robi sie taki pusty, ludzie wszystko roba na pokaz a tak naprawde sami tacy sa... Ja z kolei nie krytykuje ludzi ktorzy czegos nia maja, nie obrazam, nie obmawiam. Robie tak by było mi wygodnie a nie by ludziom sie podobało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewdzięczna córka
do kogo to było?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qleczka1
Czyli jeszcze ktoś ma takie problemy jak ja... Od ponad roku mieszkam z chłopakiem w większej miejscowości. Planujemy wspólne życie. Przedtem mieszkałam z rodzicami... Też nie usłyszałam ani razu 'czy mogłabyś mi pomóc?' albo 'czy możesz dziś zrobic to czy tamto?'... zawsze ton rozkazujący. A jak jestem naprawdę zajęta (oczywiście czymś co w ich pojęciu jest stratą czasu) i powiem 'zaraz' albo 'teraz nie mogę' to ooo... wielkie pretensje. Ktoś napisał, że rodzice uważają, że ich dzieci są od tego, żeby im pomóc, ale to nie jest kwestia wyboru tylko tak ma byc i koniec. Też nigdy nie porozmawiali ze mną o moich zainteresowaniach, ale najgorsze jest chyba to, że TEŻ nie akceptują mojego chłopaka... to jest bardzo przykre... Nie wiem, ale gdyby ktoś popatrzył na to z boku, wydawac by się mogło, że jestem z nim im na złośc... z tego względu, że moja mama miała już dla mnie napisany scenariusz. Scenariusz, w którym obok mnie kroczył mężczyzna: wyższy, starszy i wykształcony. Nie wiem, ale to chyba jest w jej pojęciu JEDYNA możliwośc stabilizacji?? Mój ukochany jest ode mnie młodszy 3 lata, co za tym idzie jest dopiero na początku studiów i niższy o jakieś 2-3cm :] :] Pamiętam też, że bardzo mnie od zawsze denerwowała ich wieczna racja. Co bym nie powiedziała - było ok, ALE. Bo ja się nie znam, bo co ja mogę o tym wiedziec. I może nie zawsze używali tych słów, ale każdy po takiej dyskusji czułby się podobnie... Wiadomo, że są sytuacje, w których mogą mi doradzic (mimo, że rady będą sprzed 30 lat ;]), ale w tej chwili... świat wygląda już nieco inaczej... Przykład: mój tata chciał sobie kupic nowy monitor. Mój chłopak doradził mu gdzie może kupic tanio, powiedział o wiarygodnych sprzedawcach i o tych, z którymi niewarto współpracowac.oczywiście żadnego dziękuję nie usłyszał... I jak się skończyło? Mój tatuś zakupił monitor o 200zł droższy i 2 cale mniejszy niż ten, który mu mój chłopak doradzał... bo podobno tak mu doradzili w sklepie... :| I kto mi powie czy to nie jest naiwne?? Jazdy z kościołem, z ciuchami, ze studiami, ze wszystkim co chcę zrobic, aby byc pewna, że żyję SWOIM życiem... I na koniec - pozwoliłam sobie na takie wyrzucanie żali, z tego powodu, że zaraz pewnie ktoś napisze, że jestem wyrodna córka, że uciekłam z domu, że przesadzam, że rodzice tacy są itd. Nieprawda. Bo znam rodziny ( w tym moich przyszłych teściów), w których dzieci są naprawdę najważniejsze, w których nie narzeka się, że nie ma się na nic pieniędzy tylko szuka sposobów, żeby więcej zarobic, nie motywuje się dzieci ciągłym ich strofowaniem i opieprzaniem, że do niczego w życiu nie dojdą, ale wspiera się, rozmawia, wyjaśnia, popiera nawet najdziwniejsze pomysły, w których dziecko ma swoje zdanie i jest ono wysłuchane i brane pod uwagę, a nie zbyte milczeniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chłłłłopcze
"Idealny scenariusz na zwykłe życie". Oczywiście, bo ty oczekujesz życia nadzwyczajnego... Dziecko kochane - to, co piszesz to dość typowy bunt pokoleniowy - jak świat światem młodzi ludzie poszukiwali czegoś "innego" - innego niż widzieli w domu - zwłaszcza w domu powiedzmy dość tradycyjnym - jakim jest twój. Trudno się dziwić, że nie podoba ci się poziom życia oparty na wzorcach z telewizji. Ciekawe jest tylko to, że po okresie poszukiwań, "prób i błędów" ludzie zwykle schodzą na ziemię. Owszem wprowadzają zmiany w stosunku do tego, co widzieli w domu rodzinnym, ale....i tak ich życie staje się "zwykłe". Bo co to w ogóle znaczy? Chcesz powiedzieć, że ty będziesz chodził na głowie, mieszkał w igloo, ubierał się w listek figowy? Możesz wprowadzić wszelkie "innowacje" w stosunku do tego w czym wyrosłeś - zdobyć wykształcenie, rozwinąć zainteresowania, zorganizować sobie życie wg własnego widzimisię...ale i tak jest to "zwykłe" życie, bo życie takie po prostu jest.... I jeszcze jedno - nic na siłę! Ci, którzy za wszelką cenę chcą być "inni niż inni" wyrastają na sfrustrowanych dziwolągów, co ciekawe - chcą być postrzegani jako ekscentrycy, a w środku są bardziej banalni niż ci "banalni" z zewnątrz, a z głębokim wnętrzem, bogatą duszą... Więc...ochłoń dziecko, zejdź na ziemię, bo takie fruwanie kończy się często bolesnym upadkiem - zwłaszcza jak możliwości nie są w stanie dogonić ...wyobrażenia o możliwościach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chłłłłopcze
"Co mam już poważnie myślec o życiu i interesować się jedynie swoja przyszłością i szukać może jeszcze żony? Jeśli na tym polega dorosłość to podziękuję za nią raz na zawsze. Nie potrafię prowadzić tak ułożonego życia jak wszyscy wokoło oczekują, jak oczekuje ode mnie tego społeczeństwo. Do pracy pójdę wtedy jak o tym zadecyduja, jak sam będę chciał zarobić pieniądze. Prawa jazdy też nie zrobiłem już w wieku 18 lat, tak jak to każdy teraz robi. Nie interesuje mnie jak inni ludzie prowadzą swoje życie." proponuję, żebyś zanim naciśniesz przycisk "wyślij wypowiedź" (a propos kto ci kupił komputer?), przeczytał to, co napisałeś.... to co zacytowałam to stek bzdur sfrustrowanego, rozhisteryzowanego gówniarza, który sam nie wie czego chce, niczego w życiu nie osiągnął, niczego nie zrobił, jest kupą lenia, bezwolnego głupka, który dorabia ideologię do własnej bylejakości i nicości Masz rację! - nic nie rób, nie pracuj, nie zarabiaj, nie rób prawa jazdy, wszystko na przekór, na opak!.... Inni - ci "banalni" - powoli i systematycznie rozwijają się, pokonują kolejne etapy, idą do przodu...a ty wypisujesz na babskim forum dyrdymały...dobrze czynisz, bacz jednak, żebyś nie obudził się z przysłowiową ręką w nocniku, bo będzie to mało sympatyczne....a na to się zanosi... Miłych snów!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość corka
mam problem, choć co prawda temat jest "nie dogaduję się z rodzicami" ja mam trochę inny problem, gdyż nie mogę porozumieć się z jednym z nich - z tatą. Mam 19 lat. Moje problemy w tej kwestii zaczęły się kilka lat temu, kiedy to po paru miesiącach kłótni między rodzicami miało dojść do rozwodu i wyprowadzki z domu. Niestety do tego nie doszło. Piszę niestety bo od tego czasu jest jeszcze gorzej. Ojciec pije tak jak pił kiedyś, robi awantury, nic sie nie zmieniło. Ale nie to jest sednem sprawy.Bardzo boli mnie to, że nie mogę z nim porozmawiać, on po prostu sie do nas nie odzywa.Siedzi sam w pokoju, ja w swoim i tak cały czas. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jakie to trudne. Prosze pomóżcie mi, powiedzcie jak mam do niego dotrzeć, jak zacząć z nim rozmawiać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×