wygadac sie....

tak tu sobie pisze bo nie mam sie nawet komu wygadac... wlasnie chlopak zemna zerwal.. bylismy razem ponad 2 lata... zerwal telefonicznie. poraz kolejny nie moglismy sie dogadac.. no i powiedzial ze to koniec. zapewne pod wplywem emocji... ale mam nadzieje ze jak ochlonie to nie bedzie dzwonil i przepraszal... ja nawet nie placze bo juz bylam przygotowana wiedzialam ze ten zwiazek dlugo juz raczej nie przetrwa... ale mimo to to ponad 2 lata troche smutku jest... troche pocierpie i mi przejdzie.

nie iwem jak ci ale mi tak szybko chyba nie przejdzie........ pozdfr

ja tez nie wiem co bedzie jutro pojutrze... mam nadzieje ze nie najgorzej

widze ze tu tez nie ma z kim pogadac...

W końcu przedzie Ci. pierwsze dni, tygodnie będą jak chemioterapia dla serca. To co w tobie zostało musi się wypalić - Dla związku poświęcamy cząstkę siebie, wraz z zerwaniem ona się spala i ty musisz cierpliwie poczekać aż szczątki te wygasną. Wtedy wiatr czasu sukcesywnie będzie je rozwiewał. I tylko pozostała pustka póki jej nie wypełnisz nowym uczuciem będzie ci przypominać o minionym. Rany nie tylko fizyczne zabliźniają się, nie grzeb w tej ranie, pozwól aby wyschła i pokryła się nową tkanką. będzie dobrze, bez względu na to jak źle się dziś czujesz. Znów zaświeci słońce. Trzymaj się :)

dzieki.. ja bede sie starala ich nie rogrzebywac boje sie ze on bedzie wydzwanial pisal... to byloby ponad moje sily