Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 789123

Ciągle boję się że coś się stanie!

Polecane posty

Gość 789123

mam poważny problem. Od pewnego czasu ciągle się czegoś boje. Na każdym kroku wyobrażam sobie że coś się stanie, boje się jeździć autem, boje sie w nocy spać sama w łóżku, boje się wszytskich nieszxczęść tego świata, a w szczególności wypadków, nagłej śmierci, nawet boje się oglądać wiadomości w TV. Mam małe dziecko, moje lęki psują mi relacje z mężem. czy to jest normalne? czy ktos miał może podobnie i może mi pomóc Bo już sama dłużej nie moge poradzić sobie z moimi myślami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oalalalalalalamamama
Widać że na kafe panuje REGRES... formy chyba:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 789123
nie wiem, nigdy tak nie miałam. w sierpniu byłam z rodziną na wakacjach, cholernie bałam się jechać autem - a konkretnie bałam się wypadku , chociaż nigdy nie miałam wypadku, ani mąż też nie. Wyjazd planowany a ja juz 3 miesiace wstecz schizowałam, panikowałam że nie jadę, ze sie boje, przez to wcale nie czułam radości z nadchodzącego urlopu. teraz mąż chce wyjechać na weekend a ja - mowie mu ze sie boję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 789123
nie wiem czy ktos z was jest mi w stanie doradzić coś, wiem ze takie bezsensowne banie się, jest chore np sprawdzam czy czajnik jest na noc odstawiony z podstawki bo boje się że moze się sam włączyć i zapalić albo po 2 razy sprawdzam drzwi albo odłanczam od kontaktu kuchnię elektryczną i sprawdzam zawsze czy paniki są napewno wyłączone

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1234567890000000000000000
Ja też boję się jezdzić autem z tym że miałam poważny wypadek i to jest przyczyną ale na wakacje jechalismy pociagiem to też się balam ze pociag sie rozbije itd :o To była moja najgorsza podróż chociaz wakacje byly bardzo udane. Boje sie o mojego narzeczonego gdy jest w pracy i musi dojezdzac do klientow samochodem :o Jak jade z nim i on tylko odwroci glowe na sekundę gdy chce mi cos powiedziec to ja od razu panikuje i kloce sie z nim zeby patrzyl na droge :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 789123
boje sie nawrt oglądac tv - bo ciagle mowia o jakiś wypadkach nieszczęściach, a ja zaraz biore to wszystko za bardzo do siebie, i rozmyslam o tym caly dzien

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 789123
ja sie nigdzie nie czuje bezpiecznie - nawet w domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 789123
moze ktoś mi powiedzieć czy jestem zdrowa na umyśle?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no a ja...
mam, ha miałam podobnie!!! Po 100 razy sprawdzam czy drzwi zamknęłam wychodząc z domu, czy gaz zakręcony w kuchence, czy oby woda nie leci z kranu i domu nie zaleje gdy ja wyjdę!!! No i wybrałam się do lekarza, gdyż takie zachowanie nie jest normalne. Szybka diagnoza- nerwica natręctw o podłożu psychologicznym. Ale co, kilka wizyt, miłe rozmowy i jak ręką odjął:))) Teraz mogę powiedzieć, że czuję się z tych paranoi uleczona, mimo, iż czasem przebiegnie mi przez myśl- a drzwi? wtedy tylko uśmiecham się do siebie i myślę- zamknęłaś wariatko:))) Tak więc moja rada- nie wstydzić się i nie lamentować tylko marsz do dobrego psychologa!!! Pomoże na bank. Życie jest zbyt krótkie by tracić czas w tak beznadziejny sposób i pozbawiać się przyjemności jak np. wyjazd bo będzie wypadek! Bzdura! Co ma być to i tak będzie czy będziemy się zamartwiać czy nie!!! Ot co! Głowa do góry:))) Powodzenia :)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ja miałem podobnie ale poszedłem z tym do lekarza i mi pomógł. Okazało się, że wszystko siedzi w mojej głowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasiuuunia podła
ja tak miała tylko jak w pobliżu był mój siostrzeniec. wtedy był jeszcze malutki, i jak np. niosłam go na rękach po schodach, to miałam zajebistego stracha, że zaraz na bank się z nim na tych schodach wyjebię i okaleczę, a nie daj boże zabiję dziecko... jak podchodziłam z nim do okna to wyobrażałam sobie, że zaraz może ktoś mnie popchnie i wylecimy przez to okno, albo przeciąg będzie i okno się na nas rozbije... jak wychodziłam z nim na balkon, to się bałam że właśnie teraz na bank ten balkon się zerwie i zjebiemy się z nim na dół... jak go karmiłam butelką, to byłam święcie przekonana, że teraz, przy kolejnym pociągnięciu mleka mały na bank się zakrztusi i udusi na moich rękach.. tak więc moje spotkania z siostrzeńcem to był jeden wielki strach. na szczęście mały już podrósł i minęło :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 789123
ta sentencja "Co ma być to i tak będzie" przeraża mnie - bo to oznacza że jeśli mi jest coś pisane to cokolwiek bym nie zrobiła to i tak stanie się nieszczęście... Ostatnio boje sie spac w nocy, tak jak mowilam bardzo balam sie tej podrozy nad morze, na szczescie nic sie nie stalo, pobyt minął miło i powrót do domu też minął szczęśliwie, no i po powrocie nast dnia okazało się że moja chrzestna zmarła :( W zyciu bym sie nie spodziewała... Nie miala nawet 50 lat, a najgorsze jets to ze jej mąż zmarł pol roku wczesniej :(:( i jak tu nie popaść w pesymizm. Jej smierc nie byla przypadkowa, tylko jak wykazal sekcja zwłok, od krwiaka ktory nastapil prawdopodobnie od uderzenia w glowe, okazalo sie ze spotykala sie z jakims facetem (20 lat mlodszym), ktory byl owego feralnego dnia u niej w mieszkaniu, wiec moze to on ją uderzył... Tajemnicza sprawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 789123
a na weekend nie wyjade, bo to jest 60 km od mojego miejsca zamieszkania i poprostu cholernie mnie ta podroz bedzie stresowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja tak miałam
lekarz polecił wizytę u psychiatry, lecz przed tem zrobił mi szczegółowe badania krwi żeby wykluczyć inne choroby. I okazalo się, że poziom magnezu we krwi miałam tak niski, prawie zero. Dlatego polecam Tobie spróbować terapie magnezem z wit.B6 inaczej się nie przyswaja. Ja musiałam jeść 12 szt.tabletek dziennie przez miesiąc a później po 4. Ponieważ w diecie mam mało magnezu jestem cały czas na sztucznym 1 tabletka dziennie. Wierz mi wszystkie lęki ustapiły a też tak było, że jak dziecko poszło do przedszkola to ja w domu płakałam bo myślałam, że coś się stanie. Żegnałam go zawsze tak jakbyśmy się niegdy nie mieli już zobaczyć. Prawie zrezygnowałam z jazdy samochodem a na spacerze bałam się, że na chodnik wjedzie auto. Totalna schiza i wszystko przeszło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 789123
do - ja tez tak miałam - wiesz ja karmię jeszcze dziecko piersią i nie wiem czy mgb6 w moim przypadku jets wskazane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja tak miałam
tym bardziej, że karmisz dziecko otrzebujesz więcej witamin i minerałów, bo wszystko z Ciebie wypija. Ja też karmiłam 2 lata i m.in.dlatego miałam duże niedobory. Zażywałam przez okres karmienia piersią elevit dla kobiet w ciąży no i ten magnez jak się okazało, że mi go brakuje. Z tym, ze moje dziecko miało wtedy 1,5 roku. Myślę jednak, że jak będziesz jeść np. 4,5 tabletek magnezu dziennie to nie tylko sobie, ale też dziecku się przysłużysz. Ono też potrzebuje tak samo jak Ty tego pierwiastka. Skoro w ciąży można brać to tym bardziej w czasie karmienia piersią. Dla pewności skonsultuj to z pediatrą. Powodzenia, wiem jaka to udręka, ja nawet nie miałam ochoty się śmiać i wszystko widziałam w czarnych barwach. Spróbuj, na pewno nie zaszkodzi. Juz po kilku dniach zobaczysz poprawę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uważaj
żeby Cię urlich von jungingen nie porwał tak jak danuskę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciągły niepokój to objaw tak zwanej nerwicy lękowej. Tutaj można poczytać o tej chorobie i jej leczeniu: http://shuu.de/nerwica .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juwka
HEJ . JA tez mam małe dziecko 3,5 letnie, niestety od jakiegoś czasu zaczeły mi sie napady leku, bałam sie wszystkiego., zostac sama w domu, nawet wyjsc na ulice, bałam sie nawet isc sama do ubikacjii, gdy poszlam do psychiatry dostałam leki i po nich totalnie mi sie coś poprzestawiało,.. wiedziałam ze po takich lekach może coś sie stac złego wiec bałam sie nawet ich brac.. po nich bałam sie ze mogła bym popełnic samobójstwo.. że mi odbije i cos komuś lub sobie zrobie.. masakra nie wiem jak to przezyłam modliłam sie do Boga non stop o życie, wciąż kogoś prosiłam by ze mna był, do wszystkiego miałam pretensje, że dzieje mi sie tak, że ,mam syna i że chce zyc, a jak mam zyc jak tak mi sie dzieje i tak w kółko, bałam sie właczyc telewizję nie chciałam o niczym słuchac ,a w tamtym okresie jak na złośc złcyh wiadomosci było najwiecej, nie umiałam i chyba wciąz nie umiem sie pogodzic ze śmiercią ze złem na tym świecie, bałam się że zeświruję i zamkną mnie w szpitalu, oczywiscie miedzy tym były troszke lepsze okresy ale uwierzcie mi było i chyba nadal jest ciezko, teraz mam stay depresyjne , nie potrafie czasami opanowac swoich negatywnych myśli, wciąz sie boje ze cos mogło by mi sie stac, najgorsze jest to że gdzies mi sie ubzdruralo to ze samobojstwami, ale dzisiaj doszłam do wzniosku ze ja chyba musze o tym gadac pisac itd i sie z tym oswoic ze sa takie tez rzeczy ale to nie znaczy ze mi sie to przytrafi. miałam jeszcze cos takiego ze bardzo kojarzyły mi sie różne rzeczy np, jak widziałam sznurek kojarzyl mi sie z jednym, jak wdziałam kable , latarnie itd, nie mogłam nawet wyjrzec przez okno bo myslalam ze skocze.. dzieki P. Bogu zyję, ale nie jest łatwo... wciąż sie boję może juz nie mam napadów leku, ale boję sie okropnie że cos sie stanie i sie załamie i mi sie cos stanie, biorę leki, nastrój jest raz taki ze nie m=pamietam o chorobie a innym razem niestety zły. trzymajcie kciuki za mnie bo chce wyjsc z z tej choroby ... mam nadzieje ze jakos damy sobie rade,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja mam odwrotnie,nastawiam sie pozytywnie i nie dopuszczam nawet do siebie,ze mogloby sie coś stać :P bo wierze w to,ze myśli wpływają na rzeczywistość..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×