Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość socjolog na 1 roku

SAMOBÓJSTWO - myślicie o tym? myśleliście ? dlaczego ludzie to robią?

Polecane posty

Gość zalamana i nieszczesliwa
ci ludzie dlatego to robia bo nikt z bliskich nie reaguje na ich apele o pomoc,lekcewaza problem i dlatego taki czlek pozostawiony sam sobie z problemami nie widzi innego wyjscia...boi sie bardzo sie boi...ale czym bardziej sie pograza ten strach maleje...uwierzcie mi .....ludzka obojetnosc zabija....:( zal....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ludzie którzy decydują się na ten krok są na pewno nieszczęśliwi, mają problemy które (ich zdaniem) są nie do rozwiązania, po prostu przerosły ich...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dies
Zawsze miałam mysli samobójcze, zaczęło się już w gimnazjum, jednak nigdy nie miałam n atyle odwagi by zrobić to naprawdę. Mieszkałam w małym mieście, bałam się reakcji ludzi i tego jak moja rodzina będzie przeżywać to, że odebrałabym sobie życie. Żyłam w takim stanie kilka lat, bywało lepiej, czasem gorzej. Bywało też bardzo dobrze, moje stany były aż "za dobre". Dopiero po latach dowiedziałam się, ze to tzw. Chad- choroba afektywna dwubiegunowa charakteryzująca się naprzemiennym wystepowaniem stanów depresji i mani. Po wyjeździe na studia, które były moim marzeniem nie wytrzymałam ciężaru, coś we mnie pękło. Byłam daleko od rodziny, w dużym mieście, o mojej smierci nikt by nie plotkował tak jak w rodzinnym mieście. Było coraz gorzej, nie mogłam jeść, pojawiły się problemy ze spaniem. W nocy wychodziłam przed dom i ślizgałam sie przed domem. Wracałam jak zmarzłam i spałam około 4 godziny. Całymi dniami jak tylko wracałam ze studiów siedziałam i gapiłam się przez okno. Udręka było wstawanie rano i wychodzenie na studia. W końcu nie wytrzymałam. Pomyślałam, ze każdy ma swoje życie i o nim decyduje, więc i ja też mogę. Byłam w tam złym stanie, ze nie interesowała mnie już nawet moja mama, a wiedziałam, ze ona strasznie to pzrezyje. Z drugiej strony mówilam sobie, że jej przejdzie, przeciez wyjechala za granice i nawet specjalnie sie nie interesuje co u mnie. Zrobiłam to w styczniu tego roku. Moim jedynym marzeniem bylo juz wiecej nic nie czuc. Nie potrzebowałam pomocy ani wsparcia, moja decyzja była przemyslana. Nie udało się. Skończyło się pobytem w Szpitalu Psychiatrycznym i zawaleniem pierwszego semestru na studiach. Moja rodzina była w szoku. W szpitalu nie chciałam rozmawiac z psychiatrami, ciagle nie moglam uwierzyc jak moglo mi nie wyjsc. Myslalam jak znowu to zrobic ale bylam zmuszona do leczenia tam przez kilka tygodni. Czymś co spowodowało, że momentalnie przejrzałam na oczy byl telefon od mamy. Kupiła bilety do Polski, miała do mnie niedlugo przyjechac. Nie wyobrazacie sobie jak matka przechodzi probe samobojcza swojego dziecka. Gdy uslyszałam jej placz nie moglam sie powstrzymac, rozbeczałam sie jak bahor. Pielegniarki to widziały. Obiecałam jej, ze bede sie leczyc dla niej. Tak tez zrobiłam. Nie było łatwo, codziennie powracały mysli , że to nie ma sensu a ja powinnam sie zabić. Odwiedziało mnie mase ludzi a ja tylko obojetnie ich przyjmowałam. Wyszłam ze szpitala po kilku tygodniach leczenia. nadal przyjmuje leki psychotropowe i lecze sie u psychologow oraz psychiatrow. Od tej próby minęło osiem miesięcy i boję się, że sytuacja sie powtórzy. Po wyjściu ze szpitala przez kilka miesiecy było naprawde dobrze, nawet wysmienicie, jednak znowu jest coraz gorzej. Nie jestem szczęśliwa. Czuję, że obumieram wewnetrznie. Studiuje ale to mnie juz nie cieszy. Chyba nic mnie nie cieszy. Nie chcę jednak umierać, wiem tylko, ze jak bede tak zdesperowana jak w styczniu, to nic nie stanie na przeszkodzie i nikt mnie nie przekona do zmiany zdania, po prostu to zrobie i tak skonczy sie moje zycie. Tylko co jeżeli znowu mi sie nie uda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dies
Zawsze miałam takie stany, wszystko zaczęlo się po chorobie mamy. Miała nowotwór z przerzutami, ledwo z tego wyszła. Rodzina mnie od siebie odsunęła, mama często mówiła, ze ją wykończę. Miałam poczucie winy, wydawało mi się, że to przeze mnie zachorowała. Mieszkałam z Babcia i Mamą, obie byly dla mnei jak matki. Jak miałam 12 lat Babcia zmarła. Do tej pory czuje ból po jej stracie. Jak miałam 16 lat zmarł mój ojciec, osoba do której wszyscy w rodzinie mnie porównywali i mówili, ze jestem taka 'zła" jak on. Miałam zamiar spotkac się z nim znów jak skończe 18 lat ale nie zdążyłam. Ciągle miałam jednak nadzieje, że moje zycie będzie kiedys lepsze. Marzyłam o studiach, mam pasje, muzykę. Wyjechałam i sie zawiodłam, wyidealizowałam sobie cały świat. Straciłam muzykę, rzuciłam fortepian. Później nie byłam w stanie juz nic robić. Teraz zamierzam zacząć wszystko od nowa, wiem, że nie moge sie poddać. Nigdy nie było łatwo ale wszystko przetrwałam i idiotyzmem byłoby teraz to zaprzepaścić. Niestety rozchwianie emocjonalne przeszkadza mi i wpedza to w depresje, to w manie, co nie jest dobre ani dla mnie, ani dla mojego otoczenia a co najważniejsze dla pracy nad poprawą swojego życia. Obecnie powodów swoich stanów nie znam, wiem tylko, że nie czuję NIC i to jest jeszcze gorsze. Nie mam ochoty plakac, nie mam ochoty sie śmiać. Zmienia się mój stan w depresji. Kiedys te stany charakteryzpwały sie wzmozoną placzliwoscia, odsuwałam się od przyjaciół i nie rozmawiałam z nikim. Teraz umiem "udawać". Być może to przez szpital. Wiem, że nie chce tam trafić. I wiem, że jeżeli kiedys będę chciała popełnić samobójstwo to zrobie skutecznie a moje wczesniejsze zachowanie nikomu nie bedzie wydawać się podejrzane. Bo nauczyłam sie udawać. Nie chcę wiecznie zatruwać wszystkim w koło zycia. Mamie, cioci, wujkowi, przyjaciółce itd. Każdy ma swoje problemy a jak na razie, oni żyją również moimi. I bez tego im ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iaiaiaiaiaijsjskalasjefkhv
Próbowałam dwa razy... Za pierwszym jak miałam 16 lat, za drugim jak miałam 18. Przed drugim razem to była masakra...nawet nie wiece jak sie człowiek wtedy męczy z własnymi myślami! To jest najgorszy stan na świecie! Po 1 próbie samobójczej wpadłam w anoreksje, potem w bulimię. O ile przy anie jeszcze masz radosc z tego że chudniesz, to przy bulimi czułam się brudna, zła, ochydna. Każdy dzień to była masakra i już nie chodzi o te ataki obżarstwa. Po prostu całe dnie potrafiłam przespać i przepłakać, miałam myśli samobójcze, wręcz masohistyczną radośc sprawiało mi wyobrazanie jak się zabije, gdzie i kiedy. Caly pamiętnik z tego okresu mam zapisany notkami, że chcę się zabić, nienawidze swojego życia. Byłam osobą bardzo samotną, nie miałam prawie rodziny, zero przyjaciół, zwykłe pasję opróż żarcia przestały dla mnei coś znaczyć. Parę tygodni przed 2 próbą były totalnym koszmarem...przestałam o siebie dbać, nigdzie nie wychodziłam, płakałam po 5-6 godz dziennie bez przerwy, nie miałam siły czytać, pisać- spałam albo gapiłam się tępo w tv. Tak się czułam beznadziejnie że w końcu postanowiłam się zabić. Czułam się mega szcześliwa tego dnia- w koncu znalazłam rozwiazanie!! Nie bałąm się ani trochę, byłam pewna i zadowolona. Oczywiście nie wyszło... Nie żałuje że żyje! I tak naprawde wiekszosc z tych osob chce zyc, ale nikt im nie pomaga ...i nei mowie o durnych lekach ktorymi i mnie faszerowali, ani o lekarzach... kiedy odzyskałam bliskich, zerwałam ze wszystkim do czego sie musialam zmuszac-durna praca, odzyskalam radosc zycia. Nadal sa momenty zwatpienia, ale juz nie takie jak kiedys. Nikomu nie zycze tego gowna!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja kiedys probowalem to
zrobic. Mam 27 lat, wychowalem sie w domu dziecka, nikt mnie nigdy nie lubil nawet, a co tu myslec o milosci. Jestem zupelnie sam. Nikt sie mna nie interesuje. Jak widac nie udalo mi sie to co probowalem zrbic, a potem nie mialem odwagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślałam kiedyś. I dzisiaj tez bym to zrobiła gdyby spotkało mnie "TO"... Ale co,to zachowam dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam sporo czasu
na przemyśłenia.... Mój mąż popełnił samobójstwo w wieku 28 lat, zostawił mnie i córkę, która miała 4 lata i której musiałam tłumaczyć: gdzie jest tata, co się z nim stało, dlaczego leży w ziemi jak dziadek :o Strata pracy (a mielismy kredyty) i pewnie inne problemy, o których nie chciał mówić. Na początku byłam załamana - wszak odeszła ode mnie osoba, która mocno kochałam. Teraz ??? Jestem wręcz WŚCIEKŁA!! Jak mógł?? Najlepiej powiesić się i mieć święty spokój, zostawić tutaj wszystkich , DZIECKO!! Życie przerosło jego, a my tak czy siak MUSIMY żyć dalej. I nawet bez tej pracy, gdyby żył, to cieszyłybyśmy się z córką z jego samej OBECNOŚCI, przeciez to nie trwałoby wiecznie, w końcu by ją znalazł. Niektórzy są w gorszej sytuacji. Do dnia dzisiejszego ból miesza się z wściekłością, żalem i tym wszystkim, co na własne życzenie zostawił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam dośc czasu
aha - co najważniejsze... dla mnie to ŻADNA ODWAGA, tylko tchórzostwo, ucieczka, przed tym, co może być dalej, ucieczka przed kosekwencjami w tym przypadku( kredyty).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sljkedvkjdnvjdfn
"miałam sporo czasu" Ja rozumiem Twoją złość i rozgoryczenie, ale zrozum że to jest CHOROBA! Nie odwaga, nie tchórzostwa a CHOROBA! Depresja... my chcemy żyć , ale ten bół do cholery jest tak silny, że się nie da ! I gówno daja argumenty typu "inni mają gorzej". Inni nie są chorzy psychicznie do cholery i umieją sobie z tym poradzic ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutne to co piszecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do miałam sporo czasu
Współczuje, naprawdę :( czytając ciebie miałam łzy w oczach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a powodu tego stanu
Piszecie, ze mysleliscie o samobojstwie, ale nie piszecie powodow? co was do tego sklonilo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak nisko upadlam ....
u mnie choroba, brak milosci bliskich, samotnosc. raz sprobowalam, chcialam nie czuc juz nic, zasnac :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak teraz myślę że kiedyś
Ja nie wiem czy tego kiedyś nie zrobię. Nie mam dla kogo żyć. Nie mam celu, niewiel rzeczy cieszy mnie, bo moje życie jest nieciekawe: praca - stres, życia uczuciowego - brak, przyjacił - nie mam. Za to mam chorobe, które niszczy mnie od 9 lat :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co jeszczeeeeeeeee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość warszawski krawężnik
wybiore jakąś pażdziernikowa noc w warszawie i się zastrzele zasłużyłem na śmierć całym swoim życiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bo życie jest stresujące
Niedawno kolejna osoba z mojej rodziny ( dalsza rodzina) popełniła samobójstwo. Młode osoby. Bo życie niesie ze soba wiele stresów, człowiek dla drugiego człowieka jest obcy i obojetny. Zero zrozumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polecam psychologa psychiatre
Warszaski kaweznik , nikt nie zasluzyl na smierc. Powinienes udac sie do psychologa , bo niszczysz sam siebie . Ktos musi doprowadzic cie do rownowagi psychicznej , bo mozesz byc niebezpieczny dla siebie i innych .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zabojca za kase
Komu mam ulzyc zrobie to bezbolesnie za 500zl. Moj nr 506096854.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na granicy
Hej.Ja myśle o tym codzienie. Nie boje się tego zrobić bo ten ból jest okropny. Czemu tego nie robie bo nie chce żeby ktoś czuł się winy. Jestem na kraweędzi zabić się nie zabije ale napewną oszaleje. Mnie gnębi jeden problem i z niego nie mam wyjścia. Ludzie nie rozumieją drugiego człowieka a Mnie juz nikt nie zrozumie bo ja analizuję to co zrobiłam juz długi czas i co i nie potrafie znaleść na Niego rozwiązania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zawsze są dwa wyjścia, nawet, jak cię diabeł połknie, to masz dwa wyjscią, albo cię wyrzyga, albo wysra, podejmij wyzwanie, a nie marudzisz ......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do bmblondyn
Ze co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powody są różne
Poczytajcie sobie komentarze, na podanym wyżej topiku. Ludzie zamiast pomóc, wesprzeć ciepłym słowem dobijają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×