Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

czarodziejka26

nie mam siły żyć-długa historia...

Polecane posty

...po bardzo długim i nieudanym zwiazku(mieliśmy dziecko) spotkała mnie prawdziwa miłość... taka wspaniała i idealna,taka wyjątkowa,taka która dodawała mi skrzydeł chwilami myślałam,że to jakaś wielka nagroda od Boga. moje życie tak bardzo sie zmieniło-byłam najszczęśliwsza na świecie... chcieliśmy dziecko,cóż z wspaniałe uczucie ,kiedy nosi się dziecko pod sercem z prawdziwej miłości...ślub sobie wstępnie zaplanowaliśmy na czas kiedy maleństwo będzie już na świecie. ciąże przechodziłam strasznie.mnóstwo dolegliwości,dodatkowo przy tym straszny stan psychiczny.w połowi ciąży musiałam iść na zwolnienie,jako,że moje rzeczywiste zarobki nie wiele miały wspólnego z tymi z umowy przez ok połowe ciąży miałam "swoich"tylko pare groszy. mój ukochany stracił jeden etat i w sumie zaczęło nam brakować pieniędzy. dorabiał jak mógł... mam wrażenie,ze to moje kiepskie samopoczucie mu się udzieliło.chodził jak zły,tu brak pieniędzy.tu ja uwięziona w domu.kiepsko zaczęło się dziać. popsuło się miedzy nami i to bardzo. kłótnie,awantury,szkoda gadać. urodziło się dziecko,byliśmy tacy szcześliwi. finansowo raz było lepiej raz gorzej,a między nami już różnie. dni mijały a ja słuchałam jaka ja zła w ciazy byłam,jak bardzo mu dokuczałam. teraz dla niego było tylko dziecko,mnie to już raczej nie dostrzegał.czułam się nie potrzebna -tak prawda. jak to się mówi olał mnie. już się nie starał,nawet nie próbował,po prostu by łomu wszystko jedno. kiedy płakałam i pytałam dlaczego taki jest to robił krzyki,ze ryczę!nie rozumiał,ze bez powodu to raczej nie płaczę.tak bardzo się ode mnie odsunał. i tak w kółko.chwilami był w miarę normalne,ale jak tylko coś mu się nie spodobało to był tragizm. co bym nie powiedziała to twierdził,że na niego naskakuję,chce dobić,wykończyć,ze gnębie go. wogóle pewnych kwesti nie było można z nim wyjaśnić. ja wróciłam do pracy,moja mama siedziała nam z dzieckiem i mimo,że zadeklarował,ze po południu będzie starał się wcześniej wracac by ją zmieniać wcale tego nie robił,okazjonalnie mu się to zdarzyło. zostałam ze wszystkim sama. a on tak jakby chciał od wszystkiego uciec. próbowałam rozmawiac,ale zawsze kończyło się awanturą,bo "sie czepaiam i go gnębie" jak był w pracy to już nawet przestał tel odbierać.nie było można się z nim skontaktować.kiedy tłumaczyłam,ze chyba tak być nie może znów były draki...bo się awanturuje niby. kiedy w kłótni powiedziałam coś nie miłego,miałam to wypominane non stop!po takich awanturach był dla mnie wstretny i traktował mnie jak powietrze-a powód-bo pojechałam po nim w kłótni,bo nazwałam tak i tak. matko wykańczał mnie. i wreszcie on taki ojciec zakochany w dziecku zaczął mówić i wrecz straszyć,że sie wyprowadzi bo ma dość.kogo?mnie ma dość. pakował się kilka razy,nigdy nie wyprowadził.wiedział,ze boli mnie jego podejscie,że nie stara sie nic zmienić,ze nie chce żeby było dobrze.że ma wszystko gdzieś. był dla mnie taki zimny,obojętny na mnie bardzo..... każdego dnia było coś nie tak,bo powiedziałam to i tamto... do domu to już wracał tylko na noce(fakt,ze ma taką pracę,ale czasami miała napewno szanse by wrócić wcześniej) i tylko mi dogadywał,ze mnie nienawidzi,ze jest jak w klatce.... robił mi na złość. zeszły tydzien cały był okropny,zero porozumienia i ewidentnie brak chęci z jego strony żeby tak było.totalnie wszystko olał. w piątek rano draka bo był dla mnie już tak nie miły,że próbowałam nawiązać rozmowe.a on oczywiscie nie widział powodu by rozmawiać,ba nawet czasu nie miał. zadzwonił,ze wróci bardzo późno. wyszłam z pracy po 20 wykreciłam numer a on odrzucił połączenie i tak kilka razy,wreszcie wył tel..napisałam i po kilku godz jak widziałam,że doszedł raport znów zadz.i znów odrzucił... i nie wrócił na noc,sam nie zadzwonił,nic nie napisał.dopiero popołudniu sms durny do mnie czy jestem w domu.jak zadzwoniłam i z z żalu sie popłakałam mówiąc jak mógł taki los fundować dziecku rozłączył się i napisał-daj spokój i nie płacz.sami wszystko zniszczyliśmy. z jednej strony go nienawidzę ,ale przecież wciąż kocham. tak bardzo boli mnie to,że olał nas -swoją rodzinę,że nie chciał się starać,że nie chciał razem ze mną wyjśc na prostą. jestem jednym wielkim kłębkiem nerwów.nie mam siły płakać nawet z żalu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"pieniądz to złodziej miłości" i po to wciąż istnieje....kłopoty finansowe wpływają bezpośrednio na relacje międzyludzkie...przykro mi to po raz kolejny pisać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to teraz masz już dwójkę
dzieci i żadnego faceta oraz pieniędzy? Po cholerę decydować się na dzieci skoro nie masz jak ich utrzymać. Dobrze Ci tak. Trzeba myśleć głową, a nie cipą!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poszukaj następnego jełopa
i zrób kolejne dziecko. Może wtedy będzie lepiej, bo przecież to takie wspaniałe uczucie, kiedy nosi się dziecko pod sercem z prawdziwej miłości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolej na 3 dziecko
i 3 frajera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i sprostowanie nie zdecydowałam się na drugie dziecko pod wpływem chwili,wiem co to środki antykoncepcyjne. oboje chcielismy tego dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość praca pracą
jak byłaś w ciąży sama napisałaś, że były kłopoty finansowe. Od tego sie zaczęło. Jak się decydujemy na dziecko, to trzeba chyba najpierw grosza odłozyć, a nie rodzić dzieci bez opamiętania. I Ci z tej Wielkiej miłości tym razem wyszło? Pierwszego faceta wykończyłaś a drugiego wypłukałaś z kasy. Co zrobisz z kolejnym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jhfjh
Nie przejmuj się głupimi komentarzami.Dasz radę. Ja myślę,że facet przemyśli wszystko i wróci. Napisz mu tylko"nie rób głupstw,kochamy Cię".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to masz co chcieliście
powinnaś byś szczęśliwa, a Ty zamiast zająć się dziećmi znow masz chcice. Pomyśl o dzieciach a nie piszesz, że nie masz ochoty na życie, bo nie ma kto ciebie przelecieć. Trzeba było zakończysz te swoje życie przed urodzeniem dzieci a nie teraz stękać jaka to nieszczęśliwa jesteś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przykre...
po prostu odejdź od niego może zrozumie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anna W.W.
zajmij się dziećmi bo teraz nie masz prawa do tego by nie mieć sił. Chciałaś dzieci to teraz niech one staną się dla Ciebie najważniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Reninna
Co Wy tutaj gadacie co poniektorzy?? Przeczytacjcie uwaznie jeszcze raz ten wywod. Autorko, jasno wynika z tego co napisalas, ze wine zrzucasz wylacznie na partnera, kompletnie nie widzisz w calym konflikcie swojego udzialu, a nwet jesli, to bardzo go umniejszasz. Caly tekst jest usiany stwierdzeniami, wskazujacymi wyraznie kto tu jest winny i czyja to jest sprawka takiego obrotu wydarzen. Z doswiadczenia wiem, ze chlop dokladnie sie tak zachowuje gdy ma odebrana swobode, wieczne lamenty i wymowki nad soba. I rozumiem jego zachowanie, dyzj jest to naturakna reakcja na wiecznie problematyczna dziewczyne. Jesli chcesz zeby bylo w miare dobrze to daj mu po prostu spokoj, nie dzwon do niego po 20 razy, nie rycz caly czas, nie wypytuj, nie rob wyrzutow tylko daj mu zwyczajnie odpoczac. Zapewniam Cie , ze w innym wypadku on od ciebie odejdzie. I zrobi to juz w bardzo niedlugim czasie. A wtedy bedzie baaardzo ciezko odwrocic bieg sytuacji, bo pozna co to jest swiety spokoj i bloga cisza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przykra historia... współczuje ci.. twoim dzieciom najbardziej. ale po: 1. nie mozesz przy dziecich pokazac sie jako rozhisteryzowana mama- one mają tylko ciebie i ty dla nich jestes nr 1 2. nie powinnas obwiniac się za te sytuację 3. sądzę,ze obojgu wam przydałaby się wizyta u jakiegoś specjalisty- psycholog byłby tu całkiem na miejscu. 4. Nie błagaj męża aby wrócił, nie wydzwaniaj, nie narzucaj się.. staraj się zyc swoim zyciem... spojrz na swoje pociechy.. zajmij się nimi... Byc moze kilkudniowe twoje milczenie sprowokuje męza do tego aby sam zadzwonil i zapytał jak sobie dajecie rade. chyba nie jest potworem bez uczuc- skoro polaczylo was takie wielkie uczucie;))) Najważniejsze, to się nie poddawac i nie zaniedbywac niczego niewinnych dzieci. ;))) Pozdrawiam:)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wątpię, że stworzycie jeszcze normalną rodzinę. :( On nie zasługuje na Twoją miłość, szkoda się ciągle męczyć. A tobie radzę jakaś terapię u psychologa, bo coś z Tobą jest nie tak - spójrz na siebie - samą miłością nie da się żyć. Dorośnij wreszcie. Bajki o księciu są tylko dla dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
darujcie sobie te nędzne komentarze typu-wykończyłaś ojca swojego pierwszego dziecka:O zmarł nie z mojej winy!:( napisałam o pogorszeniu sie kwestii finansowej ,bo wtedy pogorszyło sie miedzy nami. nie przymierałam z głodu.nie tułałam się po opiekach. może nie mógł zniesc,ze stracił ten etat i moj wkład jest większy?nie wiem. ruszyłam oszczedności i przecież daliśmy radę-sami. napisałam,ze nie mam siły bo czuje,ze jednak to wszystko jakieś bez sensu jest!... dzieci są ,były i będa zawsze najważniejsze,ale to co dzieje się w życiu,wszystkie przykrości w końcu bolą!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie do końca jasne
czasami uczucie faceta po prostu wyparowuje, zwłaszcza gdy jest niedojrzały i potrafi się starać tylko dopóki trwa pierwsza faza gorącej miłości - zakochania a może kogoś poznał? w każdym razie nie jest tym, za kogo się podawał... czasami gdy facet jest wyjątkowo słodki w pierwszej fazie budzi to jednak podejrzenia, czy po prostu nie umie świetnie grać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ktoś napisał,że tak zachowuje się facet pozbawiony wolności czy tam osaczony. on nie był osaczony. w domu czasami tylko kąpał małego(jak wrócił o normalnej godz ok 20),praktycznie nic więcej jestem tolerancyjnym typem i nie lubie truć innym,ale jak jadł posiłek i zdarzyło mu się plunąc na podłogę(bo coś tam w jedzeniu było)albo okruchy ze stolika myk ręką na podłogę zwalał to miałam cicho siedziec i mu uwagi nie zwrócić?no sorry ,ale on ani nie sprzątał,ani nie gotował,nie prał,nawet w niedziele z dzieckiem na spacer nie chciał wyjśc bo nie miał siły to miałam nic nie powiedziec? takie było"czepianie" się z mojej strony! zwróciłam mu uwagę,ze co on robi a on naskok,ze się czepiam! gdyby sam po sobie sprzątał to dla mnie mógłby nawet robić pod siebie!w no sie to bym miała,ale nie szanować pracy innych to dla mnie za wiele

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MMM first
Zdystansuj się do wszystkiego to lepiej będzie Ci się układało. Za bardzo to wszystko przeżywasz. I nie staraj się tak o niego. Daj mu spokój. Niech on wykazuje inicjatywę. Nie teraz to za tydzień. Sam zatęskni. A Ty zajmij się dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A czy przed zajściem w ciążę on się tak nie zachowywał, jak opisujesz? Nie śmiecił, nie pluł na podłogę jedzeniem, itp.? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w sumie to trudno nie przeżywać kiedy ktoś robi ci ciągle na złośc,dogaduje i celowo upadla. zadzwoniłam do niego tylko raz po jego durnym smsie i nie mam zamiaru wiecej.pewnie,że mu odpuszczam,ale przeżywam to,że on odpuścił sobie cos ważniejszego-dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie nie robił takich rzeczy.jak byłam w ciąży było jeszcze jako tako,ale tak jak napisałam zaczęło się psuć.ale jeszcze sie starał. później to ewidentnie sobie odpuścił,tak jakby zupełnie przestało mu zalezeć.był z reguły nie miły...niekiedy zastanawiałam się czy nie jest psychopatą,skoro ma takie podejście...:o w ogóle przestał się liczyć z moimi uczuciami.ja coś zaczynałam mówic a dla niego był to powód do awantury. kur..wa przestał mnie całkowicie doceniać! działałam na pełnych obrotach,po dogadaniu się z szefem wróciłam do pracy nim skończył mi się macierzyński. w domu robiłam tyle ile mogłam to i tak mi zarzucał,ze nic nie robię,że matka mi pomaga(jak pracuje dodam,a dziecko było nasze a nie matki) naśmiewał się i ironicznie pytał czy chce medal za to co robie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bym poszedł z dzieckiem do jego pracy i szefowi na spokojnie powiedział, jak się zachowuje i jak Cię traktuje Twój (były) facet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co szef ma do tego
też jestem szefem i nie chcę, zeby ktoś przy mnie prał swoje brudy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to chyba miał być taki żart...... smutno mi ,bo na prawde mi zależało. co niektórzy pisali tu pod moim adresem bardzo przykre rzezcy,nie wiem po co zresztą:0 zdecydowaliśmy się na dziecko RAZEM!był super.jasnowidzem nie jestem,nie przypuszczałam,ze może tak się pogorszyć. proste,gdybym wiedziała,ze tak bedzie to nawet nie chciałabym spotkać go na swej drodze. strasznie mnie zaskoczył swoją postawą.brak słów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co ci się tak spieszyło
z dzieckiem? Trzeba było najpierw pomieszkać dłuzej, potem ślub i potem dziecko. A teraz szukaj wiatru w polu. Poza tym dziecko to nie recepta na szczęście jak widać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a gdzie napisałam,że śpieszyło mi i się z dzieckiem?no gdzie??????? no.ok może 10 lat się nie znalismy,ale po trzech latach udanego związku to jakaś zbrodnia? widać tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a może 20 lat się znacie
nie rozsmieszaj nas. Ze slubem nie zdązyliście ale z dzieckiem jak najbardziej i co? może powiedz sobie: do trzech razy sztuka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×