Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość uleczka22

kto mieszka z rodzicami młodej?

Polecane posty

Gość uleczka22

za rok slub. bedziemy mieszkac u mnie. ale obawiam sie tego mieszkania. boje sie ze sie mozemy nie dogadywac ze beda klopoty.Prosze powiedzcie co robic zeby było dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ziutaa
Zamieszkać osobno?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dokładnie tak
zamieszkać osobno, często może dojśc do konfliktów, nawet o bzdury które nie będą dla ciebie problemem a będą problemem dla twojego męża i które ty będziesz musiała rozwiązywać, wybierać między rodzicami a mężem codziennie i jedno z nich może sie obrazić i kolejny konflikt gotowy. Mieszkam chwilowo z tesciami i mimo że nie jest źle to jednak w codziennym życiu przeszkadzają nam dosłownie pierdoły, nawet byś nie pomyślała że takie rzeczy moga przeszkadzać. Ja się wkurzam bo mi coś przeszkadza a mąż się wkurza bo ja się wkurzam ale żadne z nas nie chce otwartej wojny z rodzicami i sprawy obmawiamy między sobą albo przemilczamy, na dłuższą metę nie można tak żyć, my sobie możemy pozwolic bo i tak się wyprowadzamy więc wprowadzanie jakichś naszych widzimisię nie ma sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to działa w dwie strony-Tobie może źle się mieszkać u teściów,narzeczonemu może się źle mieszkać u twoich rodziców.ja mieszkałam z teściami-na początku było fajnie,potem codzienność przynosiła szereg niedomówień-bo ja chciałam po swojemu a matka po swojemu(w sumie miałaprawo bo ja byłam obca baba na nie swoim terenie)niestety ale bardzo często się wtrącała,sugerowała,dawała złote rady co mnie też nie odpowiadało-bo umiemy podjąć dobre decyzje.no i niecały miesiąc po ślubie się wyprowadziliśmy-zmiana relacji.czasem zadzwonią,czasem wpadną na kawę albo my do nich na godzinkę,dwie.i taki stan rzeczy mi odpowiada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
też bym radziła zamieszkać osobno-ani u jego rodziców ani u twoich.bo wiesz że i Ty i on-sami będziecie sobie rządzić,nikt wam nie będzie stał za plecami.bo przygotuj się na to,że narzeczonego też mogą denerwować przyzwyczajenia twoich rodziców,zachowanie...Tobie nie,bo masz z nimi styk od małego,są dla Ciebie normalne.ale wiem,że teraz napewno bym nie chciała zamieszkać ani u jego rodziców ani u swoich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dokładnie tak
zapomniałam dodać że jakbym miała zamieszkac z moją mamą to by pewnie było jeszcze gorzej. Widze co się dzieje jak jesteśmy tam w gościach, pewnych rzeczy nie robi, np sie nie wtrąca w rozmowy, ale o to co robię bądź nie robie w kuchni trzeba by było walczyć każdego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość od 7 lat mieszkam bez rodzicow
pd 5 lat ze swoim facetem a od miesiąca już z mężem. I wiem, że żadna siła nie zmusi nas do mieszkania z rodzicami. Jest ok jak się pojedzie na weekend, na tydzień ale potem? spięcia i kłotnie o byle co. Mamy ten komfort że mamy swoje mieszkanie, ale pierwsze lata mieszkaliśmy na wynajmowanym. Teraz rozważaliśmy opcję przeprowadzki do miasta gdzie rodzice mieszkają. Ale mieszkania sprzedawać nie chcemy i wolimy wynająć coś małego skromnego niż iść do nich.(drugie oddzielne mieszkanie w domu dwupiętrowym, z oddzielnym wejściem) Pewnie że by było wygodniej, obiadek na pewno ugotowany, może i życie tańsze "tak na gromadzie". Ale nie chcę by moje małżeństwo ucierpiało. Choć bardzo dobrze dogadujemy się ogólnie z nimi to będą spięcia po pewnym czasie. Moja mama ma tendencję do przestrzegania przed popełnieniem pewnych błędów, chciałaby ustrzec przed wszystkim, ale tak się nie da. My chcemy życ po swojemu, może i się na tym przejechać, a nie słyszeć: pomyślcie, nie róbcie tego, macie dobrze, zrobicie gorzej. Tak by było cały czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość róbcie tak by mieszkac osobno
to dla waszego dobra. Uwierz mi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dorośli ludzie to ludzie
samodzielni i odpowiedzialni i tacy zawierają małżeństwo. A mieszkając z rodzicami nie unikniemy wtrącania się rodziców w życie małżonków. Tak się nie da! i może nam się wydawać, że relacje z rodzicami/teściami mamy super, jednak oni w takiej sytuacji dalej będą wtrącać się w nasze życie. a żeby przerwać tą pępowinę to należy po prostu oddzielnie zamieszkać. Nie znam pary która by mieszkała razem z rodzicami i była w 100% samodzielna. Rodzice zawsze się wtrącają., nawet w drobiazgi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uleczka22
ale nie mamy mozliwsoci ani pieniedzy na wlasne mieszkanie.i tak jak zamieszkamy czy to u niego czy u mnie zceka nas remmont a ja sie juz marwtie skąd wziac na to pieniadze,juz wczotraj chlopak powiedzial ze jak bedzie u mnie zle to pojdziemy do niego. Nie chce.mamie zawsze moge wszystko powiedziec a tesciowej nie?:( mama zajmnie sie kiedys dzieckiem a tesciowa tez nie. Ja sie boje o to zeby nie bylo porozumien np o jakies nasze przebudowy ze moim rodzicom sie to nie spodoba.i ze bedzie pokazywal to męzowi. jak rozwiązujecie problemy miedzy wami a rodzicami? jak mam porozmawiac z narzeczonym i pocieszyc go ze damy rade ze bedziemy sie wspierac i ze zawsze bede go broniC??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dokładnie tak
Ja też mówiłam że nigdy w życiu z rodzicami i co? Dopadły nas takie przeciwności losu że szkoda gadać. Gdybyśmy zostali tam gdzie wynajmowaliśmy to by nam się oszczędności migiem rozeszły i byc może 6 miesięcy później bylibyśmy w tym samym punkcie tylko że bez oszczędności. Pracę nie wiem kiedy znajdę, ale jak tylko znajdę to mnie tu nie ma, byleby na opłatę starczyło a z resztą damy sobie już radę. To naprawde trudna sytuacja bo ty byś chciała czasem żeby nikt ci się nie wpierdzielał tez bym chciała. Przede mną mieszkała tu szwagierka z narzeczonym i u nich była sytuacja taka że w pewnym momencie teściowie przestali się wogóle odzywać bo nie wiedzieli czy to już podpada pod wtrącanie sie i żeby nie urazić nikogo. U nas było o tyle lepiej że pierwszy rok po ślubie mieszkaliśmy oddzielnie, mięliśmy czas dla siebie żeby sie po docierać i nauczyć żyć ze soba. Nie wyobrażam sobie sytuacji żeby w nasze docieranie się mieli się jeszcze wpakować teście albo rodzice, nie byłoby tak kolorowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dokładnie tak
i to prawda co napisała "dorośli ludzie to ludzie", ja w tej sytuacji czuje sie jak dziecko, za które wszystko sie robi, mimo że do opłat sie dokładamy, sami sobie gotujemy (jak sie uda bo czasem teściowa narobi żarcia i nie ma sensu drugiego obiadu gotować i nie mysli o tym że my sami chcemy ugotować, dobrze że tylko obiad), mimo że sama piorę i sprzątam sobie to nie jestem samodzielna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uleczka22
bo mieszkanie z rodzicami jest ,,za darmo" a jakbysmy cos wynajeli to cala wyplata by poszla a gdzie oplaty;(( juz slysze tesciową ze ,, u nas jest wolny dom wiecpo co placic"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dokładnie tak
U moich teściów jest taka sytuacja że płaca wysoki czynsz i rachunki moim zdaniem sa nieziemskie nawet jak na ilość osób w mieszkaniu, ale po prostu płacimy im stałą kwotę żeby sobie popłacili co tam mają. wynajem się nigdy nie opłaca ze względów finansowych ale opłaca się wynająć dla zdrowia i dla dobra małżeństwa. Tego na żadną kase nie da się przeliczyć. I dodam jeszcze że to jest bardziej istotne jeśli zaczynacie wspólne życie od zamieszkania u rodziców. Mi jest teraz łatwiej bo mieszkałam rok tylko z mężem i oboje nauczyliśmy sie dbac o siebie nawzajem, musiałam męża przycisnąć żeby pozmywał, on mnie żebym nie rozwalała ciuchów a tutaj to jak czegoś nie zrobimy to teście to zrobią. Ta moja szwagierka co tu mieszkała przede mną z narzeczonym w zasadzie to już jej mąż, to mają teraz problemy bo najpierw zamieszkali tutaj po ślubie u jego rodziców, tu nie wyszło tam nie wyszło i teraz muszą się sami na wynajętym uczyć jak zyć ze sobą. Narzeka jakiego ma męża który nie przykłada ręki do żadnych prac domowych. a tak się zapytam mieszkacie razem przed ślubem albo czy macie jakieś doświadczenie we wspólnym życiu ze sobą, typu wakacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dokładnie tak
U moich teściów jest taka sytuacja że płaca wysoki czynsz i rachunki moim zdaniem sa nieziemskie nawet jak na ilość osób w mieszkaniu, ale po prostu płacimy im stałą kwotę żeby sobie popłacili co tam mają. wynajem się nigdy nie opłaca ze względów finansowych ale opłaca się wynająć dla zdrowia i dla dobra małżeństwa. Tego na żadną kase nie da się przeliczyć. I dodam jeszcze że to jest bardziej istotne jeśli zaczynacie wspólne życie od zamieszkania u rodziców. Mi jest teraz łatwiej bo mieszkałam rok tylko z mężem i oboje nauczyliśmy sie dbac o siebie nawzajem, musiałam męża przycisnąć żeby pozmywał, on mnie żebym nie rozwalała ciuchów a tutaj to jak czegoś nie zrobimy to teście to zrobią. Ta moja szwagierka co tu mieszkała przede mną z narzeczonym w zasadzie to już jej mąż, to mają teraz problemy bo najpierw zamieszkali tutaj po ślubie u jego rodziców, tu nie wyszło tam nie wyszło i teraz muszą się sami na wynajętym uczyć jak zyć ze sobą. Narzeka jakiego ma męża który nie przykłada ręki do żadnych prac domowych. a tak się zapytam mieszkacie razem przed ślubem albo czy macie jakieś doświadczenie we wspólnym życiu ze sobą, typu wakacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dokładnie tak
U moich teściów jest taka sytuacja że płaca wysoki czynsz i rachunki moim zdaniem sa nieziemskie nawet jak na ilość osób w mieszkaniu, ale po prostu płacimy im stałą kwotę żeby sobie popłacili co tam mają. wynajem się nigdy nie opłaca ze względów finansowych ale opłaca się wynająć dla zdrowia i dla dobra małżeństwa. Tego na żadną kase nie da się przeliczyć. I dodam jeszcze że to jest bardziej istotne jeśli zaczynacie wspólne życie od zamieszkania u rodziców. Mi jest teraz łatwiej bo mieszkałam rok tylko z mężem i oboje nauczyliśmy sie dbac o siebie nawzajem, musiałam męża przycisnąć żeby pozmywał, on mnie żebym nie rozwalała ciuchów a tutaj to jak czegoś nie zrobimy to teście to zrobią. Ta moja szwagierka co tu mieszkała przede mną z narzeczonym w zasadzie to już jej mąż, to mają teraz problemy bo najpierw zamieszkali tutaj po ślubie u jego rodziców, tu nie wyszło tam nie wyszło i teraz muszą się sami na wynajętym uczyć jak zyć ze sobą. Narzeka jakiego ma męża który nie przykłada ręki do żadnych prac domowych. a tak się zapytam mieszkacie razem przed ślubem albo czy macie jakieś doświadczenie we wspólnym życiu ze sobą, typu wakacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dokładnie tak
U moich teściów jest taka sytuacja że płaca wysoki czynsz i rachunki moim zdaniem sa nieziemskie nawet jak na ilość osób w mieszkaniu, ale po prostu płacimy im stałą kwotę żeby sobie popłacili co tam mają. wynajem się nigdy nie opłaca ze względów finansowych ale opłaca się wynająć dla zdrowia i dla dobra małżeństwa. Tego na żadną kase nie da się przeliczyć. I dodam jeszcze że to jest bardziej istotne jeśli zaczynacie wspólne życie od zamieszkania u rodziców. Mi jest teraz łatwiej bo mieszkałam rok tylko z mężem i oboje nauczyliśmy sie dbac o siebie nawzajem, musiałam męża przycisnąć żeby pozmywał, on mnie żebym nie rozwalała ciuchów a tutaj to jak czegoś nie zrobimy to teście to zrobią. Ta moja szwagierka co tu mieszkała przede mną z narzeczonym w zasadzie to już jej mąż, to mają teraz problemy bo najpierw zamieszkali tutaj po ślubie u jego rodziców, tu nie wyszło tam nie wyszło i teraz muszą się sami na wynajętym uczyć jak zyć ze sobą. Narzeka jakiego ma męża który nie przykłada ręki do żadnych prac domowych. a tak się zapytam mieszkacie razem przed ślubem albo czy macie jakieś doświadczenie we wspólnym życiu ze sobą, typu wakacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dokładnie tak
U moich teściów jest taka sytuacja że płaca wysoki czynsz i rachunki moim zdaniem sa nieziemskie nawet jak na ilość osób w mieszkaniu, ale po prostu płacimy im stałą kwotę żeby sobie popłacili co tam mają. wynajem się nigdy nie opłaca ze względów finansowych ale opłaca się wynająć dla zdrowia i dla dobra małżeństwa. Tego na żadną kase nie da się przeliczyć. I dodam jeszcze że to jest bardziej istotne jeśli zaczynacie wspólne życie od zamieszkania u rodziców. Mi jest teraz łatwiej bo mieszkałam rok tylko z mężem i oboje nauczyliśmy sie dbac o siebie nawzajem, musiałam męża przycisnąć żeby pozmywał, on mnie żebym nie rozwalała ciuchów a tutaj to jak czegoś nie zrobimy to teście to zrobią. Ta moja szwagierka co tu mieszkała przede mną z narzeczonym w zasadzie to już jej mąż, to mają teraz problemy bo najpierw zamieszkali tutaj po ślubie u jego rodziców, tu nie wyszło tam nie wyszło i teraz muszą się sami na wynajętym uczyć jak zyć ze sobą. Narzeka jakiego ma męża który nie przykłada ręki do żadnych prac domowych. a tak się zapytam mieszkacie razem przed ślubem albo czy macie jakieś doświadczenie we wspólnym życiu ze sobą, typu wakacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dokładnie tak
U moich teściów jest taka sytuacja że płaca wysoki czynsz i rachunki moim zdaniem sa nieziemskie nawet jak na ilość osób w mieszkaniu, ale po prostu płacimy im stałą kwotę żeby sobie popłacili co tam mają. wynajem się nigdy nie opłaca ze względów finansowych ale opłaca się wynająć dla zdrowia i dla dobra małżeństwa. Tego na żadną kase nie da się przeliczyć. I dodam jeszcze że to jest bardziej istotne jeśli zaczynacie wspólne życie od zamieszkania u rodziców. Mi jest teraz łatwiej bo mieszkałam rok tylko z mężem i oboje nauczyliśmy sie dbac o siebie nawzajem, musiałam męża przycisnąć żeby pozmywał, on mnie żebym nie rozwalała ciuchów a tutaj to jak czegoś nie zrobimy to teście to zrobią. Ta moja szwagierka co tu mieszkała przede mną z narzeczonym w zasadzie to już jej mąż, to mają teraz problemy bo najpierw zamieszkali tutaj po ślubie u jego rodziców, tu nie wyszło tam nie wyszło i teraz muszą się sami na wynajętym uczyć jak zyć ze sobą. Narzeka jakiego ma męża który nie przykłada ręki do żadnych prac domowych. a tak się zapytam mieszkacie razem przed ślubem albo czy macie jakieś doświadczenie we wspólnym życiu ze sobą, typu wakacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dokładnie tak
sorry za te kilkanaście takich samych postów, cos mi nie działało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uleczka22
ale kazda z Was doradza zeby mieszkac osobno. ale nas na to nie bedzie stac:( martwie sie. za rok wesele a ja mam ciemne scenariusze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dokładnie tak
my ciułaliśmy za 1200 miesięcznie lub nawet nie, różnie to było, jak coś zostało to się odłożyło jak nie starczyło to mięliśmy trochę jeszcze z prezentów ślubnych kasy to troszkę jak tam jakieś braki były to można było wyrównać. Mieszkaliśmy w mieszkaniu studenckim i było lepiej niż tutaj. Teraz niestety tak wyszło że nawet nie mamy tego tysiąca niekiedy a pary z którymi wynajmowaliśmy się rozjechały i trzeba by było najpierw coś wynająć a potem szukać. Rada praktyczna Nie wiem może i wam się uda ale najważniejsze to na początku ustalić zasady i to wszystko wszystko możecie nawet na kartce spisać żeby zostało jasne, i to największe głupoty: pukamy do siebie jak chcemy wejść, nie przylatujemy do siebie z byle głupotą co 5 minut, ja robię pranie dla nas ty dla was, obiady to samo, musisz tez słuchac męża i rozmawiać cały czas o problemach, nawet jeśli drobnostka wyda ci sie nieważna to nie bagatelizuj tego komentarzem "przecież oni chca dobrze" "oni chca pomóc", "czepiasz sie o głupoty".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość demonizować łatwo
my mieszkalismy z rodzicami w 3 pokojach z kuchnią przez 3 lata. dostalismy swój pokój ( mój stary) i ustalilismy zasady: gotuje: tydzien mama, tydzien ja jak sie kłocimy rodzice nie interweniują pranie: oprócz bielizny wspolne i było super :) Tata mój stwierdził, po jakims czasie, ze fajnie miec syna. a jak sie wyprowadzilismy do własnego domu i mąż zabieram ostatnie pudła to tata klepnał go w ramie i powiedział " wpadaj gdy tylko chcesz"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uleczka22
dziekuje Ci,,dokladnie tak" za te rady. hmm trudne to jest bo juz widze ze mówie mu ze rodzice chcą dla nas dobrze. mysle jak inaczej to powiedziec. ale powiem wam ze mnie serce sciska jak widze mojego narzeczonego msutnego. Bo wiem ze on o tym mysli. ze sie boi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dokładnie tak
Ja najbardziej nie lubię tego typu tekstów bo wiem że chcą dobrze ale nie chcę tego żeby oni chcieli, bo na przykład mi głupio że ktoś za mnie cos robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"demonizować łatwo - my mieszkalismy z rodzicami w 3 pokojach z kuchnią przez 3 lata. dostalismy swój pokój ( mój stary) i ustalilismy zasady: gotuje tydzien mama, tydzien ja, jak sie kłocimy rodzice nie interweniują, pranie: oprócz bielizny wspolne i było super. Tata mój stwierdził, po jakims czasie, ze fajnie miec syna. a jak sie wyprowadzilismy do własnego domu i mąż zabieram ostatnie pudła to tata klepnał go w ramie i powiedział " wpadaj gdy tylko chcesz"" no bo mieliscie rozsądnie poukładane wszystko. i o to chodzi. my tez przez jakis - nawet spory jak tak patrze - czas mieszkaliśmy z moimi rodzicami i nie bylo wiekszych problemów niz wtedy gdy mieszkalam z nimi sama. reguły od lat ustalone i bez problemow wiekszych. kwestia chęci i komunikacji, i poszanowania własnych wzajemnych swobód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dokładnie tak
Ja jeszcze dodam od siebie coś. Zależy dużo od tego na ile chcecie zostać u rodziców, ja na przykład miałam w planach dosyc krótki okres czasu i czasem się ugryzę w język i nie czepiam się o niektóre rzeczy które mnie denerwują. Staram się jak najwięcej spraw załatwiać nie przez męża tylko sama. Bronienie współmałżonka przed własnym rodzicem to jest po prostu niewdzięczne zadanie i niezbyt miłe. Na wakacje zwykle nam się odwracaja role jak jedziemy do mnie i moja mama to mojego męża by zagłaskała na śmierć i stanie między przysłowiowym młotem a kowadłem nie jest niczym fajnym. Sama staram sie oszczędzać mężowi takich akcji, ale przyznam się że boje sie czasem powiedzieć coś teściowej czy teściowi bo nie chcę żeby się obrażali i żeby się czuli no tak jak przy siostrze męża i jej narzeczonym że boja się podejść o coś zapytać czy coś zrobić, żeby się nie urazic nikogo. Komunikacja to podstawa ale nie zawsze wystarczy. a na ile chcecie zamieszkać, na stałe czy na trochę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uleczka22
postanowwilismy zobaczyc jak bedzie przez 2 lata. jesli bedzie zle pojde do tesciów. A ja tego nie chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do teściów czyli
z deszczu pod rynnę... Po co bierzecie ślub, skoro i tak nie możecie być niezależni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uleczka22
ale to jest głupie powiem Wam. Bo jak mozna byc po slubie i mieszkac tak w tych nerwach bo nie wiadomo co przyniesie dzien igdzie wylądujemy za te 2 lata.tak bym chciala zeby bylo dobrze. ale wiem ze polowa nalezy do narzeczonego i moich rodziców

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×