Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Avia75

Zaszłaś w ciążę bez pragnienia bycia matką ale z rozsądku? Wpisz się!

Polecane posty

Gość Avia75

Chciałam tutaj porównać odczucia osób - jestem jedną z takich - które zdecydowały że zajdą w ciążę choć nie były przekonane że mają chęć na macierzyństwo, czyli z innych powodów. Jak się czujecie jako ciężarne lub już jako matki? Jak poukładały się wasze relacje z dzieckiem? Kochacie je, męczycie się? A może jedno i drugie? Ja czasem myślę że wpakowałam się w straszną kabałę ale że to było nieuniknione, bo dziecko mieć warto. Czasem liczę na to że bardzo je pokocham i zresztą już mam wiele, instynktownych, ciepłych uczuć do niego (ale bez szaleństw). Niemniej najbardziej boję się że będę się męczyć wychowaniem tego dziecka i to przez długie lata. Czy zatem są tu osoby które czują coś podobnego lub których obawy rozwiały się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja ci powiem
wpadłam, myslalam o aborcji, teraz kocham i szaleję za synem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość egeszegee
wspolczuje temu dziecku... "męczyć wychowaniem tego dziecka "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gvygyugyugu
Ja nie wiem jak to jest ale gdyby tu mogła wypowiedzieć się moja kuzynka to pewnie dużo miałaby do powiedzenia. To że dzieci nie chciała mieć wiedzieli chyba wszyscy ale mało kto to rozumiał. Zaszła w ciążę, często powtarzała że zdecydowała się na to tylko z powodu rozsądku a nie chęci. Dziecko dziś ma 3.5 roku, rozsądek pozostał, uczucia się nie pojawiły. To co ona wiedziała chyba od zawsze, pozostali widzą dopiero od teraz. Nie nadaję się na matkę, cierpi ona i dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba ja podpadam pod ten
temat. Byl ostatni moment, wiec w zasadzie z rozsadku, zeby wszystkiego w zyciu sprobowac. Pierwszy miesiac - tragedia. pierwsze pol roku - ciezko, potem drugie dziecko , z rok taki sobie, ale potem jeden wielki entuzjazm, ktory trwa i nie minie, bo sie nasila. Najlpepsza decyzja zycia. Jednak natura nie jest glupia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avia75
Do "chyba ja podpadam", no mam nadzieję że natura nie jest głupia bo na razie idzie mi dobrze (zaszłam w ciążę od razu, dobrze się czuję...) Tylko enuzjazmu brakuje. Kiedy u ciebie się pojawił, gdy nawiązałaś lepszy kontakt z dzieckiem? Jak sobie radziłaś ze zniechęceniem, zniecierpliwieniem a może nie miałaś takich odczuć w stosunku do swojego dziecka, gdy już było trochę starsze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość egeszegee
zniecheceniem do dziecka? boze co ty piszesz... :( watpie ze potem sie twoja nastawienie zmienilo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość egeszegee
*twoje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avia 75
"Ja ci powiem", wobec tego u ciebie chyba doszło do jakiegoś przełomu, czy też uczucia pojawiały się stopniowo? Jak to było? Kiedy odkryłaś że szalejesz za synkiem? Ja kiedyś zakładałam że jeśli zdarzy się wpadka, na pewno poddam się aborcji. Ale zawsze miałam szczęście. Potem doszło do ciąży, takiej już bardziej planowanej, ale nie cieszyłam się za bardzo z niej. Jest u mnie coraz lepiej ale zazdroszczę dziewczynom które piszą że nie mogą się doczekać rozwiązania. Ja bym swoje opóźniła gdyby to było możliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avia 75
egeszege, jak się nudzisz w tym topiku, to idź się zajmij czym innym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość egeszegee
kurde... nie ciekawie ale co na ta sytuacje twoj maz? czy chlopak? on sie chociaz cieszy? czy to dziecko dla niegoo??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avia 75
Muszę zająć się czym innym. Potem wrócę. Proszę, piszcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avia 75
Odpowiem gdy wrócę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość egeszegee
nie nudze po prostu w szoku jestem to co czytam to.... nie wiem czy cos sie odmieni a jak twoje dziecko bedzie "problemowe"? bedziesz miala zarawane nocki, krzyki ( kolki), problemy z jedznie zasypianiem itd to co wtedy? znienawidzisz je?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba ja podpadam pod ten
wiesz, ja pamietam, przez pierwsze 2 tyg strasznie mnie wkurzalo,ze wciz ktos mi gratulowal dziecka, a ja czulam sie potwornie zmeczona, uwieziona w domu i przerazalo mnie, ze stracilam wolnosc. Oczywiscie wszystko przy dziecku roblam, jak trzeba, karmilam piersia, zachowywalam sie odpowiedzialnie, tylko nie moglam zrozumiec, jaka ludzie maja przyjemnosc w macierzyństwie. Ale jak dziecko zaczelo kontaktowac ( tak 3, moze bardziej 5 miesięcy), jak zrozumilam,ze to nie jakis meczacy stworek, tylko czlowiek, ktory sie rozwija - zaczeło mnie to fascynowac.Pochlonelo mnie wychowanie, uczenie od najmlodszego wieku wszystkiego. Zaczelam dostrzegac cechy charakteru dziecka, podobienstwa do rodziny. Powiem ci,ze zrobila sie ze mnie matka - absolutna entuzjastka, zaczelam traktowac macierzyństwo jak przygode zycia,przy ktorej i najlepsza praca zawodowa, podroze, przykjemnosci nagle zaczęły wygladac blado.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość egeszegee
super:) gratuluje ja strasznie chcialam dziecka mimo ze mloda jestem ale maz straszy to juz czaS:) swiata poza nim nie widze:) dzis ma prawi 14 ms:) taki słodki i kochany :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no ja chyba
tez pasuje do tego tematu :/ tylko ze ja cchialam dziecka dopoki nie zaszlam w ciaze :( po pierwsze bardzo zle znosilam ciaze przez co juz znienawidzilam to dziecko, a potem bylo i jest tylko gorzej, nie wiem czy kiedys bedzie lepeij, kocham moje dziecko ale... rozsypalo sie przez nie moje zycie, pomimo ze wszystko bylo zaplanowane to te plany poszly w cholere.. rozpada sie moje malzenstwo, pojawily sie konflikty z rodzina, stracilam prace, zmienila sie sytuacja finansowa, rozchorowalam sie po porodzie itd... wszystko mialo byc inaczej, moze to moja wina ze obwiniam dziecko a nie siebie ale nie mama innego wytlumaczenia i nie potrafie sie nim zajmowac doprowadza mnie do szalu a jeszcze bardziej doprowadzaja mnie do szalu czytane wypowiedzi na tym forum matek ktore zachwalaja macierzynstwo jak to cudnei sie czuja i ze nei moga opuscic maluszka na krok, itd.. ja mam calkowicie odmienne uczucia :/ i ciaza nie byla wpadka, nie mam 20 lat itp.. z drugiej strony ciekawe ze w tym temacie sa same wypowiedzi na pomaranczowo moze jednak te matki pod czarnymi nickami tylko koloryzuja te uczucia a anonimowo to jednak przyznaja ze czuja co innego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avia 75
Ooch, sądzę że bardzo wiele osób z tego forum pisze słodko lub przynajmniej tylko o pozytywach, gdy jest na czarno, a dzieli się obawami, niepowodzeniami i tym podobnymi już na pomarańczowo. :D Miałam odpowiedziec na parę pytań, Egeszege. "ale co na ta sytuacje twoj maz? (Zostańmy umownie przy "mężu"). O obawach już nie rozmawiamy. On się cieszy i jest optymistą ale może też nie mówi o tym czego się boi. Jakoś tak zgodnie przyjęliśmy że czas pokaże a do tego mi się zdaje że on będzie dobrym ojcem, może lepszym niż ja matką. "czy to dziecko dla niegoo??" Częściowo chyba tak. Ale najbardziej to z powodu mojego światopoglądu, że dziecko to najwartościowsze co możemy zostawić po sobie. Tyle że tego nie czuję. Wiem że będę się wywiązywać z obowiązków matki i na pewno bardzo je kochać. Ale chciałabym mieć z tego radość a póki co przynajmniej przestać się bać. A boję się między innymi - jak tu pisano - utraty wolności oraz odpowiedzialności i wszystkich konsekwencji czyli znużenia, zniechęcenia, takiej codziennej męczarni. "nie wiem czy cos sie odmieni" Ba! Tez nie wiem. Dlatego pytam jak to jest u osób z większym doświadczeniem. Na razie odpowiedzi są budujące. "a jak twoje dziecko bedzie "problemowe"?" I tak spodziewam się najgorszego. ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avia 75
"No ja chyba", czytając co piszesz stwierdzam że to rozsądne z mojej strony spodziewać się najgorszego. Mogę być co najwyżej zaskoczona pozytywnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba tez sie powinnam dopisac nigdy nie lubilam dziec- ba, nadal nie lubie zaszlam tylko dlatego ze maz bardzo chcial i zrobil mi doslownie "pranie mozgu" patrzac na to- jak sie zajmuje swoja bratanica- i ile ma cierpliwosci do niej (3 lata) jestem pewna ze bedzie wspanialym ojcem chociaz on bo ja nie wiem- co bedzie jak sie maly pojawi- i czy potrafie go kochac i byc dobra matka bo nie raz sie zdarzaly momenty na poczatku ciazy ze bylam poirytowana- zla ze dalam sie wrobic w pieluchy i ze to male we mnie rosnie teraz jest roznie- sa dni ze mam dla niego duzo czulosci i troski- cieszy mnie szykowanie wyprawki, czucie- jak sie porusza a sa dni ze jest mi to obojetne i nie mysle o dziecku wcale i nie nie kocham go jeszcze- czekam na ten moment- jak juz sie spotkamy po tej stronie- i czy bedzie tak jak wszystkie kobiety pisza- ze zwariujesz na punkcie dziecka- jak juz je bedziesz miala w ramionach oby- bo maz chce miec jeszcze coreczke

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ciebie umieram nie martw si
przychodzi czasna dziecko. Ja zdecydowałam sieozliwie jak najpózniej i tez mam obawy przed wychowaniem, czy dam rade. Zawsze odpowiadałam za siebiea teraz ma oto sie zmienic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do no ja chyba
To co napisałaś podpada mi pod depresję poporodową... Radzę szukać pomocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kawarozpuszczalna
Ja uważam, że to całkiem naturalne odczucia. Tylko głupcy się nie boją. Przecież to najważniejsza rola życia i matką zostaje się już na zawsze. Obawy są jak najbardziej na miejscu. Ja też pełna obaw byłam, ale przy drugim dziecku.Moje dzieci dzieli 10 lat różnicy i doskonale wiedziałam z czym wiąże się macierzyństwo. Wiedziałam że to nie tylko słodki śmiech dziecka i radość z jego nowych umiejętności, ale też nieprzespane noce, ograniczenie wolności, problem ze znalezieniem pracy, pogodzenie tej znalezionej pracy z opieką nad dzieckiem. Potem doszła samotność po rozpadzie związku:( Kiedy odchowałam córkę, to nastawiałam się że więcej dzieci mieć nie będę. Chciałam postawić na kształcenie siebie i rozwijanie swoich pasji. Myślałam też że całkowicie skupię się na wychowaniu mojej córki. Jednak poznałam nowego mężczyznę z którym postanowiłam ułożyć sobie życie. Wszystko było fantastycznie. Związek kwitł, córka z moim partnerem dogadują się bez zarzutu. Finansowo radzimy sobie nieźle, ale wiedziałam że jemu brakuje czegoś. Miał już 35lat i nadal nie poczuł tego co znaczy być ojcem. Zdecydowałam się bardziej dla niego niż dla siebie. Wiedziałam że pierwszy okres po urodzeniu dziecka będzie ciężki. Teście już nie żyją, a moi rdzice nadal pracują, więc żeby wrócić do pracy musiałabym przyjąć opiekunkę. Niestety wtedy pracowałabym dla idei bo pieniędzy raczej wielkich bym z tego nie miała. Zdecydowaliśmy że zostanę na razie w domu. Synek ma już 18miesięcy i niedługo oddam go do żłobka. Córka jest zawsze dopilnowana z lekcjami i mam czas pomóc jej w dodatkowych pracach plastycznych, na co nie mogłam sobie pozwolić kiedy pracowałam. Co jednak najważniejsze, to uczucia macierzyńskie pojawiły się kiedy zaczęłam czuć mojego synka w brzuchu, chociaż nie do końca zdawałam sobie z tego sprawę. Dopiero jak los wystawił nas na próbę i musiałam drżeć o jego życie, zrozumiałam jak ważny jest dla mnie i jakie moje życie byłoby puste bez niego. Dzisiaj niczego bym w swoim życiu nie zmieniła. Jedno co mogę powiedzieć to to że bezwzględnie mogę liczyć na pomoc mojego partnera. Jest 100% tatą który robi wszystko co trzeba zrobić przy dziecku. W poprzednim związku tego nie miałam i może dla tego czułam się taka zaszufladkowana, tylko do roli matki i kury domowej. Teraz mogę wyjść z przyjaciółkami do dyskoteki czy na plotki i zakupy. Kiedy chcemy wyjść razem też możemy to zorganizować. Już niedługo wrócę do pracy i to mnie bardzo cieszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczywiscie na pomaranczowo
mialam troche inaczej. Chcialam zajsc w ciaze, bylam zachwycona, mimo ze nigdy nie lubilam dzieci , nigdy mnie do nich nie ciagnelo... w pewnym momencie hormony zagraly - i zaczelam chciec dziecka....tylkojak urodzilam to mi...przeszlo...Nie z powodu jakiejs traumy porodowej, tylko po prostu stwierdzilam, ze we mnie zostala uczuciowa pustynia. Z malym meczylam sie okropnie, okres siedzenia w domu wspominam jako okres maksymalnej nudy i beznadzieji. drugie dziecko bardzo bardzo z rozsadku - zawsze chcielismy miec dwojka, a do tego, bardzo egoistycznie liczylam na to, ze wreszcie maly bedzie sie mial z kim bawic i zostawi mnie chocby na chwile. I...totalny szok.w corce zakochalam sie od pierwszego dnia. PO czym...przeszlo mi na syna... I obecnie sytuacja jest taka, ze choc doprowadza mnie to do bialej goraczki, i naprawde NIE LUBIE zajmowac sie dziecmi - staram sie to robic jak najlepiej, bo widze ze dzieciaki sie roziwjaja, i staja sie coraz fajniejsze - wiec tak na to licze, ze moje (nie bede ukrywac) maksymalne poswiecenie - zaprocentuje - i juz za pare lat bede miec dwojke swietnych kompanow do robienia tych wszystkich rzeczy ktore mnie naprawde kreca. a dzieciaki swoje kocham do szalenstwa. A od innych dzieci staram sie trzymac z daleka jak to tylko mozliwe Autorko - posumowujac - mysle ze jesli nie liczysz na fajerwerki, tylko zalozysz sobie "prace u podstaw" to jest to naprawde dobra decyzja. Moze nie byc latwo - ale naprawde warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem, czy moja odpowiedź jest na temat, ale nikt nie da ci recepty ani nie powie ci jak się u ciebie życie potoczy. Ja zaszłam w ciążę jak miałam 19 lat, urodziłam syna, byłam przeszczęśliwa, innego rozwiązania nie widziałam, byłam zakochana po uszy. Po 9 latach urodziłam drugie dziecko, głównie dlatego, że nie chciałam żeby starszy syn był sam. I tak naprawdę czuję teraz, że zrypałam sobie życie. Poświęciłam właściwie całą młodość dla dzieci, poszłam na studia, które mnie intetesowały, mam beznadziejną pracę, a mąż uważa, że to moja wina, że niczego nie potrafię dobrze zrobić. Teraz myślę sobie jak by było nie wpaść tylko tak normalnie dokonywać w życiu wyborów. Ja tak naprawdę nie wybierałam, tylko życie mnie zmusiło do niektórych wyborów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fioletowa kropka
Moje dzieci z wpadek. Oboje. Oczywiście, byliśmy z mężem po ślubie. Mieliśmy już swoje lata ale zawsze coś było ważniejsze. A to wycieczka zagraniczna, a to kupno samochodu, remont kuchni itp. No i dzieci zaplanowały się same. Najpierw syn. Trzy lata później córka. Kocham oboje do szaleństwa. Ale... nie lubię się nimi zajmować choć robię to najlepiej jak potrafię. Dla syna mam mniejszy próg tolerancji. Z prostej przyczyny. Łobuzuje. Ma 4 lata i takie pomysły, że głowa siwa. Dostaję białej gorączki jak widzę, że dzieci w jego wieku potrafią przez 30 minut grzecznie malować kolorowanki a mój w tym czasie, rozgryzie całą paczkę kredek w drzazgi, jak bóbr cholerny. Albo kiedy inne oglądają bajkę mój skacze ze stołu na łóżko.. i może tak cały dzień. Kiedy inne dzieci jedzą grzecznie obiad mój robi koktajl mołotowa z ziemniaków, bigosu i kompotu... albo upycha kawałki kotleta po samochodach. Teraz ma jeszcze takie okres histerii bez powodu, że dostaję pryszczycy z nerwów. Np. mówię mu: "Nie siedz pod samym telewizorem bo oczy popsujesz. Idz usiądz na kanapie i stamtąd oglądaj bajkę!" A On wstaje, robi łypę w podkowę i zaczyna ryczeć... idze na tą kanapę i ryczy jakby conajmniej pasem dostał. Popłacze chwilę i zaraz zapomina i dalej ogląda bajkę tylko z kanapy gdzie mu kazałam siedzieć. I po co był ten ryk? Nie kumam o co mu chodzi. I tak jest ze wszytkim. Bawi sie a ja mu każe iść siku bo widzę, że już sie trzyma i ryk... Córka jest grzeczniejsza. Ale może dlatego, że jeszcze jest mała. Ale już potrafi terroryzować, żeby ją nosić na rękach (czego staram sie unikać). Moja niechęć (to chyba zbyt silne słowo) do dzieci bierze się stąd, że od urodzenia zajmuję sie nimi sama. Mąż pracuje całymi dniami, w weekendy bierze zmiany płatne, żeby dorobić. Moja mama jest za granicą od X lat i wnuki ogląda przez Skype'a a teściowa, która mogłaby pomóc zupełnie się do tego nie garnie... a ja nie proszę... bo nie chce, żeby później gadała, że jej każę dzieci pilnować, żeby móc sobie poleżeć. Teściowej wystarczy jak zobaczy wnuki raz na miesięc przez godzinkę... a mieszka w bloku obok. ;) Najbardziej męczy mnie w macierzyństwie fakt, że nie można poleżeć na plaży tylko trzeba latać za dziećmi. Nie można w spokoju zrobić zakupów tylko sprint bo siku, bo kupa, bo nudno. Z wakacji na Mazurach wróciłam bardziej zmęczona niż wyjechałam. Już nie pamiętam kiedy spędziłam godzinę leżąc w wannie z pianą czy po prostu na błogim lenistwie czytając książkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczyiwscie na pomaranczowo
Fioletowa kropka - jakbym o sobie czytala... Marzy mi sie forum dla matek ktore NIE SPELNIAJA sie w macierzynstwie albo przynajmniej maja z tym problemy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość egeszegee
do Avia wiesz ja sie nastawilam na to psychicznie na kolki, zarawane noce itd ze tak musi byc... na szczescie nie bylo! grzeczny aniołek:) ale przeczytalam ksiazki przed rozwiazaniem: polecam Pierwsze dziecko wszystko zmienia i jezyk niemowlat:) przeczytaj a cos zrozumiesz... jak podejsc do tak malego dziecka ktory tydz masz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o nie nie nie
dziewczyny, ja jakkoś nigdy spcjalnie nie chciałam miec dzieci, nie podniecałam sie an ich woidok, nie chcialam na ręce itd, i wszyscy dookoła mówili że ja to nie nede sie nadawala na matke... też tak myslalam ale wszystko sie zmienilo jak urodzil mi sie syn, dziewczyny, pamiętajcie o jednym, jest zupełnie inaczej w ciąży niż jak już dziecko macie przy sobie, wielee rzeczy sie zmienia, weryfikuje... ja tak mialam i wiem ze to mozliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość buklaa
widać jak się zabezpieczają np. fioletowa,ze wszystkie dzieci to wpadka. Rozumiem ciebie, że nie masz czasu na nic, że jesteś zmęczona, przez to mam jedno już duże, a wiadomo dwoje maluchów daje równo popalić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×