Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość z wyrzutami sumienia_zmęczona

nie chcę już odwiedzać swoich rodziców

Polecane posty

Gość z wyrzutami sumienia_zmęczona

Niie wiem właściwie od czego zacząć. Życie życiem moich rodziców wykańcza mnie i moje rodzeństwo. Przez nich mamy problemy sami ze sobą, nie mówiąc już o wsparciu rodziny, czy poczuciu przynależności do niej, miłości. Moi rodzice chyba od zawsze się nienawidzili, ale póki my byliśmy jeszcze mali, to jakoś ta "rodzina" wygladała. Teraz, gdy się wyprowadzilismy (wszyscy mamy ponad 20 lat) chyba zupełnie im odbiło. Chcieliby pewnie się rozwieść, bo jak twierdzą nienawidzą się, ale mają tylko 1 wypłatę, malutkie mieszkanko..oboje piją (matka od jakiegoś pół roku a ojciec chyba od zawsze), dzwonią do nas i na siebie narzekają (matka na ojca, że to wszystko przez niego, że się z nim nie pogodzi, a ojciec żali się, że jest bezdomny, bo ich mieszkanie to już nie jego dom). Matka też uważa, że jej stan (niewyleczona depresja i postępujący alkoholizm) to też nasza wina, bo "wybieramy" ojca, nie chcemy jej wysłuchiwać i wspierać i żali się na nas dalszej rodzinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z wyrzutami sumienia_zmęczona
A my? Chcielibyśmy ułożyć swoje życie..Najgorzej ma chyba siostra i o nią się martwię, bo ona mieszka blisko nich i ojciec pod byle pretekstem u niej w mieszkaniu przesiaduje (bardzo czesto wraca tam pijany, ona się z nim nie dogaduje, chciałaby spokoju, a on tam pije). Siostra ma poważną nerwicę z powodu problemu rodziców właśnie, chciałaby po prostu spokoju i oderwania się od alkoholizmu i ich problemów. Brat nie ma już chyba żadnych wartości i i szacunku do nich (codziennie słyszy narzekania, wyzwiska, kłotnie, przekleństwa. Widzi ich pijanych, sikających na podłoge itp) Nie mam rodziny, tylko wyrzuty sumienia jakieś. Dziś nie wytrzymałam, chciałam rzeczowo pogadać przez telefon, zapytać czemu tak jest i jak im pomóc. Nic nie uzyskałam, tylko kłotnia się wywiązała, bo matka zaczęła mnie szantażować, że się napije. Nie wiem, co robić. Rozłączyłam się. Miałam jechać na weekend tam, ale nie mam po prostu siły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam podobną sytuacje tylko że nie piją i mieszkam od nich bardzo daleko a moja matka jakby mogła to odwiedzała by mnie codziennie i opowiadała o swoim cięzkim życiu jak rozmawiamy to ona gada a ja słucham-udaje że słucham, współczuje, lepiej uciec jak najdalej od nic na jakiś czas i zająć sie swoim życiem i pamietać że polegać można tylko na sobie, i broń boże nie obwiniać siebie, głowa do góry w końcu mamay prawo do swojego życia,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z wyrzutami sumienia_zmęczona
Magdae odwiedzasz ich? bo ja nie byłam już tam 2 miesiące. miałam pojechać tam wlaśnie w ten weekend, ale jak się dowiedziałam, że znowu to samo się dzieje, to wynikła ta kłótnia i chyba nie jadę. Przeniosłąm ten temat na ogólny po tytuł "toksyczni rodzice". Popisz jeszcze ze mną..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj znam to, tylko u mnie problem tyczy się tylko mojego ojca. Mama na szczęście się od niego uwolniła i ułożyła sobie życie na nowo. Doskonale znam te wyrzuty sumienia spowodowane alkoholizmem rodzica. Że może coś powinnam zrobić, że to w gruncie rzeczy dobry człowiek, że to choroba.... Za każdym razem postanawiam sobie, że zrywam kontakty; mam swoją rodzinę, maleńkie dziecko i czas przestać się martwić o ojca pijaka który całe życie palcem nie kiwnął żeby sytuacje zmienić. Ale potem on przychodzi, przeprasza, jest w strasznym stanie psychicznym i ja wymiękam. Aktualnie sprzedał mieszkanie. Dał połowę mamie, drugą połowę właśnie przepija w melinie z ludźmi do których normalny człowiek nawet nie podejdzie. Ci sami ludzie okradają go na jego oczach, a on się na to godzi. Serce mi się łamie, ale nic nie pomaga. Zresztą jak człowiek sam nie chce sobie pomóc to niewiele mozna zrobić. Po raz kolejny się odcinam, zobaczymy jak długo wytrzymam,.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z wyrzutami sumienia_zmęczona
pogadajmy na ogolnym - "toksyczni rodzice"..:( ja też nie mogę się od wyrzutów uwolnić a jesli im się coś stanie, to w ogole nie wiem jak sobie poradze z wyrzutami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ichcórka..
ja mam podobnie....tyle ze moi rodzice nie są już razem , ale i tak ztruwają zycie mi i mojemu bratu. Mój problem jest o wiele bardziej zlozony. Najgorsze jest to ,ze ja każdemu z nich starałam się pomóc , a jak ja czegos potzrebuje to oni tego nie widzą. JA PRZEZ SWOJĄ RODZINE CZUJĘ SIĘ WYRUCHANA, nie ładnie mówiać.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ichcórka..
a brat jest nie letni i mieszka ze mną i moim męzem i mieszają mu w glowie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z wyrzutami sumienia Powinniście razem się zebrać , Wy dzieci. Stanąć przd rodzicami i wszyscy jednym frontem ich zatakować, powiedzieć co wam leży na wątrobie. Ale musicie trzymać się razem. Moze to nimi wstrząśnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z wyrzutami sumienia_zmęczona
ojj, aby to już raz. Terapii szokowych bylo co nie miara... tak bym chciała im wytłumaczyć, pkazać, że niszczą nie tylko siebie, ale całą rodzinę. Że nie można winić siostry i brata o znieczulicę, o to, że nie chcą z nimi kontaktu, bo jak można o to widzić 20-letnie osoby, które widziały rodzicó sikających na podłogę, zataczających się, łażących z żulami, do melin po alkohol, a nawet (uwaga) pijanych z żulami piep***ących się w żulowym mieszkaniu (moja biedna siostra mało nie umarła z szoku, a miała jakieś 18 lat---> powiedziała mi o tym niedawno, bo się wstydziła wcześniej)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyno jestes na maxa
współuzależniona. To tobie przyda sie fachowa pomoc bo jak tak dalej pojdzie to zniszczysz sobie zycie i nigdy sie nie uwolnisz od tej "toksyczności".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dkkdkdk
Też to przerabiałam. I powiem ci jedno, tu nie ma konstruktywnych rozwiązań, nie łudź się. Rodzice idą na dno, bo tak wybrali, choć im się oczywiście wydaje że są czegoś tam (np waszej niewdzięczności) ofiarami. To, co robią, jest destrukcyjne. Dla nich. Ale nie musi być dla was. Musicie wybrać: chcecie isć na dno z nimi i spieprzyć sobie życie, czy chociaż to życie uratować, skoro nie da się uratować już raczej życia własnych rodziców. Słowem - kontakty ograniczasz do absolutnego minimum, unikasz telefonów, wykręcasz się i nie przyjeżdżasz, rozłączasz, jak się zaczyna jazda (tu lepiej używac pretekstu: ktoś dzwoni do drzwi, coś ci kipi w kuchni, nie ma co eskalować agresji i rzucać słuchawką). Bronisz siebie i swojego życia. Im już nie pomożesz, chyba ze możesz to zrobić w jakiś konkretny sposób (np coś załatwić), ale nie dawać kasę na picie. Poza tym - polityka izolacji i trzymania ich jak najdalej od siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z wyrzutami sumienia_zmęczona
ziekuje za odpowiedzi bardzo czuje wlasnie tak, jak pisala osoba wyżej, czuje, że tak muszę i mimo to czuję się podle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pamietaj nie mozesz
obwiniać się za problemy rodziców! to oni tak wybrali! jesli sami sobie nie zechcą pomóc to nic i nikt im nie pomoże!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×