Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

karmi_cielka

dziewczyny,które dobrze gotują-mam pytanie

Polecane posty

czy miałyscie smykałkę do "garów" od zawsze?czy te umiejętności przychodzą z czasem-na zasadzie doświadczenia czy metody prób i błędów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Burza na Warszawa
Chyba przyszlo mi to z czasem,metoda prob i bledow :P lubie gotowac i pekam z dumy jak smakuje innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja chyba od zawsze
jak stoję w kuchni to mam wenę twórczą, sama wymyślam przepisy, nie potrafię tak z kartki. przepis taki wydrukowany służy mi jedynie jako inspiracja/ z niego się uczę co z czym łączyć. A zaczęło się od pizzy którą robiłam dzień w dzień jak rodzice wyjeżdzali do pracy i późno wracali a coś trzeba było jeść. byłam wtedy w liceum. potem było banalne danie: kiełbasa z kukurydzą i dalej jakoś tak poszło że moimi daniami każdy się zajada a pizza jest lepsza niż w niejednej pizzeri. ale to kwestia wprawy i wyczucia smaku, jego nie przełożysz na papier. ja mam smak w wyobraźni i próbuję go urzeczywistnić. Tyle o mojej pasji do gotowania :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
żeby dobrze gotować, trzeba to najpierw polubić. bo jeśli podchodzisz do sprawy jak do niewygodnego obowiązku...no to kuchara z prawdziwego zdarzenia z Ciebie nie będzie ;) ja od małego lubiłam podpatrywać co kto robi w kuchni, niemniej jednak nigdy nie przepadałam jak ktoś mi zwracał uwagę, nic nie jest bardziej wkurzające niż niedopuszczenie by ktoś uczył się na własnych błędach. no, ale taki smutny żywot jedynaczki ;) pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co to w ogole
ja bylam noga w gotowaniu a teraz moja tesciowa marzy o obiedzie u mnie. to chyba najlepszy dowod?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak miałam 16 lat to miesiąc miałam nogę w gipsie i nie chodziłam do szkoły. Wtedy mnie wzięło na gotowanie i pieczenie. Przedtem myślałam,że nalesniki robi się z ziemniaków:):) Jak wyszłam za mąż to dopiero się zaczęło:) Gotować lubię i umiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nauczyłam się gotować, jak się wyprowadziłam z domu, tylko że to było takie studenckie gotowanie ;) a tak naprawdę nauczyłam się, odkąd zamieszkałam z lubym - on w kuchni jest prawdziwym mistrzem i to on mnie uczył, raz mi wychodziło, raz nie, a teraz już wszystko potrafię sama zrobić. dziś zrobiłam naleśniki z jabłkami z cynamonem i żałował, że tak mało zrobiłam :) do nauki gotowania chyba trzeba mieć motywację - noga w gipsie, przeprowadzka, itd - wtedy się uczy chyba najszybciej, bo nie ma innego wyjścia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odkąd pamiętam,w kuchni sobie radziłam.Ale żebym to lubiła to nie.Nikt mnie nie docenia,bo kazdy u mnie lubi co innego.Mąż,jak jest coś czego nie lubi to potem wypomina,że nie było obiadu.Nie lubię gotować,choć potrafię wyczarować dania palce lizać.Tylko po co?Spełniam się na imprezach rodzinnych gdzie moje sałatki,dania znikają w oka mgnieniu. Mój bigos,gołąbki,pasztet,lazania znajdują uznanie u rodziny i znajomych u bliskich-nie bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anka____20
Ja nauczyłam się gotować jak miałam 12 lat :) nie musiałam ale lubiłam to i tak jest do tej pory, nigdy nie miałam problemu z przygotowaniem wymyślnej potrawy. Stać przy garach uwielbiam i nawet gdy przychodzę z pracy po 17.00 to gotuje obiad dwudaniowy i przygotowuje deser :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anka____20
ja kiedy zaczynałam gotować (w wieku 12 lat) gotowałam ziemniaki bez wody :D a jak byłam chora, mama była w pracy to chciałam zrobić niespodzianke i ugotować rosol, wiec wrzucilam mieso, warzywa takie jak marchewka, pietruszka, koperek, szczypiorek, cebule i wszystko co mialam w lodowce :D Kiedy mama wrocila to sie zdiwila :p Pozniej juz zaczynalam gotowac z przepisow i wszystkiego sie nauczylam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anka zaadoptuj mnie
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grenadinne
zaczynalam w wieku 9 lat od robienia ciasteczek (zawsze zakalec, niedopieczone lub sfajczone na wegiel). pozniej powoli uczylam sie prostych potraw (bylam strasznym glodomorem i nie wytrzymywalam czasu do powrotu rodzicow z pracy) typu ryz z jablkami, makaron z cebulka i ketchupem, jajecznica. trudniejsze potrawy - typu pierogi czy nalesniki - zawsze konczyly sie kleska. dopiero na studiach zaczelam regularnie gotowac i przyznam, ze od razu mi wszystko ladnie wychodzilo - przynajmniej smakowo bylo ok, bo nalesniki przez dlugi czas mialy ksztalt postrzepionych polkol z dziurami, ale przez te 6 lat ani razu niczego nie spieprzylam, nie przypalilam, niczym sie nie zatrulam i nigdy nie zrobilam niczego niezjadliwego. jak patrze na mojego chlopaka, ktory probuje gotowac, to chyba wiem, w czym tkwi diabel... otoz z gotowaniem lepiej sie nie spieszyc i stawiajac pierwsze kroki nie odchodzic od kuchenki nawet na moment. na poczatku potrafilam gotowac prosty obiad 3 godziny, ale z czasem nabiera sie wprawy i pewnej intuicji i wiedzy - wiadomo co, kiedy i na jak dlugo mozna zostawic na wolnym gazie bez mieszania, kiedy przewrocic kotleta, jak dlugo cos gotowac czy piec i jak zagospodarowac ten 'bezczynny' czas na skrocenie czasu oczekiwania na jedzonko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blablak
Uwielbiam gotować ale zaczęło się tak, że zawsze pomagałysmy mamie w kuchni. Jako kilkulatka trzymałam makutrę, wrzucałam coś do garnka, dostawałam jakieś warzywo by pokroić je do sałatki. Od pierwszej klasy robiłam czasami kanapki na kolację. Tak to lubiłyśmy z siostrą, że niekiedy mama pozwalała nam przygotować całą kolację (furę kanapek).:-D W piątej klasie pierwsze obiady: zupy-pomidorowa, ogórkowa, krupnik, ziemniaki z parówką i mizerią lub sadzone jajko i pierwszy gulasz (wielki glut przecierany przez sito plastikowe:-P) W liceum potrafiłam już ugotować wszystko i tak zostało. Mam wspaniałe wyczucie smaku. Odpowiedź: wcześnie zaczęłam, mam smykałkę i jestem w tym dobra ale prawdziwym wielkim geniuszem kulinarnym jest moja siostra. Perfekcyjna, dokładna, szybka, robiąca pięć rzeczy naraz:), i do tego super czyścioch -czego by nie robiła, zawsze jest tak czysto jakby ktoś tylko na chwilę postawił kilka naczyń i deskę do krojenia.:-D Uwielbia gotować i piec w proporcjach "na oko", wyczarowuje super obiad w 15 minut, lub ekskluzywne danie z niczego. Serwuje nam przysmaki świata. Wiecznie poszukująca nowego i nienasycona gotowaniem. I właśnie tak jak u poprzedniczek, przed każdą imprezą rodzinną wszyscy pytają "co będzie" i przełykają ślinkę. Namiętnie zazdroszczę... szacuneczek dla ulotnej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×