Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość czytelniczka85

Opinia o macierzyństwie

Polecane posty

Gość czytelniczka85

Mama rocznej Marysi, 35-letnia Martyna Wojciechowska, w wywiadzie dla jednego z magazynów opowiedziała o trudnych początkach swojego macierzyństwa. Podróżniczka twierdzi, że w Polsce niepopularne jest przyznawanie się do tego, że bycie mamą może być kłopotliwe. Martyna pamięta, jak po urodzeniu dziecka dotarło do niej, że definitywnie zakończył się pewien etap jej życia kojarzący się z wolnością. "Zrozumiałam, że narodziny dziecka to sytuacja nieodwracalna" - mówi w wywiadzie dla "Gali". Zdaniem dziennikarki, w Polsce "nie rozmawia się głośno o depresji młodych matek, zmęczeniu, wściekłości, o tym, że ciało po urodzeniu dziecka się zmienia, a kobieta czuje się nieatrakcyjna": "Zawsze byłam dumna, że codziennie rano biegam i trenuję przed wyprawami. A teraz nie mam siły zwlec się z łóżka. Trzeba mówić, że jest cudownie, że jestem szczęśliwa, że tonę w oceanie miłości i w ogóle nic mi nie przychodzi z trudem". Jaką matką jest Wojciechowska? Zapracowaną, przemęczoną - musi wstawać w nocy do płaczącego dziecka, rano iść do pracy zostawiając córkę z opiekunką, później powrót do domu, w nocy pierze, ogarnia dom i trochę śpi, by znów zająć się płaczącą Marysią. Gdzie tutaj czas dla siebie i swoich pasji? Podróżniczka czuje się niezrozumiana przez polskie matki. Jak podkreśla, "kobietami w Polsce kierują atawistyczne, proste popędy": "Stałyśmy się zakładniczkami własnej próżności - każda z nas chce się podobać. Robimy te zabiegi po to, żeby wydać się atrakcyjniejsze dla płci przeciwnej". Martyna nazywa siebie "starą panną z dzieckiem". Uważa, że nie podoba się mężczyznom...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytelniczka85
Ja ją rozumiem, ale ciekawa jestem waszych opinii. Czas zacząć mówić o tym głośno, że macierzyństwo to nie tylko przyjemności, ale również ciężka praca, poświęcenie i utrata wolności...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytelniczka85
Czyżbyście nie miały żadnych opinii o macierzyństwie??? No cóż, myślałam, że poduskutujemy. Pewnie większość jest zajęta "starankami" i nie zastanawiają się jak będzie, gdzy dziecko pojawi się na świecie. Mimo wszystko jeśli trafi się ktoś z własnym zdaniem to chętnie później poczytam. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przykladna żona
Cieszyłam się z dziecka i kochałam je od początku, ale trudno mi było przyzwyczaić się do jego obecności w moim życiu, na samym początku też miałam uczucie, że skończył się etap wolności, nie byłam przyzwyczajona do nocnego wstawania do maleństwa, nie wiedziałam czemu płacze - momentami miałam ochotę płakać razem z córką. Moje ciało po porodzie również się zmieniło... Teraz córka ma 2 miesiące i jest mi o niebo łatwiej niż przez ten pierwszy miesiąc. Myślę, że z czasem będzie coraz lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedoskonała ale staram się
No cóż, ja również na początku miałam różne myśli. W gruncie rzeczy cieszyłam się z dziecka, z jego uśmiechów, gaworzenia i słodkich minek, ale z drugiej strony ogarniał mnie strach, że przez najbliższych 18 lat muszę zapewnić mu wszystko. Denerwowałam się kiedy płakało, a ja nie wiedziałam dlaczego. Wkurza mnie czasami, że nie mogę wyjśc na normalne zakupy, ot tak wyskoczyć do spożywczego, bez wózka, picia i całej oprawy, sprawdzania pampersa i czekania aż zje, jeśli zbliża się pora jedzenia, ale można się do tego przyzwyczaić. No cóż, to są blaki i cienie macierzyństwa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość evita0107
Jestem mamą od 6-ciu miesięcy. Przez co najmniej 3 miesiące kompletnie nie potrafiłam udźwignąć tego ciężaru, ponieważ bardzo ciężko przechodziłam ciążę, mój partner zachowywał się jak ostatni bydlak, a szóstego dnia po porodzie wyprowadził się z mojego mieszkania. Od urodzin mojego dziecka mieszkałam więc u rodziców, bo sama raczej nie dałabym sobie rady. Byłam w takiej depresji, że nie potrafiłam znaleźć nawet cienia powodów do szczęścia, nie jadłam, nie mogłam spać, nie potrafiłam przyjąć ze spokojem niczego. Próbowałam wtedy poszukać jakiegos choćby cienia wsparcia na forum w internecie, ale zamiast tego zostałam okrzyknieta wyrodną matka, która zamiast hymnów radości śmie twierdzić, że ciężko jest samej, że nie mam już sił, że jestem potwornie zmęczona i nie wiem jak przeżyć kolejny dzień. Teraz jest już znacznie lepiej, nauczyłam się kochać i kocham moją córcię najmocniej na świecie, bo wiem, że ona odwdzięczy się miłością bezwarunkową, że jestem jej potrzebna, że tak naprawdę mam tylko ją. Ale nadal mam świadomość, że wolność już jest za mną, że teraz przede mną potwornie wielka odpowiedzialność i same obowiązki. Dojeżdżam każdego dnia 100 km do pracy, śpię najwyżej 4 -5 godzin dziennie, opiekuję się malutką do ciemnej nocy, piorę, prasuję, sprzątam, robię zakupy... jest mi ciężko i nie boje się przyznać, że macierzyństwo jest baaardzo trudnym zadaniem i nie jest wypełnione samymi tylko powodami do radości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczywiscie za maciezynstwo
(odpowiedzialne) to obowiazki. Dla kobiet bardzoio czynnych zawodowo ( ja sie do takich zaliczalam) na poczatku odbierane jest jako utrata wolnosci - nagle diametralnie rozna sytuacja i poczucie nieodwracalnosci. Tak jak kazda kompletnie nowa jakosc moze stresowac. Jednak szok prędko mija , czlowiek sie przystosowuje i zaczyna czerpac z tego autentyczna przyjemnosc i satysfakcje, zwlaszcza jak dziecko jest wieksze i zaczyna kontaktowac. Patrzac w przeszlosc smieje sie z wlasnego przerazenia pocżątkami - w skali zycia to jest naprawdę moment! Dziecko rozwija sie szybko, w koncu na ogol przerasta cie rozumem,wiedzą, bo taka jest kolej rzeczy.Dzieki dziecku zycie staje sie zdecydowanie ciekawsze, a juz dorosłe dziecko to wzbogacenie intelektualne i emocjonalne nie do opisania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamusiaHani26
To ja ci opowiem jak u mnie było. Skonczyłam studia i razem z męzem (mieliśmy już wtedy duży dom - prezent od moich rodziców a mąz miał własną firmę, dość dobrze prosperującą) zaczęliśmy sie starac o dziecko. Udało sie o dziwo bardzo szybko bo za pierwszym strzałem. Całą ciąże nie mogłam sie doczekać córeczki, chodziłam na zakupy, meblowałam pokoik, byłam szczesliwa. Gdy przyszła na swiat miałam depresję przez około miesiąc i nie mogłam kompletnie sobie poradzic ani ze sobą ani z dzieckiem. Teraz Hania ma 1,5 roku i nie wyobrażam sobie żebym mogla być bardziej spełniona. Pierwszy miesiac był tragiczny, przyznaję. Ale dla mnie to była idealna rola by być matką. Na studiach sporo imprezowałam i myślałam ze bedzie mi zal tamtego zycia ale teraz myślę ze było strasznie puste. Nie wiem jak ci to opisac jak sie teraz czuje. Czuje ze dokladnie tak powinno wygladac moje zycie. Maz pracuje a ja codziennie siedzę z córeczką, robie obiady, sprzątam, spotykam się z innymi kolezankami i ich dziećmi, odpoczywam w ogrodzie i czasami sama nie mogę się na dziwić jak mogłam wcześniej zyc bez tego wszystkiego, bez dziecka, bez tych wszytskich rzeczy związnych z nim. Rozumiem jednak że skoro ktoś taki jak Martyna Wojciechowska jest nałogwym, aktywnym podórznikiem to taki tryb zycia moze wykonczyc psychicznie. Jednak moj tryb zycia nigdy nie byl zbyt aktywny i rola "kury domowej" bardzo mi pasuje:P wiec to chyba od kobiety zalezy i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczywiście że macierzyństwo
mialo byc (dopiero co zauwazylam błedy , przepraszam)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama 2 synusiów
a u mnie było odwrotnie- i jedna i druga ciąża, depresja i płacz - nieprzespane noce - jak to będzie - czy sobie poradzimy- czasem aż ściskało w żołądku.... czy dziecko będzie zdrowe... czy grzeczne... czy nam wystarczy pieniędzy itd.... po porodzie jak ręką odjął- jestem " zadaniowcem", więc zamiast mysleć, wzięłam się ostro do roboty... oczywiście było i jest przemęczenie - ale takie przyjemne- z poczuciem, że czegoś dokonałam, ze robię coś ważnego i dobrego... i z całą odpowiedzialnością mogę po wiedzieć, ze kocham swoje życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość terazparę słów ode mnie
ja teraz jestem w końcówce drugiej ciąży, ale choćbym bardzo chciała - jakoś nie skaczę ze szcześcia... Nie mam na to ani siły, ani czasu... Parę lat temu, za pierwszym razem było łatwiej - czekało sie na dzidzię, przeżywało każdy nowy etap ciąży (nawet uciążliwy), śledziło rozwój malego człowieczka, czytało i spiewało brzuszkowi itp. itd, no i "świat zewnętrzny" jakby bardziej sie sie troszczy o pierworódkę...Kolejna ciąża, o ile nie wymaga hospitalizacji, wcale nie zdejmuje z kobiety zadnych obowiazków, a wręcz utrudnia codzienne życie - tak jest przynajmniej w moim wypadku. Strasznie moje dziecko kocham, od pierwszego momentu, ale jednocześnie mam ogromne poczucie uwiązania, ciągłego zmęczenia i straty WSZYSTKICH niemal ważnych dla mnie aspektów życia (na które nie mam po prostu czasu), wrazenie, ze czekają mnie w życiu juz tylko obowiązki...Zwłaszcza,ze za chwilę pojawi sie nowy człowieczek, który będzie miał swoje potrzeby i wymagania. Sam sie, oczywiscie na świecie nie zjawi,ciąża była zaplanowana (ale raczej z rozsądku, ze względu na wiek), tyle ze chyba miałam nadzieję, ze bliscy mnie jakoś będa wspierać, ze mąż bedzie miał czas na aktywniejszy wkład w życie rodziny itp... Ale sie nie zapowiada i jak na razie jestem przerażona kolejnym fizycznym i psychicznym wysiłkiem, który mnie czeka. Reasumując - ciąży nie uważam za stan błogosławiony, tylko ciężką traumę, a macierzyństwo za ogromne wyzwanie i lata trudu. Tyle ze tego uczucia, tego przywiązania i potrzeby bycia z dzieckiem - jednocześnie nic nie potrafi zastąpić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam! ja jestem w 6 miesiacu ciązy. Mialam ciezka sytuacje dowiedzialam sie o ciazy 3 tygodnie po zerwaniu z chlopakiem z ktorym bylam dwa lata.. traktowal mnie zle.. ja zakochana latalam za nim w koncu sie rozstalismy moi rodzice go nienawidza.. jak dowiedzialam sie o ciazy to wtedy zeszlismy sie spowrotem wszystko bylo super przez 3 tygodnie.. trafilam do szpitala i odwalilo mu schlal sie oszedl do moich rodzicow w nocy mowil na mnie bardzo zle rzeczy.. 3 miesiace bylam sama w depresji plakalam w nocy bylo mi tak strasznie ciezko zawsze chcialam byc w ciazy myslalam ze to taki wspanialy okres w zyciu tymczasem nie potrafie cieszyc sie ta ciaza tak jak bym chciala.. teraz znow zaczelam sie spotykac z tatusiem mojego dzidziusia wszystko potajemnie aby ani rodzice ani znajomi sie nie dowiedzieli o tym bo wiem ze zaczna mieszac beda przeciwni ja sama wiem ze robie zle bo nie jest toodpowiednia dla mnie osoba kochamy sie ale niestety jego nalogi jego charakter nie jest najlepszy.. jednak czuje sie odrazu lepiej gdy mam z nim kontakt gdy sie spotkamy on dotknie mojego brzuszka poczuje jak sie rusza gdy napisze smsa ze NAS kocha..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam 20 lat i tez jest mi czasem ciezko nie moge spac w nocy ciagle mysle jak to bedzie kocham mojego dzidziusia doczekac sie nie moge ale jednak wiem ze to koniec wolnosci koniec imprez beztroskiego zycia.. nie moge wychodzic nigdzie ojciec dziecka chodzi na imprezy chodzi z kolegami na piwko boli mnie to ze ja nie moge.. mam ciaze zagrozona musialam duzolezec w lozku dwa razy bylam w szpitalu.. na basen nie moge cwiczen nie moge wielu reczy nie moge.. czuje sie ograniczona czuje sie zle.. inni mowia ze jak urodze odbije to sobie ale przeciez jak urodze to nie pojde sie schlac do baru i nie wroce w nocy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×