Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dimi

Mój facet do przesady oszczędza...mam już tego dość!!!!!

Polecane posty

Gość ludzie sie nie
zmieniaja...on taki poprostu jest...sknera i tyle....u mnie maz tylko pracuje ale kase mamy razem...wrecz czasem na sile wysyla mnie do kosmetyczki bo chce zadbana zonke;) i co bedzie po slubie? chuste ci kupi zamiast wozka bo taniej dla dziecka?....patologia jakaś.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość balbinka kaczka
Widzę temat, o którym sama chciałam porozmawiać. Miło mi- a raczej niemiło, że inni tez maja problemy podobne moim. My mieszkamy od miesiąca razem, po 6,5 roku chodzenia i też mam takie jazdy. Niby wszystko kulturalnie, miło i bez krzyków, ale i tak miałam wypomniane, że za dużo wydaję na jedzenie, i na wesele, które ma się odbyć w przyszłym roku, nie zarobimy .... Nie wiem, czy strach przed bieda może prowadzić do sknerskich zachowań, ale na pewno jest to jakieś przekonanie wyniesione z domu rodzinnego. On żył w rodzinie, której jako tako się powodziło a ja w rodzinie, w której nie raz mama miała problem z ugotowaniem czegoś na obiad , bo nie było czego ani za co.... Teraz ja zarabiam nienajgorzej jak na nasze polskie realia, w których 70 % ma najniższą krajową, i jak mam ochotę na pastę z makreli to ją kupuję i jem, a nie zastanawiam się ze w sąsiednim markecie moge ją dostac w promocji za 0,20 gr mniej.... On zarabia niewiele mniej, ale zamiast z ową pastą, uparcie twierdzi, że woli jeść z cebulą ( bo taniej) Za dużo jemy.... Albo ja mam coś z psychiką, albo on, bo sama nie wiem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ty nie chcesz tak naprawdę
...od niego odejść,żalisz się tylko tutaj...i prawda jest taka,że będziesz narzekac cały czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciemnooka Panna
Uciekaj od sknery, bo jak bedziesz na jego utrzymaniu (a roznie w zyciu bywa), to nie bedziesz miala na podpaski :/ Ja raz bylam z takim sknera, ze szok. Koles zarabial dobrze, ja zreszta tez, ale nie bylo mozliwosci,zeby gdzies wyjechac na wakacje (oczywiscie ja zawsze za siebie placilam, nie zebym go naciagala). Facet wysportowany, swietnie plywa, nawet go namawialam,zeby chociaz sam pojechal np do Egiptu ponurkowac... nie i koniec. Raz kiedys byl w dolku i mu pozyczylam ok 4tys zlotych, wtedy cale moje oszczednosci. Pozniej kase mial a ja przez rok nie moglam sie doprosic moich pieniedzy. On twierdzil,ze trzyma je u siebie na koncie ( w co wierze bo to sknera, nie wydal ich), bo potrzebuje miec rezerwe na czarna godzine! Ja na to ze to sa moje pieniadze i to ja powinnam decydowac co z nimi zrobic. Wyrywalam mu ta kase na raty, ale jak sie dostaje po 100-200 to ta kasa sie po prostu rozplywa. Nie jestesmy juz razem, ale mu nie zazdroszcze, ma auto, mieszkanie splacone i coraz wiecej kasy na koncie. Ale z zycia nie ma nic, nawet na glupie narty nie pojedzie. Jego nowa laska ma podroze... od domu do Tesco. Tak w ogole to kupe kasy w niego utopilam bo jego nowe mieszkanie mialo materac, plastikowy stol i beton na scianach. Kupilam mu meble i pomalowalam sciany, w zyciu by na to kasy nie wydal, po prostu polowe albo wiecej zasponsorowalam ja. Nawet po rozstaniu nie chcialam moich mebli z powrotem. A jemu sie przypomnialo,ze ja iles lat temu przez pare miesiecy nie pracowalam i mu sie nie dokladalam do czynszu i na jedzenie. Podliczyl mi ta kase i chcial z powrotem. To nie bylo zlosliwe, bo w zgodzie sie rozstawalismy, on ma po prostu takie myslenie. Ja mu tej kasy nie oddalam, probowalam tlumaczyc,ze tyle co sie dolozylam na meble i remont (i sie narobilam jak osiol przy remoncie,bo przeciez on nie wynajmnie zadnej ekipy, sama malowalam sufit i sciany i pomagalam mu podloge ukladac) to wiecej, niz moj rzekomy "dlug". Duzo tez bylo sytuacji,ze zeby gdzies pojsc, cos kupic dla nas dwojga to albo ja kupowalam 2x albo moglam zapomniec, bo on nie kupi ani sie nie zlozy, wiec moje rozrywki kosztowaly x2. Do tego jechalismy na iles dni do moich rodzicow, i musialam mu dawac na paliwo, mimo,ze mieszkal i jadl jak krol. Zreszta bardzo lubil tam jezdzic. Nic dziwnego, wakacje za friko. Nigdy wiecej sknery... Sam nie korzysta z zycia, a ja dokladam do niego albo rezygnuje z wielu rzeczy - niekoniecznie samych przyjemnosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dimi
Może i masz rację...z jednej srtony chciałabym odejsc, ale z drugiej boję się co bedzie dalej, boje sie ze tego nie wytrzymam. Za bardzo juz sie z nim zwiazałam. Tak, żalę się. Nie mam komu to żalę się tutaj bo nie wiem co mam robić. Głowa mówi jedno a serce drugie :( Już wolałabym aby mnie zdradził, by sie to zakoczyło i już. A tak...biję się z myślami w głowie, że w sumie to ja później bede tego żałować bo to ja zakończę ten związek. Mieliśmy tyle pięknych chwil, zaakceptowałam wiele jego wad, on moich też. Ale z tą jedną ciężko mi juz jest, a aż boję sie pomyslec co bedzie dalej. Tak bardzo go kocham, ale te wieczne wypominki i strach kupienia czego kolwiek, bo doskonale wiem jak to sie skonczy- kłótnią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boże dziewczyny....czytam i normalnie oczom nie wierzę. Macie rację, tak nie można żyć to nie jest normalne. Dimi, pomyśl wreszcie o sobie, nikt inny za ciebie tego nie zrobi-zostaw tego sknerę-egoistę. Życzę powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolopopa
najłatwiej powiedzieć zostaw :) ciekawe co wy byście zrobiły w podobnych sytuacjach ? nie mówię tylko o skąpstwie, ale też innych wybrykach. Wiesz, mój facet (wtedy jeszcze nie był mój, jak kupił sobie nawet jakiś drobiazg za 200 zł to strasznie to przeżywał, a ja myślałam-co za bałwan:) ) Ma podobnie jak twój, nie kupuje byle czego, ale jak już kupi to coś dobrego. Nie mam pojęcia jak go oduczyłam skąpstwa, pracowałam nad tym kilka lat :) Ostatnio z własnej nieprzymuszonej woli zakupił mi 3 pary butów jednego dnia :) To jest okropnie duży wyczyn na kogoś kto próbuje na wszystkim oszczędzać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolopopa
Muszę jeszcze nad nim popracować, bo na razie o kwiatkach czy jakichś drobiazgach (nawet świątecznych) mogę jedynie pomarzyć :) Za to żeby pójść na obiad do restauracji ot tak, bo jestem głodna i nie mam ochoty gotować, już nie - to też wypracowałam samodzielnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość balbinka kaczka
moi rodzice sie śmieją , że dobrze, że pomieszkamy razem, to mi klapki z oczu zlecą i ślubu nie będzie. Mama mnie ostrzega tak samo, jak wy koleżankę - co jak będzie dziecko - a on na pieluchy będzie skąpił, nie mówiąc już o majtkach na tyłek.... Bylismy na wakacjach nad morzem - na zasadzie każdy za swoje, bo inaczej nie miałabym honoru jechac za jego - a kasę na wyżywienie sie i wydanie na przyjemności w ciągu tego tygodnia złożyliśmy razem do jego portfela .... Ja nie miałam odwagi wziąc z tego portfela nawet złotówki, by nie musieć się tłumaczyć, a miałam ochotę kupić coś do domu , jakąs pamiątkę i lody na gałki w ilości 3 gałek. Skorzystałam więc z okazji, że on spał i poszłam na spacer. Wyciągnęłam z bankomatu swoje pieniążki i kupiłam co chciałam :) Z 250 zł, które mieliśmy razem na pobyt, do domu przywieżliśmy jeszcze 100, którymi oczywiście on rozysponował..... Więc wakacje były oszczędne , zważywszy, że sami sobie gotowaliśmy i zakupy były robione generalnie w biedronce....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dimi
lolopa- 3 pary butów! No to gratuluje, ja chyba po 10 latach bym tego nie osiągnęła:P Ale co do kwiatów, to akurat pod tym względem go nauczyłam, ze teraz na to nie żałuje i kupije mi mniej wiecej raz na 2 miesiace :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madzalenka slask
ja za 2 tyg.wychodze za maz i coraz bardziej mnie to przeraza bo jest bardzo pazerny. obecnie remontujemy mieszkanie. w sobote pojechalismy po panele i tu szok !!! chcial kupic najtansza za 19,90. przerazilo mnie to . po dlugich namowach wytargowalam troche lepszej jakosci. rozumiem ze sam robi sobie wesele zewszystko kosztuje no ale to... pare tygodni temu byla tez sytuacja ze mama chciala mi dac na zmywarke do naczyn taki prezent. nie zgodzil sie abym przyjela pieniadze bo pozniej kto bedzie placil za prad?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolopopa
Widzisz Dimi, coś jednak już osiągnęłaś:) Grunt to pracować nad związkiem, a czasami stawiać sprawy na ostrzu noża. Ja na początku nie wiedziałam co to skąpstwo. Nie widziałam problemu w tym, że jak idę na zakupy to kupuję to co potrzebne za swoje. Czerwona lampka zaświeciła się po dłuższym czasie: moje zakupy do domu wiązały się z większymi kosztami, a jego zawsze były nie większe niż 20 zł. Nie wiedziałam jak ugryźć problem, bo po prostu nie umiałam dyskutować o pieniądzach wprost. Potem był czas kiedy straciłam pracę, z dnia na dzień,prawdziwy szok. Żyłam z oszczędności, przez 6 miesięcy a wydatki miałam na prawdę duże bo robiłam studia podyplomowe w dużej odległości od miejsca mojego zamieszkania. Nie mogłam liczyć na swojego faceta, przestałam chodzić do fryzjera, kupować odzież - bo za co? Wpadłam w prawdziwą depresję. cd za chwilkę;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość balbinka kaczka
ała..... ale o prąd tez jest walka. Fakt, człowiek, jak sam za niego płaci, to oszczędza, a gdy płacą rodzice, to zużycie go mało interesuje. Opłaty za mieszkanie są uiszczane przeze mnie, bo to "mój głupi pomysł z marnowaniem kasy na mieszkanie" był. Przed zapłata za prąd tak na wszytskim oszczędzał, ale jak zobaczył, że nie poprosiłam go o dopłatę do owego rachunku, to wali go to, ile zużyjemy... Bo nie musi za to płacić. Mój ojciec twierdzi, że to taki człowiek, który jak kupi czekolade, to zanim do domu dotrze, to ją zje, by nie musieć się dzielić.... Myśmy się w domu dzielili, do tego jestem nauczona i przykro mi czasami, jak kupuję coś dobrego i zjem troszeczkę lub wcale, lub gdy on np. kupuje chipsy, siada z piwem przed telewizorem lub komputerem i w ogóle nie widzi powodu, dla którego miałby dla mnie choc kilka chipsów zostawic.... Takie pierdoły, ale trudne do przejścia dla kogos, kogo w domu uczono sie dzielić wszystkim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ananka 34strbh
Jak go nie zostawisz teraz, to później. Nie chce mi sie opisywac mojego ex, bo to trwało 7 lat. Za swoje kupował komórki, sprzęty, auta, etc. Ja oddawałam 50% za paliwo, nawet jak przewiózł mnie swoją super bryką 5 km. Nie jadł, bo u mnie miał za darmo. W domu u siebie w zimę 13 stopni, bo szkoda włączyc ogrzewanie. cała rodzina miała mase kasy, ale nie na jedzenie, WODĘ do kąpieli, etc; tylko na trzymanie kolejnych nowiutkich aut w garażach. Kina, knajp, restauracji nie lubił, no chyba, że oddawałam te 50% na paliwo + wszystko obstawiałam. Na "piwo" wychodziliśmy: on 10 pln w kieszeni na swoje 2 piwa, a później ode mnie ciągnął. Koleżanka otworzyła mi oczy. Od 2 lat jestem z kims innym. Szasta na mnie kasą na prawo i lewo. Musze go stopowac. Na początku patrzył na mnie jak na kosmitę, jak chciałam za siebie płacic np w kinie. Trudno się rozstac z takiego "błachego" powodu. Ten ex zrobił ze mnie materialistkę. Zapomniał, że jakby nie ja to niemiałby co na siebie włożyc, ale przedtem umarł by z głodu. Nie radze ci, żebyś go zostawiła. Albo sama do tego dorośniesz, albo przywykniesz do sknery.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dimi
balbinka- w Twoim przypadku to to skąpiractwo połączone jest z egoizmem! boję się tej dzisiajszej rozmowy, boję się ze nie dotrzemy do siebie :( Jeszcze dzisiaj ten dzien chlopaka, tak pieknie go sobie wczesniej zaplanowałam! Tyle miałam pomysłów, a teraz nic z tego :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciemnooka Panna
balbinka zwrocila uwage na to,ze oszczedzanie czasem jest wynikiem egoizmu albo braku empatii. Cos w tym jest, bo mojego Eksa czasem nazywalam robot ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madzialenka slask
trudno miec takich facetow ale poza chytroscia jest super czlowiekiem i chce cos w zyciu osiagnac. tylko nie chcialabym aby to bylo moim kosztem. co do obiadow w restauracji to narazie nie ma z tym problemu bo nie mamy nic procz lozka szafy i wykonczonej lazienki. wiec jesc gdzies musimy bo w kuchni jest tylko stary zlew ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciemnooka Panna
Madzialenka - to moze pracuj nad Twoim. Staraj sie logicznie tlumaczyc, moj akurat mial to samo z panelami,ale wytlumaczylam mu,ze najtansze zetra sie w pare lat i pozniej bedzie wydawal kase na nowe, a jak wezmie o wyzszej kalsie scieralnosci (tu pracownik sklepu tez moze logicznie doradzic i wytlumaczyc) to one potrwaja dluzej. Z panelami wyszlo tak,ze kupil w sredniej cenie i przekonal sie,ze bylo warto. Znajomych panele nie wytrzymaly dwoch przemeblowan a nawet odbarwily sie w miejscach gdzie staly donice z kwiatami. A jego sa sliczne i w dobrym stanie, rodzina znajomi bardzo chwalili (ach, bo ja wybieralam ;) ) wiec tez to go jakos usatysfakcjonowalo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolopopa
dimi bądź twardą babką, bo tylko tym coś możesz zdziałać, i wiem co mówię :) nie musisz robić facetowi terapii szokowej, ale zacząć od zmian i nie przejmować się kiedy on coś będzie gderał pokaż przede wszystkim, że jesteś niezależna i doskonale możesz poradzić sobie bez niego - to taka zasłona dymna-a jemu da wiele do myślenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie tam.........
Moj facet tez na poczatku byl mega skapy i wszystko co zarobil to na konto. ale u niego ten problem ze zawsze brak kasy byl w domu wiec pewnie dlatego. no i ciagle cos bylo o tym pieniadzach az ktoregos dnia juz nie wytrzymalam, na maksa zrobilam awanture az sie poryczalam, powiedzialam mu ze nie wyobrazam sobie zycia ze bedziemy sie nawzajem z kazdej zlotowki rozliczac, tym bardziej ze ja jestem niezalezna finansowo wiec nie chce klasc lapy na jego koncie. no i od tamtego czasu duzo sie zmienilo bo chyba zdal sobie sprawe ze jak sie nie zmieni to go rzuce. i im dluzej jestesmy tym jest lepiej. ostatnio nawet buty mi kupil tak sam z wlasnej woli jak bylismy w sklepie. az w szoku bylam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madzialenka slask
pewnie ze musze po pracowac nad nim z reszta robie to juz od kilku lat. jakies efekty widac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość balbinka kaczka
praca nad kimś może przynosic efekty - owszem, w moim przypadku to poskutkowało - był raz taki moment, że na urodziny nie dostałam dosłownie nic. A na urodziny przyszedł, nawet słowem nie wspomniał o jakiejkolwiek formie prezentu dla mnie. Przed swoimi urodzinami natomiast pyta na 2 tyg przed: a co mi kupisz? Przemilczałam, przez pół roku dusiłam w sobie, w końcu nei wytrzymałam i wygarnęłam wszystko jak leci, jak się poczułam. Obiecywał poprawę i mniejsze skąpstwo. I dobrze było mniej więcej przez 2 lata. Ostatnio zamieszkaliśmy razem i nazwę to brzydko - sytuacja zaczęła wracać do normy sprzed tych dwóch lat. Owszem, nie ma krzyków , złości, że za dużo wydaję, jest za to zaowalowana forma skąpstwa, przejawiająca się w aluzjach typu: "nie mów mi, że tyle wydałaś na życie w tym miesiącu " - z tego z jego portfela nei dostałam ani grosza, ewentualnie czasem zrobił zakupy za 20, 30 zł, " ja nie muszę tak dobrze jeść jak ty, trzeba oszczędzać..." , "bardziej niż z szynka smakuje mi z cebulą, jest zdrowiej i taniej" , albo " jak będziesz potrzebować pieniądze, lub coś kupić do domu, to powiedz, to ci dam lub kupię .. " . Mija pierwszy miesiąc, zaczyna się drugi wspólnego mieszkania i mam obawy co do istnienia kolejnego miesiąca. Nie tak sobie to wspólne mieszkanie wyobrażałam, miałam nadzieję, że sie uda skąpstwo i chamstwo zlikwidować. Jednak nie da się, to zawsze się tli w człowieku , który ma z tym problem. Ostatnio miałam urodziny : przekornie spytałam tak ajk on mnie : a co mi kupisz? Wiecie co usłyszałam? Jak to co materialistko? Przecież masz moją miłość i wsparcie! Mało ci? Oczywiście nic nie dostałam, a żeby było śmiesznie, w dniu moich urodzin jedziemy samochodem ze sklepu - przed południem jeszcze było - a on - oj kochanie, zapomniałem ci kwiatka choćby kupić w tym sklepie, och jaki ze mnie sklerotyk... Po czym uznał sprawę za zamkniętą . Kwiatka oczywiście nie dostałam nawet, a on wytłumaczenie miał. To boli, naprawde bardzo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dimi
balbinka- zatkalo mnie po tym co przeczytałam. Poprostu chamstwo na najwyższym poziomie! Jak mozna przyjsc na urodziny bez prezentu, albo w rok później powiedziec takie slowa, że jestes materialistką, no brak słów! Z tym kwiatkiem to już masakra. Najprościej to pożegnać takiego! Choć wiem, że to trudne. Sama nie wiem jeszcze co zrobię, zobacze po dzisiejszej rozmowie. Tak cudownie, sexownie i romantycznie chciałam spedzic ten jego dzisiejszy dzien, ale skonczy sie tylko na tym ze kupie mu jakas koszulke z jego ulubiona druzyna piłkarska...najgorsze jest to ze mieszkamy razem i nie mamy nawet jak sie uniknac, a wczoraj poleciały naprawde ostre słowa, jak nigdy wczesniej :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość balbinka kaczka
priorytetem jest dla niego "zbieranie na wesele". Przy czym sam dokładnie określił główna granice, jaką "będzie mógł ze swoich zarobków na to odłożyć" a patrzy generalnie na mnie, ile ja odłożę. I tak, nie wypominając, od stycznia, kiedy podjęliśmy (moim zdaniem pochopna) decyzję o slubie, za moje odłożone pieniążki zdołałam umeblować i wyremontować mieszkanie, w którym obecnie mieszkamy; a on przy podobnych zarobkach - ma odłożone 1800 zł - w 9 m-cy !!!! Wczoraj dowiedziałam się mniej więcej , jak to jego oszczędzanie funkcjonuje: matka mu kasę zbierała, odkładała "do skarpety". Jak potrzebowała ona lub siostra jego, to wyciągnęła, a on, samarytanin, mówił: nie musicie oddawać. I takim to sposobem jego siostra mogła przez pół roku studiować,zaocznie nie pracując.... Ja do momentu wyprowadzki rodzicom również dawałam na jedzenie kilkaset zł, teraz daję mamie 100, gdyz od czasu do czasu wpadnę do niej na obiad, ale dojasnej anielki, wielkie idee odkładania na wesele i patrzenie na to ile ja odłoże, mieszkanie bez opłat i płacenie za mniej niż połowę wyżywienia, to już czysta przesada...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość balbinka kaczka
Mi by się przydała taka ostra wymiana zdań. Może wreszcie zdołałabym się otrząsnąć. Bo jednak łączą nas te wszystkie lata - to mój pierwszy chłopak, znamy się 10 lat chodzimy od 6,5 roku. Samo przyzwyczajenie dużo miesza w życiu. Wiem, co powinnam zrobić, ale zwyczajnei nie mam odwagi - choć wiem, czuję to w kościach - że samej byłoby mi lepiej. Jeszcze ostatnio przyszło mi na myśl, co zrobimy w święta . Ślubu nie mamy, wspólnie mieszkamy, i nie za bardzo wiem, jak ten problem ugryżć. I zadałam mu pytanie , jak on to widzi - otrzymałam odpowiedz, że on pójdzie do siebie do domu, ja do siebie i wszytsko. Po świętach znów zamieszkamy razem.... Wiem, że to lekko trudna sytuacja, ale dla neigo wsyztsko było zupełnie jasne.... A rozwozić zaproszenia już chce, choć ślub zaplanowany na za 8 m-cy. Może się boi, że do tego czasu postanowię się rozejść, a tak będzie wiedział, że mi wstyd przed ludzmi będzie, jak będą zaproszeni....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do balbinka
kobieto wstrzymaj sie ztym slubem bo bedziesz zalowac!!!! i chyba nic innego jak szczera rozmowa wam nie zostaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do balbbb
dziewczyno szybko otwórz oczy on nigdy sie nie zmieni..... po ślubie bedzie jeszcze gorzej . Mam takiego samego ojca przez 40 lat matka ma oddielną kase ojciec nawet krzywo patrzy jak matka weznie jedzenie które on kupił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolopopa
dimi daj znać jak poszła rozmowa :) balbinko ty już nie mieszkasz ze skąpcem, ale chorym człowiekiem. Pomyśl jakie już teraz jest twoje życie, a jakie będzie w przyszłości. Zupełnie nie możesz liczyć na swojego faceta, bo dla niego liczy się on sam i kasa jaką uciuła. Na świecie są miliony mężczyzn i chyba każdy jest lepszy od twojego obecnego. Któregoś dnia ta gra na twoich uczuciach wpędzi cię w jakiś potężny dołek. Zastanów się tylko czy warto? Po co ci ślub z takim facetem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aliceinchains
hoh jak to dobrze ze moj facet niczego mi nie zaluje, co bym chciala to wiem ze dostane, ale nie wykorzystuje tego. Chociaz nie powiem rozsadny tez jest, nie roztwania pieniedzy na niepotrzebne rzeczy. Za to ja? :D Och ciezko mi jest miec pieniadze bo choruje na zakupocholizm i ciagle kupuje nowe ciuchy, kosmetyki itd. No ale chyba jak kazda kobieta ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój jest podobny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×