Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość milcząca z wilkami.

Chciałabym poczuć w sobie... mężczyznę.

Polecane posty

czerwiec to chyba najgorszy miesiac na przyjazd do UK. Studenci.. ale jak sie ma kogos, to przynajmniej dach nad glowa bedzie. u mnie teraz sporo pracy dla kobiet jest. kelerka, pokojowka, barmanka.. na poczatek of course.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zastanawialam sie, nie wiem ;) moglaby byc anglojezyczna umiem b. dobrze ten jezyk. ale nie wiem czy nie wolalabym byc wsrod wiekszej ilosci polakow:) jak kiedys bedziesz cos wiedziec to napisz prosze mi o uczelniach polskich i angielskich na mojego mejla;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
malenka, wydaje mi się, że w tej sytuacji w tym roku, to już raczej studiów nie zaczniesz w Anglii, późno się tym zajęłaś... jeśli Polak chciał się tam dostać na w-miarę-dobrą uczelnię, to musiał najpóźniej już zimą łapać z nią kontakt, pytać o wymogi, negocjować progi punktowe, itd. Chyba, że znajdziesz coś niepaństwowego, bądź zasady się nagięły/zmieniły, bo moje informacje, to sprzed 2,5 roku... NAtomiast co do Twojego sarkazmu w temacie fuckin'-buddy, to zupełnie nie rozumiem :) po to się ludzie bawią w takie rzeczy, żeby właśnie się nie puszczać z kim popadnie i na jedną noc, a żeby mieć i coś stałego i niezbyt nachalnego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
maleńka, dobranoc :) Milcząca, to jest Twoja stała pora chodzenia spać? :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Inne wyjscie jest chyba zawsze, kwestia czy jest chęć do niego ;) W koncu wszystko może leciec tzw, "normalnym torem", tylko moze oboje nie mają na to zbyt duzej ochoty, albo chcą poprzestac na zaspokajaniu popędu w znośnym, zaufanym towarzystwie..?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O tym właśnie mówię. Jeżeli ktoś nie chce się wiązać w "tradycyjny sposób", albo nie ma z kim, to raczej nie ma zbyt dużego pola manewru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A to wtedy tak... Tylko nigdy nie wiedziałem, jak własciwie zagaic temat.. :D one zawsze tyle mówia o tych związkach, odpowiedzialnosci, dzieciach, przyszłosci... takie cos w ogóle nie miesciło sie w kanonie ;) Zawsze wydawało mi się, że potem będzie tylko strzał w papę ;) ech.. jak zwykle nieprzystosowany do życia :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przyjmuj ciosy z godnością, po męsku. A tak na serio, to chyba lepiej wyjść na głupka niż kogoś skrzywdzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właściwie, to nie wiem, czy w tych czasach w ogóle jest sens "wiązać się" z kimś, kiedy jest się człowiekiem młodym. Tak się wszystko na siebie ponakładało, że ciężko załapać co w którą stronę leciało pierwotnie. Z jednej strony: młodość Ci się wydłuża, bo teraz praktycznie każdy studiuje, jeśli nie dziennie, to chociaż zaocznie, później chociaż jakaś podyplomówka albo szkolenia w firmie, człowiek ciągle się doedukowuje, a tym samym imprezuje, sporo wyjeżdża, podróżuje, więc nie zakłada rodziny... z drugiej jednak strony: duży nacisk kładzie się na usamodzielnienie, szczególnie właśnie w czasie tych studiów i kiedy taki smark jeszcze, bo 18/19latek wyjeżdża z domu, w którym mama prała mu skarpety i podawała obiadek na stół, a kasa napływała wraz z wypłatą rodziców, to przeżywa tak brutalne zderzenie z rzeczywistością, że po roku nawet oddalenia od domu (może nie 50km i każdy weekend z rodziną, a raczej 200, czy 700, z jednego końca Polski na drugi...) jest się zupełnie inną osobą, nauczoną odpowiedzialności i wyzbytą złudzeń. I rośnie takie pokolenie, niby nowa fala, ze stylem życia nastolatków, a doświadczeniami i rozumami 40-latków co najmniej (a kiedyś było całkowicie odwrotnie, szła dziewuszka od rodziców pod skrzydłą męża, ona w kuchni, on w pracy, nie mieli się o co nawet kłócić, poza przesoloną zupą). I niech mi ktoś udowodni, że sensownym jest szukanie "miłości", rodziny, stałych partnerów przed 30/35 rokiem życia, może później. Bo ja naprawdę nie widzę takiej opcji dla siebie, po co unieszczęśliwiać dwie osoby: mnie i jakiegoś jego? Jasne, że można sztachnąć się hormonem i buchnąć miłością, tylko po co, jak za miesiąc, dwa, pół roku maksymanie pójdzie wszystko w diabły i o sobie zapomnicie, nawet nie poznacie wzajemnie swoich znajomych, więc będziecie chodzić na różne imprezy, z różnymi ludźmi wyjeżdżać na wakacje, z różnymi ludźmi mieszkać i spędzać czas, bo szkoda poświęcić przyjaciół dla czegoś, co potrwa MOŻE 6 m-cy... Dla mnie to bezsens. Jestem szczęśliwa siedząc wieczorem z dobrą książką, jadąc na 4 dni w góry z przyjacielem, robiąc wypad na weekend do któregoś pięknego miasta w Polsce, bo wszyscy znajomi się rozjechali i wszędzie jest ktoś, kogo się zna, za kim tęskni i coś, co warto tam zobaczyć, zwiedzić. Jestem szczęśliwa mogąc napić się wódki, którą zapiję piwem i zagryzę moją wegetariańską zapiekanką. Jestem szczęśliwa żywiąc się tym samym przez 3 dni, bo nie mam czasu gotować, bo przedwczoraj wyszło za dużo albo po prostu nie chce mi się ruszyć mojej de do kuchni. Jestem szczęśliwa śpiąc w weekend do 16, odsypiając zarwane w tygodniu noce, bo cierpię na bezsenność, a nie chcę z nią walczyć, bo jestem szczęśliwa cierpiąc na nią ;) I w imię czego miałabym to wszystko, co czyni mnie szczęśliwą, poświęcić? W imię "rodziny", "związku", jakiegoś innego wielkiego słowa z małym posagiem, kiepskimi możliwościami? Nie jestem panną na wydaniu, która rozpaczliwie szuka męża, bo tak wypada, bo co ludzie powiedzą, a zegar biologiczny tyka. Mam gdzieś zegar biologiczny, zanim przestanie tykać, medycyna znajdzie sposób, żeby wymienić mi bateryjkę. A że zew natury się we mnie odzywa, że biologia egzekwuje swoje nienaruszalne prawa i całe moje ciało drze ryja: "seksu!!!!!", to zupełnie inny temat... Trochę rozsądku wystarczy, żeby wiedzieć, że skrajności szkodzą. Więc ni się puszczać, ni za mąż wychodzić. Po prostu: potrzebuję przyjaciela do ruchania! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, problem jest w tym, że niektórzy ludzie zamiast szukać szczęścia, próbują wpasować się w jakieś sztuczne szablony. Pozwalają, żeby inni decydowali co jest dla nich dobre, a co nie. Wiedz, że mogę się z Tobą nie zgadzać, ale jeśli tylko będziesz szczęśliwa, to będę Ci tego zazdrościł, że chuj. Mi osobiście imponują ludzie, którzy potrafią brać z życia to, czego pragną, nawet jeżeli się z nimi nie zgadzam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I tym oto optymistycznym akcentem zakończę dzisiejszą dysputę i podzielę los mojego współlokatora. Nie - nie uchleję się jak świnia i nie będę cytować Maryli R. pseudonim Papuga Z Nadwagą. Po prostu walnę się do wyrka i prześpię te 3-4 urzędowe godziny. Podpisano: Wciąż Sfrustrowana i Wyposzczona, czyli ja we własnej osobie. Branoc ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja, będąc niepoprawnym romantykiem, życzę Ci miłości, która nie pozwoli Ci zasnąć wyposzczonej i niezaspokojonej, mimo, że lepiej jest być z kimś, kogo to chuj obchodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałem z uwagą co napisałaś i ... Muszę ci przyznać rację z jednym zastrzeżeniem odnośnie biologi, że ten instynkt samozachowawczy jest tak silny a z twoich wypowiedzi wnioskuję ,nawet bardzo, że na dłuższa metę nie da się żyć w abstynencji seksualnej i tego jak piszesz "trochę rozsądku" w pewnym momencie tobie zabraknie... Może się zdarzyć co ci naprawę z całego serca nie życzę że wdepniesz w "g" z facetem który tak pokieruje twoimi uczuciami, że nawet tego nie zauważysz.Jesteś bardzo młoda i taki sposób podejścia do życia jest twoim prawem Ja też podchodziłem do tego podobnie ,nie wiem jak z tym rozsądkiem jest u kobiet bo u nas facetów jest dość kiepsko.Może dlatego że mamy inny mechanizm seksualny niż wy.Choć podejrzewam że końcowy efekt może być podobny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Po prostu: potrzebuję przyjaciela do ruchania!" No. I o to chodziło. :classic_cool: Reszta prelekcji w zasadzie słuszna. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wszystko możliwe.. choć różnie oceniają możliwości robienia tego "z dawnymi byłymi" ;) zwykle oceniają że to niemożliwe :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość robi3546
co niemozliwe?...z byłym? własnie ze w jej sytuacji najprościej byłoby. z niezobowiązujacego tete a tete...bardzo łatwo wpada się ze swoim byłym do łózka.zwykle oboje sa dośc wyposzczeni i nie zapomnieli jeszcze dobrego pieprzenia które było ich udziałem kiedyś.zwłaszcza to sie długo pamieta. zależy tez jak się rozstali...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój współlokator uznał, że miło byłoby zapoznać mnie z jego znajomkami... było więc około 15-20 osób (i większość z nich niezbyt do rzeczy, aczkolwiek)... :) nie wiem, w związku z powyższym niespecjalnie chce mi się iść spać... zgrywałam ninedostępną, całkiem miła i stricte kobieca zabawa... Było baaardzo miło. Jestem umówiona na spotkanie jutro i sprawa wydaje mi się jasna... Zobaczymy. Frustracja mi mija. Jest dobrze. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wpadł w oko i to tak całkiem uparcie w tym oku tkwi ;) Dla potrzeby zaspokojenia bliskości, to ja mam kołdrę zmolestowaną :P A tak serio, gdyby o to chodziło, to nie wikłałabym się w nic nowego, może raczej rozejrzała wokół siebie, bo jednak nieznane jest ryzykowniejsze, niż znane. Ale... No trafił się, no... Co zaś do byłego, odmówiłam "kawy", szkoda wchodzić dwa razy do tej samej rzeki... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×