Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość moniuszek22

nie wiem co mam robić

Polecane posty

Gość moniuszek22

Jestem w kropce... Jestem z facetem od prawie 10 lat, on chce się rozwijać w mieście rodzinnym (ma tam perspektywy - rodzinna firma), a ja mam wstręt do tego miasta... Mogłabym sprubować poszukać tam pracy i pewnie by mi się udało, ale nie chcę tam mieszkać. Niemal wszyscy z mojej rodziny z tego miasta pouciekali - ja też tak chciałam. Moja odmowa oznacza koniec związku - on ciągnie mnie za sobą, nie chce sprubować zaczynać od podstaw... Jeżeli ktoś mógłby mi doradzić, popisać ze mną na ten temat byłabym wdzięczna. Z góry przepraszam jeśli narobiłam błędów ort. - mam mętlik w głowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przerabiałam to 6 lat temu. Kochałam swojego faceta ( czy raczej wiele lat bylismy razem) Pozniej zareczyny, małzenstwo, dziecko nio i wróciłam do miasteczka w ktorym on miał perspektywy a nie chciał wyjechac. Od stycznia 2008 nie jestesmy razem, w maju sie rozwiedlismy. Zaczełam sie dusic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniuszek22
Współczuję (Tobie i chyba przy okazji sobie), Sugerujesz, że nie warto? Powiedz mi coś więcej, proszę Doradźcie mi dziewczyny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myslisz ze jak juz jestes z kims tyle lat, pokonujecie mniejsze lub wieksze problemy to gdzie Ty znajdziesz kogos takiego. To jest pierwszy problem. Ja chciałam zostac w miescie do ktorego wyjechałam na studia, on juz robił karierke " w miasteczku z ktorago pochodze. Ja nie miałam jeszcze wowczas powaznej pracy, namawial do powrotu. Problemy zaczeły sie kiedy kupilismy dom na wsi, nio była przeginka, dusiłam sie jak cholera, pozniej okazało sie ze nie pozwalał mi pracowac ( wczesniej nie wymyslał takich ograniczen). Stałam sie zła zona, nawzajem zaczelismy sie wyniszczac. Rozumiem miłosc, przyzwyczajenie ale warto miec podobne cele zeby sie nie tłamsic . Ja mogłam to zakonczyc zanim za niego wyszłam mniej konsekwencji oboje byśmy poniesli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sama musisz wiedziec czy zyjac w miejscu ktore on wybrał jestes wstanie wytrzymac, czy tez mozesz być szczesliwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniuszek22
Dziękuję za odpowiedź, sama wiem, że to może być porażka, ale zdaje się, że jestem tchurzem i - choć to może wydać się głupie - boję się odejść... Choć mam już swoje lata, studja za sobą, nadal czuję się niedojżała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniuszek22
Proszę o kontakt po 15 jutro (mam komunikat, że zaraz do 15 jutro nie mam prądu). Bardzo proszę o rozmowę ( szczeólnie z panią, która była miła mi odpowiedzieć) Jestem w kropce - decyzje za 2 tygdnie jak nie wcześniej, POTRZEBUJE WAS!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Pomóżcie doświadczeniem. Będę jutro, kiedy się da Z góry dziękuję:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mysle, ze najprosciej po prostu sprobowac sobie wyobrazic, jakby to bylo, gdybyscie juz nie byli razem.. czy potrafisz sobie wyobrazic rozstanie z nim?? no i jeszcze jedna kwestia czy bedziesz miala daleko do miasta, ktore TY lubisz? Bo jesli nie to przeciez mozesz nieraz pojechac tam, a w tym do ktorego masz wstret przeciez dasz rade zyc, o ile faktycznie jestes szczesliwa z facetem.. tak mi sie wydaje:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniuszek22
Jestem, nie wiem na jak długo, ale włączyli prąd( coś naprawiają). Nadal nie wiem co zadecydować - szczegulnie, że mój partner mi tego nie ułatwia( jak zwyke nic nie wie na pewno). pi razy drzwi - wiele razy to sobie wyobrarzałam, nie jestem szczęśliwa nie tylko z powodu planowanej przeprowadzki. Jednak nie jestem w stanie tak definitywnie przekreślić 10 lat. To okropne, że mimo silnej woli(zawsze tak się przedstawiałam) nie potrafię samodzielnie myśleć! TO OKROPNE DLA MNIE!!!! Nie wiem jakich oczekuję odpowiedzi, prawda jest taka, że nie mam prawdziwych przyjaciół, którzy by mi doradzili, jezu czasem czuję się całkiem sama, a rodzina mi odradza... Nie jestem sama, ale w tym mieście jestem - do miasta, w którym jest moja rodzina dzieli mnie jakieś 300 - 400km...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×