Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Rodzynki w ciescie

Historia, jakich wiele

Polecane posty

Gość Rodzynki w ciescie

Ten swiat schodzi na psy... Mialo byc tak pieknie: ksiaze z bajki, zauroczenie, milosc, upojne noce, piekne dni... A potem wyszlo 'jak zawsze' ;) Czy ktos jeszcze marnuje sobie zycie u boku bydlaka z syndromem Piotrusia Pana i cholera wie, jakimi jeszcze problemami? (nie, zebym nie miala wlasnych ;) ). Jesli tak, to witam w klubie... Moj slubny ma zasadniczy problem: klamie. Wiem o tym od bardzo dawna, w zasadzie prawie od poczatku naszej znajomosci i niby to zaakceptowalam... niby. Prowadzimy wspolna firme, mamy wspolne hobby, wiec sila rzeczy mnostwo czasu (zeby nie powiedziec - wiekszosc) spedzamy razem, poza moimi wyjazdami (dosc czesto wyjezdzam na 2-3 tygodnie). Podczas moich wyjazdow slubny urzadza sobie rajdy po salonach masazu erotycznego, spedza cale wieczory na seksczatach... generalnie nie proznuje... Wiem o tym (on nie wie, ze ja wiem) i... nikne sobie powolutku... Szukam winy w sobie (coz, facet ma posprzatane w domu, obiad na stole, seks czesto i moim zdaniem niezly...), boje sie odejsc (przeraza mnie kwestia podzialu 'majatku', boje sie tez jego ataku furii (jest bardzo nerwowy, zwlaszcza po alkoholu, raz kilka lat temu mnie uderzyl)... no i marnuje sobie zycie, kazdego dnia budzac sie z nadzieja, ze stanie sie cos, co wyrwie mnie z tego letargu. A daleko juz doszlam z ta moja nadzieja... z zyczeniem mu smierci w wypadku (czesto jezdzi po pijaku) wlacznie. Chyba wpasowalam sie w profil psychologiczny przecietnej uzytkowniczki kafe... Smiac sie, czy plakac? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rodzynki w ciescie
"niektóre kobiety są dziwne i lubią tkwić w patologiach" To juz wiemy. Jakies lekarstwo? Wino dziala jako chwilowy anestetyk, ale to daleko nie prowadzi, najwyzej do alkoholizmu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rodzynki w ciescie
"Może Cie czyms zarazić" Tego boje sie chyba najbardziej... jednak doszlam juz chyba do takiego stadium, ze nie dbam o wlasne zdrowie (ba, zycie!). I to w imie czego! Ja go przeciez juz nawet nie kocham... "Najlepiej to być singlem przez całe życie. Nikt cię wtedy nie wk**wia i nie zdradza." Zdecydowanie tak. Dlugo twierdzilam, ze nie dam sie zadnemu usidlic, zreszta slub wzielam troche z przekory (niech zyje dobra motywacja!)... Teraz z kolei twierdze, ze nigdy juz sie z nikim nie zwiaze na stale, bo pranie cudzych skarpet, gotowanie (nienawidze gotowac, a dziwnym trafem stalam sie calkiem niezla kucharka) i bol zdrady to nie jest to, co tygrysy lubia najbardziej. Mam wiele planow na to, co bedzie 'potem', tylko jakos tego najwazniejszego kroku nie umiem zrobic :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lekarstwo; Rozwiedz się z bydlakiem póki nie macie dzieci, zbierz dowody,że Cie zdradza, zabierz tyle wspólnego majątku ile możesz,wyjedz na fajne wakacje(najlepiej do Egiptu,Tunezji)to podbuduje Twoje ego, a jak wrócisz to znajdziesz kogoś na kogo zasługujesz..... To mówie Ci ja;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jaaaa
Mam podobnie, z tym, że jak go raz przyłapałam na stronach erotycznych, to z tym już koniec. Z tym, że mamy 2 dzieci, duży kredyt, okazywania uczuć brak lub są nader rzadko i bardzo duży kredyt, no i dom z tego kredytu. I co chwila daję kolejną szansę, i sobie, i jemu. Uważam, że podstawą związku jest rozmowa, jakakolwiek, niewymuszona, i to ma szansę przetrwać. U nas rozmowy są dość rzadko, ale staram się je wymuszać. Raz bywa fajnie (nie powiem, że "super"), innym razem wpada w szał, furie, bo np. zapytałam, kiedy skończy malować pokój na górze. I to już nazywa "poganianiem" z mojej strony. Mój mąż nie kłamie, on tylko rozpowiada wszelkim ludziom, o nas, a głównie o kasie, którą zarabia. I wiem, że język ma niepohamowany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jaaaa
a i tak robię!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja ja mam najgorzej z Was..:( Piątek 21:00 a ja jeszcze w biurze-głodno zimno-ciężko, dobrze, że znalazłam mała wódeczke, która uczciła koniec pracy...3majcie się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rodzynki w ciescie
Wiesz co, mnie strony erotyczne jako takie nie przeszkadzaja - niechze sobie chlop oglada, co mu pasuje. Mnie przeszkadza, ze sie tak kawonalawicznie wyraze, bzykanie kurew! Do ogladania absolutnie nic nie mam, sama czasem ogladam, natomiast rejestrowanie sie na wszelkich stronach typu 'dziwki dostepne natychmiast' i aktywne poszukiwanie burdeli jest poza moimi limitami tolerancji. My nie mamy dzieci, nie mamy kredytu, mamy za to inne cenne (moze dla kogos postronnego - bezwartosciowe) 'dobra', ktore sama nie wiem, jak podzielic - z pewnoscia w ramach szantazu pierwszym, co zrobi, bedzie walka o owe 'dobra'. On bardzo boi sie, ze odejde - kto chcialby stracic darmowa sprzataczke, kucharke, kochanke, sekretarke, menedzera... i pewnie jeszcze kilka innych rol by sie znalazlo... Ja nie moge powiedziec, ze na co dzien jest zle, bo nie jest. Prowadzimy ozywione zycie towarzyskie, do ktorego jestem przywiazana, a ktore skonczy sie wraz z naszym rozstaniem. Ja nie jestem w zaden sposob zalezna od mojego meza. Mam wolny zawod, poza wspolna firma zarabiam niezle pieniadze, mam dom, do ktorego moge wrocic i jakies pieniadze na koncie. Nie finanse sa problemem, a moja durna, porabana psychika :/ "I co chwila daję kolejną szansę, i sobie, i jemu. Uważam, że podstawą związku jest rozmowa, jakakolwiek, niewymuszona, i to ma szansę przetrwać. U nas rozmowy są dość rzadko, ale staram się je wymuszać." Ja bym chetnie rozmawiala, ale nie mam z kim. Przylapany na klamstwie zawsze sie wypiera, on jest z tych, co to zlapani podczas kradziezy za reke mowia, ze to nie ich reka ;) Zarzucilam wiec pomysl 'terapeutycznych' rozmow juz jakis czas temu, bo po prostu nic nie wnosza, a ja sie bardzo irytuje wiedzac, ze ktos klamie w zywe oczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biurko z lewej
o ja p ja pierdzilem...mam Ci miss!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!ale to bedzie słodka tajemnica,taże enter i zapraszam na drina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rodzynki w ciescie
"Piątek 21:00 a ja jeszcze w biurze-głodno zimno-ciężko, dobrze, że znalazłam mała wódeczke, która uczciła koniec pracy...3majcie się" Eee tam, chyba z przekory to piszesz. Ja sie w zadnym biurze nie moglam odnalezc, zaluje, bo sadze, ze mam potencjal do wykorzystania, tyle ze trudno mi z niego korzystac w godzinach, w ktorych normalni ludzie pracuja (czyli od wczesnego ranka do popoludnia, ale to inna historia). Ja z kolei oprozniam kolejna butelke wina w tej piekny, jesienny wieczor :-]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja kupiłam winko po drodze...wracam..on juz spi....też mam dość wszystkiego...i juz lekko...wcięta....;) Nie przejmuj się..kiedyś będzie dobrze;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rodzyni w ciescie
To w takim razie 'na zdrowie', MIss M.! Wiara, ze kiedys bedzie dobrze, trzyma mnie chyba przy zyciu mniej wiecej w pionie. Tyle, ze jesli sama sobie 'dobrze' nie zrobie, to moje 'dobrze' nie nadejdzie :/ Troglodyta zajada sie kurczakiem w sosie koperkowo-czosnkowym z pieczonymi ziemniakami i mruczy, ze dobre, a ja przeklinam siebie, ze kolejny raz czekalam na niego z kolacja... No, to ide sobie napelnic kieliszek :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jaaaa
wiesz, ja też robię śniadania do pracy, obiadki (podobnie jak Ty, byłam totalnym beztalenciem kulinarnym, teraz sama się dziwię, że naprawdę dobrze gotuję), kolacje to zazwyczaj książę sam sobie robi, jak już śpimy. I prawdę powiedziawszy, gdyby nie moje kochane winko, to pwenie w ogóle nie mielibyśmy tematów do rozmowy. Furiat, szuja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jaaaa
i coś jeszcze Ci powiem. Mój mąż w towarzystwie bryluje, jest gwiazdą, wszyscy go słuchają, bo najwięcej gada, sypie dowcipami, jak z rękawa, a przy mnie skwaszona mina, Z M Ę C Z E N I E

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rodzynki w ciescie
A jaaaa - Moj tez jest dusza towarzystwa, a jak promienieje, gdy mamy gosci i moze caly dzien do nich biglowac (zwlaszcza, jesli nie sa to starzy znajomi, ktorzy go juz zbyt dobrze znaja, zeby leciec na jego gadki) - a takie mamy hobby, ze czesto odwiedzaja nas rozni ludzie. Nasze tematy do rozmow ograniczaja sie do hobby (to akurat szeroki temat) i interesow - to tez szeroki temat, ale raczej nazwalabym go polem minowym ;) Wino przyjacielem kobiety... a pomyslec, ze w czasach 'przed slubnym' nie pijalam wina w ogole...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rodzynki w ciescie
Retro... jak tam sobie mysle, ze facet to skarb, tyle ze mowa o ODPOWIEDNIM facecie. Ja niestety mam taka skaze, ze lubie wiklac sie w toksyczne zwiazki - to nie pierwszy moj taki, choc jedyny, ktory zaszedl tak daleko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
odpowiedni i porządny facet jest jak yeti podobno istnieje, ale nikt nie widział

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rodzynki w ciescie
Mnie sie wydaje, ze znam kilku takich 'odpowiednich', jednym z nich jest moj brat, reszta to przyjaciele, ktorych rzadko - ale jednak - widuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×