Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Wqrwiona psorka

Przegoniliśmy Amerykanów w ogólnym debiliźmie

Polecane posty

Gość Wqrwiona psorka

Śmiejemy się z nieuctwa Amerykanów, ale u nas JUŻ to samo!!! Zresztą to nie tylko wina polityków, ale też moich kolerzanek po fachu nauczycielek, który nie tylko nie potrafią przekazywać wiedzy to jeszcze czasem także jej nie posiadają i pozwalają by gimnazjaliści poklepywali je po tyłkach…Uczyłam ostatnio laseczkę, która dostawała praktycznie same pały z wosu. Na koniec roku był jednak rikaz od dyrekcji, że laska musi zdać, więc wzięłam ją do odpowiedzi i zapytałam, kto jest teraz prezydentem Polski. Ona nie wiedziała! Dopiero jak ktoś w klasie zaczął kwakać to się zastanowiła i wypaliła, że Donald Kaczyński! I jest 3+ na koniec roku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak tak kolerzanko droga
:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przyszła maturzystka
Mam sporo do powiedzenia na temat gimnazjum, i wszystko wskazuje na to że mam racje bo teraz jestem w klasie maturalnej i patrze na to jakby z góry. Gimnazjum wyglądało tak, że najpierw po podstawówce egzamin który nic nie znaczy, a później wszystkich przetasowywują i robią z tego klasy, totalny debilizm. Poprostu trafia się do nieznajomych, przez to jest więcej rzeźni, takich że się biją, wyniszczają wzajemnie, fala normalnie. Jednak najgorsze jest to że zawsze umieszczają klasy tak żeby w klasie było tyle samo debili co inteligentnych co daje tyle bomb zegarowych ile jest klas. Do tego nauczyciele co traktują uczniów jak gówniarzy i nie chcący z nimi gadać. Dyrektorzy i dyrektorki co jak jest problem to nie zależy im na pomocy tylko na zatuszowaniu sprawy. Bo to wielka dla nich ujma że komuś z ICH szkoły spuszczono głowe w kiblu, wydłubano oko cyrklem albo wyrwano kolczyki razem z uszami. Jedyne co dobre to ten egzamin, całkiem dobrze dzieli grupy, tak że ćwierćmózgi idą gdzie indziej, inteligentni gdzie indziej. I tam gdzie idą inteligetniejsi jest jakiś dziwny ład i porządek, żadnych problemów, co najwyżej jak ktoś ma jakieś w rodzinie. Co innego jest u tych ćwierćmózgów. Gimnazjum powinno być właśnie wstępnym podzieleniem uczniów według potencjału. Mnie osobiście gimnazjum nauczyło jednego, trzeba być agresorem, bo agresora nikt nie ruszy... Zresztą tacy nauczyciele co oni mogą? Podskoczy to mu nogi połamią, postawi pałe to mu dom spalą, i dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Świente słowa kuleżanko
Obecnie pracuje w tym samym liceum, w którym kiedyś robiłam maturę. Starzy nauczyciele, co to jeszcze mnie uczyli wszyscy rzucili tę robotę albo zeszli na zawały :( Za to naprzyjmowano do roboty ciekawych ludzi w moim wieku albo i młodszych nauczycieli. Jest wśród nich moja ziomalka-polonistka, która non stop gada do siebie i wchodzi do pokoju nauczycielskiego z okrzykiem "SILENCE! I'LL KILL YOU!", jest wielka łacinniczka, której mimika, gesty po prostu powalają ("Ty nimfomanko! znowu marzysz o obciąganiu swoim uczniom! żujesz gumę w pokoju nauczycielskim! to wstyd i hańba" -"nie" -"Ceterum censeo nomphomankam delendam esse!!!" -"nie!" "PORUSZASZ ŻUCHWĄ WREDNA PIPO! PROSZĘ NIE PORUSZAĆ ŻUCHWĄ I NIE FANTAZJOWAĆ O SEXIE Z UCZNIAMI W MOJEJ OBECNOŚCI JESTEŚ GORSZĄ KURWĄ NIŻ BRUK Z MODY NA SUKCES BO ONA CHOCIARZ URIODZIŁA TYM SWOIM ZIEĆIOM KOLEJNE DZIECI A TY SIE SKROBIESZ CO MIESIAC!!!") PS: Aha! mamy jeszcze zboczonego dyrektora-historyka (który uparcie mi wmawia, że głębokość jest istotniejsza od długości) itp... xD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
za Giertycha szkolnictwo miało ponoć swoje najlepsze czasy od wojny więc widać On nie był takim złym ministrem na jakiego wyglądał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przywrócić chłostę w szkołach
Nauczyciele czują się bezradni wobec fali przemocy w szkołach. Co drugi belfer chciałby czasem któremuś ze swoich podopiecznych przyłożyć. Na razie "tylko w samoobronie". Bo inne metody nie działają. Wyniki badań przeprowadzonych przez Uniwersytet Łódzki są porażające. 90% nauczycieli podstawówek i gimnazjów uważa, że ich szkoły mają duże trudności z utrzymaniem dyscypliny, a im samym fizycznie zagrażają właśni uczniowie. Podobny odsetek twierdzi: uczniowie zachowują się coraz gorzej, przychodzą naćpani i pijani, klną, demolują szkołę, biją nauczycieli i woźnych, kradną co się da, malują sprajem ściany itd., nie ma na nich rady, przywrócenie kar cielesnych to nie żaden faszyzm czy kaczyzm, ale życiowa konieczność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dużą rolę w ogłupianiu dzieci
odgrywa sama szkoła i trzęsąca nią mafia podręcznikowa. Jak działa taka mafia? Poszłam kiedyś z młodszym synem do komisu, żeby sprzedać jego podręczniki z pierwszej klasy gimnazjum. – Nie wezmę żadnej książki. Zmienił się program nauczania i w tym roku pierwsza gimnazjalna będzie mieć inne – usłyszeliśmy. Cóż było robić. Zostawiliśmy książki w pudle, gdzie już walały się inne niechciane i poszliśmy szukać tego, co nam trzeba, do komisu. Za cztery używane podręczniki daliśmy ponad 80 złotych, a przed nami zakup kolejnych, w tym ćwiczeń, które muszą być nowe. Może najpierw iść do banku po kredyt? Co roku z powodu podręczników trafia mnie szlag. Nie dlatego nawet, że kosztują majątek, chociaż to ostatecznie jest sednem sprawy i bardzo boli. Bardziej wkurza to, że czuję się oszukiwana i okradana, a politykę ministerstwa edukacji dotyczącą podręczników uważam za rozbój w biały dzień i w majestacie prawa. Przyczyn jest kilka. Rok temu ciała dali nauczyciele w szkole syna. Kiedy już kupiliśmy wskazane przed wakacjami podręczniki, kilku zmieniło zdanie i zażyczyło sobie innych. Coś oddaliśmy do komisu (ze stratą oczywiście), czegoś długo w ogóle w księgarniach nie było, jakaś książka okazała się niesprzedawalna. W plecy bodajże około 60 zł. Na pierwszej wywiadówce była taka zadyma, że szkoła na podstawie rachunków oddała pieniądze tym, którzy jeszcze kwitki mieli. W tym roku sprawa gorsza, bo chodzi o reformę. Którą z kolei, już nie zliczę. Co oznacza dwa roczniki poszkodowane podręcznikowo – ten ostatni nieobjęty reformą i ten pierwszy, którego ona dotyczy. Na przykład gimnazjaliści z drugiej klasy, jak mój syn, niczego do komisów czy kolegom nie sprzedadzą, a ci idący do pierwszej gimnazjalnej muszą kupić wszystkie nowe książki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dokładnie tak jest
ksiazki do pierwszej klasy gimnazjum; pani dyrektor szkoly podala,ze wszystkie ksiazki musza byc z wydania z 2009r.przy czym wydawnictwa te same ksiazki prodokowaly juz w 2007 i w 2008r ,ale dzieci musaly kupic z wroku 2009. Moje pytanie- jest 6 pozycji tjak – chemia,matematyka,geografia,technika ,religia polski, -sa to pozycje ,które byly wydsawane w latach wczesniejszych i zawartoscia wiedzy absolutnie sie nie roznia od tych z tego roku ,wiec dlaczego musialam kupic nowe???????? Ten artykol powinien nosic tytol okradanie polskich dzieci przez ich DOROSLY RZAD -BO TO ON DAJE MOZLIWOSCI MAFII KSIEGARSKIEJ-wsztystkie osoby zainteresowane tm watkie prosze okpntakt na meil;dzieckomaksio.onet .poczta,pl WSZYSCY WIEMY -ABY PANIE DYREKTORKI FANIE SPEDZILY WAKACJE ZA LAPÓWY

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chodziło o ten tekst: " Dużą rolę w ogłupianiu dzieci odgrywa sama szkoła i trzęsąca nią mafia podręcznikowa. Jak działa taka mafia? Poszłam kiedyś z młodszym synem do komisu, żeby sprzedać jego podręczniki z pierwszej klasy gimnazjum. – Nie wezmę żadnej książki. Zmienił się program nauczania i w tym roku pierwsza gimnazjalna będzie mieć inne – usłyszeliśmy. Cóż było robić. Zostawiliśmy książki w pudle, gdzie już walały się inne niechciane i poszliśmy szukać tego, co nam trzeba, do komisu. Za cztery używane podręczniki daliśmy ponad 80 złotych, a przed nami zakup kolejnych, w tym ćwiczeń, które muszą być nowe. Może najpierw iść do banku po kredyt? Co roku z powodu podręczników trafia mnie szlag. Nie dlatego nawet, że kosztują majątek, chociaż to ostatecznie jest sednem sprawy i bardzo boli. Bardziej wkurza to, że czuję się oszukiwana i okradana, a politykę ministerstwa edukacji dotyczącą podręczników uważam za rozbój w biały dzień i w majestacie prawa. Przyczyn jest kilka. Rok temu ciała dali nauczyciele w szkole syna. Kiedy już kupiliśmy wskazane przed wakacjami podręczniki, kilku zmieniło zdanie i zażyczyło sobie innych. Coś oddaliśmy do komisu (ze stratą oczywiście), czegoś długo w ogóle w księgarniach nie było, jakaś książka okazała się niesprzedawalna. W plecy bodajże około 60 zł. Na pierwszej wywiadówce była taka zadyma, że szkoła na podstawie rachunków oddała pieniądze tym, którzy jeszcze kwitki mieli. W tym roku sprawa gorsza, bo chodzi o reformę. Którą z kolei, już nie zliczę. Co oznacza dwa roczniki poszkodowane podręcznikowo – ten ostatni nieobjęty reformą i ten pierwszy, którego ona dotyczy. Na przykład gimnazjaliści z drugiej klasy, jak mój syn, niczego do komisów czy kolegom nie sprzedadzą, a ci idący do pierwszej gimnazjalnej muszą kupić wszystkie nowe książki. " :O.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mój rocznik był drugim
zaraz po tym „eksperymentalnym” wdrażania tej reformy. Powiem szczerze, że w tamtym momencie miałem mieszane uczucia. Ale ja nigdy tak bardzo nie byłem tym oburzony( jak sądzę wpływ na to miał też fakt, że miałem w przeciwieństwie do moich rówieśników możliwość codziennych rozmów z jednym z ówczesnych posłów AWS…). Zresztą dodatkowa sprawa to moja szkoła podstawowa. Niemal na każdej przerwie, a już na pewno każdego dnia dochodziło do bijatyk. Wymuszenia to już był absolutny standard. Przymykanie oczu przez nauczycieli pozostawało tajemnicą poliszynela. Taka scenka. Dyżur na boisku miała młoda nauczycielka, która dopiero trafiła do szkoły( chyba zaraz po studiach). W przerwie oczywiście jakaś bójka, którą otaczała szczelnym kordonem grupa około stu „kibiców”. Dyżur sprawowało jak zwykle trzech, czy czterech nauczycieli( zimą, czy latem wszyscy musieli w czasie przerw przebywać na boisku, bo szkolne korytarze była zbyt małe, aby pomieścić uczniów), w tym i nasza bohaterka, która zdecydowała się interweniować ku zaskoczeniu wszystkich. Zaprowadziła więc uczniów do dyrektora, a przynajmniej próbowała. Od sekretarki usłyszała, że „pan dyrektor nie ma czasu na takie głupoty”( jeden z uczestników walki miał całą twarz we krwi). Akurat przechodziła wychowawczyni „zwycięzcy” pojedynku. Jej reakcja była krótka. „Przegrany” do pielęgniarki, „wygrany” niech wraca do domu. Dwa dni później nadgorliwa nauczycielka została „przypadkowo” trafiona kamieniem w głowę w czasie swojego kolejnego dyżuru. Tylko, że oczywiście problem wraz z reformą edukacji nie zniknął. Dlaczego? Bo wbrew jej pierwotnej idei gimnazja funkcjonują w tym samym budynku, co podstawówki. To zaś jedynie pogarsza sytuację. Ale problem nie tkwi w teoretycznych założeniach, a w tych praktycznych. To jednak nie wszystko. Źle jest też z samym programem nauczania zwłaszcza jeżeli chodzi o historię, która może posłużyć za dobry przykład. Bo oto trzy razy zaczyna się od historii Starożytnego Egiptu, aby ani razu dokładnie nie omówić I, a tym bardziej II Wojny Światowej. Zwalanie winy na nauczycieli jest oczywiście wygodne, ale niesprawiedliwe. Osobiście miałem przynajmniej dobrych, a dwóch nawet rewelacyjnych nauczycieli historii. Osobiście interesuje mnie starożytność, ale może i jej krótka charakteryzacja byłaby wskazana w podstawówce, oraz gimnazjum, na pewno jednak już nie w liceum. W tym ostatnim moim skromnym zdaniem powinno się przerabiać już tylko historię Polski, także po to, aby kształtować w młodzieży patriotyzm.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amerykańska policja zatrzymała
kobietę, która wywołała zamieszanie w sklepie odzieżowym deklarując, że zapłaci za zakupy wszystkich klientów - donosi w czwartek agencja Associated Press. Zdarzenie miało miejsce we wtorek w Columbus, stolicy stanu Ohio. Jak wynika z relacji lokalnego funkcjonariusza policji Michaela Deakinsa, w sklepie z okryciami wierzchnimi sieci "Burlington Coats Factory" elegancka kobieta oświadczyła, że wygrała dużą sumę na loterii i jest gotowa zapłacić do 500 dol. za zakupy każdej obecnej tam osoby. Rozentuzjazmowani klienci nie tylko rzucili się do zakupów, ale też telefonowali do bliskich, aby przyjechali skorzystać z niezwykłej okazji. Zanim kasjerski zorientowały się, że "sponsorka" tego zakupowego szaleństwa nie ma przy sobie ani centa, w kolejkach ustawiło się już 500 osób, a przed sklepem czekało kolejnych 1000. Korzystając z wrzawy, jaka powstała, gdy klienci zreflektowali się, że padli ofiarą żartu, wielu z nich wyszło z zakupami bez płacenia.W identyczny sposób postępują polscy politycy i jakoś z tego tytułu nie ponoszą odpowiedzialności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drugi rok politologii
siedzimy w sali, Wyższa Szkoła TVP. Ja jestem o rok starsza w wyniku dziekanki niż reszta grupy- w większości pogrobowców po Wyższej Szkole W-wskiej, czy jakoś tak. No więc siedzimy, panna o posturze Waligóry, twarzy troglodyty i ogólnej aparycji kompletnego abnegata czyta referat o Słowacji. Co drugie słowo się zacina. Nie potrafi ich przeczytać. Nie zna pojęcia : "deputowany", "kontrasygnata", plącze się przy tworzeniu przymiotników od "konstytucji", a szczytem wszstkiego jest "nienawistna władza sądownicza", zamiast "niezawisłej". Prelekcja trwa ze 30 min., takich kwiatków jest przy tej okazji od groma, a ja siedzę w ławce i zastanawiam się: wybuchnąć śmiechem, wyjść z trzaskiem drzwiami, czy może walnąć tę dziewczynę w czoło i zaproponować, że przeczytam za nią, bo dość już tej błazenady. A Pan Od Ćwiczeń, zresztą wielkie mi co, chyba pracownik również UW, latający z komóreczką i laptopem po różnych konferencjach- nic. Zero reakcji. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, co to takiego. I po cholerę takim prymitywom studia? Niech no pracują na kasie w Lider Prajzie, albo też przyklejają damulkom różowe tipsy! To mają być w przyszłości politolodzy, dziennikarze, inteligenci, elita tego kraju? Nie wymagam przecież od nich znajomości terminologii Bóg wie jak niedostępnej, ale absolutnie ELEMENTARNYCH pojęć, koniecznych nie tylko politologom, ale ludziom na poziomie w OGÓLE!!! Matko, czy wszędzie tak jest, czy to tylko ja tak wdepnęłam? Czy wszędzie młodzi ludzie (studenci) mają serdecznie w d**** co studiują? Czy nie mają za grosz wstydu, że nie znają najprostszych rzeczy i wychodzą na DEBILI? CZy nikogo nic nie obchodzi? Czy nikt nic nie czyta, bo to przecież w dużej mierze dzięki regularnej lekturze kształtuje się nasz słownik? Strach pomyśleć, kto jest przyszłością POlski, mającą zastąpić skompromitowane i stare elity, nie tylko rządzące...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żacy już dawno przestali
być uważani w naszym kraju za intelektualną elitę. Całkiem słusznie. O postępującej degeneracji intelektualnej wśród młodzieży w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" opowiadał prof. Mikołaj Rudolf z Wydziału Chemii Uniwersytetu Wrocławskiego: Podczas wykładu mówię wolniej, bo wiem, że większość studentów ma problemy z przyswojeniem podstawowych informacji. Standardem są też dziś błędy ortograficzne w pracach zaliczeniowych, a poprawne i zrozumiałe zdania stały się rzadkością. Coraz częściej stosowany jest zapis fonetyczny, świadczący o tym, że studenci w ogóle nie czytają. No, może zerkną czasem do Wikipedii i spytają o coś Google'a. Niektórzy w ogóle zatracili (albo nie zdobyli nigdy) umiejętność czytania. Dukają tylko bez zrozumienia. Jeszcze dalej posunął się w krytyce młodzieży Jan Hartman, profesor filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego, któredgo zdaniem kilkanaście procent studentów w Polsce to najzwyklejsi analfabeci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdhflksdhkf
Amerykanie może i bywają niedouczeni, ale jeżeli już ktoś jest wykształcony, to takie wykształcenie zapewnia mu pracę, którą on z kolei umie dobrze wykonywać. U nas jest odwrotnie, produkuje się socjologów i archeologów śródziemnomorskich, frustratów i narzekaczy. Amerykanie to tacy sami ludzie jak my, z tą małą różnicą, że są bardziej otwarci i przyjaźnie nastawieni do ludzi. Zresztą jak ktoś jest nieukiem, to narodowość czy obywatelstwo nie ma tu nic do rzeczy. A nasi super nauczyciele-omnibusi? Zrobi taki taki magister od siedmiu boleści, który uczył kiedyś ZPT "szybki kurs zbierania wiśni" i np. po rocznej podyplomówce uczy już dzieci polskiego. A to, że wysłowić się porządnie nie potrafi, nie mówiąc już o jakimś szerszym pojęciu o literaturze, kulturze i sztuce. A tzw. awans zawodowy? Kpina, żeby zostać nauczycielem mianowanym, przez kilka lat gromadzi grubą teczkę papierów, zaświadczeń z różnych niby konkursów i Bóg wie czego, żeby się wykazać przed komisją, a potem, po mianowaniu dostaje 200 zł więcej i kładzie lachę na robotę, już się nie musi wykazać. Taki katecheta u żony w szkole - uczy dzieci pacierza i innych bzdur, ma dwa etaty i wyciąga lekko ok. 4 tys. na miesiąc. A chłop obibok i olewus, z trudem skończył jakieś tam studia, a przy tym cyniczny drań, krętacz i kombinator - ale jest wielki pan nauczyciel mianowany magister - nasze dzieci obcując z takimi wybitnymi osobistościami mają niepowtarzalną okazję na szeroko pojęty rozwój osobowości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×