Uwaga mieszkańcy okolic Wrocławia!! i nie tylko

pisze ten post mając nadzieje , że uratuje on chociaż jedno bezsensownie zmarnowane życie czyjegoś psiaka lub kotka, choć wolałabym aby nie było takiej potrzeby.... W okolicy Wrocławia grasuje truciciel psów.... podaje on psom kawałki mięsa naszpikowane rtęcią.... objawy podobne są jak przy parwo: -silne wymioty (najpierw pokarmem, potem śliną, na koniec krwią) -ślinotok -krwawa biegunka (ale nie cuchnąca) -brak gorączki -osowiałość i taki "pusty, wymęczony wzrok" -krzepliwość krwi w normie wszystko to trwało ok 24h. wymioty rozpoczęły sie koło 20, wizyta u weta koło 2 w nocy, Nunia została na kroplówce do 18, wypis do domu, a koło 1 w nocy dostała krwotoku z odbytu (jelita) i wykrwawiła się w drodze do weta... krwotok był tak silny, że trwało to może z 10 min.... odeszła mi na rękach.... uczulam na dziwne zachowanie zwierzaków, i sprwdzanie posesji i balkonów w kierunku podrzuconego jedzenia. niestety mojej Xarci nie dało się uratować, gdyż leczona była w kierunku koronawirusów, (nikomu otrucie na myśl nie przyszło). Rtęć wyszła przy badaniach sekcyjnych, oraz zbadano jedzenie podrzucone innemu psu (całe szczęście nie zjadł tego świństwa). Ofiarami padają wyłącznie duże psy (pilnujące???), ale ile biednych kotów skusiło się na teki posiłek nie wiadomo.... Pilnujcie Kochani swoich pociech, bo okazuje się, że nie są bezpieczne nawet na swoim podwórku.... Pozdrawiam Dominika, z niestety samym kocim stadkiem już.....