Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość tonący wodnik

JAK ODEJŚĆ Z TOKSYCZNEGO ZWIAZKU?

Polecane posty

Gość tonący wodnik

Czy ktoś to już zrobił?? Kto wie jak tego dokonać?? Już nie mam siły, ten koleś pozbawił mnie energii...Bardzo chcę odejśc, ale ...nie mogę, nie wiem jak, co myśleć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nauka nie idze w las
Nie wiem jak. Trudniej jak mieszkacie razem. ale jak osobno...wystarczy odejsc:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pal mosty za sobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tonący wodnik
Słyszłam, że jak się pali za sobą mosty to smród zabiera się ze sobą napiszę więcej o moim problemie...jesli ktoś ciekaw.. jestem zahukaną, pozbawioną godności dziewczyną, której poczucie wartości gdzieś tam lezy i kwiczy..Wszystko przez kolesia, który wyssał ze mnie całą energię i wiarę w inteligentne, partnerskie związki.. Ja to się w ogóle stało to nie mam pojęcia...Byłam bardzo dobrze się uczącą i utalentowaną osobą. Ambitna, radosna, uśmiechnięta, z pozytywnym nastawieniem...Ja go spotkałam to myślałam, że jesteśmy dla siebie stworzeni..on zresztą też. Zakochani po uszy. Jak to się stało, że uczucie przerodziło się w coś tak wstrętnego?? Ledwno się powstrzymuję by nie napisać, ze to moja wina!!! Mam wrażenie, że on ma schizofrenię, problemy emocjonalne z którymi sobie nie radzi i wszystko wyładowuje na mnie... Myślę, że on dokłanie wie, kiedy robi coś źle, ale nie potrafi przyznać się do błędu i panicznie boi się nie mieć racji. Zazwyczaj w takich sytuacjach na poczekaniu wymyśla jakieś bzdurne argumetny obarczające mnie winą (za to na przykład, że próbowałam go wspierać w rzucaniu palenia i się na mnie wydarł, że on dobrze wie, że ja tylko szukam momentu, żeby się wyśmiać z jego porażki(?????)). W takich momentach na chwilę odbiera mi mowę, bo jak tu niby odeprzeć argumenty nie na temat, co daje mu czas na wymyślenie nowych. Po chwili jak się już ocknę i zorientuję do czego dąży i zauważę, że chyba się pomylił w ocenie, wydziera się na mnie, wyzywa i potrafi mnie tak poniżyc, zgnębić, pozbawić godności i jakiejkolwiek oceny sytuacji, że zaczynam go przepraszać!! Nie wiem właściwie za co ale w głowie kołacze mi tylko jedna myśl : "to jedyna droga by zakończyć tą sytuację!!!" . Czasami tez myślę, że może ja naprawdę go źle zrozumiałam, a że go kocham to sama przed sobą go tłumaczę...a tłumaczyć jest z czego...wyzwiska, wykręcanie rąk, poniżanie, sugerowanie, że moje zdanie się nie liczy, że jestem za mało inteligentna żeby go zrozumieć, że powinnam myśleć tak jak on..Kiedy ja próbuję z nim porozmawiać on mi mówi, że NIE CHCE MU SIĘ PRÓBOWAĆ MNIE ZROZUMIEC...ze go nudzę, że mam się zakmnąć... W rezultacie jakimś cudem czy właściwie kataklizmem dochodzi do sytuacji, kiedy ja ponownie wyciągam rękę do zgodny i słyszę "ZNOWU SIĘ DO MNIE CZOŁGASZ?"...no i nazywa mnie przy tym psem. A kto by pomyślał...? na początku tak pięknie, idelanie, chyba z nieba mi spadł......A potem taki koszmar z którego nie mogłę się uwolnić, ale bardzo chcę. Proszę o wparcie...Próbuję odciąć go z mojego życia, nie daję mu żadnego znaku już od 5 dni co dla mnie jest nieldada sukcesem..:(:( nie wiem jak wytrzymam następne.Wiem, że królewicz się nie odezwie, bo przecież ta ja muszę się przyczołgać..i najbardziej się boję, że to zrobię... Wiem, że będzie ciężko i będzie bolało, ale bardzo chcę żyć inaczej.. Czy któraś z Was tez tak ma...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ftt
Dziewczyno..jakbym czytała o sobie...ale u nas jest dziecko...a ja nie mam pracy...a nie zostawię dziecka...praca byłaby dla mnie wybawieniem...zabrałabym dziecko i tyle by mnie widział...ale musiałabym zarabiać sporo, by wynająć mieszkanie i utrzymać siebie i synka...ze średnim wykształceniem dużo nie zarobię...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tonący wodnik
O matko...to ja chyba mam to szczęsie, że mogę po prostu odejśc i już nie martwiąc się o to co zostawiam..:(:( jest tak kiepsko jak u mnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
byłam w takim zwiazku. próbowałam uwolnic się przez ok 3 lata-tyle trwała gehhenna. kolejne lata dochodziłam do siebie, musiałam nauczyc sie swiata na nowo, wyjsc do ludzi, bo zostałam całkowicie odcieta od rodziny, znajomych, przyjaciół..byli zawsze powodem do kłotni i zazdrosci... jednym słowem -wiem co czujesz! jak wytrwac? po prostu przestań byc Psem !!!!!! jak chcesz pisz na maila.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×