Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

andzia1412

poród w Gdyni?- służę radą

Polecane posty

witaj:) mnie to czeka w grudniu, jesli dociagne:) chce wiedziec wszystko co wiesz o warunkach, co daja, co trzeba miec...:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
andzia mam do Ciebie prośbę żebyś tu: http://tnij.org/jakiszpital też napisał swoją opinię o szpitalu w Gdyni- myślę że w tej bazie szpitali przyszłym mamusiom będzie łatwiej znaleźć konkretny szpital. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to jesli jest zainteresowanie to ja tez sie wypowiem. rodziłam w redlowie we wrzesniu i osobiscie nie jestem zadowolona. sam porod ok, polozna mila uprzejma służyła rada i pomoca ale jak juz zaczely sie lekkie komlikacje rozkladala rece , lekarz oczywiscie sie nie kwapil zeby do mnie zajrzec dopiero jak juz sie darłam w nieboglosy przyszedl do mnie i raz dwa urodzilam . natomiast oddzial poporodowy to jak dla mnie porażka. 1 toaleta na caly oddzial wiec czeka sie z krwawiacym tylkiem az ktos sie wykapie ;/, poloze niemile i opryskliwe, lekarze nie badaja kobiet przez co np ja dopiero po 6 tyg od porodu na wizycie kontroilnej dowiedzial sie ze jestem zle zszyta ale teraz juz sie zroslo i nie da sie nic zrobic, panie sprzatajace maja w dupie to ze dzieci spia albo ze pol nocy usilowalam uspac dziecko wchodza w srodku nocy zmieniaja smieci trzaskaja tymi smietnikami trzaskaja drzwiami ehh jak dla mnie bardzo nie polecam tego szpitala ale to oczywiscie subiektywne odczucie i pewnie co kobieta to inna opinia. jedyna pozytywna rzecz to polozna laktacyjna pani iwonka - aniol kobita, bardzo cierpliwa i zyczliwie pomaga matka przystawiac dzieci ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieki nieromantyczna:) to co napisalas jakos nie napawa optymizmem ale z drugiej strony nie jest tak, ze od razu polece do innego szptala. jakkolwiek by nie bylo da sie to napewno przezyc. sam fakt, ze bede musiala spedzic pare dni w szptalu sprawia, ze boje sie okropnie. za redlowem przemawia fakt, ze mieszkam blisko. swiadomosc, ze moi bliscy, dom... sa nie daleko podniesie mnie na duchu. z tego co przeczytalam i u ciebie i u innych wynika, ze zalezy na jaka zmine sie trafi, a na to nie mamy wplywu wiec nie warto sie tym zamartwiac. kiepskie warunki? czy napewno np wejherowo czy puck sa takie wspaniale pod kazdym wzgledem? pojsc, urodzic, zapomniec...tak planuje:) mozesz cos napisac o tym, co powinnam wziac? czy na cokolwiek szpitalnego moge liczyc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
an-tomas- dokladnie myslalam tak jak ty ze ma blisko i w razie czego mozna spokojnie cos dowiezc, ogolnie tak jak piszesz wszystko da sie przezyc i oczywiscie nie bylo jakos bardzo tragicznie ale bez watpienie obsluga moglaby byc znacznie milsza i miec ludzkie podejscie do kobiet. ogolnie mam wrazenie ze szpitale sa nieprzystosowane do kobiet po porodach np lozka sa tak wysokie ze ciazko sie na nie wgramolic z raną bolącą ..mozna by wymienia bez liku a tak naprawde da sie przezyc, wychodzi sie ze szpitala i zapoina a pobycie tam takze glowa do gory napewno bedzie dobrze. pytasz co wziac: dla dziecka pieluchy jednorazowe i tetrowe, kremik na pupke i husteczki no i rzeczy do ubrania, a dla siebie koszule (polecam conajmiej 3) , szlafrok, wklady higieniczne bo w tych szpialnych legninach to sie chodzi jak pingwin, majtki jednorazowe, klapki pod prysznic i przybory do kapieli reczniki, polecam tantum rosa do przemywania rany, herbatke szwłwiową w razie nawały i laktator, stanik i wklady laktacyjne i duzo wody mineralnej i chyba wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sporo tych rzeczy:) jadac na dwutygodniowy urlop nie potrzebowalam tylu:) ten dzien juz blisko a jeszcze nie jestem gotowa...dziecko w domu...wooow...przerazajace:) nastawilam sie na cc (mam wskazania) ale jak bedzie okaze sie pewnie w praniu:/ napewno mam wieksze szanse na cc w redlowie niz w wejherowie. nadal nie wiem czy wykonuja wczesniej czy czekaja na skurcze... wiesz moze cos na ten temat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie mam pojecia co do cc, ale jesli mozesz to polecilabym jednak porod sn, wiadomo ze boli jak cholera ale szybko dochodzi sie do siebie, mozna isc sie wykapac, wstawac do dziecka no i normalnie funkcjonowac i baardzo szybko sie zapomina i bol mija, talze polecam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zaden sposob nie jest mily, czy to sn czy cc. z jednej strony wolalabym sn bo uwazam tak jak napisalas, poboli ale przestanie i sie zapomi, a cc to jednak operacja, ale wzrok mam kiepski, stad te wskazania. nie mam ochoty oslepnac, a co do tego gwarancji nikt mi nie da:/ wizyta 16, wytrzymac do tego czasu a moze po tym stane sie ciut madrzejsza co do tego co mnie czeka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Andzia ja rodziłam 2 razy w Redłowie. Pierwszy poród cc a drugi sn :) Ogólnie dobrze wspominam pobyty w szpitalu. Co prawda za pierwszym razem trafiłam na niezbyt miłą zmianę położnych na porodówce ale na położniczym już było ok. Za to drugi poród super !! Przesympatyczny lekarz, super położne i na położniczym wspaniałe siostry !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Magdulka 25...mozesz napisac cos wiecej o cc? jakie znieczulenie? bylo planowe? jak sie czulas? co sie dzialo tuz PO?? partner byl z toba? a dziecko...?:)kiedy wyszlas do domu? tyle na teraz:):) dzieki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ok :) Zgłosiłam się do szpitala 10 dni po terminie. Nie miałam żadnych objawów porodu ale chciałam skontrolować czy wszystko ok. Na izbie przyjęc miła położna mnie podłączył pod ktg, zbadała a wtedy zaczęły się delikatne skurcze i ktg to wykazało. Przez pół godz wypełniała wszystkie dokumenty. Musiałam się przebrać w koszulę, szlafrok.Lekarz zrobił usg. Położna zrobiła mi lewatywe. Wpłaciliśmy 250 zł za rodzinny poród. Potem windą pojechaliśmy do góry na porodówkę. Mieliśmy osobną salę. W sali od godz 11 leżałam cały czas podłączona pod ktg a skurcze osłabły. O 15 przyszedł lekarz, sprawdził rozwarcie, szyjke, wykres ktg i stwierdził, ze akcja całkiem zanikła więc przenoszą mnie na patologię ciąży bo napewno dziś nie urodzę. Pożegnałam się z Meżem i poszłam na oddział. Tam leżałam przez 4 dni. Co dzień ktg, usg i badanie na fotelu. W końcu po tych 4 dniach, rano lekarz zrobił nieprzyjemny masaż szyjki po którym momentalnie zaczęły się skurcze, odszedł czop. Sprawdził rozwarcie - 3 cm i kazał położnej zabrac mnie na porodówkę. Nie mieli wolnej sali do porodu rodzinnego więc tymczasowo mnie ulokowali na łóżku na ogólnej porodówce. Mąż już do mnie jechał. Położna ( wredna małpa mówiąca do mnie bezosobowo tj. "no niech się położy, na co czeka " itd ) podłączyła znów pod ktg i podała kroplówkę z oksy by przyśpieszyć akcję porodową. Gdzieś po 10 minutach zrobiło się zamieszanie wookół mnie. Położna natychmiast wezwała lekarza. Nie wiedziałam o co chodzi i bardzo się wystraszyłam. Męża jeszcze nie było. Lekarz szybko przyszedł, sprawdził ktg i powiedział mi, ze dziecku tętno zanikło i czy wyrażam zgodę na cięcie cesarskie. Oczywiście wyraziłam. Zacewnikowali mnie, rozebrali na łóżku przewieźli do pokoju obok. Tam przeszłam na stół operacyjny. Anestozjolożka powiedziała ,ze nie ma czas na wkłuwanie w kręgosłup i dostanę ogólną narkozę. Była bardzo miła i spokojna. Przystawiła mi maseczkę do ust, głaskała po głowie, mówiła uspokajajacym tonem. Liczyłam od 10 w dół. Kręciło mi się w głowie, czułam się pijana.. Wybudzanie było fatalne. Tak mi sie spać chciało a ktoś mi kazał oczy otworzyć. Poczułam silny ból brzucha i było mi strasznie zimno aż miałam drgawki. Przewieźli mnie do sali pooperacyjnej. Sympatyczna położna okryła grubo kocami. Zmierzyła ciśnienie i temp. Nadal czułam się kiepsko. Chwilę potem przyszedł lekarz, pytał jak się czuje. A ja nie byłam w stanie nic powiedzieć bo strasznie mnie przełyk palił. Zwymiotowałam na łóżko. Było mi wstyd ale lekarz stwierdził, ze bardzo dobrze bo organizm pozbywa się narkozy. Salowa zmieniła prześcieradło i poszewki. Kilka minut później przwywieźli mi synka. Nie byłam w stanie wstać i spojrzeć na niego :( Słyszałam tylko jak cichutko sobie kwilił. Gdzieś o 19 czyli 4 godz po porodzie przystawili mi synka do piersi. Niestety wielka klapa bo mam małe piersi i sutki więc nie potrafiłam sobie poradzić leżąc na plecach i karmić go :( Odłożyli go do wózeczka i co jakiś czas przychodzili do mnie i do dziecka sprawdzać jak się mamy. Mijało już mi to otępienie po narkozie. O 23 przyszła kobieta od noworodków zapytać czy chcę oddać na tą jedną noc dziecko pod opiekę na noworodkowym odziale. Pewnie, ze się zgodziłam bo nawet nie miałabym jak wstawać i pieluchę zmieniać czy tez brać do karmienia. W nocy sprawdzali często mój stan i informowali jak się ma synus. Na szczeście z nim było wszystko ok i urodził się z 10 punktami. Nie wiem czemu w takim razie tętno zanikło i cesarka. Rano o 5 siostra pomogła mi wstać. Dotarłam pod prysznic. Umyłam się. Przedtem dostałam przeciwbólowy zastrzk więc spokojnie dało sie wytrzymac. Potem wreszcie przywieźli mi synusia i mogłam go wziąć na ręce, przytulić, karmić. Kilka godzin później przenieśli nas na położniczy. A tam już z każdym dniem dochodziłam do siebie i było co raz lepiej. Po 4 dniach wyszliśmy do domu. Myślę, zę znacznie lepiej byłoby gdybym miała znieczulenie w kręgosłup i była świadoma podczas porodu. A tak dochodzenie do siebie po narkozie nie należało do przyjemnych. Pobyt na sali pooperacyjnej i potem na położniczym był w porządku. Siostry interesowały się moim stanem, często zaglądała Pani z poradni laktacyjnej i pomagała przy karmieniu. Gdy coś mnie martwiło to zaraz pediatra kontrolował dziecko i tłumaczył co się dzieje. Ale się rozpisałam :P Gdybyś miała jeszcze jakies pytania to wal śmiało ;) :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wielkie dzieki:) ale sie rozpisalas:) tak obszernie , ze tymczasem nie przychodza mi do glowy zadne pytania, przemysle to, przeczytam jeszcze raz i moze wtedy...:) skierowanie do szpitala dostane w przyszlym tygodniu...bede sie musiala tam wybrac i spytac jak teraz robia z cesarka. chyba wolalabym zeby ustalili termin...czekanie w niepewnosci na skurcze jakos mnie przeraza. ogolnie chce miec to juz za soba...obudzic sie ...i byc w domu z malenstwem...ze tez sie tak nie da:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehe fakt, rozpisałam się :P W każdym razie opisałam obszernie jak to w moim przypadku wyglądało. Ja nie miałam ustalonego terminu cc wiec u Ciebie inaczej to będzie wyglądało :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×