wejdzcie i powiedzcie jak nierozsadna to mysl

od jakiegos czasu bywam w schronisku dla zwierzat. jestem tam wolontariuszka. przywiazalam sie szczegolnie do pewnego psiaka. chetnie bym go przygarnela, ale mieszkam w swoim pokoju w mieszkaniu studenckim, wlasciciel bardzo rzadko tu zaglada... no ale mozliwosc nie zapytania go o pozwolenie raczej wykluczam, tak samo jak mam swiadomosc ze gosc sie nie zgodzi by w jego mieszkaniu byl pies...

a c zrobisz z psem jak bedziesz w szkole?bedzie wyl i drapał sciany bo pomysli ze go opusciłas wiem to z autopsji tez miala takego zwierza co po kazdym mom wyjsciu z domu wył ze hej wiem ze go kchasz ale czasami lepiej zostawic cos tak jak jest

ale przeciez ludzie maja zwierzeta w domach i normalnie pracuja, ucza sie, wszak to nie niemowle. w moim rodzinnym domu pies czekal az wrocimy. nie mam az tylu zajec , codziennie wybywam z domu na jakies gora 4-5h. na tyle jestem odpowiedzialna... zastanawiam sie jak tego wlasciciela mieszkania podejsc, jak go przekonac...