czy moglibyscie mi wytłxumaczyc taka dziwna zaleznosc?

Młody człowiek - wielki ateista, krytykuje kazdy apsekt wiary, na słowo 'krzyz', 'religia', 'Bóg' wywija wiazanke przeklenstw o fanatycznych idiotach i ksiedzach zboczencach, a w obliczu smierci, po przekroczeniu pewnego wieku... no własnie. Wielka rewolucja. Znałam kiedys faceta, który zwalniał swoich pracownikow, gdy sie o ktoryms dowiedział, ze katolik; ksiedza poszczuł psem i ogólnie wielki antykosciół i antybóg. Zachorował na raka i żebrał o spowiedź. Sama nigdy nie byłam zapalona, ale smieszy mnie takie cos - przez całe zycie miałem w ciepłym miejscu Boga, pojawił sie problem, to wbrew wszystkim swoim zasadom do niego pędzę:O