Gość monika1772 Napisano Listopad 5, 2009 Witam, jestem młoda osobą, związana od dwóch lat z chłopakiem.Myślimy o wprowadzeniu sie do chłopaka domu,gdyż ma całe drugie piętro wolne,więc można je urządzić. Problem jest jednak w tym,ze od mniej więcej 2-3 m-cy zaczęłam sie strasznie irytować a wręcz denerwować bałaganiarstwem i niechlujstwem mamy swojego chłopaka. Zdziwiło mnie to np. ze nie mogłam wejść do kuchni(drzwi zamykane były na klucz) chłopaka przez 4 m-ce,ponieważ matka sie rzekomo wstydziła starych mebli a co sie potem okazało wiecznie panującego bałaganu w kuchni czy tez łazience. W rozmowie z chłopakiem,wyjaśniłam mu,ze nie zawsze żyłam w takich warunkach w jakich żyje teraz,ale zawsze miałam porządek,świeżo i czysto czy to były stare meble,dywany czy tez nowe parkiety w domu.Zaczęłam sprzątać na własna rękę w ich domu. Odgruzowałam spiżarnie,kuchnie( w końcu) oraz inne pokoje.Sprawiało mi to radość i satysfakcje,ze jest tak ładnie.Nie myślałam o kurzu,brudzie,śmieciach i bolącym kręgosłupie.Tata chłopaka był bardzo zadowolony,gdyż sam nie dawał sobie rady z bałaganiarstwem żony.Jej samej zaczęło się to podobać. W końcu nadszedł dzień,kiedy zaczęłam sie kłócić z chłopakiem o to jak żyje jego matka. Dla mnie nie było do pomyślenia jak można robić bałagan wokół domu,zostawiać wszędzie śmieci,wieszać pranie na balkonie (ile przy tym było pozaciąganych,ubrudzonych nowych rzeczy)oraz wiecznie nie mieć czasu na prasowanie czy gotowanie. Raz po ostrej kłótni,kiedy to mój chłopak próbował mi wytłumaczyć,ze nie ma siły walczyć z matka bo ona od dłuższego czasu taka jest (kobieta nie jest schorowana ani stara- 45l.) tyle razy ja prosił o posprzątanie po sobie, na weekend w domu, na wizytę gości - efekt tylko na chwilę, rozstałam sie z nim. Nie jestem pedantka(tak mi sie wydaje),ale nie mogłam zrozumiem,jak on może mi wmawiać,ze jego matka ma inne wartości niz posprzątany dom i zadbanie o męża i dzieci.Doszło nawet do takich sytuacji,kiedy to rozpłakała sie wrzeszcząc,ze to jej rzeczy i nie wolno ich ruszać,gdyż chłopak chciał posprzątać drugie piętro,a chcieliśmy zobaczyć jak to wszystko będzie wyglądało przy urządzaniu.Naprawdę nie wiem co zrobić od paru tygodni gdy tam przyjeżdżam zaczyna bolec mnie żołądek.Juz nie sprzątam, próbuje to olewać,albo posprzątam tylko łazienkę,żeby móc z niej skorzystać z chłopakiem,ktory biedny stara sie nadal upominać matkę i sam sprzątać bo jest mu bardzo wstyd. Wiele kłótni,rozstań bylo właśnie przez jego matkę.Nie wyobrażam sobie,życia kiedy to nie będzie nas jeszcze stac np.na urządzenie kuchni a będziemy ja mieć wspólna na pierwszym pietrze.Będę musiała ja non stop sprzątać jeśli ktoś będzie chciał do mnie wpaść,bądź ugotować obiad. Nie umiem jej do końca rozszyfrować gdyż kobieta wydaje sie miła?! chodź bardzo dużo mówi:/ Jeśli chodzi o porządek i obiad dla rodziny to jej nie ma,ale jesli ktoś do nas przyjedzie to jest pierwsza przy samochodzie lub drzwiach wejściowych.Jestem z chłopakiem młodzi,nie wiem czy mam pakować sie w mieszkanie razem z nim.Ma duzy ładny dom,nie chcemy wynajmować,bo kasa na wynajęcie mogłaby pojsc np. na dywany czy firanki do mieszkania na drugim pietrze. Ręce opadają... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach