Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość stracilam wszelka wiare...

uzaleznienie, wspoluzaleznienie, psycholog

Polecane posty

Gość stracilam wszelka wiare...

Witam, chialabym zasiegnac opinii osob wspoluzalerznionych (zony, dzieci alkoholikow) ktore chodzily do psychologa, czy ten psycholog moze pomoc jakos odnalezc w sobie resztki wiary, nadziei, spokoju i zaufania. A jesli pomaga to w jaki sposob? jakies testy, rozmowy... Potrzebuje psychologa, z reszta nie tylko ja... Mam 19 lat i chlopaka alkoholika (22 lata). W pn przed wszystkimi swietymi sie po raz kolejny poklucilismy o to ze wrocil pod wplywem (obiecywal milion razy ze juz nigdy wiecej), zaczal trzaskac drzwiami itp, a ja kazalam mu sie wynosic z mojego mieszkania bo mam go dosc itp, on wyszedl, zabral nasza suczke. Ja zadzwonilam do kolezanki, umowilysmy sie na piwo zeby odreagowac (ogolnie piwa nie pije, ost raz pilam piwo z rok temu) a moj chlopak sie dobijal do mnie dzwonil a ja nie odbieralam choc wczesniej zawsze bylam na zawolanie, wierzylam ze sie zmieni. A on w gniewie i pijanstwie powiesil psa i siebie na drzewie przed blokiem w ktorym mieszkamy. Jakis pan ich odcial, karetka, policja, zlamane serce, W szpitalu psychiatrycznym przyznal ze ma problem z alkoholem ale pani psychiatra nie powiedziala mu wprost ze jest alkoholikiem tylko powiedziala to mi i mamie mojego K. Stwierdzila rowniez ze nie ma jako tako sklonnosci samobojczych, poprostu byl to wynik jego upojenia... A on mowi ze alkoholikiem nie jest tylko ma problem z alkoholizmem. Obiecywal, przyzekal ze nigdy wiecej juz alkoholu, ze bedzie sie leczyl, chodzil do psychologa, po powrocie do domu stwierdzil ze do psychologa chodzic nie bedzie bo nie ma potrzeby, nie ciagnie go do alkoholu, jak bedzie czul ciag to pujdzie (nie da rady przetlumaczyc mu ze wtedy to juz jest za pozno, zapobiegac a nie leczyc). Pozniej stwierdzil ze przez pol roku nie bedzie pil a pozniej jakies piwko okazjonalnie, raz na jakis czas. A teraz za dwa tygodnie jest wesele jego brata ciotecznego i stwierdzil ze na weselu zrobi wyjatek i ze dwa kieliszki to nie koniec swiata. A ja? mam cicha nadzieje ze cos sie w nim zmieni ale w to nie wierze. Kocham go i chcialabym z nim byc a z drugiej strony chcialabym by mnie zawiodl ZNOWU i bym sie od niego uwolnila, jak jestem przy nim to wydaje mi sie ze nic nie moze sie juz zlego wydarzyc, ze juz zrozumial a za chwile poprostu czuje ze to tylko kwestia czasu, nie wierze w niego, w to ze sie zmieni, on chyba mi obiecuje takie rzeczy z wygody bo nie placi za wynajem i ma super warunki ale z drugiej strony nie jest typem materialisty, boje sie byc z nim, miec dzieci slub, poprostu czuje ze nawet jesli przez rok lub dwa bedzie pil z umiarem, jedno piwo raz na jakis czas to wkoncu meka zacznie sie od nowa a wtedy poszkodowane beda dzieci i wogole... Chwilami jestem zadowolona, usmiechnieta a chwilami zaluje ze wogole tego czlowieka znam. Jedno co wiem napewno, to to ze go kocham i mam ta durna nadzieje w sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyno jestes mloda nie niszcz swojego zycia i swojej psychiki bedac w zwizku z alkoholikiem,dopoki nie pojdzie na terapie dopoty sie nie zmieni...sam nie da rady a przez to ty cierpisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a pies
przeżył?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stracilam wszelka wiare...
Tak przezyl bo sie powiesil przed blokiem w ktorym mieszkamy, a tam ludzie z psami na spacery wychodza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Boze widzisz nie grzmisz
Jak z nim dalej będziesz to będziesz ryzykowała niewinnym i bezbronnym psem:o Olej go. Nad czym Ty się w ogóle zastanawiasz????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lucrezia
mój ojciec był alkoholikiem (zachlał się na śmierć) a teraz brat poszedł w jego ślady i pewnie niedługo też się zachleje. Powiem ci jedno, spieprzaj od niego jak najdalej, ON SIĘ NIE ZMIENI!!!! żaden alkoholik nie przyzna się, że ma problem z alkoholem, nie łudź się kobieto, że będzie lepiej, nie będzie, będzie jeszcze gorzej to mogę ci zagwarantować. Mój ojciec też się wieszał ze smutku i to nawet na moich oczach (miałam wtedy może 12 lat). Mam straszny uraz, nigdy nie chciałabym przechodzić przez to jeszcze raz, wolałabym być sama do końca życia, na szczęście trafiłam na faceta, dla którego alkohol mógłby w ogóle nie istnieć. Nie będziesz miała z nim życia ale skoro go kochasz to pewnie i tak od niego nie odejdziesz a za parę lat kiedy będziesz styraną życiem i mężem alkoholikiem kobietą, powiesz: zmarnowałam swoje życie, mogłam go zostawić kiedy nie było na to za późno i ułożyć sobie życie z kimś innym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dobrze że pies przeżył
a teraz posłuchaj nie tylko mnie,ale i ludzi piszących wyżej-odejdź, bo to jedyne wyjście, ja także miałam ojca alkoholika,(w sumie większośc mężczyzn polaków jest alkoholikami, lub ma problem z tego powodu, niestety)a puźniej miałam chłopaka kochałam go ale on miał problem z alkoholem(jak zaczął pić to nie potrafił skonczyć kulturalnie)kłuciliśmy się z tego powodu non stop, ja cierpiałam ,on przepraszał..a nasza miłość się rozpadała(moja napewno, zmieniłam stosunek do niego po kilku latach kochałam go ale nie chciałam żyć z nim,nie chciałam ślubu,byłam z przyzwyczajenia, kochałam go ,ale nie jako mężczyzne z którym chce się spedzić wspólnie życie)więc to nie miało sensu-odeszłam.Teraz mam chłopaka o niebo lepszego(też się kłucimy jak wypije ale to nie to samo co z tamtym)Więc chcesz mieć takie życie?Chcesz żeby powiesił psa, dziecko,ciebie kiedyś? Myśle że nie , jeśli dasz ultimatum -lecz się albo odchodze , a on nie skorzysta,i nie bedzie chciał sie leczyć,to bedzie znaczyć że także nie będzie chciał stworzyć, szczęśliwego związku ZDROWEGO.ODEJDŹ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stracilam wszelka wiare...
Wiem, ze macie racje, ale najciezej jest zaczac dzialac. Ja kiedys go kochalam taka miloscia bezbrzezna, slub, dzieci, dom i spelnianie marzen tylko z nim a teraz go kocham, tak poprostu go kocham, ale jak zaczal cos przebakiwac o slubie to az gesia skorka mi wyskoczyla (jestesmy zareczeni od roku), mam za duzo watpliwosci i nie wierze ze to sie kiedys zmieni. A wogole wiecie co, bardziej mi zal mojej suczki niz tego "palanta". Chcesz sie wieszac, nastepnym razem zrob to skutecznie ale co pies winien? Tak mu powiedzialam. Z dziecmi tez mu powiedzialam ze co, napijesz sie i dzieci bedziesz katowal? Wiem ze musze odejsc ale mam nadzieje (wiem, wiem, bezsens wogole)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak teraz nie odejdziesz
to potem bedzie jeszcze gorzej bo bedizesz juz calkowicie wspoluzalezniona! jak brak ci sil i odwagi to idź do psychologa, najlepiej zajmującego sie uzaleznieniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stracilam wszelka wiare...
No wlasnie mam zamiar chodzic jak nie on to ja, moze bedzie mi po tym latwiej odejsc od niego jak psycholog otworzy mi oczy na pewne sfery ktorych moze teraz nie dostrzegam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gggrrrrrrrrrrr
A czego nie dostrzegasz? Że omal psa nie zabił? Jak coś mu zrobi to będziesz jeszcze bardziej winna, bo podobno chodzisz trzeźwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lucrezia
moja mama chodzi na terapię dla osób współuzależnionych i bardzo dużo jej to daje z tym, że ona chodzi ze względu na mojego brata który z nią ciągle mieszka. Ty jesteś młoda, nie pakuj się więc w to bagno bo nie będziesz mogła z czasem wydostać się z niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stracilam wszelka wiare...
No ja nie pije. Okazjonalnie kieliszek, lub dwa. Chodzi mi o to ze psycholodzy maja jakies te swoje sposoby zeby jakby zszokowac jeszcze bardziej moja swiadomosc tego co moze byc, ja wiem jak sie to moze skonczyc, ze wkoncu sie pozabijamy albo on powiesi cala rodzine i siebie ale z drugiej strony jak ta durna mam nadzieje ze moze tym razem cos mu sie w tej glowie poukladalo.... A najsmieszniejsze jest to ze mam nadzieje ale w to nie wierze, dziwne, sama sobie jakby przecze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×