jak zagłuszyć wyrzuty sumienia?

nie poszłam na zajęcia, bo jedynie w połowie przygotowałam zadany raport, wykorzystałam drugą nieobecność, a teraz siedzę i mi sumienie żyć nie daje, bo może trzeba było iść i spróbować, pokazać, że jest połowa i może nie byłoby tak źle :o a jeśli mam jakiekolwiek wyrzuty to są tak ogromnego kalibru, że dzisiaj mogę pożegnać się ze spaniem, bo natłok myśli "a co by było gdyby" mnie zabije. macie jakiś sposób, żeby zagłuszyć swoje? czy nigdy nie macie wyrzutów sumienia/nie zwracacie na nie uwagi, a to ja jestem pojebana?

:)

dobra myśli, chyba sobie strzelę kilka na rozluźnienie :(

poprostu powiedz "FUCK IT" ja tak zawsze robie i mi lżej. Coś nie wyszło? Pieprzyć to! Wyszlo? No to super, pierdolę to! Idę na koncert napić się wina i potańczyć pogo boso w błocie a z rana znów powiedzieć "pierdolę, nie robię!"

Napij się :)

czy aby na pewno są to wyrzuty sumienia? Jeśli tak, to ja tego nie rozumiem... Sama raczej rzadko mam wyrzuty sumienia, a mianowicie praktycznie w ogóle. Mam tylko z powodu 3 rzeczy, ale to naprawdę poważne sprawy :O Za każdym razem kiedy mnie nachodziły o tym myśli, to starałam się je odsunąć. Tak się stało, że nawet na to się znieczuliłam, a nie powinnam :O

Ja ostatnio też nie poszłam 2 dni na zajęcia i mam wyrzuty sumienia. Ale se myślę: czy za 10 lat jakiekolwiek to będzie miało znaczenie? te dwa dni? :D W dupie z tym. No risk, no fun :D

na pewno są to wyrzuty sumienia, niby pierdoła, a daje popalić :P lepiej mi po przeczytaniu posta sdfsdfgsdtgertre i fucking lazy man, dzięki! :D

Lol, jestem w pozytywnym szoku, że są jeszcze tacy wrażliwi ludzie :) Aczkolwiek to jest dla mnie trochę przesada ;) Qrcze, ciekawe jakbyście się czuły gdybyście poczuwały się do winy czyjejś śmierci, czego oczywiście wam nie życzę

peter a. levine "obudźcie tygrysa - leczenie traumy" polecam