Stracilam mieszkanie.Ah glupia byłam.

Mieszkalam razem w mieszkaniu komunalnym z ojcem.Moj ojciec pil, nie pracowal nic nie robil w domu.Mieszkanie bylo w fatalnym stanie( grzyb na scianie, stare okna, ).Wyprowadzilam sie z mieszkania i sie wymeldowalam jakies 8 miesiecy temu.Potem moj ojciec zachorowal i 5 miesiecy temu zmarł.I nie moge przebolec ze stracilam mieszkanie, bo teraz tułam sie na stancji.Juz za pozno zeby odzyskac mieszkanie.Probowalam wczesniej rozmawiac w spoldzielni czy jest mozliwosc odzyskac mieszkanie.Jedynym sposobem bylo tak zamieszkac i wtedy nikt mnie nie wyrzuci.Ale trzeba bylo zrobic generalny remont( wymiana pieca centralnego ogrzewania, wymiana okien, drzwi wejscowych, okien) koszt ok.20.000zł i sobie odpuscilam, bo niemialam skad wziasc kasy na remontA teraz zaluje ze tego nie zrobilam.Juz jest za pozno zeby te mieszkanie odzyskac.

Współczuję :(

Trzeba myslec! Ja myslalam i mam dwa mieszkania. jedno moje drugie na wynajem :)

W spoldzielni powiedzieli mi ze jesli chce to mieszkanie to musze w nim zamieszkac wtedy mnie nie wyrzuca ale te mieszkanie jest w zlym stanie( potrzeba remonty) a ja w takich warunkach ni moglam mieszkac.

Albo-albo. Do kogo zazalenie?

Aby tego mieszkania nie stracic. moglas sie zameldowac w nim i przebywac. Niekoniecznie tam spac. zawsze moglabys powiedziec ze warunkow nie ma ale raczej nikt by cie nie wyrzucil. teraz juz nic nie zrobisz.