Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Queen Of The Reedy River

Nie mam nic, nawet nadziei.

Polecane posty

Gość Queen Of The Reedy River

Nie będę się rozwodzić nad całą beznadziejnością mojego życia, szkoda czasu, ale po ostatnim ciosie już chyba nie wstanę i naprawdę nie wiem, co robić. Jedynym, co trzymało mnie przy życiu była nadzieja na miłość. Zakochałam się w chłopaku z mojego roku. I to nie jest krótkotrwałe zauroczenie, to trwa już dłuższy czas. Zdarzało się, że przez tydzień żyłam jednym jego spojrzeniem lub półuśmiechem. Wiem, strasznie to żałosne, bez sensu, ale dawało mi nadzieję. Myślałam, że się z nim powoli zakumpluję i z czasem może dojdzie do czegoś więcej, zresztą w sumie nawet przyjaźn by mi wystarczyła. Nie będzie niczego. On prawie mnie nie zauważa, mamy jakieśtam koleżeńskie relacje, ale nic poza tym, nie jestem dość dobra, by znaleźć się w kręgu jego przyjaciół. Ale to nie wszystko. Zaczął się spotykać z dziewczyną z roku. Nie zniosę tego. Po prostu tego nie zniosę. Nie dam rady patrzeć na nich na uczelni i potem wracać do pustego, zimnego pokoju. Próbuję się powstrzymać przed histerią, uciec od rozpaczy, ale już nie mogę. Nie mam siły, żeby przerwać studia, to zresztą jest jedyny kierunek, który chcę studiować. Poza studiami nie mam nic. Ani prawdziwych przyjaciół, ani innych nadziei na związek, ani wsparcia w rodzinie. Nikt mnie nie kocha i nikomu nie jestem potrzebna. Na studiach też się męczę. Lubię się uczyć, ale boję się zajęć. Jestem nieśmiała i ciągle robię z siebie idiotkę, bo się denerwuję, jąkam. To się zresztą bierze głównie z nerwów związanych z tym facetem, a od nich nie ucieknę, jeszcze się teraz spotęgują. Naprawdę nie wiem, co robić. Zaczynam myśleć, że nadszedł czas, żeby sięgnąć po żyletkę. Już wiele razy o tym myślałam, ale zawsze znajdowałam jakiś strzępek nadziei. Teraz nie potrafię. Jeśli ktos zechce to przeczytać i ma jakiś pomysł na moje życie, to bardzo dziękuję. Musiałam się po prostu wypisać, wyżalić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jjonn
to na poczatek ledz do apteki i kup sobie magnezz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Queen Of The Reedy River
Na co pomoże mi magnez?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej slonce...
prosze Cie, nie zalamuj sie... wiem, jak to jest, kiedy wszyscy dokola sa sparowani, kiedy Ty jestes sama, rowniez, kiedy chlopak o ktorym marzylas, ma inna itp... ale musisz byc silna. dla tego, ktory CIe w przyszlosci odnajdzie i uszczesliwi, wierze goraco ze tak bedzie. Jesli dokola tyle dziewczyn znajduje swoje drugie polowki, dlaczego mialabys to nie byc ty??? ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łantufri
hej,moim zdaniem Twoja postawa wynika z olbrzymiej potrzeby miłości. Zakochałaś się w chłopaku, którego ledwo znasz, idealizujesz go, żyjesz marzeniami, odliczasz dni do spotkania z nim, wszystko jest temu podporządkowane..już nawet studia się nie liczą, masz wrażenie że to koniec świata. Gdy masz nadzieję świat jest piękny, bo żyjesz nadzieją, że coś wreszcie z "tego" będzie. Jestes aż rozwibowana od tego pragnienia miłości od tego konkretnego osobnika, że być może tym emanujesz i powodujesz, że nic z tej znajomości nie wychodzi? Piszesz, że ogólnie w Twoim życiu źle się dzieje, z tej rozpaczy wszystko postawiłaś na jedną kartę, szczęście z tym chłopakiem. Być może on wyczuwa bijący od Ciebie niepokój, otchłań potrzeby miłości. Prawda jest taka że jej nikt nie zapełni. Musisz zacząc od siebie, bo jeśli nawet z nim coś wyjdzie, nie będzie w stanie sprostać Twoim potrzebom emocjonalnym. Czy masz jakąś bliską koleżankę z roku, z którą możesz o tym pogadać?Np kogoś z jego kręgu, z kim mogłabyś pójść z nim na imprezę, poznać go bliżej?Może chodzi do czytelni i mogłabyś go o coś zagadnąć?chodzi o to by jak najczęśćiej korzystać z takich okazji, by przestać go idealizować.Być może po bliższym poznaniu wcale nie wyda Ci się tak bliski i fascynujący. Piszesz, że nie masz prawdziwych przyjaciół, ale może masz zwykłych znajomych, z którymi możesz iść na piwo itp..chodzi o to by ruszyć się z "pustego, zimnego pokoju", nawet jak się nie chce, by nacieszyć się ludźmi, życiem..Jesteś na studiach!To najbardziej intensywny czas młodości, czas możliwości wszelakich:poznawania nowych ludzi, doznań. Potem każdy jest już zajęty sobą, rodziną i trudniej kogoś poznać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuuuuuuuuuuuu
Miałem kiedyś podobne stany (z wyjątkiem tej żyletki i nieśmiałości). Mnie bardzo pomógł trening autogenny. Polecam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×