Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość anna od aniołów

Jestem zakonnicą. Myśle o zrzuceniu habitu.

Polecane posty

Gość venge.
chory temat, chory pomysł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anna od aniołów
Haha, nie wiem czy jestem ładna :) Do tej pory dużo się nad tym nie zastanawiałam, choć przyznam, że od czasu kiedy myślę o wyjściu, myślę także o tym, choć nadal nie jest to moim głównym problemem... Ludzie są różni, nie wiem kto mnie zaakceptuje, a kto nie. Z pewnością byłabym przypadkiem problematycznym. Co do opinii, że zakonnice są nieprzystosowane do życia w społeczeństwie, to zdaje się, że napisałam to sama - w pierwszej lub drugiej wypowiedzi. Do tematu rodziny powracając - zrozumcie mnie, jest mi nawet wstyd o tym myśleć, czuję się wtedy dziwnie, i nie wiem, czy nie jest to nie na miejscu. Ale mogłabym przecież adoptować dziecko... Wiem, że to brzmi jak herezja. Zakonnica marzy o znalezieniu mężczyzny i dziecku... To tylko marzenia, tak naprawdę chciałabym przede wszystkim dać sobie radę w najbardziej podstawowych kwestiach - jak praca, mieszkanie, pierwsze znajomości. Nie wiem czy ma coś do rzeczy skąd jestem. Jestem z bardzo małej miejscowości, a ostatnich 20 lat przebywam w średniej wielkości mieście, myślę, że powinno wystarczyć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Opierdziane Gacie wiedzialam
ze masz tez normalne oblicze :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsggfsdfg
Nie twierdzę że będzie jej łatwo znaleźć faceta, ale nie uważam też że byłoby to niewykonalne. Wysoce prawdopodobne jest że ona, jako była zakonnica będzie miała cechy ktore przez większość ludzi faktycznie będą odbierane jako dziwaczne. Ale sądzę że gdyby sama nabrała odwagi, przystosowała się do życia na "zewnątrz" to i nie miałaby problemów ze znalezieniem partnera. Chodzi mi o to, że wszystko zależy od tego jaką jest lub będzie osobą. Jesli jest milcząca, nieśmiała, zbyt potulna, zaniedbana - znajdzie albo jakiegoś tyrana albo religijnego fanatyka. Ale jeśli np. zadba o siebie (będzie się kobieco ubierać, lekki makijaż itd), będzie otwarta, zabawna, komunikatywna - nie powinno być problemów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość venge.
masz jakies studia? plany z pracą? więźniowi byłoby łatwiej niż tobie po dwudziestu kilku latach zniewolenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsggfsdfg
Tak sobie myślę czy sama byłabym skłonna związać się z byłym księdzem.... Ale mi jako totalnej ateistce byłoby raczej ciężko żyć z osobą bardzo wierzącą. Nie chodzi o nietolerancję, ale o rózne poglądy na życie.... Sama nie wiem... Gdyby był naprawdę fajny, otwarty, atrakcyjny dla mnie i nie jakoś fanatycznie wierzący to może? A wy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsggfsdfg
Chociaż miałąm kolegę który odszedł z seminarium po 2 latach (wiem że to nie to samo). Wcześniej uważał że jest powołany, a potem zupełnie przestał wierzyć w Boga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsggfsdfg
opierdziane gacie > zaczynam nabierać pewności że cały czas sobie żartujesz, albo że to jakiś podszyw pod nick prawdziwych gaci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość venge.
a ja miałam religie z księdzem ,który wystapił, poślubił kobietę, mieli dzieci, nastepnie ja zdradził z jej młodsza siostrą, której zrobił dziecko i tak sobie żyli w trójkącie bermudzkim... wiec ja osobiście w zasady kleru i dobre intencje nie wierzę!!! to czubki!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anna od aniołów
Ilość wątków, które poruszacie mnie trochę przerasta... No raczej nie wymyślimy dzisiaj, jakiego i czy w ogóle znajdę mężczyznę... Tak jak powiedziałam, jest to kwestia drugorzędna, takie rzeczy dzieją się przy okazji. Jak nikt inny zdaję też sobie sprawę, że jeden "ślub" już za sobą mam... I że większość dotychczasowych znajomych mnie przekreśli, chyba nie mają zresztą wyjścia... Myślę, że nie mam dziwacznych cech... A może nie zdaję sobie z tego sprawy :) Dużo myślałam przez ostatnie lata, właściwie ciągle. Miałam powód pójścia do zakonu, uważam, że miałam też powołanie. Jednak coś w moim mysleniu się zmieniło, i przez ostatnie lata, organizując warsztaty dla dzieci i pracując z ludźmi "z zewnątrz" starałam się być z nimi jak najdłużej, czerpać z tego ile się dało. Stąd myślę, że mam w miarę zdrowe podejście, z pewnością jestem bardzo tolerancyjna, ale piszę to tylko na podstawie obserwacji swojej osoby na tle innych sióstr. Tak, skończyłam 20 lat temu studia - pedagogikę. W zakonie pracowałam z dziećmi, i chyba to jedyna rzecz na której znam się naprawde dobrze, i do której czuje się w dalszym ciągu powołana. Wiem jednak że by zostać pracownikiem szkoły, musiałabym zrobić rózne dodatkowe kursy - płatne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko Droga
Zrób to co podpowiada Ci serce i myślę że jesteś dość odważna podejmując takie decyzje ale do odważnych świat nalezy :) będzie bardzo trudno ale dobrze że nadmieniłas tutaj problem adopcji, może to ta droga...jeżeli chodzi o prace to nie licz na nie wiadomo co bo w dzisiejszych czasach o nią trudno, hmm facet....życzę Ci szczęścia w znalezieniu tego odpowiedniego...oj nie będzie łatwo ale próbuj :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dsggfsdfg , ja jako osoba wierząca nigdy nie związałabym się z księdzem, z powodów oczywistych i ciągle jestem zdania, że to właśnie srodowisko ateistyczne bedzie dla naszej ex-zakonnicy lepszym srodowiskiem niz srodowisko wierzące, juz nawet nie mowie o srodowisku wierzacym fanatycznie ;) bo tacy przecież ja wyklną :D chyba nie wyobrazacie sobie grona dewotek i fanatycznie wierzacych facetow którzy z otwartymi rękoma przyjmują zakonnicę, ktora łamie śluby, prawda ? Osobiście na pewno nie odrzuciłabym byłej osoby duchownej jako przyjaciela, ale związek nie wchodziłby w gre

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anna od aniołów
Widzę, że Majty słyną tutaj z czegoś zupełnie innego... No cóz, to mogę się w takim razie chyba tylko poczuć zaszczycona, że dla mnie zmieniłeś oblicze :) Z rozbawieniem wyobrażam sobie siebie w kieckach i makijażu, choć nie powiem, że nie miewam również i takich myśli :) Oj, późno się we mnie to odezwało, późno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsggfsdfg
anno od aniołów - a czy sama mogłabyś być z niewierzącym mężczyzną? byłabyś skłonna wziąć ślub cywilny? np. zaadoptować dziecko? i żyć szczęsliwa, bez poczucia winy że żyjesz w grzechu? ja wiem że to dla Ciebie teraz nie jest najważniejsze i myślisz o innych rzeczach, ale odpowiedz - czy byłabyś w stanie zrobić te rzeczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość venge.
bez szkody dla społeczeństwa niech zostaną tam, gdzie powinni, co ślubowali, co wybrali x lat temu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsggfsdfg
venge. > masz jakiś problem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie zgadniecie kim on jest
:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja ciotka zrzuciła habit
miała wtedy ok. 38 lat chyba. poznała faceta, mieszka teraz zagranica. wiele nie wiem, rodzice raczej unikaja tematu, sa z malej miejscowosci, a tam to jest wstyd. ale chyba sobie jakos ulozyla zycie. to byla wesola i ladna kobieta. jej siostra nadal jest w zakonie i do tego karmelitańskim, czyli zamkniętym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniu dobrze wybralas
bedzie ci pewnie trudno na poczatku, ale za jakis czas bedziesz szczesliwa, ze odeszlas z zakonu i przekreslisz przeszlosc jak zly sen. Ja bylam w klasztorze, krotko ale wystarczajaco dlugo, by juz tam nie chciac byc wiecej. Wolnosc nie jest tam mozliwa, a to najwieksze dobro, jakie mozemy osiagnac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Droga Aniu
jestes osoba jeszcze dosyc mloda i sporo zycia przed Toba:-) mysle i tak tez piszesz, ze juz dlugo o tym myslalas i jest to Twoja gleboka i przemyslana decyzja:-) jestes po pedagogice, masz doswiadczenie z dziecmi, wiec duze szanse, ze uda Ci sie znalezc prace w przedszkolu, szkole czy innych placowka dla dzieci (publicznych czy prywatnych), moze uda sie nawet bez dodatkowych kursow albo bedziesz mogla na nie uczeszczac w trakcie pracy:-) ewentualnie na poczatek, moze byc np. praca jako opieka do dziecka:-) jest wiele ludzi po przejsciach, sama tez jestem i moi znajomi akceptuja mnie calkowicie i mysle, ze masz jak najbardziej szanse na znalezienie partnera i ulozenie sobie zycia tak jak sobie marzysz i spelniac sie w tym czego pragniesz:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsggfsdfg
nie podglądam sąsiadów >> hmm.... chyba nie zgodze się z tym że napisałaś że najlepsze byłoby dla niej towarzystwo ateistów. Powiem szczerze że ja nie wyobrażam sobie za bardzo związku z osobą która spędziła 20 lat w klasztorze, a to na pewno wpłynęło na jej życie... taka osoba ma totalnie inne podejście do wszystkiego. Jestem ateistką 100% - odrzucam istnienie jakiegokolwiek Boga. Tacy ludzie jak ja... nie dogadają się jednak z ex duchownym, który wciąż bardzo wierzy. Postawą życia ateisty jest zasada "tu i teraz", bo my nie wierzymy że jest cokowliek po śmierci. Natomiast osoba głęboko wierząca byłaby zbyt... egzaltowana, może z poczuciem winy że opuściła klasztor, a ja nie chcialabym być z kimś kto wciąż ma poczucie winy. Po przemyśleniu dochodze do wniosku że najlepszy byłby dla niej partner wierzący w Boga, ale niepraktykujący (nie uznający Kościoła) - a takich jest multum w Polsce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anna od aniołów
Tak jak wspomniałam, uważam się za tolerancyjną na tle innych sióstr. Nadal pozostaję wierząca, moja wiara w Boga nie ma nic do rzeczy z tym co chciałabym zrobic. Dlatego wolałabym, żeby był to mężczyzna wierzący, ale nie wierzący fanatycznie. Taki mnie nie zaakceptuje, a ja nie zaakceptuje jego :) Nie należę do tych, którzy uważają, że wiarę okazujemy umartwiając się - myślę, że trzeba być dobrym człowiekiem, starać się pomagać... Ateista tez może byc dobrym człowiekiem - w gruncie rzeczy podstawy kodeksu moralnego dla ludzi sa te same - a to jest najważniejsze. Bardziej aniżeli o wiarę, chodzi tu o system wartości. Jezeli ktoś czyni dobro, jest dobrym człowiekiem, to w moich oczach jest równorzędny z dobrym katolikiem, tylko sposób odczuwania, wyrażania jest inny... Mimo wszystko wolałabym katolika ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość venge.
a jaki ja mogę mieć problem? mam faceta, mam pracę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja ciotka zrzuciła habit
jak na zakonnice, to szybko stukasz na klawiaturze:D mimo dobry checi, wesze podstep:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsggfsdfg
"Ateista tez może byc dobrym człowiekiem" Ze statystyk wynika że wśród ateistów jest większy odsetek ludzi "DOBRYCH" (np. nie uznających przemocy, nie uznających kary śmierci, tortur itd). :) Więc słowo "też" brzmi trochę dziwnie. :) Ale to inna bajka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dsggfsdfg, tak zgoda taki spokojny niepraktykujący rozwodnik a co do ateistów - znam bardzo wielu mających zasady moralne, ktorzy na pewno dogadali by sie z bylym duchownym (chyba nasza zakonnica nie po to opuszcza klasztor, zeby nauczac, prawda ? I przekonywac do "jedynej prawdziwej religii" ? :D więc mysle, ze z wieloma ateistami dogadalaby sie na plaszczyznie etyki po prostu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsggfsdfg
"więc mysle, ze z wieloma ateistami dogadalaby sie na plaszczyznie etyki po prostu" Jako znajoma / przyjaciółka tak... Ale nie sądzę że zagorzały ateista chciałby ex zakonnicę jako żonę... Chyba że jakiś agnostyk i to bardzo, bardzo tolerancyjny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anno od aniołów zacznę zwyczajowo jeśli nie jest to prowokacja (bo znaczna część bywalców tego forum zajmuje się dla rozrywki wymyślaniem fikcyjnych postaci i tematów) to owszem trochę późno ale nie najpóźniej jestem zdania, że nie ma nic gorszego niż gwałt na sobie samym p.s. umieramy z ciekawości w kwestii zaspokojenia seksualnego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anna od aniołów
"Opierdziane Gacie (sedeseeoryginal@gmail.com) Droga Aniu, Przyznaj sie bez bicia" Widzę, że nie możesz pozostać dłużny swojej roli forumowego błazna :) W okresie studiów byłam w związku... :) Dawno i nieprawda... I tyle w tych kwestiach ;) Dziękuję wam wszystkim, nie spodziewałam się aż tyle miłych i ciepłych słów :) Myślałam że będzie to raczej monolog, a wyszedł dialog, który pozwolił mi sobie jeszcze raz to wszystko wyobrazić... i rzeczywiście nie wygląda to chyba aż tak źle :) Mam dwie nogi, dwie ręce, od niedawna znowu chęć do życia i perspektywy takich zmian w życiu, jak pewnie nikt z was :) To co mnie najbardziej cieszy, to to, że po 20 latach życie zaczyna być nieprzewidywalne. Do tej pory namiastkę nieprzewidywalności odnajdowałam jedynie w dzieciach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×