Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość w moim mieściew moim szpitalu

POLAK POTRAFI

Polecane posty

Gość w moim mieściew moim szpitalu
35-letnia Monika W., mieszkanka Bałut, urodziła syna w szpitalu im. Rydygiera, podając nazwisko swojej koleżanki jako własne. Mały Bartuś na rękach dr Antoniego Baradyna. Chłopczyk przebywa teraz na oddziale preadopcyjnym. (© fot. Jarosław Ziarek) Masz zdjęcie do tego tematu? Wyślij » Na porodówce występowała jako 36-letnia Anna W., której po opuszczeniu szpitala chciała oddać noworodka. Położnicy z oddziału ginekologiczno-położniczego, na którym urodził się chłopczyk, udaremnili ten plan, który z premedytacją uknuły kobiety. W ogniu pytań przyznały się, że wszystko zaplanowały już na początku ciąży. Karta jej przebiegu była założona na nazwisko tej, która nigdy nie była ciężarną. Chodziło o to, by dziecko od razu miało "czyste" dokumenty. To pierwszy taki przypadek w łódzkim szpitalu. - Zaniepokoił nas fakt, że matka noworodka nie była w stanie przedstawić dokumentu ze zdjęciem, potwierdzającego jej tożsamość - mówi dr Antoni Baradyn, położnik dyżurujący w dniu kiedy kobieta z dzieckiem miała opuścić szpital. - Na podstawie przedstawionej przez nią legitymacji rencistki nie mogliśmy wypisać ich do domu. Gdy próby uzyskania odpowiedniego dokumentu się nie powiodły, wezwaliśmy policję. Podejrzenia lekarzy wzbudziło również to, że matka nie przyznała się, że jest to jej czwarte dziecko, twierdząc iż nigdy nie rodziła. Tymczasem jej zachowanie podczas porodu, blizna na brzuchu po cesarskim cięciu, wskazywały iż tak nie jest. Przy dokładnej analizie okazało się również, że podrobiona jest karta przebiegu ciąży. Chłopczyk urodził się siłami natury. Ważył 2350 g i mierzył 50 cm. Jest zdrowy. Przebywa w szpitalu na oddziale preadopcyjnym. Dano mu na imię Bartuś. Matka wstępnie zrzekła się syna, ani razu go nie odwiedziła. Jeżeli nie zgłosi się po maleństwo w ciągu 6 tygodni, o jego losie zdecyduje sąd rodzinny. Jak się dowiedzieliśmy, Monika W. już wychowuje trójkę dzieci: kilkunastoletnią dziewczynkę i dwóch małych chłopców (2-3 lata). Mieszka wraz z nimi i konkubentem w jednym pokoju z kuchnią. Żyją skromnie, ale w domu jest czysto, dba o dzieci, wychodzi z nimi na spacery. - Gdy ją ostatnio widziałam, wyglądała na przybitą i zagubioną - przyznaje jedna z sąsiadek. Młoda kobieta zagadnięta o dziecko twierdzi, że urodziło się martwe, bo tydzień po terminie zgłosiła się do szpitala. Nie zdawała sobie sprawy, że to może mieć takie konsekwencje. Tymczasem policja przesłuchała lekarzy ze szpitala im. Rydygiera w Łodzi. - Trwa dochodzenie w tej sprawie pod nadzorem śródmiejskiej prokuratury - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Do dziś żadnej z kobiet nie postawiono zarzutów. Wyłudzenie poświadczenia nieprawdy zagrożone jest karą pozbawienia wolności do lat 3.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w moim mieściew moim szpitalu
Szkoda tylko,że nie wiedział,że istnieje cos takiego jak adopcja ze wskazaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matka jest tylko jedna
Who cares?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieciak by miał normalna rodzine, każdy by był szczęśliwy bez niepotrzebnego zamieszania to sie musieli "obrońcy prawa" znaleźć. Komu by to przeszkadzało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kordek
robi to za co jej płacą a płacą dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×