Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mimi69

ZACZELAM 1.12.2009 Z WAGA 67,5 KG. CEL 52 KG

Polecane posty

Dlatego ja się nie przetrenowuję, bo też zauważyłam ten efekt. Ćwiczę od 2 (chociaz sądzę, że to trochę za mało) do maksimum 5 razy w tygodniu. Ale nie więcej, bo organizm też musi mieć czas na regenerację. A jak się odżywiasz? Może tutaj da się coś poprawić? W sensie - czy przypadkiem nie jesz zbyt mało przy tak intensywnym wysiłku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaaale
Lehadima , mam ten sam problem co ty . nie przepadam za slodyczami, ale uwielbiam wino i sery. 163 cm wzrostu 65 kg i powinnam 10 zrzucic. czytam was regularnie, choc sama nie zaczelam jeszcze robic z soba nic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co jadam- bardzo dużo kasz, kwaszonek-ogórki, kapustka, buraczki, jak tylko mam możliwość to zupy:) pisze o czasie bo najwcześniej jestem o 18-19 w domku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A białko? Może w proporcjach leży problem? Dobowy bilans powinien wyglądać mniej więcej tak: 4:2:1 (węglowodany:białko:tłuszcze). Brzuch to taka wredna partia ciała, która wymaga diety wysokobiałkowej, przy możliwie restrykcyjnym ograniczeniu węglowodanów, zwłaszcza prostych, ale nie całkowitym wyeliminowaniu. aaaaaaaaale ----> nie marudź, tylko się dołącz:) Życie masz tylko jedno, szkoda czasu i energii na narzekanie:) Lepiej włożyć trcohę wysiłku, poświęcić kilka miesięcy i zrezygnować z drobnych przyjemności kulinarnych na jakiś czas, żeby potem cieszyć się ładnym, szczupłym ciałkiem:) Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmy, białka, raczej wystarczająco jest np. w kaszy gryczanej którą uwielbiam, czasami jajka, soja-, soczewica, hmy i np. szparagi jeśli chodzi o białka;) A propo wczoraj wieczorem wchłonęłam chyba z kilogram kapuchy kiszonej i dziś na wadze miałam 60.7 no masakra:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pokusiłam się o małą analizę:) kasza gryczana - 12 g białka/70 g węglowodanów na 100g; jajko kurze - 12,5 g białka/10 g tłuszczu/1 g węglowodanów; soczewica - 25 g białka/59,5 g węglowodanów; soja - 34,9 g białka/34,8 g węglowodanów; szparagi - 1,9 g białka/3,7 g węglowodanów; I faktycznie, nie wygląda to źle. Jedyny pomysł, jaki mi przyszedł do głowy to to, że może tej kaszy jest zbyt wiele w Twojej diecie. A ile jesz posiłków i jak je rozkładasz w ciągu dnia? Co przed ćwiczeniami, co po? Tą kapustą to mnie zaskoczyłaś. Nawet jeśli zjadłaś kilogram, to i tak zjadłaś ledwo jakieś 200 kcal...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam nadzieję, że nie wymarł. Ja w każdym razie ja tu jeszcze jestem i walczę:) A Tobie jak idzie? Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lehadima- jak na razie trzymam sie, jem maksymalnie do 17-tej po tej godzinie,woda, soki, herbatki ziołowe czasami coś ugryze, ale tylko jak cukier mi lekko spada. Codziennie, brzuszki, troszkę potańczę itd. A jak u ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlaczego tylko do 17:00?? Miałoby to sens wyłącznie, gdybyś chodziła spać ok. 20:00... Na razie się jeszcze jakoś trzymam - najtrudniej jest mi się zmobilizować, wstawać codziennie pół godziny wcześniej, żeby robić obiadki do pracy:D No ale cóż, jakieś straty muszą być:) Ten aerobik 3 razy w tygodniu to mi za bardzo nie wychodzi - byłam we wtorek i na pewno pójdę w niedzielę (ale za to na dwie godzinki), bo jutro niestety mam szkolenie od rana:/ No i bardzo, ale to bardzo jestem ciekawa, co mi waga pokaże w poniedziałek...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla czego do 17- bo to godzina o której wychodze z pracy, wiec jeśli miała bym potem usiąść do jedzonka to już bedzie o 19 a znając mnie bedzie to trwać do 20. Poza tym zauważyłam ze jak zjadam coś później to tyje, a jak jem do 17-18 nawet większe ilosci, to lepiej dieta idzie, a na pewno przynajmniej waga sie nie zmienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaaale
A ja zachecona przez Lehadime od dwoch dni na diecie kopenhaskiej i bez wina!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) dzis na wadze59.2 - ale że jest sobota a w łikend często jadam dwa razy wiecej, i własnie przez to waga mi rośnie wiec coś bede musiała ostro pomyśleć, zeby tak nie było. A wy co robicie, zeby nie podjadać w dni wolne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Bardzo chcę się dołączyć:) rozwielitka mamay bardzo du zo wspolnego, mam 172 waze 67 kg i chce zejsc ponizej 60 , moze nie 56 bo to juz niedowaga ale za 58 oddałabym wszystko :) od wczoraj jestem na diecie Atkinsa ( spozycie węglowodanów dziennie do 20 g) , zobacze jakie beda rezultaty... to moja pierwsza dieta. Wróciłam zza granicy. Mój dzień wygląda tak że do pracy brałam okolo 5 kanapek a wieczorem około 19 czy 20 codzien pizza, lub frytki, albo lasagne .tak prze 6 tygodni.... Rezultat: 8 kilo wiecej. Masakra Dlatego tu jestem :) Dodatkowo -zaczeam cwiczyc - ćwiczenia na brzuch( PÓKI CO delikatnie, jestem na antybiotyku, choroba wykańcza heh) -biorę l-karnityne 300g dziennie - w planach mam 3,4 razy w tygodniu siłownie (głownie big na bieżni, trochę aerobiku, karnet juz czeka) No i oczywiscie szukam wspoltowazyszy niedoli, moje 9 kg do zrzucenia to naprawde duze wyzwanie.. Pozdrawiam was. Piszcie, razem łatwiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, fajnie, że jest nas coraz więcej:) rozwieliitka ----> na niepodjadanie w dni wolne i te pracujące też mam bardzo prosty patent - jem regularnie - 5 posiłków, o tych samych godzinach codziennie (7, 10, 13, 16, 19). No i zjadam bardzo dużo warzyw:) Gdyby nie to, że zrezygnowałam z wina, serów, pizzy itp. to w ogóle nie zauważyłabym, że jestem na diecie:D aaaaaaaaale ----> bardzo się cieszę, że postanowiłaś zrobić coś ze swoim ciałem:) Niemniej jednak pomysłu z dietą kopenhaską nie pochwalam. Ale nie będę Ci tu moralizować:) jesteś dorosła, robisz to na własną odpowiedzialność. Shayana_85 ----> będzie dobrze:) L-karnityna jest niestety trochę przereklamowana:( Zakładam, że w Twojej wypowiedzi wkradł się błąd - 300 g dziennie by Cię zabiło - wnioskuję więc, że bierzesz 300 mg. A żeby oczekiwać od l-karnityny efektów należy spożywać 1 g (1000 mg) dziennie. Fitness - popieram - nic tak nie wspomaga tak odchudzania, jak regularny ruch.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, fajnie, że jest nas coraz więcej:) rozwieliitka ----> na niepodjadanie w dni wolne i te pracujące też mam bardzo prosty patent - jem regularnie - 5 posiłków, o tych samych godzinach codziennie (7, 10, 13, 16, 19). No i zjadam bardzo dużo warzyw:) Gdyby nie to, że zrezygnowałam z wina, serów, pizzy itp. to w ogóle nie zauważyłabym, że jestem na diecie:D aaaaaaaaale ----> bardzo się cieszę, że postanowiłaś zrobić coś ze swoim ciałem:) Niemniej jednak pomysłu z dietą kopenhaską nie pochwalam. Ale nie będę Ci tu moralizować:) jesteś dorosła, robisz to na własną odpowiedzialność. Shayana_85 ----> będzie dobrze:) L-karnityna jest niestety trochę przereklamowana:( Zakładam, że w Twojej wypowiedzi wkradł się błąd - 300 g dziennie by Cię zabiło - wnioskuję więc, że bierzesz 300 mg. A żeby oczekiwać od l-karnityny efektów należy spożywać 1 g (1000 mg) dziennie. Fitness - popieram - nic tak nie wspomaga tak odchudzania, jak regularny ruch.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaaale
Ledahima, czemu nie pochwalasz? sadzisz, ze zbyt radykalna? generalnie nie odbiega ona od mojego normalnego sposobu odzywiania sie.to juz koniec 3 dnia. nie jestm glodna ani przez chwile i czuje sie dobrze.nie chudne w ogole jak na razie.znasz jakies negatywne opinie na temat tej diety?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo to najkrótsza droga do kompletnej destrukcji organizmu i rozwalenia metabolizmu. Ograniczając drastycznie dzienną ilość kalorii powodujesz, że organizm przechodzi w tryb "oszczędzania". Jesz mało i rzadko, więc wszystko (a tak dokładniej - wszelkie węglowodany), co zjadasz jest natychmiast magazynowane pod postacią tłuszczu. Oczywiście, skądś organizm musi czerpać energię, ale wbrew pozorom wcale nie czerpie jej z zalegającej tkanki tłuszczowej. Na pierwszy ogień idzie wątroba (dokładnie zapasy glikogenu) i mięśnie. W mięśniach masz mitochondria, które pełnią funkcję "piecyków" do spalania tkanki tłuszczowej. Ale ponieważ mięśni masz coraz mniej, masz też mniej "piecyków", więc spalasz sukcesywnie coraz mniej tłuszczu a coraz więcej się odkłada. W efekcie końcowym utrata wagi to utrata wody i mięśni a samej tkanki tłuszczowej po takiej diecie może być nawet więcej niż przed. To niestety jest typowe nie tylko dla kopenhaskiej, ale każdej innej diety "głodówkowej". No i po zakończeniu takiej diety, nie dość, że grozi mega jojo, to zrujnowany metabolizm zaczyna powodować tycie niemal "od samego powietrza".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaaale
dzieki za wyjasnienie.troche sie przejelam. ale jak pisalam, ta dieta nie odbiega od mojego normalnego sposobu odzywiania sie,ja sie w ogole nie czuje glodna. jem glownie salate z roznymi dodatkami, czasem makaron czy pizze oraz, jak wiesz, sery i wino i to mnie rozwalalo, ale jak wykluczam sery, wino, makaron i pizze to zostaje wlasciwie to co jest wkopenhaskiej. a co ty bys radzila, jaka diete, oprocz mniej zrec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tu wcale nie chodzi o uczucie głodu. Ludzki organizm po prostu tak funkcjonuje - nie dasz mu jeść, albo dasz za mało, to w momencie, kiedy dasz więcej, sam sobie odłoży. Na to nie ma mądrego:/ Skuteczna dieta to trwała zmiana nawyków żywieniowych. Raz na zawsze. 1. Regularne posiłki, 2. Dzienne zapotrzebowanie kaloryczne minus 200/-300 kcal, 3. Dobowy bilans węglowodany:białko:tłuszcze = 4:2:1, 4. Aktywność fizyczna. No niestety, na początku trzeba usiąść z tabelami wartości odżywczych, kalkulatorem, kartką i ołówkiem i trochę pokombinować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaaale
a od czego zalezy ten dobowy bilans weglowodany bialko? jakie sa potrzeby? ile w ogole czlowiek powinien jesc kalorii dziennie? przepraszam ze cie zadreczam, chyba czas sie wybrac do dietetyka. ale rozumiesz, ja wlasciwie jestem ciagle na salacie i gotowanych warzywach bo uwielbiam. jak jem i nawet przesadzam to jakos nie tyje gwaltownie potrzeba roku zeby przytyc ze 2 kg a jak nie jem albo jem mniej to w ogole nie chudne! dlaczego! teraz ten 4 a wlasciwie 5 dzien diety a tu nic ani grama mniej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grilowana
Ja też się dołączam do was. Ważę 64 wzrost 170:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaale....a propo twojej dietki, to moja "kiedyś' najbliższa przyjaciółka ja zrobiła z mamą, schudły niesamowicie ponad 10 kilo (miały też z czego), waga w miarę utrzymywała sie przez jakieś 2 miesiące, tylko dla tego, ze koleżanka miała ostry czas i żyła samym stresem, potem przytyła ponad 30 kilo, do tej pory zrzuciła może 10 kilo, a mineło juz z 6 lat. Ja tylko raz przeczytałam skład, i zgadzam sie ze to rozwala uk. pokarmowy. A jak piszesz ze tylko wyeliminowałaś pizze i makarony:) to katastroficzne jedzenie, i masa kalorii, zamiast wyeliminować trzeba to pięknie na zdrowe zamienić- to tylko tak z serduszka radze;) Ja dzis miałam bardzo duzo pracy i zamieszania wiec dopiero teraz nadrobiłam kalorie z duzą ilością czosnku:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaale....a propo twojej dietki, to moja "kiedyś' najbliższa przyjaciółka ja zrobiła z mamą, schudły niesamowicie ponad 10 kilo (miały też z czego), waga w miarę utrzymywała sie przez jakieś 2 miesiące, tylko dla tego, ze koleżanka miała ostry czas i żyła samym stresem, potem przytyła ponad 30 kilo, do tej pory zrzuciła może 10 kilo, a mineło juz z 6 lat. Ja tylko raz przeczytałam skład, i zgadzam sie ze to rozwala uk. pokarmowy. A jak piszesz ze tylko wyeliminowałaś pizze i makarony:) to katastroficzne jedzenie, i masa kalorii, zamiast wyeliminować trzeba to pięknie na zdrowe zamienić- to tylko tak z serduszka radze;) Ja dzis miałam bardzo duzo pracy i zamieszania wiec dopiero teraz nadrobiłam kalorie z duzą ilością czosnku:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katrin1
Witam Was wszystkie. Z przyjemnością poczytałam Wasz topik.Może też się wypowiem choć na dzień dzisiejszy się nie odchudzam , bo przyznam szczerze, ze mi się już nie chce. Ważę dobrze/ mam 168 cm waga ok 60 kg. Ćwiczę , więc to nie dużo , bo mięśnie waża więcej niż tłuszxcz.Opowiem WaM SWOJĄ HISTORIĘ.PRawie 6 lat temu rzuciłam papierosy.Ważyłam 56 kg i czułam się super. Ćwiczyłam systematycznie- 3 , 4 razy w tygodniu. Czułam się szczupła i zgrabna. Taka ubita.Niestety. W trakcie rzucania fajek przybralam prawie 10kgc.cwiczylam,jadlam i tylam-spowolniona przemiana materii, nikt mi nie powie ze tak nie jest-patrzylam w lustro i nie moglam na siebie patrzec...Zaczelam stosowac rozne diety oraz preparaty na spalanie tluszczu.Efekt-rozwalony zoladek,watroba itd.Spadku wagi nie bylo.W koncu yastosowalam zupe kapusciana.i to byl strzal w 10+tke.zgubilam ok4kg.teraz staram sie uwazac na to co jem , cwicze 2+3 razy w tyg,przestalam miec obsesje kiedy schudne,nie wrocilam juz do wagi sprzed rzucenia palenia,ale najwidoczniej moj organizm sie zbuntowal i stwierdzil ze tak mu dobrze.to tyle ode mnie.powodzenia zycze Wam wszystkim wytrwalosci w dochodzeniu do wagi dealnej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaaale
dzieki rozwielitka za uwagi! biore je sobie do serca. zreszta ja sama wiem, ze diety cud sa zawsze niebezpieczne. jesli sie minimalnie zle poczuje przerwe te diete ale jeszcze chwile chce zobaczyc co dalej. jak pisalam nie jestem wcale glodna ale tez wcale nie chudne. a potem.. ostroznie i rozwaznie. rozgladam sie za dietologiem i zamierzam umowic sie na wizyte oraz stosowac sie do rad. dzieki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zadręczasz:) Jeśli prowadzisz siedzący tryb życia, to Twoje dzienne zapotrzebowanie kaloryczne = Twoja waga x 24. Bilans wartości odżywczych zależy od masy ciała. Standardowo (dla człowieka nie będącego na diecie): 2g węglowodanów na 1 kg masy ciała:1g białka:0,5g tłuszczu. Nie chcę Cię martwić, ale (mimo, że czujesz się dobrze) skoro nie chudniesz, to w Twoim organizmie prawdopodobnie dzieje się już to, o czym pisałam parę postów wcześniej. Konsultacja z dietetykiem to dobry pomysł, ponieważ jeśli faktycznie zdążyłaś już sobie spowolnić metabolizm, to dobrze jest skorzystać z pomocy specjalisty, żeby go rozruszać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaaale
dzieki Lehadima przemysle to wsz bo jestem b. zaniepokojona sytuacja. ze nie chudne i ze czuje sie ciagle pelna na tej diecie. no, pelna moze nie ale dobrze.prowadze siedzacy tryb zycia, wlasciwie w ogole sie nie ruszam.ale kiedy sie ruszalam (ok 8 km dziennie marszem) to tez nie chudlam!!! Nie wiem, naprawde nie wiem. plakac mi sie chce ze nie chudne. tak mi zalezalo na tej kiecce na sylwestra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SchoolGirl
Przyłączam się Dietę zaczynam od jutra - dzisiaj było wielkie pożegnanie z pizzą :P Mam 170cm i ważę 62kg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×