Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zimna-sarna

wypalona miłość a perspektywa ślubu kościelnego

Polecane posty

Gość zimna-sarna

Dwa lata temu wyszłam za mąż wydawałoby się za fajnego faceta. Mamy małe dziecko, on planuje ślub kościelny, bo narazie mamy cywilny, a ja nie chcę brać kościelnego, bo go nie kocham. Często się kłóciliśmy przez te lata, powiedzieliśmy sobie niejedno. Miłość zgasła, zostało przyzwyczajenie. Boję sie odejść, bo nie wiadomo co z dzieckiem, pewnie sąd przyznałby jemu, bo ja nie mam pracy ani mieszkania. On twierdzi, że skoro mamy dziecko to naszym obowiązkiem jest wziąć kościelny, bo tak jest wporządku wobec Boga. On już też mnie chyba nie kocha (to się czuje), a mimo to chce mi się chyba na święta ponownie oświadczyć (przed kościelnym). Nie wiem, co robić - wziąć ten ślub i kłamać przed Bogiem Odrzucić jego propozycję itym samym przygotować się na walkę o dziecko, dach nad głową itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przestałaś kochać? a co rozumiesz przez kochanie? chęć widzenia tej osoby zaraz potem gdy się rozstaliście? słuchanie z zaciekawieniem wszystkiego co ma do powiedzenia na każdy temat? pragnienie bliskości z nią, ochota na pocałunki, przyjemny dreszczyk na samą myśl czegoś wiecej? poczucie że jest się gotowym poświęcić wszystko dla szczęścia tej drugiej osoby? to wszystko i wiele innych rzeczy, które złudnie nazywamy kochaniem, blednie w każdym związku prędzej czy później. a gdy przychodzi dziecko na świat, gdy trzeba zadbać o dom i rodzine, ugotować obiad i posprzątać mieszkanie - wtedy dołaczają do naszego związku kłotnie i sprzeczki... ale to wszystok nie znaczy że się przestało kochać. dlaczego myślisz że go przestałas kochać? nie jest już dla Ciebie ważny? nie masz ochoty dbać więcej o niego? jest Ci zupelnie obojętne z kim teraz pójdzie do łożka? wyobrażasz sobie że przytula, całuje inna kobietę? mogłabyś na to pozwolić? nie? to kochasz go moja droga :) jeśli żadne z ww rzeczy Cię nie przeraża, złóż pozew o rozwód i nie martw się, w polsce największe prawa do dzieci maja ich matki, bez względu na wsztyko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zimna-sarna
Karola, masz rację twierdząc, że miłość to nie motyle w brzuchu i że czasem szarzyzna wszystko przysłania. Mimo wszystko chyba go nie kocham, ponieważ: nie cieszę się na jego widok - wręcz przeciwnie, kiedy słyszę stukanie do drzwi, to robię się smutna drażni mnie jego oddech, głos, błędy językowe, wygląd uważam że nie mamy o czym rozmawiać, bo on wkółko powtarza to samo - np. narzeka na drogi w Polsce mamy inne poczucie humoru, zainteresowania, gusta, wszystko Uważam że ten nasz związek to niewypał, ale nie mam na tyle odwagi, by powiedzieć "dowidzenia", przynajmniej narazie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zimna-sarna
pomóżcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cóż powiedzieć - nie chcesz
nie bierz ślubu kościelnego. Wprawdzie i tak nie możesz już wyjść za ortodoksyjnego katolika, ale nie ma sensu pakować się dalej w związek bez przyszłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zimna-sarna
A jak mam zareagować, jak on przedemną klęknie z pierścionkiem? Przecież jak powiem, "nie" to strasznie go zranię i będę sie musiał liczyc z tym, że od tego momentu będzie robił wszystko by się "ustawić" w życiu beze mnie, ale z dzieckiem. Jak wspomniałam, on ma wiele asów w rękawie, ja nie mam nic poza miłością do Małej. A wiem, że go stać na wiele, by mi ją odebrać. Może przyjąć pierścionek, ale odraczać datę ślubu, dopóki się nie ustawię zawodowo? A wtedy rozwód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
parszywe uczucie. przykro mi przede wszytkim że magia między wami nie przetrwała. to jest najgorsze w całej sytaucji. okłamywanie go i przyjmowanie pierścionka, to nie najlepszy pomysł - może prowadzić to wielu przykrości. ja zawsze ZAWSZE stawiam na szczerość. a próbowałaś rozmowy ze swoim mężem? na temat waszego związku oczywiście? przekazać mu, że nie czujesz się już z nim dobrze, może będzie chciał razem z tobą coś zmienić? jeśli widzisz oczywiście jakiekolwiek szanse, że twoje uczucia moga wrócić. natomiast jest sprawa jest beznadziejna i czujesz że właściwie to od początku taka była - nie brnij w kłamstwo, to najgorsza rzecz jaką możesz zrobić samej sobie przede wszytkim. jeśli on chcę się z tobą żenić, to chyba Cię kocha, więc nie będzie próbował Cię skrzywdzić po tym gdy odmówisz ślubu kościelnego i zarządasz rozwodu. spróbuje ew. Cie przy sobie zatrzymać, ale żeby na siłe odbierać Ci dziecko. poza tym, naprawdę prawo rodzinne stoi bo twojej stronie, jesteś matką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przemyśl
i porozmawiaj z nim szczerze. Zapytaj czy ma podobne odczucia co do waszego związku jak ty. Powiedz o tych przykrych rzeczach które sobie powiedzieliści eprzez te lata i razem to oceńcie. Można spróbować też porozmawiać z psychologiem. Może masz depresję- zrezygnowałaś z własnego życia na rzecz dziecka i rodziny i przez to twoje życie stałao się dla ciebie mniej atrakcyjne a co za tym idzie i twój mąż....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uwolnionajjjjj
czasem można próbować ale tylko raz nie warto nic robić na siłę i gdy wogóle niczego już nie ma.... ja byłam w takim związku jak ty... 10 lat.... gdy mi się oświadczył....moja pierwsza myśl to "kurwa jakby można było zatrzymać czas i uciec by nie widział".... oczywiście przyjęłam oświadczyny bo nie chciałam go ranić jak ty. To nie ma sensu....męczyłam się przez kilka lat aż w koncu coś we mnie pękło....i uciekłam. Na szczęście nie mielismy dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uwolnionajjjjj
to tylko zmarnowany czas, życie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie rób tego. Czy on ma świadomość że nie kochasz go? Jeśli tak to skoro jest tak wielkim wierzącym niech zda sobie sprawę że przed Bogiem taki sakrament będzie kłamstwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesli juz to pozostan
w cywilnym zwiazku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zimna-wiosna
On twierdzi, że powinniśmy zrobić to dla dziecka. Poza tym, on jest takim tradycjonalistą, że twierdzi, że o małżeństwo trzeba walczyć, trudności przeczekać, że każde małżeństwo przechodzi kryzys, a ludzie myślą, że już się nie kochają, a to nieprawda. Jak mu mówię, że mam wątpliwości, to On na to "A nasza córka się dla Ciebie nie liczy?" No po bandzie jedzie... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Prawdziwy katolik na stos wiary nie waha się rzucić nawet własnego dziecka. Dobrze sobie zdaje sprawę że się nie układa ale czy zdaje sobie sprawę czy dla dziecka dorastanie w domu gdzie rodzice są sobie praktycznie obcy, kłócą się i zamiast łączyć wychowanie dają dziecku różne wzorce to "miód i orzeszki"? A Ty, i to czego chcesz też się liczy. Ślub kościelny jako lek? Buhaha, to pudrowanie swej duszy a nie jej rozwój, oszukiwanie sumienia i wielki spektakl postronnym... ale to zupełnie inna bajka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zimna-sarna
No właśnie. I jeszcze jedno - musimy wziąć kościelny, bo on nie dostał rozgrzeszenia na spowiedzi i nie może przystąpić do komunii świętej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zimna-sarna
upup

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×