Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Eliaszka

Dla tych co chcą się pozbierać po rozwodzie bez zemsty i nienawiści

Polecane posty

Kasiu na wszelkie pytania, które zadałaś już sama sobie odpowiedziałaś. Rozumiem, że targają Tobą sprzeczne uczucia i niebardzo wiesz, którą drogą teraz podążać. Pora jednak wyjść z toksycznego związku i dać sobie drugą szansę. Oczywiście bywa, że i ja sięgam pamięcia do tamtych złych dni, ale poza żalem nie czuję już nic. To bardzo ważne byś Swą godność zachowała. Uwierz mi, że bycie damą nawet w tak kryzysowej sytuacji jest możliwe. Gdy teraz rozmawiam z ex jestem na zupełnie innej pozycji. Czasem zadaję sobie pytanie co ja w tym człowieku widziałam. Powiadają, że miłość jest ślepa. Na szczęście nie trzeba interwencji okulisty by wzrok odzyskać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasiu na wszelkie pytania, które zadałaś już sama sobie odpowiedziałaś. Rozumiem, że targają Tobą sprzeczne uczucia i niebardzo wiesz, którą drogą teraz podążać. Pora jednak wyjść z toksycznego związku i dać sobie drugą szansę. Oczywiście bywa, że i ja sięgam pamięcia do tamtych złych dni, ale poza żalem nie czuję już nic. To bardzo ważne byś Swą godność zachowała. Uwierz mi, że bycie damą nawet w tak kryzysowej sytuacji jest możliwe. Gdy teraz rozmawiam z ex jestem na zupełnie innej pozycji. Czasem zadaję sobie pytanie co ja w tym człowieku widziałam. Powiadają, że miłość jest ślepa. Na szczęście nie trzeba interwencji okulisty by wzrok odzyskać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasiu na wszelkie pytania, które zadałaś już sama sobie odpowiedziałaś. Rozumiem, że targają Tobą sprzeczne uczucia i niebardzo wiesz, którą drogą teraz podążać. Pora jednak wyjść z toksycznego związku i dać sobie drugą szansę. Oczywiście bywa, że i ja sięgam pamięcia do tamtych złych dni, ale poza żalem nie czuję już nic. To bardzo ważne byś Swą godność zachowała. Uwierz mi, że bycie damą nawet w tak kryzysowej sytuacji jest możliwe. Gdy teraz rozmawiam z ex jestem na zupełnie innej pozycji. Czasem zadaję sobie pytanie co ja w tym człowieku widziałam. Powiadają, że miłość jest ślepa. Na szczęście nie trzeba interwencji okulisty by wzrok odzyskać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasiu na wszelkie pytania, które zadałaś już sama sobie odpowiedziałaś. Rozumiem, że targają Tobą sprzeczne uczucia i niebardzo wiesz, którą drogą teraz podążać. Pora jednak wyjść z toksycznego związku i dać sobie drugą szansę. Oczywiście bywa, że i ja sięgam pamięcia do tamtych złych dni, ale poza żalem nie czuję już nic. To bardzo ważne byś Swą godność zachowała. Uwierz mi, że bycie damą nawet w tak kryzysowej sytuacji jest możliwe. Gdy teraz rozmawiam z ex jestem na zupełnie innej pozycji. Czasem zadaję sobie pytanie co ja w tym człowieku widziałam. Powiadają, że miłość jest ślepa. Na szczęście nie trzeba interwencji okulisty by wzrok odzyskać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasiu na wszelkie pytania, które zadałaś już sama sobie odpowiedziałaś. Rozumiem, że targają Tobą sprzeczne uczucia i niebardzo wiesz, którą drogą teraz podążać. Pora jednak wyjść z toksycznego związku i dać sobie drugą szansę. Oczywiście bywa, że i ja sięgam pamięcia do tamtych złych dni, ale poza żalem nie czuję już nic. To bardzo ważne byś Swą godność zachowała. Uwierz mi, że bycie damą nawet w tak kryzysowej sytuacji jest możliwe. Gdy teraz rozmawiam z ex jestem na zupełnie innej pozycji. Czasem zadaję sobie pytanie co ja w tym człowieku widziałam. Powiadają, że miłość jest ślepa. Na szczęście nie trzeba interwencji okulisty by wzrok odzyskać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasiu na wszelkie pytania, które zadałaś już sama sobie odpowiedziałaś. Rozumiem, że targają Tobą sprzeczne uczucia i niebardzo wiesz, którą drogą teraz podążać. Pora jednak wyjść z toksycznego związku i dać sobie drugą szansę. Oczywiście bywa, że i ja sięgam pamięcia do tamtych złych dni, ale poza żalem nie czuję już nic. To bardzo ważne byś Swą godność zachowała. Uwierz mi, że bycie damą nawet w tak kryzysowej sytuacji jest możliwe. Gdy teraz rozmawiam z ex jestem na zupełnie innej pozycji. Czasem zadaję sobie pytanie co ja w tym człowieku widziałam. Powiadają, że miłość jest ślepa. Na szczęście nie trzeba interwencji okulisty by wzrok odzyskać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam za te powtarzające się wiadomości. Kafeteria dziś szwankowała i stąd to wszystko. Pozdrawiam cieplusio i kosz uśmiechów przesyłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eliaszka
Czuję się jakbym podpisała cyrograf...byłam u prawniczki. Teraz tylko dogadają się co do szczegółów, a ja cierpię. Podjechałam po synka, którym się dzisiaj opiekował tatuś....pisałam mu wielokrotnie, że nie mogę go widywać, bo cierpię...to ten specjalnie przyszedł do samochodu. On przecież luzik! Powiedzcie mi czy jest jakaś różnica między miejscem zamieszkania dzieci i opieką obojga rodziców a powierzeniem opieki tylko matce. Prawniczka stwierdziła, ze w praktyce nie ma żadnej, ale ja mam jakieś dylematy.... jeżeli będzie to pierwsze czy nie będzie robił mi pod górkę? Miłej nocy wszystkim...ja chyba nie zasnę :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eliaszka
Czuję się jakbym podpisała cyrograf...byłam u prawniczki. Teraz tylko dogadają się co do szczegółów, a ja cierpię. Podjechałam po synka, którym się dzisiaj opiekował tatuś....pisałam mu wielokrotnie, że nie mogę go widywać, bo cierpię...to ten specjalnie przyszedł do samochodu. On przecież luzik! Powiedzcie mi czy jest jakaś różnica między miejscem zamieszkania dzieci i opieką obojga rodziców a powierzeniem opieki tylko matce. Prawniczka stwierdziła, ze w praktyce nie ma żadnej, ale ja mam jakieś dylematy.... jeżeli będzie to pierwsze czy nie będzie robił mi pod górkę? Miłej nocy wszystkim...ja chyba nie zasnę :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eliaszka nie okazuj mu swych uczuć. Nie warto. W takich sytuacjach powinnaś jak najszybciej zabrać Malucha i odjechać. Nie wdawaj się z nim w nijakie dyskusje i ograniczaj kontakt do minimum. Co do prawniczki to zdecydowanie ma rację. :-) Miłego dzionka i nosek do góry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jeszcze jedno Kochana...by stało się tak jak mówisz (wyłącznie opieka matki) musiałabyś pozbawić Swego męża praw do dzieci, a zdrada nie jest do tego przesłanką. Musi być spełnionych znacznie więcej czynników. Przeszłam to i w tej kwestii dość sporą wiedzę posiadam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eliaszka
No i się napisałam i wszystko wcięło!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eliaszka
Napisał, ze mam go przestać demonizować....niestety jest najgorszą osobą jaka stanęła na mojej drodze życia, największym oszustem jakiego znam, ale z tym demonizowaniem to lekka przesada. Nawet nie chcę jego krzywdy, nie zemściłam się ani na nim ani na niej...a miałam jak (straciłaby pracę). Karę sami sobie zadali...życie ze świadomością czyjejś krzywdy, w tym dzieci. Wkurza tylko to ciągłe jego wybielanie:" ja dzieci nie zostawiłem, nic przecież nie zrobiłem". Chodził ponoć do świetnej psycholożki...nie powiedziała mu, ze takie kity to nie dla takich dużych dzieci? Tylko je tym rozbija. One muszą zaakceptować ten fakt, a nie mieć na siłę wypierany. No ale jeżeli to mu przynosi ulgę? Tylko jak długo...niestety na tym etapie święcie wierzy w swoje słowa Chcę już pisać o przyszłości, planach, chcę, muszę o nim zapomnieć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eliaszka
Jak pomyślę o Świętach to chce mi się wyć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eliaszka
Czyżby sprawdzał się mój smutny scenariusz...mąż ciągle powtarzał, że jest zawsze do dyspozycji dzieci, a dziesiaj już nie chce się z nią spotkać z zwyczajowym czasie, bo pewnie kochanka zaczyna się wkurzać, ze wszystkie niedziele nie ma go przy niej, że obiadków z nią nie jada. Córka płakała do słuchawki, że on wcale nie chce się z nią spotkać... to rzucił hasło, że przyjedzie dziesiaj kiedy będzie chciał! Stwierdziła więc, że się z nim nie spotka. Jaki ten człowiek jest biedny, tak mi go żal! Wiem jakim był dobrym człowiekiem i jakim stał się beznadziejnym pod wpływam kochanki. Wierzę, że oczy mu się kiedyś otworzą, ale obawiam się, że to co zobaczy to będą zgliszcza!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też jestem po rozwodzie, niezbyt długo - zaledwie od marca, ale z mężem rozstaliśmy się w zeszłym roku w lipcu. Całe moje małżeństwo było jednym wielkim nieporozumieniem. Kilka dni po ślubie zrozumiałam, w jak wielkim bagnie się znalazłam. Byłam wówczas bardzo chora a mój mąż potrafił mówić mi wprost, że się mną brzydzi, że go nie podniecam, że czuć ode mnie odór wymiocin. Po pracy siedział przy komputerze, poza którym świata nie widział. Całą niemal pensję przeznaczał na modernizację sprzętu, mogłam pomarzyć o tym, żeby gdzieś z nim wyjść. Ograniczył moje kontakty z rodziną (moja mama jadąc rano do pracy z Brwinowa - o czym dowiedziałam się po kilku miesiącach, nie miała się gdzie zatrzymać i potrafiła przesiedzieć dwie godziny na przystanku autobusowym, bo on nie zgadzał się, żeby weszła). Tuż przed naszym rozstaniem upił się i powiedział, cytuję: "wypierdalaj z mojego życia". Po czym uderzył mnie pięścią w pierś a ja poleciałam na szafę. Kilka dni później kazałam mu się wyprowadzić (mieszkanie było moje). Napuścił na mnie policję twierdząc, że nie chcę oddać mu dokumentów własności jego mieszkania (miał taki bałagan w papierach, że nie wiedziałam, gdzie one są). Mimo, że wiedział, że każde nerwy mogą doprowadzić mnie do pogorszenia stanu mojego zdrowia, stał wtedy nade mną i obrzucał mnie obelgami. Przestał dopiero wtedy, gdy zaczynałam mdleć z bólu. Przyjechała do mnie moja koleżanka zaniepokojona przerwaniem rozmowy (na skype) i widząc, co się dzieje (leżałam na ziemi), dała mi szybko leki a mój były mąż zaczął płakać, przepraszać i mówić, że mnie kocha. Doprawdy... :-o Nie czuję do niego nienawiści. Czasem nawet rozmawiamy przez telefon. Wiem, że kogoś poznał i życzę mu jak najlepiej. Ale nigdy więcej nie chcę mieć z nim nic do czynienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eliaszka
Nie dziwię się dziewczyno....ja przynajmniej miałam dobre życie przez 10 lat. Mam zamiar o tym pamiętać, a tego człowieka, którym on się teraz stał wolę wymazać z pamięci...choć mam świadomść, że się nie da. Zawsze będą łączyły nas dzieci. On zawsze będzie nieszczęsliwy...był ze mną, będzie z nią, bo jest mu źle ze sobą! Nie ukrywam, że jakaś iskierka nadziei się we mnie tli...że się w koncu opamięta, bo to aż niemożliwe, żeby ktoś tak nisko upadł. Żyję jednak swoim życiem, nie liczę na cud....muszę być szczęśliwa dla dzieci. Miłego wieczoru :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kologen
szkoda ze topik umarl :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Warburg
Zawsze jest ciekawe jaki będzie ciąg dalszy. Kochankowie, kochanki to jakaś zmora. Nie wiem co się ludziom we łbach poprzestawiało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam! Mnie mąż nie zdradził w dosłownym tego słowa znaczeniu, tzn, nie z kobietą...i nie fizycznie z mężczyzną...zawsze lubił się bawić przez kilka dni, i tak mu zostało...meta się znalazła, i to nie na rotacji...wracał po 2 dniach i mówił, że przepraszać nie będzie...kiedy urodził się Synek, było coraz gorzej! Zniewagi, upokorzenia, a nawet uderzył mnie przy znajomych. Pytałam się, parafrazując Chylińską "Kiedy powiem sobie dość?!"! I powiedziałam, mieszkam z Synkiem, z bólem brzucha nie czekam już na weekend...jestem spokojna...ale serce boli, bo Go bardzo kochałam. Z niedowierzaniem przyjmuję rzeczywistość...Widać, można żyć bez powietrza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Issabel

Twarda - muszę być twarda. To mi wszyscy mówili - bądź twarda dla dzieci, bądź twarda dla siebie, nie daj mu tej satysfakcji. A ja chciałam być. Nie pozwoliłam sobie na cierpienie. Byłam dumna, byłam zimna... i codziennie pomalutku coś we mnie pękało, jak rysa na suficie, która przez lata powoli się wydłuża, chociaż nic nie wskazuje na zbliżającą się tragedię. Kryzys przyszedł szybko. Wpadłam w histerię. Rzuciłam pracę wyprowadziłam się z miasta. Pojechałam do Warszawy. Zaczęłam chodzić na terapię. Do poradni Psychologgia na Chmielnej. Tam po raz pierwszy ktoś powiedział mi, że mogę płakać, że mogę wypuścić na zewnątrz wszystko to co mnie zjada. To pomogło. Dziś jestem twarda, ale nie z przymusu, tylko z własnej woli 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×