Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość papric

Dobranocka - audycja o samorozwoju

Polecane posty

Dobronocka z dnia 2011.09.19 Dobry seks jest źródłem radości dla Niego i dla Niej. Daje siłę do pracy, codziennych obowiązków, przynosi zdrowie, łączy ludzi i tworzy więzy rodzinne. Dlaczego jednak tak często gramy naszą bliskością? Psychoseksuolog Bianka-Beata Kotoro wyjaśnia, że bardzo często wydaje nam się, że w ten sposób gramy o siebie. Jest to jednak tylko złudzenie, bo za tym wszystkim kryje się fałsz, kłamstwo, których skutki nigdy nie są dobre. Gość Dobronocki dodaje, że zarówno mężczyźni, jak i kobiety w takim samy stopniu mają tendencje do manipulacji, czyli nagradzania lub karania drugiej strony poprzez sferę seksualności. - Bardzo często jednak na początku znajomości, to mężczyźni manipulują i dają kobietom nadzieję na coś więcej. Ponieważ u kobiet sfera uczuciowości stoi na piedestale, poddają się temu i oddają fizycznie. Dopiero z czasem okazuje się, że mężczyźnie chodziło tylko o ciało kobiety. - Żeby seks był udany i piękny, to między dwojgiem ludzi musi być miłość, zauroczenie lub fascynacja - wyjaśnia Bianka-Beata Kotoro. Dodaje, że niezbędna jest też rozmowa, bo ona pozwala zrozumieć nam potrzeby drugiej osoby. Bardzo często chcielibyśmy, żeby partner był jasnowidzem i znał nasze potrzeby. Gość Dobronocki przypomina, że współcześni dwudziestolatkowie tylko z pozoru potrafią mówić o seksie. Rzeczywiście potrafią nazwać pozycje, narządy, techniki. Ale uczucia i miłość są przez nich pomijane. Data: 2011.09.19 Tytuł: Po co i o co gramy w łóżku? Gość: Bianca-Beata Kotoro http://s4.ifotos.pl/img/Bianca-Be_haqewpx.jpg LINK: http://hotfile.com/dl/130202799/5e756c2/Dobronocka_2011.09.19.zip.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobronocka z dnia 2011.09.26 Frustracja i gniew - takie emocje budzą się w nas momentalnie, jeśli w naszym życiu pojawia się jakaś nieoczekiwana zmiana. Tymczasem wystarczy sięgnąć do przeszłości, by przypomnieć sobie, że życiowe zwroty akcji często wyszły nam na dobre. Dr Joanna Heidtman, psycholog, wyjaśnia, że nikt z nas nie lubi zmian. Dlaczego? O tym decyduje typ osobowości. - Lejtmotywem życia i pracy niektórych osób jest silna potrzeba kontrolowania swojego życia. Jeśli zmiana jest nieoczekiwana, to poczucie kontroli tych osób staje się frontalnie zaatakowane. Inne osoby cenią sobie wolność. Jeżeli coś lub ktoś narzuca takiej osobie zmianę, to przestaje być już tak otwarta na nią, bo jej wolność została zachwiana. Inny typ osobowości to perfekcjoniści, osoby, które lubią wszystko dokładnie planować, układać, porządkować. Jeżeli w życiu tych osób pojawia się jakieś odchylenie, to budzi to w nich frustracje. Kolejny typ osobowości prezentują ci, którzy chcą utrzymać status quo, cenią spokojne życie. Każda niezapowiedziana zmiana wzbudza u nich lęk - mówi ekspert. Dr Joanna Heidtman radzi jednak każdemu: - Jeżeli w naszym życiu zmienia się coś w wyniku jakieś życiowej sytuacji, to nie warto tracić energii na zastanawianie się, dlaczego się tak dzieje. Trzeba puścić to, co miało się zbudowane i iść za tym, co się wydarza; z pełną energią, skoncentrowaną na rozwiązanie problemu. Dzięki temu wzrasta prawdopodobieństwo, że przez tę niespodziewaną sytuację przejdziemy łatwiej i nie stanie się dla nas traumatycznym przeżyciem. Gość Dobronocki dodaje, że warto też sięgnąć do przeszłości, by przypomnieć sobie jak wiele z pozoru trudnych i zaskakujących sytuacji w rezultacie wyszło nam na dobre. Data: 2011.09.26 Tytuł: Zmiana nieoczekiwana Gość: Joanna Heidtman http://s2.ifotos.pl/img/Joanna-He_hhahhpa.jpg LINK: http://hotfile.com/dl/130855332/27c77be/Dobronocka_2011.09.26.zip.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobronocka z dnia 2011.10.03 Doula to kobieta, która służy drugiej kobiecie. Jest jej opiekunką i powierniczką w czasie ciąży, porodu i później, kiedy uwaga rodziny skupia się na dziecku. Jej wsparcie pomaga przeżyć poród jako moment magiczny. Katarzyna Wierzbicka i Katarzyna Barszczewska należą do wąskiej wciąż w Polsce grupy doul, kobiet świadczących fachową pomoc rodzącym. - Doula jest takim adwokatem rodzącej, jej rolą jest przedstawienie kobiecie różnych rozwiązań, możliwości i zachęcić ją do snucia własnych wizji porodu, zastanawiania się nad tym, czego potrzebuje - mówi Katarzyna Barszczewska, prowadząca blog Czereśniowe Pole. Goście Grażyny Dobroń podkreślają, że okres ciąży i przygotowanie do porodu są niezmiernie ważne zarówno dla matki, jak i dziecka. Emocje, jakich doświadcza kobieta są odczuwane przez dziecko, kształtują jego nastawienie do świata. - Dlatego tak ważna jest oksytocyna i endorfiny, obecność douli pomaga produkować te hormony przyjemności, daje poczucie bezpieczeństwa - wyjaśnia Katarzyna Wierzbicka. Badania pokazują, że kobiety otoczone opieką douli mają niższy poziom stresu, rzadziej korzystają ze środków przeciwbólowych i częściej rodzą siłami natury. - Ciąża i poród nie są intelektualnym projektem, to trzeba poczuć w ciele, musimy się powołać na instynkt i intuicję - mówią doule obecne w studiu Trójki. Z ich doświadczeń wynika, że wsparciem należy objąć całą rodzinę. - Zarówno mamy, jak i ojcowie mają momenty słabości, doula powinna dawać siłę, ona może po prostu dotykać, dawać wsparcie - dodaje Kasia Wierzbicka. Data: 2011.10.03 Tytuł: Adwokat rodzącej Goście: Katarzyna Wierzbicka i Katarzyna Barszczewska http://s4.ifotos.pl/img/Katarzyna_hqrqewe.jpg http://s4.ifotos.pl/img/Katarzyna_hqrqewn.jpg LINK: http://hotfile.com/dl/131427698/076e637/Dobronocka_2011.10.03.zip.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobronocka z dnia 2011.10.10 - Obserwując dzisiejsze rodziny rzadko widzę dzieci przytulane przez rodziców, najczęściej włączamy im telewizor bądź grę, by je zająć. Bardzo często te dzieci sięgają po słodycze i słodkie napoje - mówiła w Trójce dr Grażyna Pająk, biolog. Jedzenie dostarcza nam przyjemności. Dopóki nic nam nie dolega i nie mamy nadwagi, nie zastanawiamy się nad jakością spożywanych pokarmów. Dodatkowy problem stanowi fakt, że to, co zdrowe, uważamy za niesmaczne. Dzieciom najbardziej smakują słodycze, potrawy typu fast food, chipsy. A rodzicom łatwiej jest ustąpić. - W Polsce już dobrze znamy wiele skutków ubocznych takiego żywienia. Jest coraz więcej alergii, otyłości, ADHD. I nie chodzi tylko o nadmiar słodyczy, ale wszystkich przetworzonych węglowodanów - wyjaśniła dr Grażyna Pająk. Również dorośli nie pozostają obojętni na przetworzone składniki pokarmowe. - Pozornie, nasze ciało przystosowuje się do sztucznych produktów, których spożywamy coraz więcej - powiedziała. W rzeczywistości natomiast zaczynamy źle się czuć, słabnąć, chorować. - Dopiero zrównoważona dieta, w której dostarczamy organizmowi odpowiednią ilość niezbędnych witamin, minerałów i składników zaczyna on funkcjonować naprawdę dobrze - podkreśliła biolog. Dr Pająk dodała od razu dodała, że sama żywność nie wystarczy. - Nasza żywność jest tak przetworzona, że często musimy korzystać z suplementów - podsumowała. Dlaczego ciemny cukier jest lepszy od białego? Jak sklarować masło i który typ metaboliczny spala szybciej? Odpowiedź na to i wiele innych pytań, a także ciekawe przepisy i dietetyczne triki poznasz słuchając całej audycji Dobronocka. Data: 2011.10.10 Tytuł: Szkodliwe substytuty miłości Gość: Grażyna Pająk http://i46.tinypic.com/s3pmv4.jpg LINK: http://hotfile.com/dl/131970636/a565181/Dobronocka_2011.10.10.zip.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobronocka z dnia 2011.10.17 Mamy taką straszną chęć, żeby nadawać ludziom etykietki. A etykieta jest na stałe, bardzo trudno ją zdjąć. Jesteśmy niewolnikami nazw, wyobrażeń. O przekraczaniu barier w świecie zewnętrznym i w sobie opowiadał Marek Rożalski, dawny jąkała, dziś trener umiejętności i komunikacji. Chcemy i wierzymy w to, że nasze życie będzie nietuzinkowe. To wewnętrzna potrzeba każdego człowieka. Mimo kłopotów przekraczamy więc nasze ograniczenia. Jak to się robi, jak to się dzieje? - Mamy tak olbrzymią liczbę problemów, że próbujemy ciągle nazywać innych według tych problemów: "rozwodnik", "wdowa", "kobieciarz", "żartowniś" wylicza gość Grażyny Dobroń. Definiujemy świat wokół. To nam daje szansę na opisanie kogoś w 2-3 zdaniach i już wszystko o nim wiemy. Jak przekonuje Marek Rożalski: - Warto ufać ludziom i sobie, wszystko co nam się zdarza jest po coś. Nauczyłem się mówić. To był kłopot jak każdy inny, ludzie mają kłopoty w związku, nie potrafią być sobą, mają problemy w pracy. To, co było najstraszniejsze, to ci ludzie, którzy mi próbują pomóc i trzymają kciuki, żebym się nie zająknął. Uczy innych przekraczać rozmaite ograniczenia. O jąkaniu mówi, że to choroba nieświadomego umysłu, który reaguje na otoczenie w szczególny sposób. Nie przykłada do tego olbrzymiej wagi. Obserwuje je jako jeden z kłopotów, które sami w sobie generujemy. Ten kłopot ma 400 tys. ludzi w Polsce. Różalski puentuje: - Żyję na "tu i teraz", rzadko cokolwiek planuję. Jąkanie jest tylko metaforą kłopotu, z którym idziemy przez życie. Podobnie jest na przykład z nieśmiałością. Sprawa polega na tym, żeby być między ludźmi i oswajać się z ich życzliwością. Trzeba słuchać ludzi. Ludzie w kłopotach, niezależnie od ich natury, mają zasadniczo dwa rozwiązania jedno głosi, że na wszystko jest lekarstwo chemiczne: Tabletka na: jąkanie, rozwód, zakochanie. Drugi sposób, mniej popularny, bo wymagający wysiłku, to zrobienie czegoś ze swoją głową, trzeba się uczyć jak się uczyć, co robić ze swoimi przyzwyczajeniami. Nieszczęście nie wymaga żadnego wysiłku, szczęście natomiast wymaga pracy, odwagi i silnej woli. Leży w budowaniu dzieła, które jest zgodne z naszym kierunkiem życia i rozwoju - przekonuje Marek Rożalski, dawny jąkałą, trener umiejętności i komunikacji. Czy jąkanie to choroba duszy? Jak można pokonać rozmaite bariery w sobie? I czy naprawdę z kłopotami jesteśmy pozostawieni samym sobie? Data: 2011.10.17 Tytuł: Zerwij swoją etykietkę! Gość: Marek Rożalski http://s3.ifotos.pl/img/Marek-Roa_hqwranx.jpg LINK: http://hotfile.com/dl/132574274/62d1941/Dobronocka_2011.10.17.zip.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobronocka z dnia 2011.10.24 - Każdy z nas ma inny poziom energii życiowej i inną odporność na stres. Ważne, by złych emocji nie trzymać w sobie - mówiła w Trójce trenerka rozwoju osobistego Dagmara Gmitrzak. W ciągu jednego dnia można zestresować się nawet kilkanaście razy. Jeśli do tego dochodzą poważniejsze problemy, wieczorem z równowagi wyprowadzi nas nawet tykanie zegara. - Niewyrażanie złości czy gniewu może się odbić na naszym zdrowiu. Żyjąc w napięciu codziennym przestajemy dostrzegać piękno i pozytywne aspekty naszego życia - podkreśla Dagmara Gmitrzak, trenerka rozwoju osobistego. Autorka książki "Techniki relaksu - Jak osiągnąć harmonię ciała i umysłu" podkreśla, że w dzisiejszym świecie człowiek narażony jest na działanie wielu czynników wywołujących napięcie i coraz trudniej zachować spokój, luz. - Jesteśmy przewrażliwieni, wydaje nam się, że ktoś nas atakuje, robi na złość. Jednocześnie nie mamy czasu na moment odprężenia, na zmniejszenie wewnętrznego napięcia - wyjaśnia socjolożka. Najłatwiejszym, choć zupełnie nieskutecznym sposobem radzenia sobie ze stresem, są używki. - Szukamy łatwych sposobów odreagowania. Tymczasem używki nie tylko nie pomagają, ale często wręcz pogłębiają stres. Na przykład alkohol daje jedynie iluzję rozwiązania problemu, a jednocześnie niszczy komórki mózgowe - podkreśla gość Grażyny Dobroń. Bóle głowy i kręgosłupa, napięcie mięśni, spadek energii życiowej, irytacja i smutek to tylko niektóre z objawów, które wskazują, że nie jesteśmy w dobrym stanie. Ich nasilenie to znak, że przyszła pora na "wyłączenie się", by móc zyskać dystans do naszych problemów. - Dystans ten pozwala zobaczyć rzeczy, których nie widzimy na co dzień. Ludzie mają różne sposoby na odcięcie się od problemu, poza wspomnianymi juz używkami. Są to zwykle książki, sport, oglądanie telewizji, spacer. Są także głębokie techniki relaksacyjne, ćwiczenia oddechowe, które pomagają także naszemu mózgowi. Jak sobie radzić ze stresem w związku? Jaki wpływ na dziecko ma stres mamy w trakcie ciąży? Data: 2011.10.24 Tytuł: Wyłącz się! Gość: Dagmara Gmitrzak LINK http://hotfile.com/dl/133228044/0883aaf/Dobronocka_2011.10.24.zip.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobronocka z dnia 2011.10.31 Składamy się z pięknych i trudnych emocji, przeżyć, doświadczeń cech. Budują one niepowtarzalne osoby i dobrze, jeśli tę niepowtarzalność potrafimy pokazać. Wyrazić to, co w nas najgłębiej. By to stało się możliwe, najpierw musimy odkryć, co nam w duszy gra. Nie możemy wymagać od emocji konsekwencji czy rozsądku, nie możemy mieć albo nie mieć racji w tym, co czujemy. Ta sfera jest po prostu nielogiczna. Poszukując konkretnych sposobów wyrażania siebie w emocjach, oswajamy, budujemy swój wewnętrzny świat i stopniowo odkrywamy też tajemnicę życia uczuciowego. To naprawdę ma sens, to wręcz decyduje o spełnionym życiu. - Faktycznie bez autorefleksji trudno jest wyrażać siebie, ona służy wzrastaniu, musimy siebie pytać "co ja czuję?", "co mi się podoba?", "czego potrzebuję?" i nie pozostawać na pytaniach, ale starać się przekształcać je w działanie - podkreśliła Marcjanna Przychocka, psycholog, tłumaczka, autorka tekstów. U osób, które mają marzenia, pragnienia, ale ich nie realizują, nic nie robią z wewnętrznym wołaniem, rodzi się frustracja. Często powstrzymuje nas własne lenistwo, brak czasu, pieniędzy lub... lęk przed ośmieszeniem. - Taka presja może paraliżować, ale warto pomyśleć, że jakkolwiek nam coś wyjdzie, gorzej czy lepiej, to będzie dobrze, bo robimy to, co kochamy - dodał Tomasz Drachal. I naszą pasją nie musi być wirtuozerska gra na fortepianie. Dusza może wyrażać się na wiele sposobów, jak choćby - w przywołanym przez Grażynę Dobroń przykładzie - w fotografowaniu kapusty. Łatwiej mają Ci, których od wczesnego dzieciństwa wspierano, zachęcano do wyrażania się i uczono otwartości. Ale nawet osoby zamknięte czy nieśmiałe powinny się "rozbrajać", rozmawiać z samymi sobą. I próbować. Nikt przecież nie twierdzi, że pierwsze zainteresowanie, hobby, musi być tym, które będziemy realizować przez całe życie. Szukanie, to proces. Jakie sposoby wyrażania siebie mamy do dyspozycji? Jak sobie poradzić z trudnymi doświadczeniami z przeszłości i znaleźć to, co "kręci" nasze dusze? Data: 2011.10.31 Tytuł: Dopuść duszę do głosu Goście: Marcjanna Góralczyk-Przychocka i Tomasz Drachal http://s3.ifotos.pl/img/Marcjanna_hwxqwqr.jpg http://s4.ifotos.pl/img/Tomasz-Dr_rppxaee.jpg LINKI: http://www.filesonic.com/file/2956343405/Dobronocka_2011.10.31.zip lub http://hotfile.com/dl/134122477/4538d31/Dobronocka_2011.10.31.zip.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobronocka z dnia 2011.11.07 W 1922 roku radziecki twórca Sergiusz Eisenstein stworzył koncepcję tak zwanego "montażu atrakcji". W jego przedstawieniach teatralnych widzowie byli zaskakiwani przez nagłe i gwałtowne bodźce, np. wybuchające pod fotelami petardy. Eisenstein pracował nad montażem atrakcji i jego propagandowym oddziaływaniem. W filmie "Strajk" (1924) widzimy ujęcia bydła gnanego do rzeźni oraz masakry protestujących robotników. Czy to nam czegoś nie przypomina? Zostajemy zalani coraz większą ilością coraz bardziej agresywnych bodźców,"atrakcji", którym coraz trudniej nadać postać znaczącej struktury, narracji. Często nawet tego nie próbujemy. Zapraszam na spotkanie z psychologiem, Piotrem Mosakiem. Dariusz Bugalski Data: 2011.11.07 Tytuł: Zalani bodźcami Gość: Piotr Mosak http://ifotos.pl/img/Piotr-Mos_hpsaqwq.jpg LINKI: http://www.filesonic.com/file/3166228765/Dobronocka_2011.11.07.zip lub http://hotfile.com/dl/134430230/e5032a4/Dobronocka_2011.11.07.zip.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobronocka z dnia 2011.11.14 Czy w dzisiejszej drapieżnej rzeczywistości zdominowanej przez konkurowanie potrafimy i chcemy jeszcze odpoczywać? Większość z nas deklaruje jeśli przesadzając, to nieznacznie że pracuje po kilkanaście godzin na dobę. Jesteśmy chronicznie podenerwowani, gdyż nierzadko zdarzają się okresy, gdy doprawdy "nie wiemy, w co ręce włożyć najpierw", gdy w gruncie rzeczy powinniśmy się rozdwoić, aby zdążyć ze wszystkim. Nie ma nic nadzwyczajnego w tym, że ktoś, kto siedzi w korporacji od samego rana do dziewiątej wieczór, przynosi potem jeszcze pracę do domu. Ofiarą tego pada życie rodzinne, towarzyskie, nie mówiąc o życiu wewnętrznym. Partnerzy życiowi warczą na siebie, gdyż czas, poświęcony rodzinie, odczuwają jako czas ukradziony obowiązkom, za które otrzymują wynagrodzenie. "Nie dam rady", "nie mam czasu w tym miesiącu", "przepraszam, że się tak długo nie odzywałem, ale miałem potwornie dużo roboty" to zdania, które wielokrotnie przecież wygłaszamy, tłumacząc się przez telefon z tego, że z najbliższymi przyjaciółmi spotykamy się dwa razy do roku? Trzy? A tzw. refleksja nad sobą kto by na to miał czas, chyba że przed zaśnięciem (ale grozi to bezsennością)? Małgorzata Liszyk-Kozłowska, psychoterapeutka, uważa, że rodzice powinni uczyć swoje dzieci, jak leniuchować. - Rodzic powinien powiedzieć: czas wolny jest wielką wartością, którą masz nauczyć się przeżywać, masz się nauczyć robić nic - mówi gość Trójki. Jej zdaniem, jeżeli w dzieciństwie nie będziemy mieć czasu wolnego, nigdy nie dowiemy się, czego tak naprawdę chcemy, co lubimy. Gospodarzem audycji był Jerzy Sosnowski. Data: 2011.11.14 Tytuł: Sztuka nic nierobienia Gość: Małgorzata Liszyk-Kozłowska http://ifotos.pl/img/Liszyk_hhxeswq.jpg LINKI: http://www.filesonic.com/file/3652196805/Dobronocka_2011.11.14.zip lub http://hotfile.com/dl/135084485/92f7b8a/Dobronocka_2011.11.14.zip.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobronocka z dnia 2011.11.21 Kiedy w rodzinie pojawia się choroba wraz z nią zmienia się wszystko nasze relacje, spojrzenie na wiele spraw. Pojawia się świadomość, że życie nie będzie wyglądało tak samo. W każdej rodzinie kłopoty związane ze zdrowiem są krzyżem, nieraz trudnym do uniesienia, bo każda choroba odmienia. Może zniechęcać, ale też mobilizować. Zmienia nie tylko chorego. Może powalić człowieka, ale może być także pomostem do budowy innego życia i przewartościowania wielu rzeczy. - Lekarz diagnozuje pacjenta, psycholog mówi - nie bój się, ale już nie może powiedzieć - to nie będzie bolało. Pierwsze skrzypce w przekazywaniu takiej informacji ma lekarz. Psycholog przychodzi trochę później mówi Kamila Leszczyńska, psycholog. Diagnoza o nieuleczalnej chorobie jest wstrząsem, budzi różne reakcje ludzi chorego i rodziny. Mamy pewne mechanizmy obronne - w sytuacji ekstremalnego stresu możemy reagować wyparciem, zaprzeczeniem i wtedy funkcjonujemy tak, jakbyśmy nie chorowali, jakby nic się nie zmieniło tłumaczy gość Grażyny Dobroń. - My, lekarze, musimy sobie radzić sami. Rzecz polega na dobrej komunikacji. W przypadku chorego onkologicznego chora jest cała rodzina, na wszystkich bardzo szybko nakłada się masa stresu mówi dr Aleksandra Kapała. W wielu przypadkach choroba jest ciężką szkołą życia. Oprócz leczenia stricte medycznego warto dbać o prawidłowe żywienie i nie zapominać o wsparciu psychologicznym, które jest równie cenne. Diagnoza jak wyrok Kiedy w rodzinie pojawia się choroba wraz z nią zmienia się wszystko nasze relacje, spojrzenie na wiele spraw. Pojawia się świadomość, że życie nie będzie wyglądało tak samo. Chory przechodzi przez kilka etapów psychologicznego mierzenia się z informacją o śmiertelnej chorobie: szok, zaprzeczenie później gniew, bunt, sprzeciw, potem pewne negocjacje, targowanie się o życie, potem stan depresyjny, ostatnim etapem jest akceptacja choroby i szukanie nadziei, że jest jeszcze wiele do zrobienia. - Ważne jest przedstawienie pacjentowi, co dalej. W tym 'co dalej', lekarz wespół z psychologiem jest odpowiednią osobą, by nakreślić plan tego, co będzie się działo w przyszłości. Jeśli nie na najbliższe lata, to na najbliższe tygodnie przekonuje dr Kapała. Wiele badań wskazuje, iż człowiek boi się mniej w sytuacji, gdy ma większy dostęp do wiedzy o swojej chorobie. - Choroba demaskuje pozorne relacje w rodzinie. Wszystko można zorganizować, jeśli rodzina funkcjonuje sprawnie mówi dr Aleksandra Kapała. Gość Trójki przekonuje, że istnieje związek między przewlekłym stresem, czy nieszczęściem a zachorowaniem. - Nieudana relacja, brak satysfakcji z życia powoduje ogromne konsekwencje. Długotrwały stres może przyczynić się do chorób somatycznych wyjaśnia. Jak odnaleźć sens cierpienia w chorobie? Dlaczego tak ważna jest bliskość w chorobie i jak zaradzić samotności tych, na których spada cała odpowiedzialność opieki nad chorym oraz o dietetyce w onkologii? Data: 2011.11.21 Tytuł: Choroba demaskuje relacje w rodzinie Goście: Aleksandra Kapała i Kamila Leszczyńska http://s3.ifotos.pl/img/Aleksandr_rpwranx.jpg http://s3.ifotos.pl/img/Kamila-Le_rpwranw.jpg LINKI http://www.filesonic.com/file/3970703005/Dobronocka_2011.11.21.zip lub http://hotfile.com/dl/135642963/7bc3193/Dobronocka_2011.11.21.zip.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kiedyś słuchałam tej audycji sporo, ale teraz nie mam na to czasu za bardzo, w sumie chętnie posluchalabym audycji o samorozwoju ale cos bardziej z planowania i zarządzania czasem na przykład, energią etc ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobronocka z dnia 2011.11.28 Już co drugi Polak odczuwa niekorzystne działanie pogody - w końcu jesteśmy w takim miejscu w Europie, w którym różne fronty atmosferyczne przewalają się i przetaczają. Pogoda działa na wszystkich, ale tylko niektórzy się na to skarżą. Ma ona wpływ nie tylko na psychikę, ale też na skład krwi i wywołuje konkretne objawy, zaostrza przewlekłe choroby, czasem robi z nami co chce. Dr Paweł Błaszczyszyn podkreśla, że większość meteopatów to mieszkańcy miast. - Jak świat światem ta wrażliwość była, ale cywilizacja bardzo sprzyja meteopatii - tłumaczy. Doktor przyznaje, że kobiety są bardziej wrażliwe na pogodę. Gość Grażyny Dobroń wśród symptomów wrażliwości na pogodę wymienia: dolegliwości migrenowe, rozstrojenie emocjonalne, kłopoty z koncentracją, odzywanie się dolegliwości, które normalnie są przyciszone, bóle stawów, itp. - Ewidentnie wskazano, że wszelkie epizody sercowo-naczyniowe zależne są od ekstremów pogodowych - mówi doktor. Na meteopatię nie ma lekarstwa, można jednak złagodzić jej objawy i nie nadużywać tłumaczenia się pogodą czy wykręcania od obowiązków. - Ja, jako meteopata, zauważyłem, że ruch spowodował u mnie znacznie mniejszą reaktywność - mówi gość Dobronocki. Data: 2011.11.28 Tytuł: Meteopata to nie hipochondryk Gość: Paweł Błaszczyszyn http://s4.ifotos.pl/img/Pawe-Basz_rpaxxer.jpg LINKI: http://www.filesonic.com/file/4034044305/Dobronocka_2011.11.28.zip lub http://hotfile.com/dl/136226213/7d3946f/Dobronocka_2011.11.28.zip.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
planuje posluchac tej audycji o odpoczywaniu podczas pracy w korporacji i o zabieganiu we wspolczesnym swiecie ;) temat ciekawy, bardzo aktualny i jakos mnie tez dotyczy w pewnym stopniu. A te audycje zawsze byly mi bliskie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobronocka z dnia 2011.12.05 - Kawa, słodycze, leki i napoje energetyzujące to nie najlepsze sposoby na przetrwanie jesieni i zimy. W poniedziałek proponujemy pakiet informacji, które pozwolą nam się uśmiechać przez cały tydzień - zachęca Robert Rutkowski, psychoterapeuta. - Każdy skrót chemiczny powoduje, że tracimy umiejętności, które powinniśmy pielęgnować. Używanie substancji odurzających powoduje zanik zdolności organizmu do wysiłku, a ten jest konieczny dla poprawy nastroju - zauważył psychoterapeuta Robert Rutkowski. Wraz z Grażyną Dobroń podkreślał w nocnej audycji Dobronocka, że aby poprawić sobie nastrój najpierw trzeba poznać samego siebie. - Każdy z nas doświadcza spadku nastroju, który nasila się jesienią i zimą. Oczywiście najłatwiej sięgnąć po środki, które działają pobudzająco na ciało oraz psychikę, ale pamiętajmy, że działają one krótko i często są szkodliwe - podkreślił ekspert. Kawa czy napoje energetyzujące mają nam dodać energii, a alkohol czy inne środki psychoaktywne - poprawić nastrój. - Warto pamiętać, że herbata i kakao też zawierają kofeinę, a nie są tak szkodliwe. Dopalić się można także gorzką czekoladą - proponował gość Grażyny Dobroń. Oczywiście każdy powinien dać sobie prawo do małego buntu ciała. Porą, podczas której standardowo notujemy obniżkę nastroju i spadek energii, to przedział między godziną 14 a 16. Warto się wtedy przewietrzyć, a gdy już wrócimy do domu i mamy jedynie ochotę zwinąć się pod kocem - także nie traktujmy tego, jako objawu lenistwa. - Pora jesienno-zimowa być może jest takim okresem, kiedy organizm się domaga przerwy. Taki wymuszony odpoczynek może się okazać doskonałym pretekstem, by bardziej skupić się na sobie samym, poznać się, zrozumieć - dodał terapeuta. Nie warto faszerować się lekami, nawet homeopatycznymi, sięgać na własną rękę po różne środki. Gość Trójki, a także słuchacze aktywnie biorący udział w audycji, podkreślali zbawienne działanie aktywności fizycznej oraz kontaktu ze zwierzętami. - A największym stymulatorem jest drugi człowiek. Inni ludzie dodają energii, ale też stwarzają możliwość mówienie o swoich problemach, co działa terapeutycznie - podsumował Rutkowski. Data: 2011.12.05 Tytuł: Są lepsze sposoby niż chemia Gość: Robert Rutkowski http://s1.ifotos.pl/img/Robert-Ru_qqawnw.jpg LINKI: http://www.filesonic.com/file/4106330815/Dobronocka_2011.12.05.zip lub http://hotfile.com/dl/136854696/29850a0/Dobronocka_2011.12.05.zip.html _

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobronocka z dnia 2011.12.12 - Dzieci nie zdają sobie sprawy z konsekwencji, nie mają imperatywu rozliczenia się z tych marzeń, a dorosły ma świadomość upływającego czasu i że to wszystko nie dzieje się tak prosto mówi Robert Fryczkowski, filozof i trener biznesu. Może faktycznie marzenia dzieci biorą się z niewiedzy o świecie, a marzenia dorosłych z wiedzy o rzeczywistości. Niektórzy twierdzą, że czasem ważna jest sama droga do marzenia. - W marzeniu jest gotowość do czegoś pięknego! Gotowość to pierwszy impuls, który nas ukierunkowuje tłumaczy Robert Fryczkowski. Dlatego kluczowe jest nazwanie marzenia i zapakowanie tej gotowości w odpowiedni marketing, który zdaniem gościa Grażyny Dobroń doskonale posłuży nam za pierwsze opakowanie naszego marzenia. W każdym pomyśle-marzeniu można zastosować narzędzia marketingowe. - Marketingowo to znaczy ocenić, czy mam czas, czy mam budżet i czy grupa docelowa jest nasza? A potem, żeby utrzymać na przykład związek, trzeba się zastanowić nad kolejnymi rzeczami opowiada filozof i trener biznesu. Ekspert podkreśla, że nie jest sztuką coś zdobyć, ale to utrzymać. Z wiarą w siebie jest podobnie. - Trzeba mieć do tego moralne prawo w znaczeniu filozoficznym, na które składają się trzy elementy: wiedza, nastawienie i umiejętności. To prawo moralne do utrzymania czegokolwiek na świecie mówi gość Trójki. Każdy zasób finansowy, rodzinny czy zawodowy można roztrwonić, jeśli nie ma się odpowiednich wiedzy, nastawienia i umiejętności. Bez działań marketingowych wiele przedsięwzięć upada, a marzenia zostają niezrealizowane. Co zrobić kiedy nie ma siły na walkę o marzenia i jak się pozbyć tych, które nie mają żadnych szans na realizację? Data: 2011.12.12 Tytuł: Marzenia dorosłych ludzi Gość: Robert Fryczkowski http://s1.ifotos.pl/img/Robert-Fr_hrahnna.jpg LINKI: http://www.filesonic.com/file/4189412545/Dobronocka_2011.12.12.zip lub http://hotfile.com/dl/137349225/a03d027/Dobronocka_2011.12.12.zip.html _

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobronocka z dnia 2011.12.19 - Poczucie żalu to nić, albo wręcz gruba lina, która nas trzyma na kotwicy dawnego bólu. Wybaczenie pozwala ten żal odwiązać i trzeba to zrobić, inaczej nie będziemy płynąć na pełnych żaglach - mówiła w Trójce psycholog dr Joanna Heidtman. Psycholog podkreśliła, że Święta, to taki okres, w którym chcielibyśmy, by wszystko było idealne. Jednak nasze relacje takie nie są. Często siadamy do wigilijnego stołu z wzajemnymi urazami, żalem, skłóceni, a nawet nie odzywając się do tych, z którymi dzielimy się opłatkiem. - I mamy z tyłu głowy to pytanie: Jaka jest tak naprawdę moja relacja z każdą z tych osób? Odbywamy rytuał składania życzeń, ale jednocześnie przypominamy sobie drobne żale i duże krzywdy - mówiła dr Joanna Heidtman. Gdy sobie je uświadomimy, musimy postanowić - co z tym zrobić? Hodować w sobie żal, uciekać, a może stawić czoła? - Pamiętajmy, że nie mamy wpływu na to, jak ktoś zachowa się wobec nas. Nie ma też co liczyć na to, że uda nam się zmienić czyjeś zachowanie. Ale z własnymi uczuciami, a nawet wspomnieniami możemy zrobić co nam się podoba, a wybaczenie uwalnia przede wszystkim nas! - podkreślała w czasie rozmowy z Grażyną Dobroń. W audycji z udziałem słuchaczy rozmawialiśmy o trudnych wydarzeniach w naszym życiu, o tym, czy zemsta i dawanie nauczek mają sens oraz jak dojść do prawdziwego wybaczenia. Data: 2011.12.19 Tytuł: Odwiązać kotwicę żalu Gość: Joanna Heidtman LINKI: http://www.filesonic.com/file/4293524625/Dobronocka_2011.12.19.zip lub http://hotfile.com/dl/137926460/3c6d1a2/Dobronocka_2011.12.19.zip.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobronocka z dnia 2011.12.26 - Bywa, że ludzie siedzą razem, jedzą wspólnie, ale mimo że nie widzieli się od kilku miesięcy, a nawet lat, obchodzą się dookoła, nie dając wejść w intymną przestrzeń - mówiła Grażyna Dobroń. Święta udane czy udawane? Pytała gości i słuchaczy Trójki Grażyna Dobroń. Blanka Łyszkowska radziła by przy okazji świąt zrezygnować z kategorii czegoś udanego lub nieudanego. - Bo nasze życie jest takie: składa się z plusów i minusów, z rzeczy pozytywnych i negatywnych - przekonywała. Jej zdaniem powinniśmy dać sobie pozwolenie na przeżywanie tego, co akurat w danym momencie jest, bez negowania, prób naprostowywania, bez dawania rad. Zgromadzeni w studiu goście zgodzili się, że podczas świat nie należy mówić o polityce. Grażyna Dobroń przekonywała, że tematy polityczne niepotrzebnie podnoszą adrenalinę i można je poruszać tylko wtedy, gdy wszyscy zgromadzeni przy stole mają zbliżone poglądy. Wojtek Walicki i Wojtek Zacharek spędzili w tym roku inne niż zazwyczaj święta. Jeden z nich po raz pierwszy zdecydował się w wigilijny wieczór sam, drugi odwiedził kilka domów i spotkał się z kilkudziesięcioma ludźmi, znajomymi i nie. W audycji tłumaczyli, czemu się na to zdecydowali i co im dało takie niestandardowe przeżycie tego okresu. Data: 2011.12.26 Tytuł: Święta udane czy udawane Goście: Blanka Łyszkowska, Wojciech Zacharek, Wojciech Walicki LINKI: http://www.filesonic.com/file/zQy6Gvh/Dobronocka_2011.12.26.zip lub http://hotfile.com/dl/139209688/623d55e/Dobronocka_2011.12.26.zip.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobronocka z dnia 2012.01.02 Nowy Rok to nowy początek, czy tylko pretekst do tworzenia listy postanowień, z których szybko rezygnujemy? Jak to zrobić, by w 2012 nasze oczekiwania zmieniły nasze życie i nas? Jak przekonuje psycholog Marcjanna Przychocka w rozmowie z Grażyną Dobroń, twierdzenie, że koniecznie musimy stworzyć listę postanowień noworocznych nie jest dobrą taktyką. Nieraz lepiej zaufać naturalnym cyklom życia niż wprowadzać zmiany na siłę, pod dyktando mody, czy presji innych. - Dawniej nasze działania były zrytualizowane i stąd ta potrzeba, by pewne rzeczy miały swoją nazwę i wagę. Wraz z 1 stycznia ludzie mają potrzebę odmiany, poszukiwania czegoś nowego tłumaczy Marcjanna Przychocka. W postanowieniach warto zachować umiar i wyznaczać cele, które nas nie przytłaczają. Zanim usiądziemy do ich rozpisania warto najpierw zweryfikować, czy są one dla nas naprawdę istotne. - Może warto zaplanować istotne obszary życia, tam gdzie, od planu zależy funkcjonowanie rodziny czy nasze dalsze losy, ale innych dziedzin nie warto precyzyjnie planować, bo nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkich czynników przekonuje ekspert. Zdarza się, że mamy ambitny cel i okazuje się, że brakuje nam narzędzi, by go zrealizować: wiedzy o sobie, nawyków, które byłyby dla nas dobre lub odwagi, żeby zmieniać coś w sposobie myślenia. Jedni stawiają na pozytywne myślenie, inni na wizualizacje. Jak radzi psycholog warto dodać czynnik racjonalny, jakim jest rozważenie kilku opcji, to ułatwia przyjmowanie trudów, które pojawią się po drodze. Wszędzie tam, gdzie zaczynamy się stresować, przeżywamy lęk, irytację, niepokój, albo pojawia się choroba zwykle są to przeziębienia to jest sygnał, że działamy za mocno, kieruje nami jakiś rodzaj przymusu, a nie jest to do końca zgodne z tym, co jest dla nas dobre i czego pragniemy w głębi duszy wyjaśnia Marcjanna Przychocka. Cenna jest umiejętność bycia "tu i teraz", bo to jedyna dostępna nam rzeczywistość. - Wszystkie stresy i obawy biorą się z tego, że działamy w przymusie myślenia do przodu, albo czepiamy się tego, co było. A warto po prostu sprawdzić jak jest radzi psycholog. Do wszelkich działań potrzebny jest odpowiedni grunt, ponieważ nie da się polecieć, jeżeli nie mamy się od czego odbić. - Nie dokonujemy autorefleksji, jak wchodziliśmy w niektóre sytuacje i stawaliśmy się ich częścią. Zapominamy po prostu być ocenia gość Trójki. Czym jest "dynamiczna równowaga" oraz czy Nowy Rok jest wystarczającym pretekstem do zmian?, dowiesz się słuchając całej audycji. Data: 2012.01.02 Tytuł: Warto odważyć się zwyczajnie żyć Gość: Marcjanna Przychocka LINK: http://hotfile.com/dl/139759372/b32067a/Dobronocka_2012.01.02.zip.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobronocka z dnia 2012.01.16 - Podstawowy problem polega na tym, że boimy się próbować. Wiele osób się nie zakochuje, bo boi się, że się zakochają w nieodpowiedniej osobie. Gdy przestaje się popełniać błędy, przestaje się robić cokolwiek mówi Mirosław Słowikowski, trener rozwoju zawodowego i osobistego. Przyznanie się do błędu sprawia nam ogromny problem. - Gdybyśmy błędów nie popełniali, bylibyśmy kompletnymi idiotami przekonuje Mirosław Słowikowski, trener rozwoju zawodowego i osobistego. Ekspert wyjaśnia, że nasza definicja "wielkości" zmienia się w ciągu życia i często okazuje się, że szczęście przynoszą nam zupełnie inne rzeczy niż te, które projektowaliśmy w naszym życiorysie jako te "wielkie". - Im większy szczyt, tym się z niego łatwiej spada. Jeżeli dla kogoś zdobycie szczytu jest sensem życia, to każde potknięcie na tej drodze jest ogromną porażką - tłumaczy gość Dariusza Bugalskiego. Istotnie, aby cokolwiek osiągnąć, co jest ważne, ciekawe czy nietuzinkowe, najczęściej trzeba zrobić ileś prób i siłą rzeczy muszą być one nieudane, po to, by któreś kolejne podejście przyniosło pozytywne rozstrzygnięcie. "Ci, którzy boją się popełniać błędy, niczego wielkiego w życiu nie dokonają" - mówi jeden z najwybitniejszych amerykańskich psychologów społecznych Eliot Aronson. "Żyjemy w społeczeństwie, które pogardliwie patrzy na niepowodzenia i karze za błędy i omyłki. Zaprzeczamy w naszym społeczeństwie istnieniu błędów, albo staramy się je ukryć na podobieństwo chirurgów, których błędy kryje ziemia. Niebezpieczeństwo takiej postawy polega na tym, że ludzie boją się popełnić jakikolwiek błąd - a jak się boją, to unikają ryzyka - trzymają karty przy sobie. Oto pierwsze prawo Aronsona: Ci, którzy boją się popełniać błędy, niczego wielkiego w życiu nie dokonają." (Aronson, Wieczorkowska "Kontrola naszych myśli i uczuć", 2001). Za wielkimi osiągnięciami przeważnie kryją się błędy, potknięcia, porażki. Kluczowe to wyciągać wnioski w nieudanych prób i przyznać sobie prawo do popełniania błędów. - Im więcej się mylę, wygłupiam, wtedy staję się bliższy ludziom opowiada Mirosław Słowikowski. Ekspert radzi, że potrzebne nam zrównoważone poczucie wartości, a słowa "muszę" i "powinienem" wcale nie określają naszego życia i horyzontu osiągnięć, możemy sobie bez nich radzić. - Im mniej musimy, tym więcej rzeczy nam się chce. Warto zrobić sobie przerwę i powiedzieć sobie "nic nie muszę". Warto poczekać i zobaczyć co się wtedy stanie sugeruje gość Trójki. Czy czasopismo, w którym naukowcy z dumą prezentowaliby swoje porażki, ma rację bytu oraz jak unikać powtarzania błędnych schematów zachowań, dowiesz się słuchając całej audycji. Data: 2012.01.16 Tytuł: Przez błędy do sukcesu? Gość: Mirosław Słowikowski LINK: http://hotfile.com/dl/142274641/f52e25e/Dobronocka_2012.01.16.zip.html _

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobronocka z dnia 2012.01.23 Ci dorośli, którzy zachowują w sobie pragnienie słuchania opowieści, zachowują w sobie coś z dzieci przekonywała Małgorzata Litwinowicz ze stowarzyszenia Studnia O. Dawno, dawno temu jedną z form spędzania ze sobą czasu było opowiadanie historii. Prawdziwych i zmyślonych. Niekoniecznie o sobie, raczej przeciwnie. Potem rozpowszechniła się umiejętność pisania i ten specyficzny rodzaj literatury, literatury ustnej, zaczął zanikać aż zanikł, jeśli nie liczyć ostatniego żywego gatunku z tego rodzaju, a mianowicie dowcipów. Tymczasem na świecie, także w Polsce, pojawili się ludzie, którzy chcą wskrzesić tę sztukę i ten obyczaj. W studiu Trójki gościły Małgorzata Litwinowicz i Agnieszka Aysen-Kaim ze stowarzyszenia Studnia O, które grupuje polskich opowiadaczy. Panie przekonywały, że często tradycja opowiadania historii powraca do naszych domów, w momencie, gdy mamy dzieci. - One są naturalnymi, bardzo uważnymi, inteligentnymi słuchaczami, nie dają się wyprowadzić w pole, nie dają sobą manewrować podkreślała Małgorzata Litwinowicz. Goście Jerzego Sosnowskiego nie ukrywali, że na opowiadanie trzeba znaleźć czas. - Sama sytuacja opowiadanie jest trochę świąteczna, wymaga specjalnego nastawienia do czasu, "wyłączenia" się z pędu, biegu szaleństwa mówiła Małgorzata Litwinowicz. Agnieszka Ayszen-Kaim zauważyła, że tradycyjnie podczas ramadanu, muzułmańskiego postu, zatrudniany był opowiadacz, który bardzo często prezentował wtedy święty repertuar, jak opowieści z życia proroka. Data: 2012.01.23 Tytuł: Wskrzesić sztukę opowiadania Goście: Agnieszka Aysen-Kaim i Małgorzata Litwinowicz LINK: http://hotfile.com/dl/143369403/be6ee55/Dobronocka_2012.01.23.zip.html _

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobronocka z dnia 2012.01.30 Utrata jest stałym elementem ludzkiego życia. Czy można nadać jej jakiś sens? Nad tym w Dobronocce zastanawiał się Dariusz Bugalski razem z psychoterapeutką Danutą Prokulską-Balcerzak. Wobec utraty bywamy bezradni, często unikamy tego tematu, bagatelizujemy go, a trzeba się ze stratą konfrontować, spróbować przeżywać ją świadomie. - Musimy zacząć zastanawiać się nad naszym stosunkiem do utraty, tylko wtedy mamy szansę wyjść twórczo z tego procesu. To nie jest jedno wydarzenie, które rozwiązuje wszystko. To jest proces - mówi terapeutka z Mazowieckiego Centrum Psychodynamicznego. Prowadzący wspominał, że jemu bardzo pomogła kiedyś książka Roberta Bly'a "Żelazny Jan". - Jest tam opisana przejmująca scena z warsztatów psychoedukacyjnych dla mężczyzn. Mieli oni za zadanie pozaznaczać na swoim ciele miejsca zranień. To bardzo pouczające doświadczenie: widać wtedy, jak wiele ciosów otrzymaliśmy w swoim życiu. Jak wiele blizn nosimy na sobie. Nie tylko tych fizycznych, ale także psychicznych i duchowych - mówi Dariusz Bugalski. O tym, że czasem mogą to być sytuacje bardzo trudne, mówił jeden z dzwoniących do Dobronocki słuchaczy, który musiał poradzić sobie z utratą dziecka. - Myśmy to przeżyli dzięki wierze w Boga, ale również dzięki wsparciu ludzi. Przyjaciele pomogli nam przez to przejść, żeby ta żałoba się zamknęła i żeby strata była pozytywna, żeby ona coś dawała. Daje wiele w życiu, inaczej patrzy się na świat, inaczej na ludzi - mówi słuchacz. Data: 2012.01.30 Tytuł: Coś tracimy, by zyskać coś nowego Gość: Danuta Prokulska-Balcerzak LINK: http://hotfile.com/dl/144361575/6f73b73/Dobronocka_2012.01.30.zip.html _

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobronocka z dnia 2012.02.06 - Jeżeli wybierzesz poszukiwanie negatywów czy kłopotów, to one przyjdą. Nasz umysł jest tak zbudowany, że podąży za drogowskazem, który pokażesz mówi trener Marek Rożalski, który uczy ludzi jak rozmawiać ze sobą, jak siedzieć w ciszy. W Dobronocce właśnie o strefie ciszy i myślenia, które podobnie jak rozmowa są istotą człowieczeństwa i potrzebne są w życiu. Dlaczego ludzie boją się milczenia, nieufnie odnoszą się do medytacji i wszelkimi sposobami próbują zagadać ciszę? Kiedy mówimy jesteśmy bezpieczni, a gdy przychodzi cisza stajemy się odrobinę bezradni wyjaśnia trener Marek Rożalski. Ekspert tłumaczy, że gdy będziemy nakierowani w oczekiwaniu szczęścia, miłości, kreatywności, to te rzeczy do nas przyjdą. W zachowaniu ciszy potrzebna jest nie tylko potworna wręcz dyscyplina, ale także pewien nauczyciel, człowiek, który pozwoli zachować granice w ciszy, nauczy nas pracować w ciszy nad sobą. - Trzy tygodnie byłam w ciszy, bez zbędnych słów, potrzeb, dynamiki życia. To naprawdę przynosi korzyści. W ciszy człowiek dociera do własnej głębi, skupia rozproszone siły i odnawia swoje zdolności - przekonuje Grażyna Dobroń. Nie ma jednego sposobu na odnalezienie strefy ciszy w sobie - to może być muzyka, taniec, nurkowanie, albo medytacja. Stany medytacyjne pozwalają nam dotrzeć głębiej do naszej duszy. - Myślimy obrazami, dźwiękami i emocjami, cała sprawa polega na tym, żebyśmy wiedzieli do czego medytacja ma służyć: do wyciszenia, czy większej kreatywności - mówi Marek Rożalski. Ekspert przekonuje, że najłatwiej zacząć przygodę z ciszą za sprawą spokojnej wizualizacji w przyjaznym świecie, tam gdzie możemy zatrzymać się w swoim myśleniu. - Przymknąć oczy, nie ruszać się i pozwolić sobie na błądzenie umysłu po przyjaznym lesie czy łące. To jest pierwszy krok do uspokojenia umysłu podkreśla gość Trójki. Jak podążać w kierunku ciszy i myślenia oraz jak wiele może się w naszym życiu zmienić, gdy odnajdziemy właściwy dystans między milczeniem i rozmową? Data: 2012.02.06 Tytuł: Odnaleźć ciszę w sobie Gość: Marek Rożalski LINK: http://hotfile.com/dl/145517151/c46b1ae/Dobronocka_2012.02.06.zip.html _

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobronocka z dnia 2012.02.13 Cierpliwym trzeba być w wychowaniu dzieci, ale w oczekiwaniu na sukces, na awans, na nową pracę, już nie. Więc jak to - w jednych sferach warto wykazywać się cierpliwością, a w innych nie? - Cierpliwość była kiedyś cnotą. Wszystko ma swój czas, swoje miejsce - czekaj. Oczekiwanie miało sens, było czasami nawet smakowite. A dziś mamy czas na niecierpliwość, bo czas się liczy, bo czas to pieniądz. W większości nie chcemy i nie umiemy czekać - jak rozkapryszone dzieciaki, przepychamy się by zyskać, by mieć - rozpoczęła trójkową Dobronockę Grażyna Dobroń. Gość audycji - Ewa Opolska, trener komunikacji interpersonalnej - podjęła próbę odpowiedzi na pytanie: Czy cierpliwość się opłaca i czym ona w ogóle jest? - Cierpliwość może się wiązać z wiekiem i doświadczeniami, ale nie musi. Powstaje pytanie w jaki sposób uczysz się na swoich doświadczeniach. Jeżeli się uczysz, to jesteś w stanie coś "przerobić", wyciągnąć wnioski i pójść dalej. A jeśli żyjesz bezrefleksyjnie to jak byłaś raptusem, tak nim pozostaniesz - wyjaśniała trenerka. Cierpliwość jest przede wszystkim umiejętnością czekania. Człowiek cierpliwy czeka i nie jest sfrustrowany. - Ludzie cierpliwi umieją planować długoplanowo i strategicznie. I umieją konsekwentnie te plany realizować. Człowiek niecierpliwy tego nie potrafi, ma mnóstwo niedokończonych pomysłów - wyjaśniała Ewa Opolska. Dodała jednak, że i niecierpliwość ma swoje zalety - jest działaniem. Jaka może być cierpliwość i czy cierpliwość popłaca? Czy od kobiet wymaga się więcej cierpliwości niż od mężczyzn i jak doskonalić tę cechę charakteru? Data: 2012.02.13 Tytuł: Cierpliwości! Gość: Ewa Opolska LINK: http://hotfile.com/dl/146419288/82afe04/Dobronocka_2012.02.13.zip.html _

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobronocka z dnia 2012.02.20 Odbierasz dowód osobisty i nagle inni zaczynają wymagać od ciebie dojrzałości. Po czym poznać, że ktoś jest dojrzały albo niedojrzały? A przecież nikt nie dał nam wraz z dowodem osobistym patentu na dojrzałość, więc działamy jak czujemy, ryzykujemy, czasem się uda, a czasem nie. Po latach zawsze dopatrzymy się czegoś pozytywnego w naszych wyborach. Z pomocą w poszukiwaniach definicji dojrzałości i dorosłości do trójkowego studia przybył Robert Rutkowski, pschytoterapeuta. Gość Grażyny Dobroń próbując określić dojrzałość porównał ją do miłości: - Z dojrzałością jest chyba podobnie jak z miłością czyli, że przychodzi wtedy, gdy jej nie poszukujemy. Przychodzi do nas znienacka wtedy, gdy nie próbujemy jej definiować. Sam uważa siebie za nieświadomego poszukiwacza dojrzałości. - Najbardziej bliska jest mi definicja, którą przedstawił Andre Breton mówiąc, że starość, a nawet przewidującą dojrzałość, powinniśmy trzymać w przyzwoitej odległości od siebie i przywoływać je do porządku, kiedy nas zechcą oświecać. Dojrzałość nie jest uwarunkowana wiekiem. Tempo dochodzenia do dojrzałości jest inne, różne rzeczy nas hamują - przede wszystkim tym czynnikiem jest doświadczenie. Definicji dojrzałości jest tyle ile jest ludzi, dla każdego oznacza to coś innego. W trójkowej Dobronocce Grażyna Dobroń i Robert Rutkowski wraz ze słuchaczami rozmawiali właśnie o tych różnych dojrzałościach, o rozwijaniu pasji, dziecięcej uciecze, dojrzałości politycznej i społecznej. Data: 2012.02.20 Tytuł: Patenty na dojrzałość Gość: Robert Rutkowski LINK http://hotfile.com/dl/147403647/fa1762e/Dobronocka_2012.02.20.zip.html _

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobronocka z dnia 2012.03.05 - Każdego dotyku możemy się nauczyć. Ten dobry, jest najpiękniejszym, którego najbardziej potrzebujemy. Źródło tkwi w naszym wychowaniu i przyzwyczajeniach na ile potrafimy okazywać bliskość - mówi Wioletta Tuchowska, psycholog. To, że zbyt rzadko dotykamy się, przytulamy, wynosi się z domu, gdzie kontakt między rodzicami był powściągliwy, a my nie dostaliśmy w odpowiednim czasie swojej porcji głasków. Ludzie chłodni emocjonalnie często funkcjonują w naszej kulturze i za standardowe uznawane jest to, że nie okazują sobie serdeczności przez dotyk. Wreszcie - jak przypomina Grażyna Dobroń - tzw. chłodna elegancja kojarzona jest z inteligencją, taktem, profesjonalizmem i perfekcjonizmem. - Może właśnie m.in. z tego powodu, prawie połowa Polaków nie radzi sobie psychicznie ze sobą. Czy da się coś z tym zrobić? Tak. Warto ponownie sięgnąć po DOTYK przekonuje Grażyna Dobroń wraz z ekspertem - Wiolettą Tuchowską, psychologiem i nauczycielką dotyku. Jesteśmy kolejnym już pokoleniem niedotykalskich. A gdy kultura nie grzeszy dotykiem, ludzie bardziej cenią zmysł wzroku, jednocześnie jakby zapominając, że w sytuacjach krytycznych to właśnie dotyk jest nie do zastąpienia daje wsparcie, pocieszenie, pozytywną energię i ciepło. - Maleńkie dziecko postrzega cały świat przez dotyk zauważa gość Trójki. Psycholog tłumaczy, że często w dorosłym życiu spragnieni dotyku, próbujemy go sobie zrekompensować... jedzeniem. - To mechanizm zastępczy, człowiek je, aby zrobiło mu się ciepło jak wtedy, kiedy jest dotykany. Bez dotyku ani rusz! - przekonuje Wioletta Tuchowska. W audycji także o tym dlaczego naszego domy od kilku pokoleń nie zawsze są ciepłe i jak to zmienić, a także jak dobroczynny wpływ na małe dzieci ma masaż Shantala wywodzący się z tradycji hinduskiej. Data: 2012.03.05 Tytuł: Ponownie sięgnąć po dotyk Gość: Wioletta Tuchowska LINK: http://hotfile.com/dl/148990748/1534537/Dobronocka_2012.03.05.zip.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobronocka z dnia 2012.03.12 - Bycie w codzienności to rozwiązywanie problemów, dzielenie obowiązków i uznanie, że częścią naszej dorosłości jest robienie też tego, za czym nie przepadamy - mówi Małgorzata Liszyk-Kozłowska, psychoterapeutka. Gołąbeczka, Anielica, Sekutnica, Dama, Gospodyni, Piastunka, Wiedźma - zwykle kobiety utożsamiają się przynajmniej z jednym z tych określeń, choć nie zawsze czynią to świadomie. Podobno kobieta umie szukać swojej drogi, rozpoznawać znaki od losu i walczyć, gdy trzeba - solo i w związkach. Wie też, kiedy się poddać i przyjrzeć sobie. Skoro tak, to jak odkrywać w sobie to, co zakryte: talenty, uczucia, emocje? - Mamy zdolność kochania, ale to nie to samo co umiejętność bycia w tej miłości z drugim człowiekiem i jego miłością. To jest zupełnie inna bajka, która się czasami wcale nie kończy bajkowo - przekonuje Małgorzata Liszyk-Kozłowska, psychoterapeuta w rozmowie z Grażyną Dobroń. Inaczej patrzymy na różne relacje i związki mając lat naście, inaczej kiedy jesteśmy dorosłymi, dojrzałymi ludźmi i mamy jakiś bagaż doświadczeń, punkt odniesienia. - Ring damsko-męski zawsze się kończy stratami po obu stronach, dlatego że nie ma bliskości. Cel związku to poczucie, że jesteśmy równie ważni - podkreśla gość Trójki. O dojrzałości w związku decyduje - zdaniem eksperta - właśnie gotowość do przyjęcia na siebie zadań do wykonania, także tych, za którymi nie przepadamy. Chodzi o ustalenie prozy życia - w tym kryje się patent na szczęśliwy związek. Jak czerpać z własnej mądrości, czym jest bliskość i jak ją budować? Data: 2012.03.12 Tytuł: Licencja na szczęśliwy związek Gość: Małgorzata Liszyk-Kozłowska LINK: http://hotfile.com/dl/149490445/8f359b6/Dobronocka_2012.03.12.zip.html _

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobronocka z dnia 2012.03.19 - Relacje między ludźmi pełne są oczekiwań, potrzeb, zranień. Ta układanka to często trudny kawałek chleba. Jeśli jednak towarzyszy jej długotrwałe cierpienie mamy do czynienia ze związkiem toksycznym - mówiła w Trójce psycholog Barbara Korczyńska. Długoletni związek daje szansę na stopniowe budowanie relacji z drugim człowiekiem, poznawanie się i szukanie kompromisów. Czasami jednak relacja przeradza się w więź zniewalającą, uzależniającą. - Długotrwałe cierpienie jest bardzo dotkliwe, nierozwiązane problemy potrafią zamienić nasz związek w więzienie, w którym nie jesteśmy już w stanie trwać, bo za dużo nas to kosztuje - wyjaśniła Barbara Korczyńska. Psycholog podkreśla, że każdy z nas jest inny i każdy sam musi sobie odpowiedzieć na pytanie o sygnały, które nam wskażą, że coś jest nie tak. Dla kogoś to będą jego własne reakcje, dla innych komentarze osób trzecich. - Ocena tego, jak bardzo poważny jest to problem, należy już do nas samych - dodała w audycji "Dobronocka". O tym, że coś jest nie tak dowiadujemy się często przy podejmowaniu nowych ról. np rodzicielstwa, albo w trudnych sytuacjach życiowych. - Zdarza się też, że obserwując inną parę nie możemy uwierzyć w to, że można być tak szczęśliwym i zaczynamy się zastanawiać, dlaczego u nas jest inaczej - podkreśliła w rozmowie z Grażyną Dobroń. Dlaczego zakochani nie dostrzegają negatywnych sygnałów? Kiedy lepiej się rozstać? Jakie znaczenie dla budowania związku ma przykład rodziców? Data: 2012.03.19 Tytuł: Gdy związek zamienia się w więzienie Gość: Barbara Korczyńska LINK: https://hotfile.com/dl/149903726/1982fc5/Dobronocka_2012.03.19.zip.html _

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×