Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość opowiadacz historyji

mój egzamin na prawo jazdy

Polecane posty

Gość opowiadacz historyji

Opowiem wam dzisiaj jeszcze jedną anegdotę z mojego życia, bo po prostu czuję,że muszę się wygadać... Poza wami nie mam nikogo, nawet na gg z nikim nie udaje mi się zagadać dłużej niż przez trzy linijki textu - bo już wtedy wychodzi, jakim żałosnym jestem nudziarzem i koniobijcą.Chcę opowiedzieć o tym, jak jakiś czas temu zdawałem na prawo jazdy - do dziś mi się to śni po nocach. Budzę się i strach przechodzi mi dopiero, kiedy potargam skórą... To mi zresztą pomaga na wszystko. Parę miesięcy temu tate zapisał mnie na kurs prawa jazdy. Zrobił to, dlatego, bo często wraca napruty z baru i jeździ maluchem po krawężnikach. Był mu potrzebny kierowca. Zapisał mnie do gościa, u którego było najtaniej w mieście. Co prawda uczyłem się u niego jeździć na starej zastawie, w której nie wchodziła dwójka, no ale cel uświęca w końcu środki. Jazda szła mi całkiem całkiem - ta nauka to było zresztą jedyne, co jak dotąd mi wyszło w życiu - i nie spodziewam się następnych takich sytuacji. Na początku, co prawda jeździłem, @@@, jak taczką po budowie, ale w końcu instruktor grzecznie mnie pouczył: "Jeszcze raz @@@, jeszcze jeden jedyny raz nie przyuważ świateł, synu @@@ i złodzieja, a przysięgam, że ci rozbiję ten głupi pysk". To skutecznie poprawiło moją koncentrację na drodze... W końcu nadszedł i egzamin. Tate wysupłał z kieszeni, żebym mógł za niego zapłacić i pojechałem zdawać do Wawy. Stresowałem się wtedy tak, że po drodze pot omal nie przeżarł mi dziur pod pachami. Ciekło ze mnie ciurkiem. Jechałem autobusem, sąsiedzi zaczęli się przesiadać, byle dalej ode mnie. Na szczęście, zapobiegliwie wsadziłem sobie rano w dupę korek i zakleiłem taśmą izolacyjną, żeby choć raz moja kaka pozostała tam, gdzie powinna być w takiej sytuacji. Testy jakoś zdałem. Może dlatego, że podpowiadał mi siedzący obok przy kompie, starszawy pan z przylizanymi włosami i wąsikiem, który szeptem spytał, czy nie chciałbym iść z nim potem na piwo. Również szeptem odparłem, że nie, ale więcej go już o nic nie pytałem... Plac też zdałem - bezproblemowo. Moim egzaminatorem był tłusty gościu po czterdziestce, z dwoma podbródkami, który ciągle drapał się po obficie wypchanym kroczu dżinsów. Zawaliłem sprawę na mieście - ale przecież musiałem coś @@@ać, nawet dziwiłem się,że tak dobrze mi jak dotąd idzie. Zdążyłem przejechać przez pierwsze rondo na trasie, i nieco już rozluźniony, spojrzałem na chwilę na dźwignię biegów. I wtedy w@@@iłem punciaka na pas trawy, przedzielający jezdnie. Spojrzałem, przerażony, na egzaminatora, czując rosnący napór na korek. - I co, @@@? - spytał facet. - Słucham? - wyjąkałem. - Nie, to ja cię słucham. Co ty @@@ najlepszego zrobiłeś? Ty się@@@u @@@ony na zastawie uczyłeś jeździć, czy co? No odpowiedz mi, @@@, bo bardzo jestem tego ciekaw... - Ja bardzo pana przepraszam... Gościu pokręcił głową, drapiąc się ostro po jajach. Lekka woń padniętej ryby dotarła do moich nozdrzy. - Nie mnie, gnojku, przepraszaj, ale ojca, matkę. Zainwestowali w ciebie pieniądze, wierzyli w ciebie, a ty co? Na trawnik wjechałeś? To nie kosiarka, @@@, tylko wóz egzaminacyjny. @@@ona "elka". Wyjrzyj i sprawdź, jak nie wierzysz. - Ja bardzo pana proszę... Nie wiem, jak to mogło... Tate, znaczy się ojciec, mnie zabije... Ja dobrze jeżdzę, tylko teraz tak, nie wiem, czemu. Przepraszam, proszę, błagam... - zacząłem się niemal modlić do gościa. Widziałem błysk w jego oczach, dobrze się skurwiel bawił. - Oficjalnie już jesteś przekreślony - rzekł. - Ale ponieważ ja nie jestem takim skurwisynem, mogę przymknąć na to oko. Ale musisz coś dla mnie zrobić - dodał, kiedy zaczałem skwapliwie kiwać głową. - Wszystko - wysapałem, myśląc o tym, jak będę uciekał wieczorem po mieszkaniu przed pijanym tate i rurką w jego ręce. Zresztą i tak będę przed nim uciekał, dopóki do jego zamroczonego jabolem umysłu nie dotrze, że jednak zdałem, w co chyba nawet przez chwilę nie wierzył. Egzaminator rozluźnił się, opierając w fotelu i rozchylając tłuste, ogromne uda. - Wiesz, jak to sie robi - wysapał chrapliwym z rosnącego podniecenia głosem. - Nie muszę cię prowadzić za rączkę. Zamurowało mnie na chwilę, ale wiedziałem, że nie ma sensu oponować. Byłem na straconej pozycji. Starając się zamaskować wyraz obrzydzenia na twarzy, pochyliłem się nad rozporkiem mężczyzny. Gdy z ociąganiem go rozpiąłem, wyraźnie uderzył mnie smród padniętej ryby. Zamknąłem oczy i zacząłem sobie wyobrażać, że to fiut mojego dawnego kolegi z ławki (mam o nim pamieciówki do dziś) i że pachnie lawendą. Rozpiąłem sapiącemu z podjary egzaminatorowi spodnie i ściągnąłem majtki. Ich spód pokrywała sztywna substancja w różnych odcieniach żółci. Nie sposób było ustalić, ile w tym spermy, a ile moczu... Zwężone w szparki oczy zaczęły mi łzawić - cuchnęło potwornie. Grubas zaczął się wiercić na fotelu. - No dalej, ściągnij skórę - wysapał. - Tata nigdy nie dawał ci się bawić siusiakiem? Gdy trzęsącą się ręką ściągnąłem mu napletek, odkryłem pod nim złoże białej mazi. - Rób łeb, @@@aj - usłyszałem i gościu złapał mnie za kudły, nabijając moją głowę na swój korzeń. Zrzygałem się w trakcie, ale on nawet tego nie zauważył. Rzucał się na fotelu jak oszalały wieloryb, a punciak bujał się dziko na resorach, aż elka spadła z dachu. W końcu wystrzeliliśmy obaj - on z fujary, a ja z dupy. Korek przebił taśmę, markowe dżinsy z Biedronki i rozbił boczną szybę. Moja strona kabiny zaczęła wyglądać, jakby przeszła przez nią lawina błotna, tyle, że błoto tak nie @@@ie... - Zdałem? - ledwo mogłem coś z siebie wydusić, jak już wykasłałem spermę z tchawicy. Egzaminator nie odpowiedział. Spojrzałem na jego twarz. Miał otwarte, szkliste oczy i wywalony czerwony kawał mięcha będący u niego językiem. Nie żył, powalił go zawał... I wszystko@@@ sztrzelił. Znów zacząłem rzygać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×