Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ewa..

zycie w klamstwie

Polecane posty

Gość Ewa..

nie robiłabym karczemnych awantur i pewnie uległabym przy uspokajającej argumentacji, gdyby mój mąż powiedział, że chce popatrzeć na striptizerkę. ba! sama chętnie bym zobaczyła.;) on jednak sam powiedział świadkowi, w mojej obecności, że absolutnie, nie ma możliwości, żeby na jego wieczorze kawalerskim wydarzyło się coś takiego, ponieważ ja sobie tego nie życzę. a potem z miłością w oddanych oczach pocałował mnie i przytulił.:) oj, jaka byłam dumna z mojego kochania. jednak na jego wieczorze było jakieś kurvię i to zwleczone aż z łodzi, grubo ponad 100 km. ta dorotka za grosze i byle pokręcić tyłkiem tyle nie jechała... coś tam wiedziałam wcześniej. i to od niego. brzmiało niewiarygodnie, bo niby striptiz na wieczorze kawalerskim, który trwa 5 minut? ale cóż... kocha, sam się przyznał, koledzy go tak ustawili... wszyscy bronili jego a mnie atakowali, łącznie z teściową, bogobojną kobietą, bo rzeczona dewota jestem niby. hmm... zahamowań za wiele nie mam, ale to... no, ślubu w końcu nie odwołałam. ale nie wiedziałam jeszcze wtedy tego, czego dowiedziałam się przypadkiem prawie rok po ślubie. całej prawdy pewnie nigdy nie poznam, ale jest mi teraz wstyd za te wszystkie wariactwa łóżkowe, za striptiz, który sama dla niego wykonywałam... i zakupy w sexshopie... bo gdzie mnie, zwykłej dziewczynie równać się z profesjonalnym, wytrenowanym, workiem na spermę... teraz okazuje się, że występ trwał dużo dłużej, że między pierwszym wyjściem a drugim (tak, była powtórka!) było z pół godziny przerwy, że on tyyyyyyyylu "szczegółów" nie pamięta (choć o istnieniu drugiego występu pod wpływem awantury sobie przypomniał). i teraz, w święta bożego narodzenia, siedzę przed kompem i zastanawiam się czy ślub kościelny, do którego doprowadzono kłamstwami, czy kłamstwa w czasie spowiedzi przedślubnej i słowa przysięgi mówiące o zobowiązaniu do uczciwości małżeńskiej a z pełną świadomością już wtedy łamane... czy to wszystko nie sprawia, że ślub jest nieważny. bo po co być z kimś takim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chciałam i
po co? a miłość gdzie? bo że z miłości to by był dobry argument. bo może pomimo przygody z jakąś maniurą, kocha jednak. chyba że ty już nie kochasz, to inna sprawa, bo z 2 stron dobrze by było gdyby to się działo... jedno kłamstwo... albo przekreśl to wszystko jak najszybciej, albo wybacz i zapomnij na zawsze, bo ciągnąć to latami bez sensu. on może będzie wierny jak mało kto, ale nie będziesz mu ufać. to po co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa..
wierność w tym wszystkim jest kwestią ważną, ale nie najważniejszą. raz przebaczyłam. z miłości przecież. wyzłościłam się, zagryzłam się, machnęłam ręką i przebaczyłam. ale przecież nie można przebaczyć w ciemno, nie wiedząc co się przebacza. najważniejsza jest szczerość, zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. jak bez tego budować rodzinę? jak ktoś jest jak chorągiewka na wietrze i okazja czyni go złodziejem... a! i dzieci chce. gada od pół roku, że dzieci chce. a może dlatego, że ja pytam odpowiada, że chce. ale zawsze zakłada gumkę. popieprzony jest. sama nie wiem jak to z tą moją miłością jest. chyba to nie jest ten sam człowiek, którego pokochałam... smutno mi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chciałam i
może w takim razie lepiej z tymi dziećmi. moja desperacja próbuje mi podpowiadać, że nie powinnam pisać "zostaw go", bo niby co dalej. jakby już nic dalej nie miało być, jakby nie miało być miłości po miłości, a życia po życiu. ale ludzie doświadczają tego pierwszego na pewno, więc może jednak warto mówić gnojom "nara" i mieć nadzieję, że samotność nie zabija w sposób okrutniejszy niż zabijałoby życie z gnojem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa..
po pięciu latach wspólnego mieszkania i słów miłości wzbraniał się przed ślubem. a raczej nie bronił się, ale omijał temat. ja, jednak nalegałam, bo przecież w kółko i w kółko słyszałam, że kocha i wydawało mi się, że pora już zalegalizować związek. teraz dopiero powiedział mi, że nie chciał slubu.:( kochał, ale ślubu nie chciał. tak jak teraz niby chce mieć dzieci, ale zakłada prezerwatywę. poebane to nasze życie. osiem lat, niby z miłości. chciałabym wiedzieć czy bardziej z miłości, czy bardziej niby. dzięki za słowo. to jak podanie ręki.;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyjaśnij mi, Ewo, b nie pojmuję w czym problem. 1. Czy on się tylko na tę striptizerkę patrzył, czy dotykał jej lub uprawiał z nią seks? Pytam o tym, co Ty wiesz na pewno, a nie co podejrzewasz. 2. Ten wieczór kawalerski był przed ślubem, prawdopodobnie już po spowiedzi przedślubnej, a zatem jego przysięga małżeńska w kościele była ważna. 3. Biedny ten Twój facet (mąż), jak Ty wciąż robisz mu awantury - zapewne "rozwód" będzie dla niego ulgą i wybawieniem. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chciałam i
tak powiedział? kochał, ale ślubu nie chciał? bo niby w czym mu przeszkadzał ślub? w ruch*niu dup na prawo i lewo? ok, ok, za mocne słowa, ktoś wyżej ma rację - skupić się należy na faktach i na niczym więcej niż faktach. a jak miłość była, to jest szansa, że nadal jest, a to połowa sukcesu teoretycznie. żyć w kłamstwie raczej nie będzie fajnie, ale spowiedzi raczej nie forsowałabym na siłę. niektórzy twierdzą, że im mniej się wie, tym lepiej się śpi. może zamiast pytań z gatunku tych o sens życia zadaj sobie pytanie, czy Ci zależy i zadaj jemu pytanie czy jemu zależy. chyba wtedy można by jakoś kwestię kłamstw tych dokonanych i tych niedokonanych załatwić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa..
zwróć uwagę na główny problem. popatrz na temat. zakłamanie jest problemem. opowieść o wieczorze kawalerskim jest tylko przykładem. a jeśli mowa o samym wieczorze, to: 1. wiem, że nie rozbierała się na scenie czy stole, ale m.in. na nim. rozebrała się całkiem do naga, że dotykała go, ocierała się o niego, również będąc naga, że trzymał ją na kolanach, gdzie siedziała okrakiem. szczegółów więcej nie znam i jak pisałam bardzo wyraźnie wczesniej nie o nie chodzi, ale o złamanie danego zobowiązania, którego na nim nie wymuszałam, ale sam postanowił je złożyć. 2. wieczór był przed ślubem, ale i przed spowiedzią przedślubną. było tak, bo mieszkaliśmy razem. wtedy jest tylko jedna spowiedź na dzień przed ceremonią lub rano. powiedział mi wczoraj, że okłamał księdza mówiąc mu, że niby o wszystkim wiem, że był ze mną całkiem szczery, bo chciał dostać karteczkę z rozgrzeszeniem. ksiądz zapytał go czy jest pewien, że jestem kobietą, którą chce poślubić. odpowiedział księdzu, że tak. ale ksiądz został wprowadzony w błąd, bo myślał, że ja mu wybaczyłam już wszystko, i że powiedział mi prawdę. w czasie przysięgi też przysiągł uczciwość małżeńską, ale wypowiadając jej słowa wiedział, że uczciwy nie jest i nie zamierza. 3. nie robię wciąż awantur i jest mi przykro, że po tym jak się zachowuje wobec mnie, to ja jestem obciążana winą. nie, nie robię mu ciągle awantur. wczoraj tak. ale już dzisiaj bardzo spokojnie z nim rozmawiam, o ile mogę, to szanuję jako rozmówcę i pytam o to jak widzi nasz związek dalej. już nie mam siły na krzyk, ani na łzy. owszem, zaproponowałam rozstanie. nie potraktował ej propozycji jak szansy na wybawienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa..
ja wiem, że mi zależy. wiem, że on mówi, że mu zależy. ale nie wiem czy wierzyć, że jemu zależy. wiem, że jestem głupia i będę tak tkwić w tym i zagryzać się dopóki... sama nie wiem dopóki co... co jeszcze się musi wydarzyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chciałam i
no to chyba wszystko jasne... sama napisałaś, że coś jeszcze musi się wydarzyć, żebyś zrozumiała... może to wyjdzie na dobre, wiesz? może on sam się zgubił w tym wszystkim, może ksiądz nie stanowi dla niego żadnego autorytetu... możliwe, że nie patrzy na kwestię kłamstwa tak bardzo radykalnie. może kocha, wziął ślub, bo jakoś tak i czas w sumie był, i jakoś tak wyszło, choć do końca przekonany nie był... ale kochał i kocha. a jeśli chodzi o nagą sukę na jego kolanach... wśród kolegów? promile we krwi, suka się wije, koledzy klaszczą... a facet ma byc biblijnym przykładem wartości i lojalności i w ogóle bohaterem prawym, walecznym sercem etc.? co wcale nie przekreśla jego wartości, bo może ta myśl mu się tliła w głowie, że nigdy więcej żadna inna wić się po nim nie będzie. może szczerze w to wierzył i wierzy dziś też, że chce być mężem, a nie zdradliwym wężem. a z 2 strony może gadać wszystko, co chcesz usłyszeć, żeby zachować status quo, bo jakby nie patrzeć - rozstanie bardzo wiele w życiu zmienia, żeby nie powiedzieć, że bywa deprymujące. ale... nie wiem... chyba jeśli tkwić będziesz nadal, to będzie najgorsze co można zrobić. bo dasz mu znak, że oto nie odchodzisz, choć pewności nie masz, więc nie odejdziesz gdyby pojawiły się kolejne wątpliwości. może warto odejść - o ile masz dokąd - tak na próbę? na zasadzie - nie koniec małżeństwa, bo skoro obojgu zależy, to raczej szkoda by było... ale trzeba pewne rzeczy przepracować... niech zrozumie, że oto może stracić coś i to nie jest czcze gadanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość werwerwe
głupiaś ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość werwerwe
te a ty 'chciałam i ' piszesz o bezsensie, śmierci a z drugiej strony nieżle się rozpisujesz na innych tematach. hehe więc nie jest tak żle ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×