Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość megallomania82

rozczarowana małżeństwem

Polecane posty

Gość typowy przyklad
dopiero doceni jak sie pusci z jakims burakiem, ktorego bedzie musiala utrzymywac :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość megallomania82
Mówię mu że go kocham i on mi też, ale to już chyba tylko puste słowa. Nie czuję do niego już miłości i on do mnie najwyraźniej też nie. Zastanawia mnie, czy można takie małżeństwo jeszcze odbudować...Czy uczucia są może tylko uśpione?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asia w.
witam:) chce nawiazac do niektorych "oskarzycielskich i potepiajacych" wypowiedzi - otoz, łatwo mierzyć kogoś swoją miarą-ale nie o to tutaj chodzi...bo po pierwsze, ludzie sa bardzo rozni-maja rozne doswiadczenia, roznie widza swiat itp..., po drugie piszą, bo nie mają z kim o tym porozmawiać i szukaja konstruktywnej rady... a juz najglupsze stwierdzenia dotyczą antykoncepcji na tym poziomie- ludzie, juz po fakcie, wiec po co do tego wracac i sie mardzyc , "ze bylo trzeba"...-gdyby babka miala wąsy to by byla dziadkiem!... ja sama weszlam dzisiaj na te strone chcac prosic o taką rade-ale o tym pozniej... bardzo spodobal mi sie ten cytat: "Kto nie dotknął ziemi ni razu. Ten nigdy nie może być w niebie" -cos w nim jest i warto nad tym pomyslec-ja to zrobie, bo moze mam ten problem??... jednoczesnie mam takie przemyslenia,ze wiekszosc z nas posiada marzenia o zwiazku/mezczyznie/zyciu/malzenstwie idealnym (moze maja tak wszystkie kobiety?) - do jakiegos czasu na pewno...no i dla kazdego znaczy to cos innego- dla niektorych szczyt marzen to facet, ktory nie zdradza, nie bije, nie pije, zarabia(pakiet minimum)...ok-to super na zycie...ale jest jeszcze ta druga strona naszych wyobrazen- to ktos, kto cie rozumie, kto dzieli twoje zainteresowania, jest zyczliwy wobec ciebie, uprzejmy, mily, cieply....a moze i dobry kochanek, facet namietny, pociagający, stale intrygujacy, z pasjami...-kazda z nas w zyciu oprocz tego " pakietu minimum";)) potrzebuje czegos ekstra-to znaczy marzy jej sie cos ekstra-zebysmy mogly czuc sie wyjatkowe, kochane, wazne, potrzebne, inne niz cala reszta a nie wiesc zycie szarej masy i przykladnej zony, ktora codziennie jak w zegarku bije mieso na schabowe z pustką w oczach i sercu-bez marzen, zainteresowan, nadziei, szczescia...jesli mam wrazenie,ze mimo,ze moj facet prawie nosi mnie na rekach-ale czegos mi bardzo w naszym zwiazku brakuje -np. zrozumienia, mnie osobiscie nie zawsze jest w stanie pocieszyc,ze " i tak mam super, bo np. mnie nie zdradza"-to moje osobiste problemy i dylematy i dla mnie one są najwieksze... sprawy wygladaja troche inaczej-moim zdaniem - gdy sa juz dzieci-ale i wtedy nie jest prawdą ze jest sie z kims "dla dobra dzieci"-bo jesli rodzice nie sa razem szczesliwi, kloca sie-to dla dzieci to jest krzywda a nie dobro!... moja rada dla dziewczyny, ktora zaczela dyskusję: szczere, cierpliwe i madre (tak kochanie, masz racje, jaki jestes madry;)))-chyba wszyscy faceci tego potrzebuja...;)) ) rozmowy z mezem, koniecznie rozmowy z przyjaciolką!!!, a przede wszystkim twoje wybory i decyzje powinno determinowac dobro coreczki... czasem potrzeba nam takiego wstrząsnięcia z zewnatrz, bo ludzie naprawde chca nie wiadomo czego... ale w zwiiazku trzeba chyba sie docierac, walczyc, caly czas isc na kompromis, w duzej mierze rezygnowac z tych naszych marzen i jakos to sobie rekompensowac.... mam takie wrazenie-ze my kobiety musimy uczyc sie w zwiazku takiej mądrosci swoistej - jakos tego faceta tak ukladac,zeby myslal, ze jest pepkiem swiata a naprawde chodzil w naszych rekach jak marionetka-moze to okropne, ale ja tak uwazam, bo troche generalizuje-wszyscy faceci sa podobni: tak zwani eksperci od wszystkiego, ktorzy na ziemie przybyli po to, aby slabszym i mniej madrym kobietom pokazywac jedynie sluszne drogi, ktorymi powinny podazac....-no ja mam takie doswiadczenia...milosc?-dla mnie to naprawde oznacza sympatie, przyjazn, uprzejosc, takie cieple i serdeczne traktowanie drugiej osoby, chec spedzania z nia czasu- milosc jest wtedy, kiedy ja sie naprawde dobrze czuje z tym czlowiekiem, jestem odprezona, nie walcze stale o pozycje w zwiazku, mowie co mi chodzi po glowie-dla mnie to milosc.... nie jestem szalenczo zakochana,tak zauroczona, ze mdleje, chyba tez nie jestem romantyczna-bo nie wymyslam rozkosznych powiedzonek na swego faceta typu " dziubasek"(...), nie jestem slodka i dziewczeca....ale co zrobie?!- i taka musze życ i sobie jakos radzic..;)... sama rowniez przezywam takie "zwiazkowe" dylematy-tyle, ze są to rozterki jeszcze "przed-slubne"...jestem z moim facetem 7 lat (7 lat prac w kamieniolomach....;)) ) i w maju bierzemy slub...jestem kobietą niezalezną, raczej realistką, wychowywalam sie bez ojca z niezalezną mamą-artystyczną i pedagogiczną duszą - jesli chodzi o slub mam dylematy potezne jak koń!:))- stąd moje prosbna: NIEZALEZNE I RACJONALNE dziewczyny, CZY WY TEZ PRZED SLUBEM MIALYSCIE DYLEMATY?? niby wiem kim jestem i do czego dąze, ale jak widze dziewczyny z wypiekami, ktorym oczy swiecą , bo wybierają suknie slubne lub planują swoj "wielki dzien"- to przezywam wewnetrzny nieład delikatnie mowiac-zastanawiam sie czy to TEN MOJ FACET, tak zwany "ten jedyny"??? bo mnie ten slub caly to nie fascynuje... wiem ,ze czesto moje wypowiedzi są sprzeczne-ale we mnie jest sporo sprzecznosci ..:)) ogolnie chodzi mi o to,ze naprawde nie wiem,czy tylko ja tak mam czy ktos jeszcze?- przeraza mnie to cale "partnerstwo" 24 h/ dobe, zmiana nazwiska-swoje lubie!, on chrapie a ja chce sie wysypiac, on lubi sie powymądrzac a ja nienawidze jak mi ktos mowi co mam robic, co lubic-a juz zwlaszcza facet itp..a w domu mam jak u pana Boga za piecem, jak robaczek w slonince...oj... nie wiem-powiedzcie jak bylo u was??:):) czy wszystkie z maslanymi oczkami przymierzalyscie sukienki? czy ja tak mam bo juz 7 lat jestesmy razem praktycznie codziennie? czy przeszlam juz faze totalnych klapek na oczy? wiem,ze ze mnie straszliwa papla-ale musialam sie wygadac i tyle:)- pozdrawiam:) asia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość flowersnightt
megallomania82 : ja Cie rozumiem , niestety :( To przykre kiedy dwoje kochajacych ? sie ludzi ma calkowicie rozne marzenia i poglady na zycie. Na poczatku to nie przeszkadza ale z czasem... inne plany, inne marzenia, inna forma spedzania wolnego czasu. Wspolne to mamy tylko kolacje i w weekendy obiady. Kocham go, ale kiedy w takich prostych sprawach, jak spedzanie wspolnie wolnego czasu nie mozemy sie dogadac zaczynam watpic w ta milosc... Czy da sie zyc z kims kto ma calkowicie inne poglady... calkowicie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w czerwonych butach
witaj asia, NIEZALEZNE I RACJONALNE dziewczyny, CZY WY TEZ PRZED SLUBEM MIALYSCIE DYLEMATY?? niby wiem kim jestem i do czego dąze, ale jak widze dziewczyny z wypiekami, ktorym oczy swiecą , bo wybierają suknie slubne lub planują swoj "wielki dzien"- to przezywam wewnetrzny nieład delikatnie mowiac-zastanawiam sie czy to TEN MOJ FACET, tak zwany "ten jedyny"??? bo mnie ten slub caly to nie fascynuje... wiem ,ze czesto moje wypowiedzi są sprzeczne-ale we mnie jest sporo sprzecznosci .. TAK, miałam dylematy, teraz żałuję. Byłam z mężem przed ślubem 5 lat, ale byłam przekonana, że ten ślub to tylko formalność bo itak będziemy razem. No, nie, to była pomyłka. zmiana nazwiska-swoje lubie!, zostałam przy swoim, dodałam nazwisko męża, jak tylko mogę używam swojego. Nie czuję się jego po prostu. chyba w ogóle nie nadaję się do małżeństwa bo nie potrafię z wielu rzeczy zrezygnować dla niego. czy wszystkie z maslanymi oczkami przymierzalyscie sukienki? miałam w dupie sukienkę - poszłam do dobrego salonu, przymierzyłam 2, wybrałam 1, formalność, koniec. miałam w głebokiej dupie przygotowania. Są i były dla mnie ważniejsze rzeczy. Wszystko załatwialiśmy przez telefon - nie wybieraliśmy miesiącami sali, didzeja. w zasadzie starannie wybralam tylko fotografa. o losie. czy ja tak mam bo juz 7 lat jestesmy razem praktycznie codziennie? czy przeszlam juz faze totalnych klapek na oczy? Nie wiem, przemyśl to sobie. ja żałuję i marzę o rozwodzie, uwolneniu się od tego wszystkiego. Dzieci nie mam, do reszty nie zwariowałam :) Zastanów się, co dla Ciebie jest najważniejsze, bo potem ciężko to wszystko poodkręcać. Na ślubie czułam się nijak - żadnej podjarki czy coś, po prostu poszłam, powiedziałam co miałam owiedzieć, koniec, parę uśmiechów na imprezie. miałam milion wątpliwości. No ale u mnie już pozamiatane. pzdr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysle ze po prostu brzydko mowiac we lbie Ci sie poprzewracalo (bez urazy) . Maz chce Ci dom budowac, piszesz ze pieniedzy macie full a Ty jeszcze narzekasz i dzialasz chlopu na nerwy . Nie dziwie mu sie ze zaczal Cie obrazac i krzyczec ja na jego miejscu dawno bym Cie w dupe kopnela i poszukalabym sobie odpowiedniej osoby a nie takiej zmanierowanej paniusi jak Ty. Dobrze Ci radze zmien sie bo niedlugo moze byc na to za pozno i bedziesz sobie dziewczyno w brode plula. Docen kobieto to co masz!!!!!!!!!!!!!1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w czerwonych butach
oczywiscie, bo jak facet ma kasę, to trza się na nim uwiesić i wisieć do końca życia. A nie przyszło ci do głowy, że niektórzy mają inne potrzeby? Pewnie, nieważne, że ma ją za gówno, mówi do niej jak mówi, ALE MA KASĘ! Weźźź... Nie dla wszystkich to jest wyznacznik "szczęścia", niektóry mają inne priorytety ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ginewra9
Kazdy człowiek jest wolny i ważny, szczęśliwy z kimś kto jednak patrzy w tym samym kierunku; życie z kimś niby bliskim a obcym jest udręką i wówczas nic nie daje szczęścia, ani dom, ani pieniądze...ważne aby żyć w zgodzie ze sobą; lepiej się rozjeść niż być nieszczęśliwym i prędzej czy później zacząć szukać szczęścia po kryjomu z kimś innym; wychowałam się bez ojca i dziękuję mamie że tak kiedyś zdecydowała (rozwód); w przeciwnym razie moje dzieciństwo byłoby bardzo smutne. Życie ma się jedno, nie można żyć jak w jakimś innym życiu; śmieszą mnie głosy ludzi, którzy uważają, że jeśli się ma męża, dom, w miarę wszystko ok to już wszystko co można oczekiwać od życia. A czy my jesteśmy robotami? Mamy uśmiechać się do męża jeśli nie mamy na to ochoty, mamy godzić się na rzeczywistość jaka nam nie odpowiada? przecież są ludzkie uczucia, ambicje, wyobrażenia, potrzeby? Przecież żyjąc przez lata ukrywając wszystko to co się pragnie i nic z tego nie realizując, jakim się człowiek stanie? zgorzkniały, rozczarowany, z głową wiecznie w marzeniach...po prostu nieszczęśliwy, a dla dzieci też ważne jest by mieć szczęśliwych i spełnionych rodziców. Taka prawda. Trzeba walczyć o własne szczęście a ono jest inne dla każdego;

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asia w.
w czerwonych butach , dziekuje za odp.... „Nie czuję się jego po prostu. chyba w ogóle nie nadaję się do małżeństwa bo nie potrafię z wielu rzeczy zrezygnować dla niego. miałam w dupie sukienkę - poszłam do dobrego salonu, przymierzyłam 2, wybrałam 1, formalność, koniec. miałam w głebokiej dupie przygotowania. Są i były dla mnie ważniejsze rzeczy. Wszystko załatwialiśmy przez telefon - nie wybieraliśmy miesiącami sali, didzeja. w zasadzie starannie wybralam tylko fotografa. o losie.” dokladnie tak jak ja.....oj...biada mi! jakos sobie wszystko tlumacze rozumowo- wmawiam sobie-"takie jest zycie!-szare, codzienne, praktyczne zycie - co mi po tych maślanych oczkach i klapkach na oczach? po co beczeć nocami bo ON krzywo spojrzal? nie dam nikomu decydowac za mnie!....itp.- moj narzeczony jest zaradny, ma dobrą i fajną rodzinę, dobrze zarabia i na mnie nie oszczedza, jest kulturalny, na dobrym stanowisku, poswieca mi kazda chwile, nie ma u nas nawet krzty zazdrosci - bo on nawet za golą babą sie nie obejrzy i w sumie naprawde go lubie-potrafie sie z nim smiac do lez, duzo dobrego dla mnie robi - no to o co mi K>>>>>> chodzi??!" ale nie wiem czy to dobra opcja...bo ile mozna tak ciagnąć? -moze lepiej przezyc te prawdziwą -jakąś namiętną, nieracjonalną, dziką, glupią, naiwną, ślepą i obezwladniającą milosc- nawet na chwile, chocby miala rozpasc sie z hukiem i pozniej cale zycie ją wspominac? bo ja chyba nie kocham go naprawde- w zwiazku glownie mysle o sobie, o tym co dla mnie dobre - z przeswiadczeniem,ze skoro ja nie zadbam o siebie to nikt tego nie zrobi-no to nie są zwiastuny milosci raczej!?..... boje sie destabilizacji w zyciu, chce miec poczucie bezpieczenstwa, potrzebuje tego chyba bardziej niz wielkich namietnosci...no ale czesto we mnie odzywa sie ta kobieta, ktora chce kochac prawdziwie, chce byc rozumiana-a nie za bardzo jestem obecnie, chce patrzec na tego chlopa i czuc takie jakies instynkty macierzynskie-zeby go przytulic,zeby mu nie bylo zimno, zeby nie byl glodny - a tu co? nic... zal i tego chlopa-bo mysli,ze odwzajemniam jego uczucie,ze bym za niego w ogien skoczyla itp... na poczatku moze i bylam na to gotowa,zeby sie otworzyc, wszystko razem,zeby rezygnowac z siebie, dawac, opiekowac sie, cos pieknego razem budowac, rozwinąć skrzydla - ale przez te lata, kiedy obłupywał mnie z marzen, z wiary w siebie, z namietnosci- tym swoim "(nie)powinnas..., co ty wiesz?, dramatyzujesz! nie wymyślaj, nie wmawiaj sobie, glupie gadanie, czego ryczysz?! co za pierdoły opowiadasz, nie zawracaj mi glowy - a nawet "statystycznego polaka glowa boli 3 razy w roku.."(!!! no wiecie co??!tekst miesiaca) -czy to jest szacunek? on mnie traktuje jak dziecko, w zadnym wypadku partnera.....i tak dalej wmawiam sobie-"mam swoje pasje, gdzies mam swoje miejsce -maluje, kocham swoją prace, mam cudowną mamę - a do kochania bede miala dzieci"-i nie wiem czy to mi sie oplaci.....chyba kicha, ale nie mam sily, odwagi,zeby sie teraz wycofac...jestem tchorzem i rozmieniam zycie na drobne...tak sie boje,ze kiedys tego pozaluje... tak jak ty zalujesz…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asia w.
ginewra9 , ty powinnas mnie rozmiec- czyz dzieci z rozbitego malzenstwa nie potrzebuja w zyciu stabilizacji i nie boja sie tak eksperymentowac ze zwiazkami?...z jednej strony dokladnie zgadzam sie z toba i bardzo wierze w to co piszesz - z drugiej tak sie boje zostac sama, szukac dalej- a jak nie znajde nic??...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda6558
jestem dorosłym dzieckiem takich rodziców jak megallomania i jej mąż:D Ci którzy po katolicku namawiają autorkę żeby się nie rozwodziła powinni walnąć się w swój czerep i POMYŚLEĆ!!!!!!!!!!!! ja swoich starych błagałam żeby się rozwiedli bo miałam dość szamba w domu! i prosiłam ich żeby się rozeszli od 6 roku życia. Dzisiaj moi beznadziejni starzy nadal są razem i skaczą sobie do oczu a ja mam zjebaną psychikę. Autorce radzę wziąść się w garść i natychmiast składać pozew o rozwód!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ginewra9
rozumiem Twoje obawy bardzo dobrze, sama nieraz byłam w nieudanych związkach, niedawno rozpadł się ostatni i wiem, że jeśli się w czymś tkwi to strasznie trudno coś zmienić, chyba szczególnie kobiety nie potrafią, bo czują się zobowiązane, bo podjęły kiedyś tam jakąs decyzję, bo co będzie...czy sobie poradzą czy nie, kwestia dobra dzieci...-to akurat jest dla mnie jasne, wychowywanie się w rodzinie w której nie ma szczerej miłosci, wsparcia, bycia razem zawsze- bardzo wpływa na psychikę dziecka i potem bardzo utrudnia stworzenie własnego związku; fakt wychowywanie się np. z mamą bez ojca też nie jest cudowne, ale przynajmniej mnie to nauczyło tego, iż trzeba podejmować trudne decyzję-czasem własnie dla dobra dzieci i można je wychować na porządnych ludzi nawet w niepełnej rodzinie; poza tym moj ojciec nie mną nigdy nie interesował, a jeśli sytuacja może być inna to jest naprawdę dobrze; Poza tym jest możliwość poznania kiedyś kogoś z kim stworzy się coś wartościowego od początku, wiec wszystko może być jeszcze inne i lepsze. Życie nigdy nie będzie usłane tylko różami, będą w nim zawsze doły i góry dlatego trzeba mieć swiadomość, że po podjęciu pewnych decyzji będzie pewnie przez jakiś czas strasznie źle-poczucie winy, żal, ciągłe pytania czy dobrze się zrobiło; ale jeśli się podejmie te decyzje i spróbuje żyć po swojemu w zgodzie ze sobą-konsekwentnie- uważam że się opłaci- chociażby spokój w głowie, gdy nie motasz się ciągle, nie myślisz, nie prosisz Boga aby coś zmienił i zrzucił z nas ten ciężar i sprawił byśmy się poczuli w końcu szczęsliwi i spokojni. Wiem że większość ludzi nigdy nie podejmie ryzyka zmiany swojego życia, ze strachu chociażby; ale warto sobie chociaż wyobrazić ten stan kiedy czujesz to co chcesz czuć, a teraz to tylko marzenia. Ja teraz własnie to czuję, nic już nie muszę i robię to co chcę. oczywiście jeszcze dużo przede mną, ale widzę zmianę mojego życia w porównaniu ze stanem parę m-cy wstecz-człowiek zaczyna w końcu widzieć że nikt nie ma prawa decydować za nas, że tacy jacy jesteśmy jesteśmy super i że można czuć własnie taki spokój... więc warto, na prawdę warto:) trzeba dążyc do szczęścia, bo przecież nie żyjemy po to by być nieszczęśliwi; trzeba się zastanowić czego pragniemy i coś zmienić, nie mówię, że od razu wszytsko, ale po trochu, pomału zmieniać coś w życiu, czasem inne rzeczy same się poukładają; życie z kimś z kim się tak naprawdę żyć nie chce to smutna rzecz, dla tej drugiej strony również, bo przecież ona widzi i czuje..a już w ogóle jeśli się żyje z kimś kto nas nie szanuje i nie kocha to grzech przeciw samemu sobie; zycie staje się piekłem; Naprawdę można zmieniać swoją rzeczywistość! zycie nie toczy się poza nami, to my je kształujemy!Dużo siły dla wszystkich na Nowy Rok!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w czerwonych butach
asia!!! kiedy obłupywał mnie z marzen, z wiary w siebie, z namietnosci- tym swoim "(nie)powinnas..., co ty wiesz?, dramatyzujesz! nie wymyślaj, nie wmawiaj sobie, glupie gadanie, czego ryczysz?! co za pierdoły opowiadasz, nie zawracaj mi glowy - a nawet "statystycznego polaka glowa boli 3 razy w roku.."(!!! no wiecie co??!tekst miesiaca) -czy to jest szacunek? on mnie traktuje jak dziecko, w zadnym wypadku partnera.... jezu, wiesz co, weź ty się zastanów poważnie!!! Dziewczyno! Szkoda życia, wierz mi. U mnie dokłądnie tak samo - mój partner był moim ojcem, opiekunem, nie mężem. niby zrozumiał, jak powiedziałam, że to koniec, odchodzę, chcę rozwodu. wtedy zaczął się niby zmieniać, ale ja mam wrażenie, że to tylko na chwilę, pozory. nie wierzę w ten związek, nie chcę go kontynuować, tylko on tego nie rozumie i nie chce rozejścia. Wstrzymaj się z tym ślubem. Nie rób niczego, czego ie jesteś na 100% pewna, bo będziesz w ciemnej dupie jak ja. Chyba, że odpowiada Ci jak niektórym tutaj, że koleś jest miły, odpowiedzialny i MA KASĘ (bo to przecież główny warunek szczęścia, prawda? :P). Wtedy schowaj siebie głęboko do kieszeni i przygotuj się, że życie to tylko szara codzienność. Ja tak nie chcę, chcę wrócić do siebie, nawet jeśli miałam do końca życia być sama ( w co nie wierzę jednak :D) pozdros!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w czerwonych butach
ginewra, kurde, racja! Boimy się tego co będzie... wiem, też mam milion obaw. Wiem, że to będzie bolesne dla nas obojga itp. Ale wierzę, że warto to zrobić, właśnie po to, by zdjąć z siebie ten ciężar. B mi nie udało się poskładać mojego małżeństwa - próbowaliśmy to zrobić przez ostatni rok. Nic z tego. Tylko bardziej się zamykam. Ale trzeba ponosić konsekwencje swoich decyzji. Dlatego moje postanowienie na nowy rok brzmi: zmienię tę sytuację, bo kolejnego roku w takim stanie mogę już nie przeżyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do smoth criminal i do
jagoda369 (acha261@wp.pl) Mysle ze po prostu brzydko mowiac we lbie Ci sie poprzewracalo (bez urazy) . Maz chce Ci dom budowac, piszesz ze pieniedzy macie full a Ty jeszcze narzekasz i dzialasz chlopu na nerwy . Nie dziwie mu sie ze zaczal Cie obrazac i krzyczec ja na jego miejscu dawno bym Cie w d**e kopnela i poszukalabym sobie odpowiedniej osoby a nie takiej zmanierowanej paniusi jak Ty. Dobrze Ci radze zmien sie bo niedlugo moze byc na to za pozno i bedziesz sobie dziewczyno w brode plula. Docen kobieto to co masz!!!!!!!!!!!!!1MACIE RACJE!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w czerwonych butach
pewnie, doceń, że mąż mówi, że wolałby, żebyś nie żyłą. Póki nie napierdala cię codziennie, przecież wszystko jest cudownie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No cóż autorko popełniłaś
Tzn. co ona takiego ma? Co ma docenić? Pieniądze? One nie są najważniejsze w życiu i przykre, że tak wiele osób sobie z tego sprawy nie zdaje i uznaje że kasa daje największe szczęście i wszystko znieść, byle kasa była :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polska mentalnosc gdzie
ciagle malo kasy .... DOM to bedzie budynek a NIE dom! ludzie, kasa to nie wszystko zgadzam sie z mAGDA KTORA pisze ze zyczylaby sobie zeby starszy sie rozwiedli kiedy byl na to czas ja tez prosilam o to swoja matke !! i tez sa do dzis razem ... i matka ma depresje przez ojca ... nasza sasiadka wywalila takiego zlego meza i zaczela nower zycie- a jej dzieci az odzyly !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malutkaaaaaaaaaa
Ale autorka przedstawia tylko jeden punkt widzenia a w dodatku bardzo okrojony. Maz tez nie jest zapewne swiety ale nie wydaje mi sie zeby te slowa wypowiedzial od tak (o ile tego posta z wdowcem napisala autorka a nie jakis podszyw). Predzej powiedzial to w afekcie,w klotni. Zapewne niezle mu musiala autorka zalezc za skore ze swoimi narzekaniami ze doszlo az do takich slow. Tu nie chodzi o to ze ma docenic pieniadze,ale sama napisala ze maz jest dobry,kochajacy,maja razem dziecko,plany na przyszlosc ale po prostu maz nie przystaje do idealow ktorych autorka sie naogladala zapewne w serialach i komediach romantycznych.Najlatwiej jest walnac wszystko wpizdu i powiedziec "a bo to nie tak jak sobie wyobrazalam".W dzisiejszych czasach ludzie sa coraz slabsi psychicznie,byle kryzys ich rozwala,nie chce im sie walczyc i budowac zwiazkow.Cos sie zepsuje to do widzenia i nastepny..Zycie to nie bajka tak jak ktos napisal wczesniej.Podobal mi sie takze cytat z dziadow,bardzo zyciowy. Jesli chodzi o wpadke to wcale nie jest powiedziane ze jak sie ma dziecko to trzeba od razu brac slub.Zdarzylo sie,trudno ale branie slubu bo tak wypada to troche glupota :o Druga sprawa,w zasadzie teraz to juz nieistotna- jesli tlumaczysz wpadke tym ze za duzo wypilas i tak jakos polecieliscie na spontanie no to super...Malo przekonywujace wytlumaczenie.. Jedna rada- wydoroslej w koncu i ogarnij sie. Swiat nie jest rozowy a faceci nie zachowuja sie rodem jak z komedii romantycznych.Nie chce mi sie wierzyc zeby twoj maz mial same wady i nie dalo sie z nim porozmawiac i dojsc do porozumienia.Tylko tego trzeba najpierw chciec a ja mam wrazenie ze ty szukasz pretekstu zeby ten zwiazek zakonczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w czerwonych butach
malutkaaaaa w tym, co piszesz jest wiele racji, ale punktu widzenia drugiej strony raczej nie poznamy, więc możemy się opierać tylko na tym, co mówi autorka. owszem, ideałów nie ma, ale trwać w związku bez szacunku i zrozumienia bym nie chciała. Szczególnie z dzieckiem. Chociaż może wtdy inaczej się patrz na niektóre rzeczy - nie wiem, nie mam dziecka. Co do zarzutów, że tłumaczy wpadkę %% etc - cóż, stało się, nie ma se nsu jej za to potępiać, sam jak widać nie jest z tego powodu przeszczęśliwa, więc darujmy sobie takie wrzuty, jak "trzeba było myśleć o antykoncepcji", bo to już trochę za późno i nic do dyskusji nie wnosi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja drogaaaaaaaaaaaaaaaaa
niechce ci prawic kazan .zrob to co ci serce mowi. czasami porozwodzie ludzie do siebie wracaja. z moja kuzynka bylo podobnie. wpadla wzieli slub, nieukladalo im sie , wzieli rozwod, nieminelo duzo czasu i wrocili do siebie , teraz im jest lepiej niz jak oni byli malzenstwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale masz problemy....
no tak, zdaniem tych materialistek to "lepiej plakac w rolls royce'ie niz smiac sie na rowerze" jak powidziala jakas aktorka, nie? jestescie zalosne, uganiacie sie tylko za kasiastym facetem i tylko kasa wam we lbach, zycze wam zebyscie dostaly takie cos, brak szacunku, milosci, obrazanie etc ale mnostwo kasy za to!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hahahehe
nie ktore wypowiedzi sa naprawde zanujace, ona go nie kocha wiec niech odejdzie. w temacie odezwaly sie tepe materialistki dla ktorych zwiazek jest zaspokojeniem wlasnych potrzeb finansowych. ma kase to badz z nim, jestescie zalosne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akwarelka
No, dajcie spokój. Jeśli jej powiedział,że byłby szczęśliwym wdowcem, to ja bym nie czekała, tylko odeszła,bo widać, że on też nie jest szczęśliwy. Po co się męczyć. I jak długo? To i tak runie.Raczej wcześniej niż później. Pozdrawiam. Trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co ty myślałaś
Jestem z podobnej rodziny jak Magda6558 i naprawdę radzę w takiej sytuacji wziąć rozwód Nawet nie wiesz co będzie twoje dziecko przeżywało ! Lepiej wychowywać się z jednym rodzicem w spokoju niż z mamusią i tatusiem,którzy urządzają piekło ! Możesz jeszcze kiedyś pożałować jak twoje dziecko do końca życia będzie miało żal do Ciebie. Pomyśl o dziecku !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karoolek..............
No tak , bo wy musicie miec ksiecia na czernym koniu !! buahahaaaaa i na takiego warto czekac ! jasne ! a ten ksiaze to jak juz sie pojawi to bedzie przy was na wieki i taki dobry bedzie i slodki .... Jak nie traficie zawsze sie znajdzie cos w partnerze co m wam pasowac nie bedzie , sek w tym by było tego jak naj mniej ! Nowy ktoś wydaje sie lepszym od starego , ale to pozorne w wielu przypadkach , bo po prostu jest inny ! co z tego , ze pasje bedziecie podzielac jak cos innego nie wyapali , np sex , a dla tych co sex maja gdzieś nie wypali np. roztropnosc ? słaby charakter ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WSZYSTKIEGO DOBREGO
wejdz na www.intymnosc.pl/aff/7733 i dowiedz sie jak polepszyc swoje zycie seksualne :) Polecam i zycze wszystkim wszystkiego dobrego w Nowym Roku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w czerwonych butach
karooolku, książę na bialym koniu powinien być, gwoli ścisłości :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uppodciagam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×