Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

maslanka

wszystko sie wali albo daje początek czemuś nowemu..

Polecane posty

Straciłam pracę...mam 22lata,wykształcenie średnie,w domu jest coraz gorzej a mój facet chce żebym się do niego przeprowadziła i tam szukała pracy.Jedyną osobą z którą mogę pogadać jestem sama ja....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czemu?Bo się boję,po prostu zwyczajnie się boję..Wyprowadzając się do niego nie mam powrotu do domu.Nie wiem czy to wypali,czy się dogadamy..To odważny krok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesteśmy ze sobą niedużo ponad rok,tylko że obecnie dzieli nas ponad 100km..widzimy się w wolne weekendy i tak nie wszystkie.Ostatnio spędziliśmy ze sobą kilka dni,było bardzo fajnie,odpoczęłam psychicznie od rodzinki,w ogóle dobrze mi tam z nim było

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lalka z porcelany
O! Mam taką samą sytuację- no może trochę inną. Sama straciłam pracę, a z zawodu jestem pedagogiem, a sezon na pracę dla mnie zaczyna się od września. Mam 22 lata, siedzę od dwóch miesięcy w domu z rodzicami i nie robię nic. Teraz zapisałam się do UP,żeby oni mi czegoś poszukali. Mój chłopak też chce, żebym z nim zamieszkała. Kupił mieszkanie, ale jak się wyprowadzę też nie mam do domu powrotu :) On jednak nie będzie mnie utrzymywał, chce żebym pracowała. Ja zresztą też chcę , bo nie lubię się nudzić :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moi rodzice nie są za mieszkaniem wspólnym przed ślubem,co moim zdaniem jest bezsensowne,bo uważam że dopiero wtedy ludzie mają szanse się poznać.Wszyscy radzicie co szkodzi zaryzykować no a właśnie w tym problem że gdyby nie daj Boże coś nie wyszło to gdzie ja się podzieje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja bym powiedziała
"wszystko sie wali i daje początek czemuś nowemu" z naciskiem na i :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie mów
rodzicom ze zamieszkasz z chłopakiem , powiedz ze jedziesz szukac pracy i zatrzymasz się u koleżanki jakis czas .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lalka z porcelany---->to rzeczywiście nieco podobny problem:)Miło Cie poznać:)Ja też gdybym się do niego przeprowadziła to szukam tam pracy,też nie lubię nic nie robić:)Poza tym lubię mieć swoje pieniążki:) On mówi,że tam o wiele lepiej o pracę,u mnie gorzej:-/Zastanawiam się naprawdę,bo jak podejmę tutaj prace to rzadko się będziemy widzieć,muszę naprawdę zdecydować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie mówienie prawdy nic nie da:-/ Ja już w domu mówiłam,że rozważam taka decyzję w tym roku...Nic się nie odezwali..Brzęczą mi w głowie tylko jedne słowa mamy z pewnej dyskusji "jeszcze się przejedziesz,wszyscy są tacy sami,jak taka dorosła jesteś to idź".......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj coś mi się wydaje, że Ty autorko nie jesteś zbyt przekonana do tego chłopaka (ale może się mylę) . mi też marzyło się wyprowadzić z domu, mam okropnych rodziców, ojca tyrana, ale stwierdziłam , że zamieszkując z chłopakiem to będzie z deszczu pod rynnę i bez powrotu. Pracy też nie mam i wykształcenie też mam średnie...zero pomysłu na przyszłość :o :( a że nowy rok niedawno się zaczął to jeszcze gorzej się odczuwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kupetka-----.może Ty masz rację..może trudno mi w niego uwierzyć..On nigdy mnie nie zawiódł,nigdy nikt nie był dla mnie taki jaki on jest.Był przy mnie w najtrudniejszych momentach.Kiedy wyjechałam za granicę to czekał na mnie..Jest czuły,dobry..Ale coś jest jakby nie tak..nie wiem co to jest,może to po prostu moje wahania..Nie łatwo ufam ludziom..Czasem odnoszę wrażenie,że tak jak on uważa tak jest zawsze lepiej...jakby wszystko lepiej wiedział,może źle to odbieram.Ja wiem też że mam swoje wady,nie małe,do wielu kłótni nie doszłoby gdybym ja popuściła,nie wyolbrzymiała..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
boję się,że on zmieni się kiedy razem zamieszkamy,że stanie się pewny siebie,taki jak nie raz czyta się w gazetach.Boże wiem że go ranie takimi podejrzeniami...Nie chcę po prostu niepotrzebnie się pospieszyć..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to siedz maslana
w domu z rodzicami i nie rób nic ,bo tak jest najłatwiej . masz 22 lata a zachowujesz się jak gówniara . Poinformuj rodzinkę że wyjeżdzasz , może wkrótce wrócisz a może zostaniesz na dłużej u faceta , pakuj torbe i wioo ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lalka z porcelany
Ja mam np takie wrażenie, że jak będę musiała wrócić do domu to bedzie moja porażka. A mam takiego ojca , że przez koljenych parę lat bedzie mi to wypominał. I nawet jesli będę musiała odejść z winy faceta, ojciec i tak zwali winę na mnie. Dlatego decyzja o wyprowadzce jest dla mnie bardzo ciężka i szalenie powazna. Ale racją jest również , że siedzenie w domu na garnku u mamusi też do niczego nie prowadzi. Jednak chyba łatwiej byłoby mi i Maślanie się wyprowadzić gdyby z tymi facetami łączył nas ślub- przynajmniej po rozwodzie coś by nam się należało i nie trzebaby było wracać. Jednak póki co o slubie nie myślę. Znaczy myślę, ale w 2011.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lalka z porcelany----> My to jesteśmy naprawdę w podobnym położeniu.U mnie na taki powrót to raczej mamusia by miała dużo do powiedzenia...My tez myślimy o ślubie ale jeszcze nie teraz,za jakieś 2 lata...w każdym bądź razie bierze mnie na poważnie,skoro o tym myśli,poza tym mówi,że chce spędzić ze mną całe życie. Fajnie byłoby gdyby wypowiedział się ktoś kto podjął taka decyzję o przeprowadzce i jakie wnioski wyniósł..jest ktoś taki kto się z nami podzieli???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karinaaaaaaaaaaa83
witam.... hmm...ja tez miałam niezbyt kolorową sytuację w domu...tyle, że przez okres w którym pracowałam odłożyłam troszkę pieniążków i sie wyprowadziłam..wynajęłam mieszkanie..i żyję sobie sama...w międzyczasie znalazłam pracę....ale odpoczęłam psychicznie...wyciszyłam się....chociaż te wszystkie negatywne emocje wyniesione z domu ciągle gdzieś we mnie siedzą:(ale daję radę powoli... Ja bym nie ryzykowałam z chłopakiem, z którym w sumie mało się znacie...bo co to jest kilka weekendów...na przeciw normalnemu co dziennemu życiu.... ale skoro faktycznie w Twoim regionie ciężko zdobyć pracę...to pomyśl o przeprowadzce...tylko na swoje - może byc wynajęte...ale wtedy rodzice Ci nie zarzucą że mieszkałaś z chłopakiem i jakby co droga otwarta na powrót do domu:)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mieszkam z moim narzeczonym, od pół roku, moja rodzinka podeszła do tego raczej bez entuzjazmu, wiadomo.. teraz już się przyzwyczaili do tej sytuacji. ;) Tyle tylko że ja już od 4 lat nie mieszkam z nimi, i to inaczej wygląda trochę niż u Ciebie. No i ja studiuję dziennie i pracuję, także nasz wkład w mieszkanie itp jest porównywalny. Bałam się tej decyzji o zamieszkaniu razem, każdy ma swoje przyzwyczajenia itp ale jest naprawdę dobrze :D ( wiadomo że kłótnie się zdarzają :P ) Dużo zależy jaki jest ten Twój związek, czy taki już na poważnie czy taki po prostu,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×