Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

teraz czas na mnie

definicja pantoflarza

Polecane posty

hmmm zastanawia mnie jaka waszym zdaniem jest definicja pantoflarza.. poruszam ten temat bo strasznie mnie irytuja koledzy mojego faceta.jasne ze jak mamy sprzeczke na jakis temat to wiadomo jakiemus tam bliskiemu sie wygada wyzali.oczywiscie kazdy czlowiek ma takie cos jak obrona wlasna i przekonanie o niewinnosci wiec jak przedstawia swoje zdanie na temat powiedzmy klotni sila rzeczy wyjdzie na niewinnego na ofiare bo w taki sposob to przedstawi.owszem nie jestem lagodna partnerka i lubie czasem porzadzic ale nie raz moj facet nie daje mi mozliwosci bo sobie stwierdza ze porzadzi dzis on.wkurza mnie to ze jego koledzy nie wiedzac wszystkiego jak wyglada nasze zycie twierdza ze on jest pantoflarzem tylko i wylacznie dlatego ze: -ma wkoncu stala prace -zadko przesiaduej na osiedlu(mieszka treraz ze mna na innej dzielnicy 15 min autobusem) -nie przesiaduje z nimi i sie nie upija -jak do nich pojedzie sam to wraca zawsze jak juz to wieczorem a nie po nocy i niewiadomo w jakim stanie -pomaga mi w obowiazkach domowych a zwlaszcza zajmowal sie domem wtedy kiedy nie mial pracy -czasem mi ustapi no przepraszam dla mnie jest wkoncu dojrzalym facetem ktory zaczyna roumiec na czym polega zycie i jest lojalnym partnerem. a tym bardziej twierdze ze nie jest pantoflarzem bo potrafi tez mi pokazac.owszem czasem dzwonilam i mowilam zeby wrocil "teraz" do domu i nie raz uslyszalam nie bede pozniej. owszem zmyje naczynia umyje podloge czy ogolnie zrobi porzadek w kuchni domu ale wtedy gdy np skonczy sie ten film.jest ugodowy ale zawsze z tego wychodzi kompromis.on mi cos da w czyms ustapi ale ja wtedy tez ide na jakis jego warunek... jak to jest u was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie dziwne jest to ze mowi to znajomy ktory caly czas jest sam ale dziwi mnie ze jeden ktory to mowi jest z kims w zwiazku i jest blizszy pozostania pantoflarzem niz moj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na mojego w pracy tez mowia
pantoflarz, bo zaraz po jej zakończeniu wraca do domu, pomaga mi we wszystkim i nie użala się, jak mu ciężko :P A prawda jest taka,że wraca zaraz po pracy,bo ma daleko do domu, dojazd zajmuje mu 3 godziny. Ma swoje zdanie i potrafi je egzekwowac, a ja nie jestem w ogole typem osoby, która rządzi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość waza3d
Cześć. Jestem pantoflarzem i jestem z tego dumny. Potrafię w prawie każdej sprawie zasięgnąć opinii Mojej Partnerki i liczę się z Jej zdaniem - czyli jestem pod Jej pantofelkiem... Muszę jednak dodać, że Moja Kochanka (to taka osoba, która kocha i jest kochana) jest buciarką. Prawie zawsze konsultuje ze mną swoje/nasze problemy i poważnie liczy się z moim zdaniem, czyli jest pod moim butem... Od kiedy świadomie zacząłem oceniać swoje związki, zawsze marzyłem, aby moja Druga Połowa była mądrzejsza ode mnie. Tak jest w moim obecnym Związku. Czasami jednak Moja Kochanka się myli... Ja ze swojego założenia, jeśli nie mam mocnych argumentów, pasuję, chociaż intuicja podpowiada mi inne rozwiązania problemu. W 50 procentach wychodzi na moje. Ale podejrzewam, że gdybym był uparty - w pięćdziesięciu procentach podejmował bym błędne decyzje. To, co napisałem, jest oczywiście pewnym skrótem myślowym. Ale w sumie tak wygląda życie pantoflarza... Zawsze jednak pozostaje mi wielka satysfakcja, kiedy mogę powiedzieć - a nie mówiłem... - OGROMNA FRAJDA!!! Na szczęście moja Ukochana, nigdy jeszcze nie powiedziała 'a nie mówiłam?...' - Ona naprawdę jest mądrzejsza ode mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jeżeli chłopak pomaga w domowych obowiązkach jest partnerem, a nie pantoflarzem :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ggosc wyżej mylisz sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowa Emi
mój chłopak uważa że dawanie co miesiąc stałej kwoty na życie (rachunki, jedzenie, chemia do sprzątania) tak, żeby jemu zostało jakieś 600-700 zł to oznacza, że byłby pantoflarzem. Denerwuje mnie to bo w jego wieku 33 lata powinno się wiedzieć że życie kosztuje. Zaznaczam przy tym że ja także pracuje zawodowo, a w domu rzadko leżę bo zawsze jest coś do zrobienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ile on zarabia, że po wydaniu stałej kwoty na życie miałby zaledwie 700 zł? 1100 zł? to niech idzie na pełny etat a nie 1/2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Emi, masz utrzymanka, nie chłopaka. Czy on zna pojęcie honor??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowa Emi
dzięki, zaczął nową pracę więc dostanie okł 2000, a myślę że jak na utrzymanie domu i jedzenie da 1400 to nie jest dużo. Miałby wtedy te 600 czy 700 zł dla siebie tylko. Ja ze swojej wypłaty dla siebie tylko mam nie więcej jak 200 zł, więc myślę że to byłoby uczciwe. Chciałbym odkładać pieniądze na rachunki czy na jakiś wyjazd na weekend, tak żeby nigdy nie zabrakło funduszy w koperty, ale z takim jego podejściem to nie wiem, czy się uda. Zastanawiam się też, czy długo jeszcze wytrzymam jak będę musiała co miesiąc się dopominać o jakieś fundusze na życie. Czasem sobie myślę, że lepiej by mi było samej niż z nim, na pewno nie wydawałbym tyle kasy na jedzenie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×