Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

rally

Puregon a in vitro

Polecane posty

Witam wszystkich, Od grudnia staramy sie o dziecko. Mam stwierdzone PCO wiec wiem ze musze byc pod opieka lekarzy aby mi w tym pomogli. Chodze do wybitnego lekarza w mojej miejscowosci speca od PCO i nieplodnosci. Wiem ze przyjezdzaja do niego ludzie z calej Polski. Od grudnia stosowalam rozne kombinacje lekow to przez 7 dni logest a potem przez 3 Glastrobyst (tzw tansza opcja) nastepnie plastry Oesclim przez 6 dni a nast przez 3 Duphaston (troche drozsza opcja) i po kazdej kuracji efekt byl taki ze okres nastepowal ale pecherzyki sie nie rozwijaly. Profesor poinformowal mnie ze czas teraz na dawke uderzeniowa i nie tylko po jajnikach ale tez po mojej kieszeni. Zaczelismy od 50 Puregonu przez 7 dni. I pierwsze hura urosl ale tylko 1 i to "az" 3 mm. Nastepnie dawka ta sama przez 7 dni i nastepne hura ale juz tylko 2 mm. i nast dawka przez 7 dni - piersze 3 po 50ml a nast po 75. Wczoraj bylismy u lekarza. Weszlam tylko ja bo maz maly tchorz czekal na zewnatrz i zonk wielki. Okazuje sie ze pecherzyk sie nie ruszyl pomimo dawki uderzeniowej. Jak to stwierdzil lekarz on jest poprostu niezdecydowany. I dal mi dwa wyjscia do piatku do tego czasu musze brac znow Puregon tylko 100! Jesli to nie poruszy go to wtedy albo mozemy go stymulowac Puregonem ale koszty sa duze bo dawki sa tzw konskie ale nie wiemy czy to przyniesie skutek a jak przyniesie to za duzo pecherzykow moze byc stymulowanych i moze wyjsc ciaza mnoga albo in vitro. Wczoraj caly wieczor plakalam ze mam jakis defekt ze nie jestem 100% kobieta ale maz powiedzial mi jedna rzecz ktora mnie na duchu podniosla mianowicie ze lekarz nie powiedzial nam ze mozemy miec dzieci . Sa przeciez malzenstwa u ktorych pomimo checi i staran nic nigdy nie wyjdzie. Zastanwialam sie tez jaka sprawiedliwosc jest na swiecie ze ludzie bezrobotni, pijacy, ludzie z marginesu maja dzieci wiele. Sa one zaniedbane, glodne, brudne a jednak nie potrzebuja pomocy lekarza aby plodzic sie jak kroliki a jak para z domem, cieplem, miloscia to zawsze jakies klody pod nogi. Na koniec po potoku juz lez gdyz znow nie umiem ich opanowac powiedzcie mi czy ktoras z Was miala in vitro i czy jest to straszne i jak dlugo to trwa?? Bo lekarz cos nam tlumaczyl wczoraj ale maz byl zajety opanowywaniem moich lez i nic nie slyszalam. Pozdrawiam serdecznie, Karolina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dosia30
Ja miałam in vitro, ale u mnie nie było problemu z PCO. Pobrano mi 13 komorek z czego 4 sie zapłodniły i 2 z nich przetrwały. Cały protokół zniosłam bardzo dobrze bez skutków ubocznych. Czułam sie doskonale :) In vitro sie powiodło, ale niestety w 10 tygodniu poroniłam. Na wiosne szykuje sie do kolejnej próby. Ja byłam stymulowana fostimonem przez 9 dni, działanie takie same a le jest tańszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×