Gość buuuububub Napisano Styczeń 14, 2010 Wczoraj miałam mieć wizyte księdza a ze nie chciało mi sie otwierac to siedzialam cicho w domu, żałuje bo szybciej by było jakbym otworzyła. nie dośc że ministranci pukali co chwile, w sumie chyba 7 razy to jeszcze za kazdym czekali z 5 minut az otworze, no po co sie tak dobijać, jak kogos nie ma w domu to nie ma, spierdalac. po wszystkim poszlam do kolezanki ktora mieszka pode mną. mowila ze dała księdzu w kopercie jakies hajsy a on perfidnie przy niej podpisał koperte jej nazwiskiem zeby wiedziec która jest od niej (bo miał ich troche) i ile dała... śmieszne.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach