Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nie mogę zapomnieć....

nie mogę o nim zapomnieć mimo, iż mam swoje życie...

Polecane posty

Gość nie mogę zapomnieć....

... byłam głupia, głupia, głupia... maż zagranicą, ja nie pracowałam. Nudę zabijałam siedząc przed komputerem, gadając na czatach... nie flirtowałam, ot takie gadanie... wiadomo, z kobietą na czacie nie pogadasz, zaczepiają sami faceci. A brakowało mi rozmów, bardzo... kiedyś spotkałam Jego. Rozmowa była bardzo interesująca, pierwsza, której nie chciałam przerwać. Znaleźliśmy wspólny temat - muzykę. Oboje słuchaliśmy tego samego gatunku (z resztą mało popularnego). Zostawiłam mu meila. Napisał, przysłał płytę, której nie miałam. I tak zaczęliśmy "rozmawiać"... On racjonalnie myślący człowiek krótko po 30, niesamowicie inteligentny, bystry, kulturalny... twardo stąpający po ziemi. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym... namówiłam go na zainstalowanie gg, byśmy mogli rozmawiać gdy tylko najdzie nam ochota. Nikt o nic nie pytał, nikt nic nie mówił o rodzinach, mężach, dziewczynach. Po prostu gadaliśmy jak przyjaciele... Z czasem zabrnęło to daleko - zaczęliśmy flirtować ze sobą... ale tak "na luzaka". Z czasem nie było jak powiedzieć prawdy. Mąż wrócił, a nasze kontakty się zmniejszyły do minimum. Powiedziałam nawet mężowi o nim - opowiedziałam, że mam kolegę od muzy ;) Był trochę zdziwiony, ale chyba mi ufał. Po 1,5 roku mąż znowu wyjechał. A nasze relacje z NIM wróciły do normy. Znowu wymienialiśmy po 20 meili dziennie, wieczorami umawialiśmy się na gry na Kurniku, przysyłaliśmy sobie muzykę słuchając jej jednocześnie. I wtedy zachorowałam. Mąż znał małą część prawdy. Gdybym powiedziała co tak naprawdę lekarz podejrzewa - przyjechał by w ciągu kilku dni. Miałam mieć raka. Nie powiedziałam nikomu. Bałam się reakcji. Powiedziałam tylko dla niego. Mimo, iż był daleko, wspierał mnie jak tylko potrafił. Gdy leżałam w szpitalu wysyłał do mnie meile (wiedział, że nie odpisze, ale mimo to to robił. Po operacji okazało się, iż rak nie był rakiem. Cieszyłam się tak bardzo - on razem ze mną. Po tym wszystkim jego stosunek do mnie się zmienił. Czułam, że coś wisi w powietrzu... chciałam zakończyć tą znajomość, ale nie potrafiłam. Nie potrafiłam obejść się bez jego meili. ... gdy nie pisał cały dzień - potrafiłam 100 razy sprawdzić pocztę... zaczął być dziwny. Czepiać się zdań, słów... potrafił milczeć parę dni... chciał zakończyć znajomość... nie rozumiałam dlaczego... wysłał mi dziwny meil, którego nie zrozumiałam (a może nie chciałam zrozumieć)... nie odpisałam... po miesiącu wypiłam za dużo wina i napisałam mu, że nie potrafię zapomnieć... rano zlikwidowałam adres. Przestałam zaglądać na gg. Było mi wstyd... Po miesiącu zajrzałam na gg, zostawił tam pare wiadomości, prosił o nowy meil, chciał mi wyjaśnić dlaczego ostatnio tak się zachowywał... wtedy napisał że mnie pokochał... wydawało mu się to irracjonalne, zważywszy na rodzaj naszych kontaktów, ale jednak - pokochał. Ja nie mogłam kochać... Kochałam i będę kochać męża... a w nim widziałam przyjaciela. Wrócił mój mąż, po 3 miesiącach zaszłam w ciążę, urodziłam córeczkę... nie pisałam do niego, ale wysyłałam mu zawsze kartkę na święta i urodziny... ostatnio wysłałam mu meila po dużej ilości wina - przyznałam się, że ciągle o nim myślę... odpisał krótko... "Czy wszystko ok?" na drugi dzień wstydziłam się sama przed sobą... wysłałam mu meila... przeprosiłam... tłumaczyłam się dużą ilością kieliszków wina... myślę o nim cały czas... nie ma dni, nie ma wieczoru.... sprawdzam poczte w nadziei, iż będzie tam coś od niego.... a jednocześnie mam rodzinę, która bardzo kocham. Nie potrafię się uwolnić... gdybym chociaż zapomniała jego meil... ale on wrył mi się w pamięć chyba na zawsze... czasami wydaje mi się, że ja go w jakimś stopniu katuje psychicznie... potrafiłam wysłać do niego meil (w tych długich przerwach, kiedy nie mieliśmy kontaktów) z tylko jednym pytaniem "Myślisz o mnie?", on odpisywał "Zawsze", odpisywałam "Ja też.".. potem milczałam parę miesięcy... nie potrafię się od niego uwolnić.... muszę to zrobić... nie wiem jak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fillmana
To chyba zwykle uzaleznienie. To mile miec kogos , takiego ktory zawsze jest i nie stawia warunkow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddsfdfdsf
To chore jest nie widzieć obok męża i nie interesować się nim, tylko kolesiem od maili. Żałosne i głupie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×