Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Melianna88

Uwięziona w szarej rzeczywistości

Polecane posty

Gość Melianna88

Witam, Skończyłam niedawno 22 lata, od przeszło dwóch lat studiuję. Mam oparcie w rodzicach, grupkę serdecznych mi ludzi, trochę własnego świata, w którym mogę się zaciszyć... A jednak nie czuję się zadowolona ze swojego życia. Im staję się starsza, tym gorzej radzę sobie z nawiązywaniem kontaktów z ludźmi, klęski i rozczarowania odbierają mi radość i powodują, że zamykam się w sobie. Jestem introwertyczką, chorobliwie nieśmiałą, więc większość ludzi postrzega mnie jak głupka, a przynajmniej tak mi się wydaje na podstawie obserwacji, jakich dokonuję. W sumie i tak już zatracam poczucie prawdy, bo tyle razy padłam ofiarą fałszywych plotek, że teraz potrzebuję czasu, żeby wyjść do ludzi. W niektórych przypadkach udało mi się zrobić postępy, nie powiem. Znalazłam kilka osób, które znają mnie z zupełnie innej strony, w pozytywnym znaczeniu. Tyle, że większość ludzi, zwłaszcza na uczelni, krzywo na mnie patrzy.Staram się pokazać z dobrej strony, uśmiecham się, ale jak widzę, że to nie zmienia stanu rzeczy, mam serdecznie dość.Każde niepowodzenie potrafi mnie złamać, także w nauce, w działalności poza uczelnią, bo mam obsesję na punkcie tego, że coś przegapię w swoim życiu... To potęguje też poczucie chęci ucieczki, porzucenia tego świata, w którym żyję.Nie pasuję do niego.Jestem trochę z innej epoki -taką marzycielką, wrażliwą, subtelną kobietą, typem myślicielki.Dobrze odnajduję się tylko wtedy, kiedy tworzę lub uczestniczę w jakichś imprezach o charakterze kulturalnym.W każdych innych sytuacjach nie potrafię sobie poradzić.Staję się milcząca, odczuwam pustkę i brak zrozumienia.Chociaż lubię swoje studia, to i one momentami są dla mnie mało wystarczające.O ile same czytanie książek jest w miarę wciągające, to przychodzenie na uczelnię to dla mnie męka. Taa, kalectwo towarzyskie do potęgi ętej. Jest może kilka osób, z którymi jeszcze da się pogadać, ale zarazem większość ma do mnie wieczne "ale".Dlatego każdy dzień na studiach zabija we mnie mój zapał, ambicje.Za to coraz częściej myślę o podróżach, o tym, żeby wyrwać się z mojego miasta.Nie mogę jednak tego zrobić, bo moi rodzice przeżywają moje rozterki, ciągle się martwią, co powiedzą inni. Z chęcią pogadam z osobami o podobnym problemie lub wszelkimi empatycznymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Melianna88
:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka ekonomiiiiiiiii
ja tez taka jestem ciezko z tym zyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Melianna88
Tak...Ja czasem chciałabym umrzeć, bo nienawidzę czasu, w którym przyszło mi żyć ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po pierwszej juz
Nie mam sił ci współczuć o tak późnej porze. Próbowałaś terapii? A może przestań wałkować w głowie to że masz jak masz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Melianna88
Staram się odrywać od problemów, robię w tym kierunku różne rzeczy. Ale problem tkwi w tym, że kiedyś trzeba wyjść do ludzi, no i tu zaczynam się gubić. Nie, terapii nie próbowałam. Może tylko jakieś krótkie epizody u psychologa, zresztą mało skuteczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po pierwszej juz
Im więcej o tym gadasz/myślisz/piszesz tym się to będzie pogłębiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Melianna88
Masz rację, ale to jest coś takiego, że jak przychodzę na uczelnię, to nie jestem w stanie zająć się czymś innym. Wyjmuję książkę, ale i tak czuję, że nie skupię się na treści...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Melianna88
W ogóle drażnią mnie moi rodzice - niby mogę z nimi pogadać, ale czuję z ich strony taką presję. Boję się, że mnie odrzucą, jak nie skończę studiów, że przekreślą ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta z kotkiem
aha, jeszcze dodam, ze moim idolem od zawsze była Violetta Villas :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po pierwszej juz
Powiem w prost: nie chciałbym mieć za żone kogoś kto wynajduje problemy szybciej niż dzięcioł wali w drzewo :p bez urazy ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fdsfsfdsfds
dobre ! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Melianna88
To ci nie grozi, bo ja męża takiego jak ty też bym nie chciała. Jesteście jak dla mnie zupełnie niewrażliwi, nie pojmujecie, jak mi jest ciężko, jaki to stan psychiki.Wiem, że może dla kogoś może to być zwykłe narzekanie, ale nie dla mnie.Męczą mnie te zmienne nastroje, chodzenie na studia, wymagania stawiane mi przez dorosłych, presja, jaką wywierają na mnie rodzice...Czuję się źle, nie wiem już co robić. Mam często chęć ze sobą skończyć, ale nigdy mi się to nie udaje.Chyba jednak jestem skazana na trwanie :/ Chciałabym to wszystko zmienić. Mimo wszystko nie brak mi pomysłów na swoje życie. Podróże, pisanie, malowanie, robienie zdjęć, studia w Krakowie - o tym marzę.Niestety, zupełnie nie umiem zrealizować tych pragnień. Mam ograniczone pole manewru. Dlatego czuję się niezadowolona ze swojego życia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
marzenia marzeniami :) każdy je ma... musisz się pogodzić z rzeczywistością albo naprawdę coś zmienić ;) bo samo przeżywanie rozterek tylko Cię unieszczęśliwia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Melianna88
A tak w ogóle to piszę o tym na kafeterii dlatego, że pomyślałam, że może ktoś ma podobnie, i chce o tym pogadać anonimowo.Niestety, z tego, co widzę ludzie piszą tutaj tak żałosne posty, że jak ktoś ma prawdziwy problem, to po prostu zero zrozumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Melianna88
Wiesz, ja bardzo chcę to zmienić...Tylko w tym widzę możliwość ułożenia swojego życia.Ale równocześnie nie wiem jak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, czasem dorosłość daje w kość. Ja ostatnio także czuję że czas przecieka mi przez palce a ja nie staram się tego tamować. z jednej strony mam wrażenie iż źle robię a z drugiej kieruję się decyzją o przeczekaniu zlej passy. Ponieważ w końcu w człowieku włączy się sprytny mechanizm który zmieni go egoistę nieczułego na tęsknoty serca i umysłu. A ludźmi się nie przejmuj ponieważ godni uwagi są tylko ci z naszego kręgu. Ludzie zawsze będą oceniać, lecz wyroki ich nic tak naprawdę nie wnoszą, bo ani oni ani nikt inny z tego żadnych korzyści nie czerpie. Krytyka i zawiść wynika z niezrozumienia i gdy przemykasz nieśmiało przez korytarze życia twój cień, nie postać w całej krasie i okazałości irytuje co poniektórych ponieważ pragną wiedzieć, lecz wiedzę ta marnie pożytkują jak żarłok który spożywa kolejny posiłek z czystego nałogu nie sentymentu dla tradycji posiłku. Na każde krzywe spojrzenie reaguj uśmiechem poniewaz wiedz że to ich twarz grymas odpychający czyni, a to co widzimy odzwierciedla stan ducha. Zachowaj więc pogodę, zachowaj swój uśmiech na pohybel staczającym się w mrok twarzom. Ty jesteś królową własnego świata, taki każdy z nas ma, doceń go i użyj by rozświetlić mrok ponury. Niech niepowodzenia czynią cię silniejszą ponieważ przegrana nie sprawia że coś tracisz, lecz jest kolejna blizna na torsie barbarzyńcy który bynajmniej ulec im nie chce, on będzie przezorny i wzmocniony ponieważ dzięki temu poznaje swego przeciwnika. walcz, życie to walka i siłowe wyszarpywanie należnych nam treści. Ty to potrafisz więc zamiast w dłonie twarz chować zaciśnij je w pięści! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeśli coś nie przynosi
Ci zadowolenia, nie rób tego. Skup się na tym, co lubisz i staraj się robić to jeszcze lepiej. Warto się otwierać na ludzi. Nie myśl o tym, że oni Cię oceniają. Rąbiąc tak, sama dokonujesz oceny i uprzedasz się do innych. Pewnie, że należy zachowywać ostrożność w kontaktach z innymi. Ale często jest tak, że dostajesz to, co sama dajesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Melianna88
Dziękuję za motywację :) Staram się walczyć, jak tylko mogę, od czasu do czasu stać mnie nawet na odważne wyzwania.Świetnie czuję się, jeśli mogę się w coś szerzej zaangażować, lubię nowe inicjatywy, którymi zajmuję się choćby w weekendy. Gorzej jest wtedy, kiedy muszę iść na zajęcia. Wtedy jestem zalękniona, tracę siły i nie daję rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Melianna88
To znaczy dla mnie największym problemem są studia. Bo to jest dylemat : z jednej strony interesująca mnie dziedzina wiedzy, z drugiej - świat formalności i ludzie, z którymi nie potrafię znalezc wspólnego języka.To strasznie mi obrzydziło studia, mimo, że mój kierunek sam w sobie wybrałam głównie z powodu pasji.Nie jestem wrogo nastawiona do świata, tylko nie ufam ludziom. Kiedyś byłam bardzo otwarta, sympatyczna, ale w tym momencie spotkałam się z samymi przykrościami, co też wpłynęło na to, że żyję w "skorupce".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To dobrze że zdajesz sobie sprawę z ograniczeń zbudowanych wokół siebie, teraz wystarczy znaleźć pęknięcie w skorupie, bez wątpienia istnieje, nie jedno :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie może być tak
żeby wszyscy wokół Ciebie byli nieżyczliwi i wrogo nastawieni. Spójrz na nich inaczej. Nie możesz zmieniać zewnętrza ale siebie - tak. Małymi krokami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najlepszym lekiem na nieśmiałość to jest pozbycie się tych głupich halucynacji w głowie jakim się spostrzegamy i Nas spostrzegają. Ja przestałem, stałem się dzięki temu pewniejszy siebie i teraz zauważyłem ile ja w życiu straciłem przez głupie wmawianie sobie jaki jestem słaby bo już mam 24 lata. Niestety latka lecą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heee... nie marudz. tylko cos zrob. chcesz gdzies jechac to jedz. rob co chcesz, a ludzie ktorzy będą chcieli to robic z Tobą sami się znajdą ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Melianna88
Kilka ludków się znajdzie, nie napisałam, że wszyscy, a większość. W życiu prywatnym mam więcej znajomych, są to ludzie naprawdę wartościowi i podzielają moje zainteresowania.Ale na uczelni jest mi ciężko. Nieraz chciałam rzucić studia, właśnie z tego powodu, bo czułam się gorsza od innych ludzi, jak dziwoląg.Nie odnajduję się w tym świecie, bo mam inne priorytety, inne zainteresowania.Ale to już moje drugie studia, poprzednie rzuciłam i do dziś tego żałuję, bo powodem nie było rozczarowanie tym, czego się uczyłam, a kwestia tego, że nie czułam się akceptowana... Wyjazd...To jest ciężka sprawa.Jestem z Katowic, studiuję na UŚ, ale nie lubię tego miasta. Moim marzeniem był UJ w Krakowie, ale niestety, to tylko marzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×