Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość słodki listopad

nie radzę sobie ze śmiercią taty

Polecane posty

Gość słodki listopad

minęło pół roku i jest coraz gorzej. nie radzę sobie i szczerze wkurwia mnie cały ten świat dookoła, to że idzie do przodu i radośnie sobie żyje. nie rozumiem tego i nie godzę się na świat bez niego :O :O :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nigdy nie bedzie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słodki listopad
daruj sobie linki, bardzo cię proszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój też zmarł pół roku temu
Miał pierwszy zawał. Wyszedł z niego. Kiedy ze szpitala wrócił do domu cały czas patrząc na niego myślałam sobie,że pewnie niedługo dostanie drugi i umrze. Czułam to. Nie minął tydzień. Do dzisiaj mam przed oczami jak leży na podłodze siny a lekarze próbują go reanimować i ich słowa "niestety". Do dzisiaj mi się to śni. Mimo,że za życia ciągle się darliśmy bo tata i pił i znęcał się nad nami psychicznie strasznie tęsknie,strasznie żałuję tego,że nie było inaczej. Do pogrzebu i po płakałam może z 5 razy tylko. Mój chłopak dziwił się,że tak dobrze to zniosłam. Ale to była gra. Nie chciałam płakać bo wiem,że tata by nie chciał. Za to teraz po pół roku płaczę częściej niż wtedy,ale gdy nikt nie patrzy. Przypomina mi się nagle i łzy same lecą. Pół roku to naprawdę mało. Wydaje mi się,że będziemy potrzebować jeszcze wiele czasu:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słodki listopad
a wiesz, że ja też często słyszę, że bardzo lekko to przeszłam i jak to super mam w związku z tym. gówno prawda :O nie wiem, czego ludzie oczekują, że na ich oczach będę płakać od rana do wieczora i z powrotem do rana? chyba mało kto rozumie, że brak demonstracyjnej rozpaczy nie oznacza jej braku w ogóle. a tymczasem ja czuję się tak, jakbym była już staruszką i nie mogę doczekać się, kiedy się spotkamy. mam 28 lat, zawsze byłam duszą towarzystwa, energiczną, ciągle w biegu, a teraz nie mam ochoty wstawać rano z łóżka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawsze wredna
a czy masz tak, ze myślisz ze już nigdy nie bedziesz szcześliwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słodki listopad
mam. cały czas tak mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawsze wredna
Jejku ja tez i boję się, ze "wykracze" kolejne nieszczęścia :( Ja nie potrafię już zyć... dużo teraz rozmyslam nad sensem naszego istnienia... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słodki listopad
też zastanawiam się, jaki to wszystko ma sens. ale że wykraczę, to się nie boję, bo nie wierzę w coś takiego. natomiast nic mnie nie cieszy, bo zawsze przychodzi myśl, że tata już tego nie dożył i nie może się cieszyć razem ze mną. dobija mnie myśl, że mógł żyć jeszcze długo, bo był tuż po 50tce. był najlepszym tatą na świecie. wszyscy mi go zazdrościli, że taki fajny. a teraz go nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawsze wredna
mnie również nic nie cieszy... ludzie mi mówią, ze jestem silna i takie tam... ale skąd oni mogą wiedzieć co sie dzieje w mojej głowie lub wtedy gdy jestem sama... Tylko sporadycznie zdarzaja się chwile pozytywnego myślenia... Ile to jeszcze potrwa?!!!! Zmykam spać, śpij dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słodki listopad
ty tez. dobranoc:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×