Gość 160 km Napisano Styczeń 21, 2010 Takich historii pewnie wiele tu nie było.. A może?? Nigdy ich nie czytalem,a le chciałbym, żebyście Wy, kobiety powiedziały co o tym sądzicie... Teraz nastąpi mały elaborat;), ale trochę mi to ciąży, więc opowiem od początku... Poznaliśmy się kilka lat temu. W sieci... Oboje mieliśmy za sobą sporo przejść, oboje mamy dzieci.. Myślałem wtedy, że rozumiemy się wspaniale... Byliśmy bardzo daleko od siebie. Odległościowo znaczy. Ale jednak coś "poszło" miedzy nami. Wróciliśmy oboje do kraju. Na początku, jak to przeważnie bywa, szał!!;) Zakochanie, spotkania praktycznie co pół tygodnia (bo mieszkamy w różnych regionach, więc nie dane nam było razem zamieszkać).Przez ten czas pomogliśmy sobie naprawdę dużo wzajemnie w życiu. A jednak... Po tych kilku latach zauważyłem, że "wsiąkłem" w jej towarzystwo, jej życie rodzinne, w jej sprawy... I nagle zacząłem dostrzegać, że nie mam już swoich przyjaciół, swojej rodziny, swoich spraw... Próbowałem roamawiać, prosić, czasami nawet grozić i nic!! Sa tylko kłopoty jej i jej dzieci, i tak naprawdę to mnie bardziej zależy na ich rozwiązaniu niż jej!!To ja ciągnąłem to wszystko, żeby coś było po "normalnemu", jak w rodzinie, żeby były ustalone obowiązki dla wszystkich i zorganizowany czas. Starałem się czymś ich (znaczy dzieci), zainteresować, sportem, nauką, wiedzą o świecie.... Ale trafiałem na mur. Dzieci nie są niczemu winne. Tego jestem pewien. Po prostu nadopiekuńcza mama... Ostatnio, niejako z przymusu, nie widzieliśmy się dość długo. Myślałem, że po spotkaniu coś się zmieni, że będzie tak jak dawniej, że potrzebny był nam obojgu taki czas bez siebie, że jak znowu się spotkamy, to będzie inaczej, taki rodzaj "odświeżenia". Spotkaliśmy sie i... D U P A!! Znowu najważniejsze są dzieci i koleżanki!! Bo trzeba się przywitać, bo trzeba posprzątac, bo trzeba zrobic milion rzeczy, które można było zrobić dużo wcześniej albo później... Nie wiem sam co o tym myśleć... Ale mam tego powoli dość, bo nie jestem z tych, którzy dają się wcisnąć w pantofel damski.. Jak myślicie?? Czy to ja coś źle robie, za mocno się zaangażowałem, czy o co chodzi?? Bo już jestem u kresu i czuję, że długo nie już tak nie wytrzymam, a z drugiej strony Kocham Ją i chciałbym sobie ułożyc z nią życie.... Napisałem może trochę chaotycznie, ale emocje na razie we mnie siedzą po kolejnej sprzeczce. Mam nadzieje, że zrozumiecie, co autor miał na myśli... Czekam na Wasze opinie w temacie.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach