Gość Connacht Napisano Styczeń 22, 2010 Widziałem już tu kiedyś podobny temat, ale stwierdziłem że założę własny, z racji że moja sytuacja jest trochę inna. Mam 16 lat, chodzę do LO. Generalnie mam całkiem dobre stosunki z ludźmi w szkole i w klasie, sądzę ze ludzie mnie chyba lubią, i potrafię z nimi rozmawiać. Problem pojawia się kiedy naokoło jest mniej ludzi. W sumie to dziwne, bo teoretycznie większości ludzi łatwiej się rozmawia sam na sam albo w mniejszym gronie, niż jak jest dużo osób naokoło. A u mnie odwrotnie - dopóki wokół jest kilka fajnych osób z którymi lubię rozmawiać, to wszystko jakoś się kręci. Ale w momencie kiedy np ostatnio bylismy klasowo w pubie, i kumpel (bardzo w porządku człowiek) mnie odwoził do domu (nie mam prawka), to jakaś blokada totalna. Początkowo nie zwracałem uwagi na coś takiego, wiadomo, każdemu się może zdarzyć. Ale jak sytuacja się powtarzała z różnymi osobami z którymi w większej grupie potrafię bez problemu rozmawiać, to zaczynam się martwić. Bo na dobrą sprawę takie coś totalnie blokuje możliwość jakiegoś zdobycia grona bliższych przyjaciół. Może to kwestia małej ilości wspólnych tematów do rozmowy, ale właściwie wcale nie znamy się tak krótko z tymi ludźmi, więc to nie powinien być problem... Co o tym sądzicie? Nie mówię "proszę pomóżcie" bo chyba nie jest ze mną aż tak źle. Chcę poprostu zasięgnąć opinii. Z góry dzięki. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach