Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kofeinka3+

obiektywna ocena

Polecane posty

Gość kofeinka3+

Mam problem i potrzebuję obiektywnej oceny. Długa historia, ale może uda mi się ją zrozumiale przedstawić. Jestem rozwódką, mam dzieci i za sobą trudny i nieudany związek. Po rozwodzie żyłam nadzieją, że teraz już będzie tylko lepiej… myliłam się. Poznaliśmy się dwa lata wstecz. Początki jak zwykle bajkowe, wydawało mi się, że jest idealny, że wyprzedza moje myśli i oczekiwania, że w końcu moje życie nabiera barw, poza jednym, ciągle się dopytywał w co jestem ubrana w pracy, z kim rozmawiałam, kto dziś u mnie był itd. Byłam zakochana i wszystkie negatywne sygnały pomijałam a nawet cieszyło mnie to, że jest zazdrosny. Dodam, że pracuję w biurze, więc specyfika pracy jednoznaczna, mam kontakt z petentami. On mimo, że ja tego nie chciałam regularnie wyjeżdżał do pracy za granicę. Swój brak rekompensował sms-ami i długimi rozmowami w weekend, zapewniał o miłości…ale…i teraz problem: Podczas ostatniego jego pobytu za granicą dostałam zaproszenie na klasową 2 dniową wycieczkę a raczej na okrągłą rocznicę matury. Był przeciwny choć poinformowałam go o tym parę miesięcy wcześniej. Dzień przed moim wyjazdem pokazał jakby swoje drugie oblicze. Obrażał niecenzuralnymi słowami moich znajomych z klasy i powtarzał, że on się widać nie liczy, że słucham przyjaciół a nie jego. Mnie samą nazwał „dziwką za nazwisko” za to że sypiałam ze swoim własnym mężem, mimo, że go nie kochałam. Tłumaczyłam mu, że spełniałam swój małżeński obowiązek, że byłam z nim dla dzieci a że na rocznicę chciałam pojechać bo chciałam spotkać się ze znajomymi z którymi nie widuję się na codzień - nie pomogło. W końcu może na przekór Jemu pojechałam. On wyłączył telefon bo powiedział, że chce wyciąć te dwa dni ze swojego życia. Wiem, że chodziło może nie o sam wyjazd ale o to, że na tej wycieczce był również kolega, z którym kiedyś w czasach licealnych byłam i który mimo, że jest żonaty i ma dzieci zabiegał o moje względy hmmm może zbyt delikatnie to ujęłam. Po prostu niedługo po moim rozwodzie zaproponował mi pracę , mieszkanie w zamian za to bym z nim była „ w ukryciu” , bo jak twierdził dopiero po latach zrozumiał, że to ja byłam miłością jego życia. a jego małżeństwo to pomyłka. Oczywiście stanowczo odmówiłam. Powiedziałam mu, że bycie tą trzecią zupełnie nie wchodzi w grę, i żeby nigdy więcej nie odważył się takich rzeczy mi proponować, niemniej kontakt tel utrzymywaliśmy. Mieszka kilkaset km ode mnie. Mimo, że ta propozycja miała miejsce jeszcze zanim się poznaliśmy, powiedziałam mu o wszystkim, bo nie chciałam mieć przed nim tajemnic, liczyłam na zrozumienie a otrzymałam w zamian … psychiczną udrękę. Zerwałam kontakt z tym kolegą, ale on ciągle wraca do tamtej sprawy. A szczególnie do wycieczki, ciągle mnie dręczy dlaczego napisałam tylko kilka sms, dlaczego nie pojechałam autem brata tylko z koleżanką, dlaczego nie wróciłam po północy tylko następnego dnia. Setki razy odpowiadałam kolejno, że pojechałam z koleżanką bo mi to zaproponowała, że napisałam tylko kilka esków bo i tak miał wyłączony tel no i że wróciłam na drugi dzień dlatego, że byłam uzależniona od koleżanki a ona została. On od tej pory trzyma mnie na dystans, a ja czuję, że im bardziej się staram tym jest gorzej. Żyje w poczuciu winy. Wpadłam w sidło toksycznego związku, w którym paradoksalnie im bardziej jestem raniona i poniżana tym bardziej go kocham. Gdzie popełniłam błąd??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć , gościu pojebany [nigdzie nie popełniłaś błędu] ,a że odpowiada Ci to...ooo co biega?:classic_cool::)🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kofeinka3+
Gdyby mi to odpowiadało to nie odczuwałabym bezsilności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kofeinka3+
Cały czas jestem niesłusznie oskarżana, a jednak nie umiem powiedzieć dość i choć logika podpowiada, że takie życie nie ma sensu, serce nie chce słuchać:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kofeinka3+
Dzięki Ban Dole :) wiem, że to beznadziejny przypadek ale nadzieja jak kapitan schodzi z okrętu życia ostatnia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×