Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość co zrobic mam

co zrobic

Polecane posty

oczywiście że ma prawo do wszystkich pieniędzy na jej kontach. jeśli oczywiście będzie umiał takowe wskazać. dlatego radzę Ci założyć drugie a nawet trzecie konto w innych bankach, na które po malutku będziesz wpłacać swoje oszczędności. z "głównego" konta wypłacaj małe kwoty ale systematycznie. chodzi o to, żeby nie było podejrzeń. wszystko co kupiliście w trakcie małżeństwa jest wspólne, bez względu na to, na kogo są rachunki. nie ma również znaczenia, kto zarabiał więcej. ani to, że ktoś mógł nie pracować. tak jak wspólne są składki odprowadzane przez was na drugi filar. jak macie ddoatkowo trzeci - również. na tym polega WSPÓLNOTA majątkowa. nie da się "załatwić" separacji. procedury są identyczne, jak przy rozwodzie. można spróbować "załatwić" odrębność majątkową, ale czy wasi mężowie na to przystaną? zresztą wam chyba to nie w smak, bo zmalej wam ilość kasy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co zrobic mam
no to dupa...:( jak sie uprze to mnie ogoloci z mebli..... a bede musiala poszukac niektorych rachunkow za meble i agd, moze gdzies znajde. nie chcialabym zostac z samym mieszkaniem bo te meble SĄ moje.Sama je wybieralam i placilam za nie.Zobaczymy co w praniu wyjdzie z tego. Wiem juz na pewno,ze nie chce z nim zyc.Po kilkunastu miesiacach łudzenia sie i staran-powiem po prostu do widzenia. Tylko dzieci zal.... co im powiem?One sa tak zzyte z ojcem....ktory z własnej woli nie byl z nimi nigdy na spacerze ani nie zabral na plac zabaw.....:O Zajmuje sie nimi owszem...nie moge powiedziec, jest cierpliwy i nie daje sobie wejsc na glowe... ale....woli pasc brzuch przed kompem niz wyjsc z dziecmi-chocby jednym na dwor, kiedy ja probuje w domu popracowac i ni cholery nie jest mozliwe skupienie sie na tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co zrobic mam
po pracy nie ma szans nigdzie wyjsc...wiem, rozumiem, ciezko pracuje. tylko ja tez ciezko pracowalam a musialam jeszcze niejednokrotnie robic wszystko w domu, bo przychodzilam o godzine wczesniej (i ta godzine wychodzilam wczesniej, ale sie to nie liczylo) a teraz skoro jestem w domu to przeciez moge pracowac na trzy etaty, co za problem, prawda? Mial sie odchudzac,słysze to juz chyba piaty rok.Staran i efektow nie widze zadnych.Dostaje juz odruchu wymiotnego na widok walajacych sie wszedzie opakowaniach po paluszkach, czekoladkach i batonach. potem sie obraza ze nie chce z nim wspolzyc a mi jest niedobrze na sama mysl o tym Sama jetem osoba szczupła,dbam o linie i nie przejadam sie.Slodycze jem z piec razy w miesiacu. Chodze na basen(staram sie regularnie). Szósty raz rzucam palenie.-staram sie, przynajmniej.Nie poddaję. Mielismy bardzo ciezkie przezycia(ciezko chore dziecko), ja sie podniosłam z depresji i nerwicy SAMA, kiedy sie okazalo ze nie moge absolutnie na niego liczyc w sferze emocjonalnej.Sama walczylam o prace, miotajac sie miedzy opieka nad jednym dzieckiem a drugim. to niby sa pierdoły jednak nie potrafie wybaczyc czlowiekowi ktorego kiedys kochalam takiego zachowania, ktore, mimo mojego mowienia o tym sie powtarza. miedzy nami nie ma juz nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mówisz, że meble są Twoje. bo Ty za nie płaciłaś. hmmm, ale teraz Ty zarabiasz 1000 zł, a on 2500, więc de facto wszytko co kupujecie, jest jego. niestety takie jest prawo, że co po ślubie, to wspólne. za wyjątkiem spadków, imiennych darowizn i rzeczy osobistych oraz niezbędnych do wykonywania zawodu. ja po rozwodzie zostałam właściwie z niczym (poza oszczędnościami, które udało mi się przemycić). zarabiałam 2 razy a w porywach i 3 razy więcej niż mój ex. no ale wydawaliśmy wspólnie. na to, na tamto. mieszkanie miał w fatalnym stanie - nie do mieszkania, no to wyłożyłam kasę, wspomogli moi rodzice i zrobiliśmy na cacy. po czasie okazało się za małe. zamieniliśmy na większe. kaskę dałam ja plus znowu moi rodzice. ale że notariusz drogi (w tamtych czasach dopisanie współwłaściciela oscylowało w okolicach 1000 zł), na podatkach też chcieliśmy zaoszczędzić (wraz z klientami, z którymi się zamienialiśmy), to w papierach orzekliśmy, że zamiana była bezgotówkowa. wyremontowaliśmy chatę znowu jak chcieliśmy, wymieniliśmy wszystko - okna, drzwi, instalacje, kupiliśmy meble do drugiego pokoju... a po 4 latach zaczął się dla mnie horror. po 5 już nie mieszkaliśmy razem, a po 6 byliśmy po rozwodzie... tak więc kobiety, walczcie o siebie, żebyście nie znalazły się pod mostem. ja na szczęście mam pracę na czas nieokreślony i nie mam dzieci. więc jakoś sobie radzę. poza tym poznałam świetnego faceta, tylko nie dane nam razem zamieszkać... no ale wierzymy, że z czasem się to z zmieni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co zrobic mam
dingu..tak w swietle prawa tak to wlasnie wyglada. tylko ze kiedy meble i wszystko bylo kupowane wiekszosc pieniedzy dawala nam na nie matka.Czy to poswiadczy?czy to jest wazne? nie wiem. wiem tylko ze nie jestem zachlanna. chce miec na czym jesc,spac, pracowac.Telewizora ani mikrofalowki nie potrzebuje. najwazniejszy jest swiety spokoj.Reszte niech sobie zabiera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skoro, jak sama piszesz, DAWAŁA NAM, to dawała WAM... czyli i Tobie i jemu... no chyba że masz akty darowizny tylko na siebie. ale nie masz, prawda? mi rodzice po zrobieniu prawa jazdy dali pieniądze, żebym kupiła sobie samochód. mój mąż prawa jazdy nie miał (i nie ma do tej pory), ale myślałam, że jak zarejestruję auto na nas oboje, to zrobi. nie dość, że nie zrobił, to jeszcze po rozwodzie prawie rok się chandryczyliśmy o w sumie już starego grata... bo cały czas widniał w dowodzie jako współwłaściciel. i ani myślał się zrzec, no chyba, że przystanę na jego warunki tzn. wszystko co zostało w domu jest jego... tak się nagle poczuł do bycia właścicielem. ale jak byliśmy razem, ani razu w nim nie posprzątał, bo to nie jego. on jest tylko pasażerem. ja kierowcą, więc ja się musiałam o wszystko martwić... a jak się domagałam, to słyszałam tekst, że on nim jeździć nie musi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co zrobic mam
o matko, ding... juz mi słabo jak sobie pomysle co mnie czeka....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może Twój taki nie będzie :) mój to mną poniewierał, dopóki ja walczyłam o naszą miłość. potem, gdy zobaczył, że jednak przeholował i ja zaczynam podejmować takie a nie inne decyzje, to przepraszał, płakał, prosił... jak nic nie wskórał, to... zaczął sobie zapraszać do domu "koleżankę". koleżanka przyjeżdżała z innego miasta i zostawała na całe weekendy. ale mi to już powiewało, co oni tam robią, w drugim pokoju. ponieważ to też na mnie nie robiło wrażenia, to pojechał, jak pojechał... co w wielkim skrócie bez drastycznych detali tu opisałam. nie piszę Ci tego po to, żebyś myślała, że tak wygląda rozstanie. ale bądź czujna i przygotowana. bo ja nie byłam. decyzje o zakończeniu tego wszystkiego podjęłam pod wpływem impulsu, gdy już przelała się czara goryczy. po czym mu to raz dwa zakomunikowałam i pokazałam, że tym razem nie zmienię decyzji. Ty możesz po cichu szykować sobie grunt i uderzyć, gdy będziesz mieć jeśli nie wszystkie, to większość asów w rękawie :) czego Ci życzę !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co zrobic mam
dzieki, ding... :) tak wlasnie zrobie. tylko zacisnac zeby. i wytrwac.Tylko tych 15stu lat szkoda...:( i zawiedzionych nadziei. coż...bywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozumie cie
tak jak pisza ci inni, badz czujna!!! Ja nie wracam na razie do kraju bo tu socjal zapewni mi mieszkanie i troche kasy (tak mysle) okaze sie w praniu. Ale mysle ze z czasem wroce do rodziny i znajomych (brakuje mi ich tutaj). Jutro zaczynam przeprawe przez urzedy. Trzymaj za mnie kciuki!!! Ja tez cie wspieram. Szkoda ze tutejsze przepisy nie obowiazuja w Polsce bo chetnie zdalabym ci relacje co masz zrobic. A,propos nie ma w twoim miescie jakiegos doradztwa. Ja poszlam do Caritasu i tam pani powiedziala mi jakie mam mozliwosci, co mi przysluguje (np bezplatny adwokat), na co mam uwazac (np umowa najmu mieszkania) i jak mam osdeparowac wszystkie urzedowe sprawy (bank, ubezpieczenia, kasa chorych itp) wazne zeby pamietac o kazdej pierdolce, pozmieniaj wszystkie hasla dostepu, przemysl gdzie dalas mu upowaznienia, czy nie jest on odbiorca twoich ubezpieczen (moze twoja smierc byc dla niego korzystna, ale NIE podejrzewam o to nikogo). Po tylu latach mozecie miec duzo wspolnego. Pamietaj, ze zraniony facet to gorzej niz zranione zwierze, jest agresywny i nie mysli logicznie. Ja korzystam z pomocy psychologa, bynajmnie u niej mozna sie wygadac i poradzic. Ty moglabys poradzic sie tez kogos jak powiedziec to dzieciom, zeby to mniej przezywaly. Glowa do gory, baby gora!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×